Witam, mam bardzo poważny problem :C nigdy nie umiałam utrzymać kwiatków doniczkowych, paprotka nie trzymała się u mnie w pokoju, bromelia zakupiona w tesco nie chciała kwitnąć (w końcu uschła), w podstawówce miałam nawet kaktusy (które, z niewiedzy - przelewałam i również "usychały") . W lutym tego roku dostałam od chłopaka roślinę, która "wszędzie się zaaklimatyzuje" . Tak było. Problem polega na tym, że nikt nie wie jak ona się nazywa. Można ją natomiast parzyć do herbatki (kilka listków), ma zapach delikatnej mięty kiedy się listek urwie... Tak czy siak.. nie mogłam znaleźć o niej informacji, nie wiedziałam więc jak prawidłowo się nią zająć... latem roślinka zaczęła mi więdnąć, przesadziłam ją do większej (na prawdę dużej) donicy, bo okazało się, że ma więcej korzenia niż pędu /łodygi... Jest to roślinka, która lubi się wspinać, a kiedy były jej dobre czasy i leżała mi na parapecie (jej pędy) , potrafiła się w niego wgryźć.

W oczach normalnie rosła. Od czasu gdy ją pierwszy raz przesadziłam, dziwnie się zachowuje. Ostatnio już nie mogłam na nią patrzeć i postanowiłam, że zobaczę co się dzieje "pod ziemią" ... no i zobaczyłam. zamiast ładnych, kremowych korzeni, brunatno brązowe, jakby zgniłe... jedynie jeden był do połowy jeszcze kremowy. Nie siłując się zbytnio, urwałam brzydką część korzenia i do ziemi wsadziłam jeden korzeń (ten urwany, ale ładną część) z 10 centymetrowym pędem. Listka żadnego nie ma.. Nie wiem czy on odrośnie?
Dodam, że podlewałam go od tego lutego co 2-3 dni, a od października do wody dolewałam kilka kropel nawozu 'Sumin' w płynie. Było dobrze i nagle bum.. no i wtedy odkopałam korzenie.
Co mam z nim zrobić? W piątek jadę do domu (prawie 400 km) i nie wiem czy będzie rósł, czy już po ptakach, nie wiem czy mogę go przesadzić do mniejszej doniczki i zabrać ze sobą, czy się już nie opłaca... Pomóżcie mi :C
oto roślinka w drugim jej tygodniu (marzec 2013r.)
