To ja teraz trochę się pochwalę, ale najpierw uwagi ogólne. Przez tegoroczną pogodę pomidorów będzie na pewno mniej. Słabo wiązało pierwsze grono u większości gatunków - zdarza się nawet 1 szt.

. Jak rozmawiam z sąsiadami, to wszyscy mówią to samo. Zaraza w wersji łodygowej zaatakowała tylko jeden gatunek - K36 i to wcale nie na skraju grządki. Oczywiście zduszona w zarodku: najpierw Dithane (właśnie w trakcie pryskania ją zauważyłam) a po 5 dniach Mildex. Od tego czasu minęło 3 tygodnie i "odpukać" wszystko OK. Alternariozy prawie nie mam. W niewielkim nasileniu jest na wszystkich odmianach z liśćmi ziemniaczanymi. Najzdrowszy krzak jest Aussie - najmniejszej plamki, żadnego niedoboru. Po ulewach z przełomu maja i czerwca część pomidorów wykazywała lekkie niedobory magnezu i jaśniały im wierzchołki, ale się pozbierały - same. No a teraz część krzaków.
Aussie i jakieś rozszczepienie K121 Orange Strawberry x Persimmon. Miałam go w zeszłym roku i zamiast żółty był czerwony, ale b. plenny.
Malachitowa szkatułka i K37/2 od Termic
K121 Orange Strawberry x Persimmon (powinien być żółty) i Malinowy z moich starych nasion (hodowany dawno temu)
K37/4 od Wisia i Harzfeuer F1. Owoce nieduże ale bardzo dobrze wiąże i już dojrzewa.
I na koniec jeszcze jeden z moich starych nasion - nazwałam go paprykowy. Być może jest to jakaś znana odmiana, ale u mnie pojawił się wiele lat temu, jak wysiałam kupione w torebeczce nasionka jakiegoś zupełnie innego.
