Barszcz Sosnowskiego
- Marek-BB
- 500p
- Posty: 783
- Od: 23 mar 2010, o 12:58
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Re: Barszcz Sosnowskiego
Wg mnie największa różnica dorosłych okazów to wielkość. Barszcz Sosnowskiego bywa naprawdę potężny. Grube łodygi, kilkumetrowa wysokość. To na moim pierwszym zdjęciu na pewno jest Sosnowskiego pozostałych nie jestem pewien.
Re: Barszcz Sosnowskiego
Nie wiem, czy wchodziliście na moje zdjęcia, ale ten ma ponad 3 metry (stoję na jednym zdjęciu na wysokości głównej łodygi, sięgam do połowy - a mam ponad 1.60...)
- renzal
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6234
- Od: 13 maja 2011, o 12:33
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Płocka
Re: Barszcz Sosnowskiego
Poszperałam w internecie i porównałam Twoje zdjęcia - wg mnie na 99,9% to Barszcz Sosnowskiego!margos_b pisze:Nie wiem, czy wchodziliście na moje zdjęcia, ale ten ma ponad 3 metry (stoję na jednym zdjęciu na wysokości głównej łodygi, sięgam do połowy - a mam ponad 1.60...)
Porównaj z tym zdjęciem!
http://www.google.pl/imgres?imgurl=http ... CDEQrQMwAw - to jakby z ujecie z Twojego ogródka
Arcydzięgiel ma kwiaty takie bardziej kuliste, a tu wyraźnie baldachy.
Nie lekceważ tej rośliny!
-- 19 cze 2013, o 15:25 --
Popatrzcie jeszcze swoim okiem!
pozdrawiam Renata Pod Jesionem cz.5 ,czyli: akt V dramatu!
Ciągle marzę, że w tym roku uporządkuję mój ogród. (nowy rok - już szósty - nowa nadzieja )Nadzieja umiera ostatnia...
Ciągle marzę, że w tym roku uporządkuję mój ogród. (nowy rok - już szósty - nowa nadzieja )Nadzieja umiera ostatnia...
- renzal
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6234
- Od: 13 maja 2011, o 12:33
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Płocka
Re: Barszcz Sosnowskiego
Na wszelki wypadek w tym wątku też popytajmy:
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 2#p4007332 - może fachowcy od ziół pomogą!
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 2#p4007332 - może fachowcy od ziół pomogą!
pozdrawiam Renata Pod Jesionem cz.5 ,czyli: akt V dramatu!
Ciągle marzę, że w tym roku uporządkuję mój ogród. (nowy rok - już szósty - nowa nadzieja )Nadzieja umiera ostatnia...
Ciągle marzę, że w tym roku uporządkuję mój ogród. (nowy rok - już szósty - nowa nadzieja )Nadzieja umiera ostatnia...
Re: Barszcz Sosnowskiego
No wypisz wymaluj to samo! Dzięki!
Rośnie toto na zaniedbanej działce emerytowanej pani profesor która twierdzi, że to pożyteczna roślina. Ktoś z sąsiadów już to raz karczował - nie stwierdził u siebie żadnych poparzeń: czy to możliwe? Czytałam, że ta trucizna uaktywnia się pod wpływem słońca - ale co się z nią dzieje potem? Czy jak jest kilka dni pochmurnych to zanika, czy dalej jest aktywna? Takiej informacji nie udało mi się znaleźć - dołączam to pytanie do specjalisty.
I jeszcze jedno pytanie do specjalisty - jak można próbkę zbadać i stwierdzić, czy to to? Mam tu pod nosem Instytut PAN, może mogliby to zrobić, gdyby wiadomo było jak?
Pozdrawiam, dzięki raz jeszcze,
Małgorzata
Rośnie toto na zaniedbanej działce emerytowanej pani profesor która twierdzi, że to pożyteczna roślina. Ktoś z sąsiadów już to raz karczował - nie stwierdził u siebie żadnych poparzeń: czy to możliwe? Czytałam, że ta trucizna uaktywnia się pod wpływem słońca - ale co się z nią dzieje potem? Czy jak jest kilka dni pochmurnych to zanika, czy dalej jest aktywna? Takiej informacji nie udało mi się znaleźć - dołączam to pytanie do specjalisty.
I jeszcze jedno pytanie do specjalisty - jak można próbkę zbadać i stwierdzić, czy to to? Mam tu pod nosem Instytut PAN, może mogliby to zrobić, gdyby wiadomo było jak?
Pozdrawiam, dzięki raz jeszcze,
Małgorzata
- renzal
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6234
- Od: 13 maja 2011, o 12:33
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Płocka
Re: Barszcz Sosnowskiego
Małgosiu! Tak czy siak bez ubrania ochronnego i rękawic tego nie dotykaj! Zadzwoń tam i spytaj, czy Ci pomogą i co musisz im dostarczyć (zachowaj naprawdę ostrożność).
To badziewie jest jednoroczne, ale jak zostanie ścięte przed zakwitnięciem zmienia się ponoć w wieloletnie.
Wiem, że marudzę i może się powtarzam, ale ciągle przed oczami mam tamten program.
To badziewie jest jednoroczne, ale jak zostanie ścięte przed zakwitnięciem zmienia się ponoć w wieloletnie.
Wiem, że marudzę i może się powtarzam, ale ciągle przed oczami mam tamten program.
pozdrawiam Renata Pod Jesionem cz.5 ,czyli: akt V dramatu!
Ciągle marzę, że w tym roku uporządkuję mój ogród. (nowy rok - już szósty - nowa nadzieja )Nadzieja umiera ostatnia...
Ciągle marzę, że w tym roku uporządkuję mój ogród. (nowy rok - już szósty - nowa nadzieja )Nadzieja umiera ostatnia...
Re: Barszcz Sosnowskiego
Pewnie, że nie będę dotykać tego gołymi rękami
Zastanawiałam się nawet, czy ubranie wystarczy potem włożyć do pralki i uprać, czy też potraktować jako jednorazowego użytku?
Nic, poczekam jeszcze, może jakiś specjalista odpowie na któreś z pytań...
A ty, Renatko, masz ogródek? Albo działkę? Co uprawiasz?
Małgosia
Zastanawiałam się nawet, czy ubranie wystarczy potem włożyć do pralki i uprać, czy też potraktować jako jednorazowego użytku?
Nic, poczekam jeszcze, może jakiś specjalista odpowie na któreś z pytań...
A ty, Renatko, masz ogródek? Albo działkę? Co uprawiasz?
Małgosia
- renzal
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6234
- Od: 13 maja 2011, o 12:33
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Płocka
Re: Barszcz Sosnowskiego
Zajrzyj do mojego wątku! Zapraszam! Mało widać, bo jak się ma bałagan to pokazuje się tylko pojedyncze kwiaty!
Wystarczy nacisnąć napis Pod Jesionem-zapraszam Większość pokazuje w ten sposób swoje ogrody, a jest co oglądać i czytać u innych. Są też wątki dyskusyjne np. http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=63&t=67660 takie czysto do pogadania.
Wracając do Barszczu sądzę, że dokładne upranie i wypłukanie powinno już zniwelować Barszcz z ubrania (ale ja pewnie uprałabym ubrania ze dwa-trzy razy).
Wystarczy nacisnąć napis Pod Jesionem-zapraszam Większość pokazuje w ten sposób swoje ogrody, a jest co oglądać i czytać u innych. Są też wątki dyskusyjne np. http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=63&t=67660 takie czysto do pogadania.
Wracając do Barszczu sądzę, że dokładne upranie i wypłukanie powinno już zniwelować Barszcz z ubrania (ale ja pewnie uprałabym ubrania ze dwa-trzy razy).
pozdrawiam Renata Pod Jesionem cz.5 ,czyli: akt V dramatu!
Ciągle marzę, że w tym roku uporządkuję mój ogród. (nowy rok - już szósty - nowa nadzieja )Nadzieja umiera ostatnia...
Ciągle marzę, że w tym roku uporządkuję mój ogród. (nowy rok - już szósty - nowa nadzieja )Nadzieja umiera ostatnia...
Re: Barszcz Sosnowskiego
Dostałam właśnie następującą odpowiedź od mojej koleżanki - nauczycielki biologii:
"Raczej barszcz, ale mam wątpliwości. Arcydzięgiel ma bardziej kuliste, bombkowate kwiatostany i jest niższy. Ale baldaszkowate lubią się krzyżować i wtedy bywają nietypowe. A z tego co mi wiadomo, teraz nastała moda na arcydzięgiel i można kupić różne jego odmiany. Zaintrygowałaś mnie tym problemem ? jak znajdę czas muszę dociec."
Czyli dalej jesteśmy w punkcie wyjścia. http://forumogrodnicze.info/posting.php ... f=18&t=922#
Pozdrawiam,
Małgosia
"Raczej barszcz, ale mam wątpliwości. Arcydzięgiel ma bardziej kuliste, bombkowate kwiatostany i jest niższy. Ale baldaszkowate lubią się krzyżować i wtedy bywają nietypowe. A z tego co mi wiadomo, teraz nastała moda na arcydzięgiel i można kupić różne jego odmiany. Zaintrygowałaś mnie tym problemem ? jak znajdę czas muszę dociec."
Czyli dalej jesteśmy w punkcie wyjścia. http://forumogrodnicze.info/posting.php ... f=18&t=922#
Pozdrawiam,
Małgosia
- Marek-BB
- 500p
- Posty: 783
- Od: 23 mar 2010, o 12:58
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Re: Barszcz Sosnowskiego
Mnie się wydaje że na odwrót. Czyli jak zetniemy PO zakwitnięciu. Jak zdążymy wcześniej to się nie rozpyli, nie rozsieje prawda?renzal pisze:To badziewie jest jednoroczne, ale jak zostanie ścięte przed zakwitnięciem zmienia się ponoć w wieloletnie.
No chyba że ucięcie powoduje rozrost jak w przypadku np. porzeczek...
- renzal
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6234
- Od: 13 maja 2011, o 12:33
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Płocka
Re: Barszcz Sosnowskiego
Niestety Marku! Jeśli zetniemy przed kwitnieniem roślina walcząc o przetrwanie zmienia się ponoć w bylinę. Dowcip polega na tym by wyciąć ją we właściwym okresie, już po zakwitnięciu, a jeszcze przed wysiewem nasion. Nie jestem Biologiem i swoje informacje czerpię tylko z netu, TV i relacji znajomych oraz obserwacji jedynego znanego mi osobiście stanowiska tej rośliny. Nie podoba mi się ta roślinka, choć w rzeczy samej jest piękna i wiem, że są ludzie, którzy dobrowolnie sadzą ją sobie w ogródkach
pozdrawiam Renata Pod Jesionem cz.5 ,czyli: akt V dramatu!
Ciągle marzę, że w tym roku uporządkuję mój ogród. (nowy rok - już szósty - nowa nadzieja )Nadzieja umiera ostatnia...
Ciągle marzę, że w tym roku uporządkuję mój ogród. (nowy rok - już szósty - nowa nadzieja )Nadzieja umiera ostatnia...
- Marek-BB
- 500p
- Posty: 783
- Od: 23 mar 2010, o 12:58
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Re: Barszcz Sosnowskiego
O kurczę, to chyba nieświadomi tego co sadzą w ogóle.
Re: Barszcz Sosnowskiego
Wykonałam dziś kilka ruchów w sprawie mojego 'podopiecznego' barszczu. Kontakty z osobami, które, zdawałoby się, powinny być kompetentne, powaliły mnie i ubawiły.
Zaczęłam od wizyty w gminie, w inspektoracie ochrony środowiska. Kierownik inspektoratu patrzył na mnie jak na zielonego kota, gdy zaczęłam wyłuszczać mu powód swego przybycia. Wreszcie zapytał: "Ale właściwie o co chodzi?"
Raczej nie miewam problemów z komunikacją, ale cierpliwie zaczęłam od początku, że w opuszczonych ogródkach działkowych w moim sąsiedztwie odkryłam roślinę, która najprawdopodobniej jest barszczem Sosnowskiego, na co pan zapytał: "A co to takiego?"
Przy mnie szukał informacji w internecie, ale dalej nie bardzo rozumiał, czemu mu o tym wszystkim opowiadam. Pani siedząca obok zapytała, czy były już jakieś przypadki poparzenia tą rośliną. Powiedziałam, że nic mi o tym nie wiadomo, ale właśnie dlatego przyszłam, aby zapobiec takim przypadkom, bo jeśli to się rozsieje na okolicę, to prędzej czy później do takich przypadków dojdzie. Pan powiedział, że nie ma żadnych podstaw prawnych do wszczęcia jakichkolwiek działań, a taka roślina w ogóle nigdzie u nich w spisach nie figuruje. Stanęło na tym, że mam napisać do nich oficjalne pismo, a oni się do tego wtedy ustosunkują.
Zadzwoniłam więc do Sanepidu, przedstawiłam im sprawę (również musiałam tłumaczyć, co to takiego ten barszcz Sosnowskiego) i zapytałam, czy mają możliwość zbadać próbkę takiej rośliny, żeby potwierdzić lub wykluczyć, że to jest właśnie to. Dowiedziałam się, że Sanepid nie ma takiej możliwości i nie zajmuje się takimi rzeczami (po namyśle, to rzeczywiście - w końcu to nie choroba zakaźna...), i na pytanie, gdzie w takim razie mam się z tym zgłosić, pani skierowała mnie do Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa.
Tam wreszcie pani wykazała się jakąś wiedzą w temacie, i dosyć się sprawą przejęła, podała mi telefon do ich najbliższego laboratorium analitycznego i zaklinała, żeby bardzo uważać przy pobieraniu próbki rośliny. Zadzwoniłam do laboratorium, pani potwierdziła, że mogą przeprowadzić taką analizę, i żeby im w poniedziałek przywieźć CAŁĄ ROŚLINĘ... Zapytałam, czy to żart - bo roślina ma ok. 3,5m wysokości i niewiele mniej u podstawy - ostatecznie stanęło więc na przywiezieniu jednego liścia... Muszę chyba kupić mocne, grube worki 120-litrowe ;-)
Odezwę się, jak coś będzie wiadomo.
Pozdrawiam
Zaczęłam od wizyty w gminie, w inspektoracie ochrony środowiska. Kierownik inspektoratu patrzył na mnie jak na zielonego kota, gdy zaczęłam wyłuszczać mu powód swego przybycia. Wreszcie zapytał: "Ale właściwie o co chodzi?"
Raczej nie miewam problemów z komunikacją, ale cierpliwie zaczęłam od początku, że w opuszczonych ogródkach działkowych w moim sąsiedztwie odkryłam roślinę, która najprawdopodobniej jest barszczem Sosnowskiego, na co pan zapytał: "A co to takiego?"
Przy mnie szukał informacji w internecie, ale dalej nie bardzo rozumiał, czemu mu o tym wszystkim opowiadam. Pani siedząca obok zapytała, czy były już jakieś przypadki poparzenia tą rośliną. Powiedziałam, że nic mi o tym nie wiadomo, ale właśnie dlatego przyszłam, aby zapobiec takim przypadkom, bo jeśli to się rozsieje na okolicę, to prędzej czy później do takich przypadków dojdzie. Pan powiedział, że nie ma żadnych podstaw prawnych do wszczęcia jakichkolwiek działań, a taka roślina w ogóle nigdzie u nich w spisach nie figuruje. Stanęło na tym, że mam napisać do nich oficjalne pismo, a oni się do tego wtedy ustosunkują.
Zadzwoniłam więc do Sanepidu, przedstawiłam im sprawę (również musiałam tłumaczyć, co to takiego ten barszcz Sosnowskiego) i zapytałam, czy mają możliwość zbadać próbkę takiej rośliny, żeby potwierdzić lub wykluczyć, że to jest właśnie to. Dowiedziałam się, że Sanepid nie ma takiej możliwości i nie zajmuje się takimi rzeczami (po namyśle, to rzeczywiście - w końcu to nie choroba zakaźna...), i na pytanie, gdzie w takim razie mam się z tym zgłosić, pani skierowała mnie do Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa.
Tam wreszcie pani wykazała się jakąś wiedzą w temacie, i dosyć się sprawą przejęła, podała mi telefon do ich najbliższego laboratorium analitycznego i zaklinała, żeby bardzo uważać przy pobieraniu próbki rośliny. Zadzwoniłam do laboratorium, pani potwierdziła, że mogą przeprowadzić taką analizę, i żeby im w poniedziałek przywieźć CAŁĄ ROŚLINĘ... Zapytałam, czy to żart - bo roślina ma ok. 3,5m wysokości i niewiele mniej u podstawy - ostatecznie stanęło więc na przywiezieniu jednego liścia... Muszę chyba kupić mocne, grube worki 120-litrowe ;-)
Odezwę się, jak coś będzie wiadomo.
Pozdrawiam