Uprawa roślin na knocie
Uprawa roślin na knocie
Nie wiem czy jest już taki wątek ale wyszukiwarka nie znalazła nic więc zakładam:).
Otóż odważyłam się "zrobić"2 fiołki na tak zachwalanym knocie ale wydaje mi się, że te fiołki mają za mokro i jak je tak zostawię to po prostu zgniją! Starałam się robić wszystko z instrukcjami z internetu ale coś jest nie tak. Mimo,że w doniczkach błoto to dalej ten knot ciągnie wodę i jej coraz mniej w zbiorniczku na dole, nie chce mi się wierzyć ,że fiołki w tym wytrzymają.Jakie są Wasze doświadczenia na temat knotowego podlewania?
Otóż odważyłam się "zrobić"2 fiołki na tak zachwalanym knocie ale wydaje mi się, że te fiołki mają za mokro i jak je tak zostawię to po prostu zgniją! Starałam się robić wszystko z instrukcjami z internetu ale coś jest nie tak. Mimo,że w doniczkach błoto to dalej ten knot ciągnie wodę i jej coraz mniej w zbiorniczku na dole, nie chce mi się wierzyć ,że fiołki w tym wytrzymają.Jakie są Wasze doświadczenia na temat knotowego podlewania?
Re: fiołki na knocie
chyba najczęściej fiołki gniją jak są zalane a tu nie wiem dlaczego ale ciągle ciągnie mi ten knot wodę ile by jej nie było, z ziemi zrobiło się błoto,wątpie aby fiołek w tym się utrxzymał
- karminka
- 200p
- Posty: 222
- Od: 18 sie 2012, o 14:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Mazowsze
Re: fiołki na knocie
W błocie zgnije na pewno. Przesadź kwiatuszek do drugiej ziemi i podlewaj na spodek.
Pozdrawiam, Ania.
Re: fiołki na knocie
już zrobione,dziękuję za odzew:)
Re: fiołki na knocie
Cóż, ja posadziłam swoje fiołki na knota i jest rewelacyjnie. Te, które przez wiele lat nie chciały zakwitnąć, po przesadzeniu na knota od razu zaczęły zawiązywać kwiaty. Wrzucę zdjęcia, jak tylko naładuje mi się bateria w aparacie, bo oczywiście obfociłam wszystko ze zdziwienia.
Trzeba spełnić warunki:
1. podłoże musi być przewiewne, ja stosuję mieszankę perlitu i ziemi (torfu niestety, bo nic innego nie zdołałam dostać) oraz wermikulitu w proporcji takiej, by było sporo perlitu, około 2:1:1. Lub więcej ziemi. Trochę eksperymentuję, bo to mój pierwszy rok na knocie.
2. rośliny przesadzam tylko na wiosnę, by zdołały się zaaklimatyzować do nowych warunków.
3. grubość knota musi być dostosowana do wielkości doniczki i potrzeb rośliny.
Ziemia jest okropnie mokra przy knocie, ale fiołki nie cierpią z tego powodu. Mają liście jak żyleta i mnóstwo kwiatów. Nigdy nie miałam tylu kwiatów na swoich fiołach, a naprawdę o nie dbam.
Nie wszystkie fiołki poszły na knota, bo nie chcę stracić kolekcji przez jeden błąd. Boję się zimy, gdy temperatury na parapecie spadną. Wówczas raczej zdejmę rośliny z knota, tzn. z pojemnika z wodą, bo w zimnie gorzej znoszą przemoczone podłoże. W każdym razie jeszcze zimy nie przerabiałam.
Zachęcona powodzeniem przy fiołkach, postanowiłam zaeksperymentować z innymi roślinami. Przesadziłam na knota alokazję Frydek (cierpliwości, wkrótce będą zdjęcia). Najpierw ukorzeniłam tego zdechlaka w wermikulicie (jakieś pół roku w słoiku i torbie foliowej), jak już miała ładne korzenie, to powędrowała na knota. Ruszyła z kopyta.
Potem przesadziłam pieprz czarny, który mi zdychał. Nie potrafiłam go rozgryźć - czy woli sucho czy mokro. Powoli schodził z tego świata, a mi strasznie na nim zależało. I nie dawał się rozmnożyć. Przeniosłam go na knota, uprzednio zmieniwszy mu podłoże na bardzo przewiewne. Też ruszył z kopyta. Zrobiłam tylko jeden błąd - dałam mu za cienkiego knota i przez to muszę go dodatkowo podlewać z góry, bo knot nie ciągnie tyle wody, ile ta roślina potrzebuje. Na dodatek świetnie mi się ukorzenia z odkładów w tym podłożu...
Potem przesadziłam na knota paproć, która do tej pory od trzech lat rosła w torebce, bo jak tylko ją z niej wyciągałam, przesychała w oczach. To chyba aspidistra bulbifera, ta co się rozmnaża przez małe roślinki na liściach. Ku mojemu zdziwieniu przyjęła się od razu - dostała czysty torf z domieszką perlitu - i nie potrzebuje od tego czasu żadnych torebek. Rośnie jak na drożdżach. Podlewam ją wodą destylowaną.
Potem kupiłam dla eksperymentu ciemnotkę w hipermarkecie. Chciałam zobaczyć, czy również dobrze zareaguje na knota. Nigdy nie zdołałam utrzymać dłużej ciemnotki. Tym razem się udało. W życiu nie widziałam u siebie tak rosnącej rośliny.
Na knota przesadziłam też papirusy i tłustosze. Przy tych dwóch roślinach podłoże nie jest zbyt przewiewne. Tłustosza podlewam wyłącznie wodą destylowaną.
Na knota poszła też passiflora. Kilkuletni kikut. W tej chwili to gąszcz liści. Szkoda tylko, że - znowu - dałam jej zbyt cienkiego knota i nie ciągnie wody tyle, ile trzeba. Muszę ją podlewać dodatkowo z góry.
W przyszłym roku następne rośliny pójdą na knota. Chyba że zima zweryfikuje mój zachwyt.
Trzeba spełnić warunki:
1. podłoże musi być przewiewne, ja stosuję mieszankę perlitu i ziemi (torfu niestety, bo nic innego nie zdołałam dostać) oraz wermikulitu w proporcji takiej, by było sporo perlitu, około 2:1:1. Lub więcej ziemi. Trochę eksperymentuję, bo to mój pierwszy rok na knocie.
2. rośliny przesadzam tylko na wiosnę, by zdołały się zaaklimatyzować do nowych warunków.
3. grubość knota musi być dostosowana do wielkości doniczki i potrzeb rośliny.
Ziemia jest okropnie mokra przy knocie, ale fiołki nie cierpią z tego powodu. Mają liście jak żyleta i mnóstwo kwiatów. Nigdy nie miałam tylu kwiatów na swoich fiołach, a naprawdę o nie dbam.
Nie wszystkie fiołki poszły na knota, bo nie chcę stracić kolekcji przez jeden błąd. Boję się zimy, gdy temperatury na parapecie spadną. Wówczas raczej zdejmę rośliny z knota, tzn. z pojemnika z wodą, bo w zimnie gorzej znoszą przemoczone podłoże. W każdym razie jeszcze zimy nie przerabiałam.
Zachęcona powodzeniem przy fiołkach, postanowiłam zaeksperymentować z innymi roślinami. Przesadziłam na knota alokazję Frydek (cierpliwości, wkrótce będą zdjęcia). Najpierw ukorzeniłam tego zdechlaka w wermikulicie (jakieś pół roku w słoiku i torbie foliowej), jak już miała ładne korzenie, to powędrowała na knota. Ruszyła z kopyta.
Potem przesadziłam pieprz czarny, który mi zdychał. Nie potrafiłam go rozgryźć - czy woli sucho czy mokro. Powoli schodził z tego świata, a mi strasznie na nim zależało. I nie dawał się rozmnożyć. Przeniosłam go na knota, uprzednio zmieniwszy mu podłoże na bardzo przewiewne. Też ruszył z kopyta. Zrobiłam tylko jeden błąd - dałam mu za cienkiego knota i przez to muszę go dodatkowo podlewać z góry, bo knot nie ciągnie tyle wody, ile ta roślina potrzebuje. Na dodatek świetnie mi się ukorzenia z odkładów w tym podłożu...
Potem przesadziłam na knota paproć, która do tej pory od trzech lat rosła w torebce, bo jak tylko ją z niej wyciągałam, przesychała w oczach. To chyba aspidistra bulbifera, ta co się rozmnaża przez małe roślinki na liściach. Ku mojemu zdziwieniu przyjęła się od razu - dostała czysty torf z domieszką perlitu - i nie potrzebuje od tego czasu żadnych torebek. Rośnie jak na drożdżach. Podlewam ją wodą destylowaną.
Potem kupiłam dla eksperymentu ciemnotkę w hipermarkecie. Chciałam zobaczyć, czy również dobrze zareaguje na knota. Nigdy nie zdołałam utrzymać dłużej ciemnotki. Tym razem się udało. W życiu nie widziałam u siebie tak rosnącej rośliny.
Na knota przesadziłam też papirusy i tłustosze. Przy tych dwóch roślinach podłoże nie jest zbyt przewiewne. Tłustosza podlewam wyłącznie wodą destylowaną.
Na knota poszła też passiflora. Kilkuletni kikut. W tej chwili to gąszcz liści. Szkoda tylko, że - znowu - dałam jej zbyt cienkiego knota i nie ciągnie wody tyle, ile trzeba. Muszę ją podlewać dodatkowo z góry.
W przyszłym roku następne rośliny pójdą na knota. Chyba że zima zweryfikuje mój zachwyt.
pozdrawiam, Agata
moje parapetowce
moje parapetowce
Re: fiołki na knocie
opisywana przeze mnie paproć na knocie, która przez kilka lat była reanimowana w torebce i nie dawała rady wytrzymać na powietrzu. Zbyt mi na niej zależało, by ryzykować przesuszenie. Jak przeniosłam ją na knota, przez chwilę stała w miejscu, ale po kilku tygodniach ruszyła z nowymi listkami i oto jest.
Powyżej mimoza przeniesiona na knota od razu po zakupie w hipermarkecie. To jest eksperyment. Niestety podłoże było torfowe i tak przerośnięte, że nie mogłam go wymienić na swoje. Włożyłam tylko drenaż na dół, dałam knota i większą nieco doniczkę, a wolną przestrzeń wypełniłam swoim podłożem. Mimoza nie czuje się w tym dobrze. Bardzo choruje, połowa już zgniła(?), ale ta słabsza połowa - wewnątrz doniczki, przygłuszona silniejszymi. Wątpię, by ten okaz poradził sobie na knocie.
Fiołek Lunar Lilly ruszył na knocie i obsypał się kwiatami.
Poniżej reszta fiołków na knocie.
pozdrawiam, Agata
moje parapetowce
moje parapetowce
Re: fiołki na knocie
Passiflora przeniesiona na knota 3 m-ce temu. Obecnie gąszcz liści.
korzenie przerosły podłoże i kierują się w dół do wody, pod doniczką jest "broda" korzeni.
Buckeye Befuddled posadzony na knocie wiosną, rozrósł mi się do wielkiej "kapuchy" i właśnie zakwitł.
również korzenie fiołków próbują dostać się do wody na dnie butelki. Nie przeszkadzam im.
Opisywany pieprz czarny. Parę miesięcy temu były to badyle, z których odpadały liście, a nowe nie przyrastały. Po "zaknotowaniu" zgłupiał ze szczęścia i rośnie każdym calem.
Alokazja - przez wiele lat to były badylki z paroma liściami. Odkąd jest na knocie, wypuszcza nowe jeden za drugim.
Asplenium bulbiferum, które notorycznie przesuszałam, po przeniesieniu na knota miesiąc temu, wreszcie przestało więdnąć i zabrało się do tworzenia nowych zawiązków liści.
małe dzieci Asplenium bulbiferum. Można je oddzielić od rośliny matecznej jak mają kilka swoich liści, a potem ukorzenić oddzielnie.
Opisywana wyżej ciemnotka, kupiona w hipermarkecie raczej w stanie agonalnym. Dla eksperymentu posadzona na knota. Wszystkie jasnozielone liście to jej nowe przyrosty po zaknotowaniu.
Paprocie podlewam wodą destylowaną, bo na knocie - jak czytałam - jednym z większych problemów jest szybkie zasolenie podłoża na skutek zwiększonego parowania. Drugim problemem jest nawożenie - każde uzupełnienie wody w pojemniku powinno być wodą z kroplą nawozu. Czyli w bardzo słabym stężeniu.
Od razu się przyznaję - przeniosłam rośliny na knota z myślą o lecie, w którym zawsze skrajnie przesychały mi rośliny. Zimą mam zimno na parapetach, dlatego raczej zdejmę rośliny z pojemników z wodą (ale nie wyjmę knota), jak tylko zrobi się chłodniej i zauważę, że cierpią.
Nie pytajcie mnie jak uprawiać rośliny na knocie, bo to są moje początki. Jednak jak dla mnie - na lato to rewelacja.
pozdrawiam, Agata
moje parapetowce
moje parapetowce
- onectica
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7898
- Od: 16 sie 2012, o 17:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Wrocław/skraj zachodni
Re: fiołki na knocie
Fajnie, że podzieliłaś się z nami swoimi doświadczeniami, dzięki
Czy masz jakąś zasadę, według której dobierasz grubość knota? I jak głęboko go wsadzasz w podłoże?
Czy masz jakąś zasadę, według której dobierasz grubość knota? I jak głęboko go wsadzasz w podłoże?
Re: fiołki na knocie
Na konkurencyjnym forum - dlatego nie podam linku - jest opis sadzenia fiołka na knocie. Stamtąd zaczerpnęłam wiedzę i doświadczenie innych forumowiczek, które na knocie prowadzą swoje fiołki od kilku lat.
Z grubością knota raczej eksperymentuję, dlatego daję za cienkie, bo strasznie boję się zbyt mokrego podłoża. Do małej doniczki (5 cm), a takich mam najwięcej, daję knota grubości 3-5 mm. Im większa doniczka, tym grubszy knot. Oczywiście wiecie, że knota robi się z rajstopy bez lycry? Lub z innego materiału, który nie butwieje w wodzie, ale podsiąka.
Knota wkładam przy przesadzaniu. Na dno keramzyt jako dodatkowe odwodnienie (i napowietrzenie korzeni), potem trochę ziemi i dopiero wtedy zawijam knot, wkładam roślinę i zasypuję ziemią. Czasem roślinka kilka tygodni dochodzi do siebie po przeniesieniu na knota. Jednak straciłam dotychczas jeden okaz, który zgnił. Już przy przesadzaniu był nie teges, więc mnie nie zdziwił.
Ponieważ ukorzeniam fiołki i rozmnażam listki w wermikulicie, przy przenoszeniu na knota wokół korzeni jest mnóstwo wermikulitu. Taki fiołek, od początku nieuprawiany w ziemi, najlepiej znosi przenoszenie na knota. Pozostałe rośliny, które odmładzam i jako kikuty z liściami ukorzeniam już na knota, najpierw przez dwa tygodnie (lub dłużej) trzymam w "sknoconej" ziemi z knotem, ale jeszcze nie na pojemniku z wodą, w torebce, by wytworzyły swoje korzenie. Potem dopiero nalewam wody do pojemnika i uruchamiam knota.
Specem to będę od tego za parę lat. Póki co chętnie posłucham bardziej doświadczonych. Mam nadzieję, że znajdą się tacy na tym forum.
Na stronach rosyjskich są entuzjastyczne wypowiedzi hodowców fiołków, którzy dzielą się wszystkimi swoimi doświadczeniami w tej dziedzinie. Niestety w cyrylicy. A zapomniało się już ze szkoły rosyjski, zapomniało...
Z grubością knota raczej eksperymentuję, dlatego daję za cienkie, bo strasznie boję się zbyt mokrego podłoża. Do małej doniczki (5 cm), a takich mam najwięcej, daję knota grubości 3-5 mm. Im większa doniczka, tym grubszy knot. Oczywiście wiecie, że knota robi się z rajstopy bez lycry? Lub z innego materiału, który nie butwieje w wodzie, ale podsiąka.
Knota wkładam przy przesadzaniu. Na dno keramzyt jako dodatkowe odwodnienie (i napowietrzenie korzeni), potem trochę ziemi i dopiero wtedy zawijam knot, wkładam roślinę i zasypuję ziemią. Czasem roślinka kilka tygodni dochodzi do siebie po przeniesieniu na knota. Jednak straciłam dotychczas jeden okaz, który zgnił. Już przy przesadzaniu był nie teges, więc mnie nie zdziwił.
Ponieważ ukorzeniam fiołki i rozmnażam listki w wermikulicie, przy przenoszeniu na knota wokół korzeni jest mnóstwo wermikulitu. Taki fiołek, od początku nieuprawiany w ziemi, najlepiej znosi przenoszenie na knota. Pozostałe rośliny, które odmładzam i jako kikuty z liściami ukorzeniam już na knota, najpierw przez dwa tygodnie (lub dłużej) trzymam w "sknoconej" ziemi z knotem, ale jeszcze nie na pojemniku z wodą, w torebce, by wytworzyły swoje korzenie. Potem dopiero nalewam wody do pojemnika i uruchamiam knota.
Specem to będę od tego za parę lat. Póki co chętnie posłucham bardziej doświadczonych. Mam nadzieję, że znajdą się tacy na tym forum.
Na stronach rosyjskich są entuzjastyczne wypowiedzi hodowców fiołków, którzy dzielą się wszystkimi swoimi doświadczeniami w tej dziedzinie. Niestety w cyrylicy. A zapomniało się już ze szkoły rosyjski, zapomniało...
pozdrawiam, Agata
moje parapetowce
moje parapetowce
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3675
- Od: 16 lis 2008, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: fiołki na knocie
Agatko bardzo dziękuję za fotki
Widać, że Twoje rośliny świetnie się mają "na knocie"...Gratuluję
Widać, że Twoje rośliny świetnie się mają "na knocie"...Gratuluję