Wiosenne szaleństwo zakupowe mnie nie ominęło i frezje również mnie skusiły. Posadziłam je w koszyczku do gruntu na początku maja, w połowie miesiąca zajrzałam do nich (bardzo deszczowe tygodnie, przypuszczałam, że zgniły), 3 cebulki wyrzuciłam, resztę posadziłam z powrotem bez koszyczka. Tydzień później dwie wykopał psiun , wsadziłam z powrotem, a dzisiaj ukazał mi się taki widok :
Kasia a ja widzę że masz dużo różnych kwiatów,może zbierzesz trochę nasion na jesienną wymianę.
W zeszłym roku późno się dowiedziałam że takie coś istnieje,troszkę nazbierałam nie wysłałam ale to już z przyczyn osobistych postaram się w tym roku nadrobić.
Będę na pewno zbierała, ale nie wiem z czego mi się uda. Bo frezje mam nadzieję, że po kwitnieniu będę miała kilka cebulek więcej i te raczej sobie zostawię..., ale nasionami na pewno się podzielę, bo co z taką bandą zrobię. Wszystko zależy od pogody i mojej obserwacji, bo mogę coś przegapić.
Ale do jesieni sporo czasu, na razie napawam się kolorami i ciepełkiem
niestety dość krótkie łodyżki mają i nie widać ich zza astrów. U mojej mamy frezje rosną sobie w donicy w domu, mają tak długie łodygi, że trzeba je obejmować obręczą.
Tak, to na pewno przez pobyt w domu, nawet kiedy stoją na południowym parapecie mają po 70-80 cm wysokości.
W każdym razie moje na kwiat cięty się nie nadają, bo są za krótkie.
Można sadzić teraz frezje, jeśli były odpowiednio przechłodzone. Potrzebują głębokiej donicy w typie wiadra lub takiej donicy do palm. Ważne, żeby nie przekraczać temperatury 15st. No i miejsce dość nasłonecznione.
Swoje trzy cebulki, ocalałe z zeszłego roku też posadzę niedługo do doniczek, bo w ogrodzie raczej się zgubią. Tylko że nie bardzo mam takie warunki temperaturowe...
Bardzo dużo o uprawie frezji można znaleźć np. tutaj: http://zojalitwin.wordpress.com/2011/03/24/frezja/
Nie reklamuję , tylko podpowiadam.