dehaef pisze:a ja mam zagwozdkę, wszystkie róże posadzone wrzesień, październik puściły mi pąki (liście), gałązki zazieleniły się ( chyba u każdego było lato tej zimy) i teraz mam dylemat bo u mnie tylko ze 3 razy były przymrozki w nocy -3 stopnie, myślałam, że róże usną i będą zimować, ale niestety u nas nadal cieplutko ( podkarpackie) słoneczko, dziś deszcz więc nadal zielone są :/. Wszystkie róże to gatunki mrozoodporne więc tak do -10 miałam zamiar czekać z okrywaniem tylko jeśli nagle przyjdzie mróz zetnie świat do -20 to co będzie z tymi zielonymi różami i ich liśćmi? czy zasną na zimę czy po prostu zamarzną? czy jest ktoś kto miał u siebie taką dziwaczną zimę i kogo róże przetrwały? na razie ani myślę je okrywać na święta u mnie ma być +6.....
aha część róży sadziłam już w październiku jak było zimniej miały one gołe korzenie i zdrewniałe już gałązki
Nad podobnym problemem się zastanawiałem. Również sporo/ zresztą jak co roku na jesień/ posadziłem dużo róż i puściły za jakiś czas pąki. Z tymże u mnie był mróz i to dość spory, ale niedługo. Okryłem i czekam. Czym okrywasz ? Bo można dać w razie czego jak pogoda będzie się zmieniać okrywę ,, na pół gwizdka ''. Jak przyjdzie szybko duża różnica temperatur to umarł w butach, ale nie sądzę żeby tak się stało.
Na początku przeraziłem się, że puściły pąki, ale potem sobie pomyślałem w sumie nie jest źle, przecież lepiej się ukorzenią przed zimą. Zimą której nie ma