Po pierwsze nie panikować

Niektóre moje storczyki nie raz spadały z parapetu, z resztą przez ten sam kudłaty powód co u Borga

Owe storczyki do dziś mają się świetnie, wypuszczają nowe listki, korzonki, pędy. Jednemu przy upadku złamał się już istniejący pęd, ale dziś rośnie mu już całkiem pokaźne odbicie z oczka poniżej.
Ja po każdorazowym bliskim spotkaniu storcza z podłogą wyjmowałam go z doniczki (a raczej zbierałam z podłogi), w zależności od wilgotności korzeni namaczałam je (aby się nie połamały przy manewrach) lub nie, wkładałam z powrotem do doniczki i zasypywałam nowym podłożem. Stare, które wysypało "się" z doniczki szło do śmieci, a to z racji szanownego "powodu", który to zrzucił storcza z parapetu. Przy dwóch kotach w mieszkaniu zawsze kudły są na podłodze i z racji tego nigdy nie wkładam podłoża, które miało styczność z ziemią (czyli i kudłami) do doniczki. Jeśli i listek jest uszkodzony - zasypuję ranę cynamonem.
Dobrze będzie

Tylko przy pierwszych upadkach to wygląda tak tragicznie, później jest już luz
Oczywiście ku jasności, bom tu nowa i nie wszyscy znają moje specyficzne poczucie humoru - nie zalecam masowego zrzucania storczyków z parapetu
Zawsze to stres dla rośliny. Ale jeśli już się stało to nie ma co krzyczeć na winowajcę. Jakby nie patrzeć to kwiatek, który chyba często wychodzi z takich opresji cało 