Choroby grzybowe spowodowane upałami.Wygląda też jakby i przędziorek się tam przyplątał, ale pewna nie jestem. Nie podlewaj jej po liściach.Niektóre starsze odmiany np. 'Grandiflora' są bardziej podatne, a atakowane częściej na suchych stanowiskach.Wiele zależy od przebiegu pogody latem.Nie są jednak groźne, oszpecają tylko nieco krzewy, ale w przyszłym sezonie wszystko będzie ok.Możesz opryskać, ale właściwie gdy już zostaną zaatakowane' nie zatrzymasz sprawcy'.Jesienią zadbaj o zgrabienie liści.
Moja Grandiflora ma ok.10 lat i różne lata bywały.W tym roku też żółkną i zrzuca, część liści ze środka krzewu, bardziej niż w innych sezonach, ale przy rozrośniętym, szerokim krzewie jest to prawie niewidoczne.
Może to być mączniak rzekomy, plamistości liści, sprzyja im wysoka temperatura i wilgoć.Trudno to określić jednoznacznie, bo zmiany na liściach wyglądają i na jedno i drugie.Usuń te chore liście i opryskaj czymś p. grzybowym.
Poradźcie proszę, bo już nie wiem jak ratować moje hortensje odmiany limelight i moon. Zakupiłam je 8 kwietnia na targach ogrodniczych. Miały już zielone listki i dość długie pędy zdrewniałe. Pani od której kupowałam kazała je wsadzić i solidnie przyciąć. I tak też zrobiłam. Posadziłam w ziemi zmieszanej z torfem kwaśnym i zabezpieczyłam korą iglastych.Początkowo hortensje ładnie rosły, ale po ok 2 tyg przyszły opady gradu i od tamtej pory marnieją w oczach. Najpierw zaczęły zmieniać kolor jak przy braku żelaza. Kupiłam więc żelazo do oprysku ale zamiast pomóc było tylko gorzej. Liście zaczęły dostawać plam i z dnia na dzień musiałam odrywać coraz więcej. Dziś już zostały prawie gołe płakać mi się nad nimi chce i nie wiem jak im pomóc. Miedzian nie działa, nawóz do hortensji (biohumus) też. Napar z cebuli - chyba jeszcze gorzej.... co im dolega? Pąki nadal są aktywne i rozwijają się malutkie liście ale całe rośliny skurczyły się o 80% a w przypadku moon zostały 4 listki ;(
Część tych zerwanych dziś wygląda tak (ten nalot to pozostałości po miedzianie):
To rosnąca tablica mendelejewa. Dostały swoje w szklarni , potem przyszedł grad i trzeba było je tak zostawić. Dowaliłaś do tego wszystko co było możliwe . Podlewać wodą i czekać. Powinny poradzić sobie mimo ówcześniejszych zabiegów, bo jak piszesz mają chęć życia.
Jak roślina nie wyrabia to nie wali się cudownych nawozów i nie wiadomo czego jeszcze. Grad powoduje uszkodzenia mechaniczne, do tego dochodzi obniżenie temperatury i trzecia sprawa rośliny są wypędzane nawozami w cieplutkich szklarniach.
Cóż, dziękuję za odpowiedź. Wcale tak dużo im nie dałam. Raz żelazo, odstęp tydzień, raz miedzian - odstęp i raz napar z cebulki (ta chyba najmniej szkodliwa bo naturalna) Nie mogłam patrzeć jak zamierają. Te młode też po pewnym czasie usychały więc obawiałam się choroby. I nadal się obawiam...
Popełniłaś błąd sadząc je do torfowej ziemi trzymającej wilgoć i zasypując na dodatek korą.Roślina jest zalana, zasychające w ten sposób brzegi liści świadczą o nadmiernej wilgoci, co zaszkodziło nieukorzenionym jeszcze roślinom, nie potrafiły wykorzystać nadmiaru wody.Hortensje bukietowe NIE WYMAGAJĄ kwaśnej gleby.Moje rosną bez żadnych domieszek, nieco gliniastej i mają się dobrze, a mam klika odmian, niektóre już krzaki 1,5m.
Trzeba nie słuchać pani sprzedającej, często takie osoby mają mgliste pojęcie, coś słyszała o przycinaniu (najprawdopodobniej nie była ogrodnikiem, bo nie miało sensu przycinanie tego krzewu w stadium jakie opisujesz, czyli wgetującym), nie kombinować, tylko zwyczajnie posadzić do takiej ziemi jak masz w ogrodzie, podlać umiarkowanie po posadzeniu, nie przycinać (a już na pewno nie solidnie), bo zredukowana korona dodatkowo spowodowała, że wilgoć nie została wykorzystana.Chemia zupełnie niepotrzebna, a szkodliwa.
Przesadź je czym prędzej, może uratujesz.
Selli - dziękuję za odpowiedź. Dałaś mi nadzieję. Zaglądałam ostatnio pod korę i odgrzebywałam ziemię. Korzonki białe więc może coś z tego będzie. Jutro wykopię. Rozumiem, że jak korzenie zmieniły kolor na inny niż biały to kaplica? O tym przycinaniu przeczytałam wczoraj... nie powinnam była jej wtedy posłuchać :/
Myślę, że będzie, tylko po przejściach część liści straci.Hortensje bukietowe tnie się wczesną wiosną w stanie bezlistnym, jak wszystkie inne krzewy liściaste.Z sekatorem lepiej z umiarem.Moje rosną wszystkie w słońcu, albo półcieniu ale dopóki są młode i nie zapuszczą głębiej korzeni trzeba je latem podlewać.Potem radzą sobie same, bynajmniej u mnie na glinie, choć w zeszłe ekstremalne lato im chlapnęłam kilka razy nieco wody.
Mam nadzieję, że je odratuje. Jak tak teraz myślę, to chyba rzeczywiście trochę gorzej się poczuły, jak je korą podsypałam... tylko nie powiązałam tego bo sądziłam, że na coś chorują... Zobaczymy, jak będzie. Jeszcze raz serdecznie dziękuję
Czy może im dodatkowo szkodzić słońce? Zdecydowałam się na bukietowe właśnie dlatego, że ponoć radzą sobie na stanowiskach słonecznych. Ale może ktoś ma złe doświadczenia z takim stanowiskiem?
Tak, bo torf i kora, jedno i drugie trzyma wilgoć tym bardziej na glinie.Nazwa - hortensja jest nieco myląca, bo tak naprawdę te krzewy mają wymagania zbliżone do lilaka, a nie popularnych hortensji ogrodowych.
Zauważ, ze jak posadzisz jakakolwiek roślinę, krzew liściasty, czy iglasty to przez pewien czas gleba wokół dłużej jest wilgotna, dopiero później szybciej zaczyna przesychać.Gdy zaczyna przesychać znaczy roślina ukorzeniła się i pobiera wodę, dlatego świeżo sadzonych nie można zbyt zalewać, szczególnie na cięższych glebach, a podsypanie od razu korą utrudnia kontrolowanie wilgotności.Czasem dobrze jest wysypać korę dopiero po jakimś czasie.
czytałam sporo na ich temat przed zakupem i wszędzie było napisane, że potrzebują gleby kwaśnej. Moja jest ciężka i gliniasta, do tego mąż stosował w tym roku wapno bo mieliśmy problem ze skrzypem. Więc myślałam, że dobrze jej zrobię, jak jej dam nową ziemię. Człowiek uczy się na błędach może dodać trochę piasku żeby rozluźnić glebę?