Hej
Ania
fajne domowe wskazówki

ale czy skuteczne??
Choć u mnie musiałbym uzbierać górę tych cytrusowych skórek...
Ja mam złe doświadczenia z kotami na ogrodzie i uważam je za szkodniki.
Nie mówię już o tym, że śmierdzi od ich obecności na werandzie, że polują, owszem - ale na pożyteczne ptactwo (mam kilka budek i karmnik) ...
Potrafiły się też załatwić na trawniku (psy są w tych przypadkach wykluczone), nie mówiąc o zakopanych kupkach pod roślinami.
Podsypywałem rabaty/rośliny ziemią i korą na przełomie lata i jesieni a te futrzaki robią dziury, odsłaniają korzenie jak na złość (ostatnio prawie cały powojnik z korzeniami na wierzchu) i to muszą być młode kociambry (widać ślady małych łapek) - wciskały się nawet między krzewy róż!
Po prostu ręce opadają jak widać ślady ich grasowania i przysłowiowy nóż w kieszeni się otwiera...
(choć mam w domu m.in. świnkę morską i ma się u mnie bardzo dobrze

)
Niestety ale u mnie w ROD jest w dodatku paru nawiedzonych ludzi, którzy przyczyniają się do tego by populacja kociambrów nie zmniejszała się (i nie da się im przemówić do rozsądku).
Wzdrygam się na myśl o truciu czy sidłach ale co zrobić?
Kocimiętki u mnie nie ma ale może mam zbyt zadbany ogród i to przyciąga koty? ;)
Piaskownicy - wygódki (jako ostateczności - niech siedzą w jednym miejscu) nie mam gdzie zrobić;
nie mam też możliwości abym wziął psa lub kota - własnego - by "bronił" terenu.
Nie jestem przekonany, czy różne, reklamowane odstraszające środki chemiczne są w ogóle skuteczne?
- to takie moje żale - akurat znalazłem właściwy wątek ;P