Świąteczne dzień dobry!
Właśnie wróciliśmy z długiego spaceru - niestety z parasolką. Nie pada jakoś szczególnie mocno, dość, że pogoda nie odzwierciedla zapowiedzi o cieple i słońcu. Szkoda! Zrobiliśmy też obchód po ogrodzie... mlecze w trawniku rosną jak złoto
Spożywamy właśnie miodownik przy herbacie i relaksujemy się przed tv.
Córka wczoraj wieczorem gorączkowała aż do 39,6st. Nie dała nawet rady usiąść przy świątecznym śniadaniu... Niby zwykłe zapalenie gardła, a rozkłada człowieka dokumentnie. Mam nadzieję, że od jutra będzie lepiej.
Agusiu, dzień dobry! Melduję, że wczoraj się u Ciebie wpisywałam, ale chyba mój komentarz został odebrany zbyt okolicznosciowo, w rezultacie czego zniknął. Oczywiście ściskam Cię świątecznie.
Uwielbiam tawuły szare... teraz, gdy kwitną, robią cudowne wrażenie tą masą delikatnego kwiecia, przewieszającego się na subtelnych gałązkach. Szkoda, że te krzewy nie kwitną przez całe lato!
Odpoczywaj
Małgoś, pięknie dziękuję i odwzajemniam życzenia!
Ewo, jak mija popołudnie? Udało się zjeść świąteczne śniadanie na ogrodzie? U nas rano było względnie ładnie, ale teraz od kilku godzin pada... Widzę, że wczoraj nie próżnowałaś... ja odłożyłam ogrodowe prace na po świętach. Miłego!
Marysiu, witam serdecznie! Ja także uwielbiam tawuły - i szare, i japońskie i tawułki Arendsa, czy chińskie. Każda ma coś w sobie, ale szare, teraz kwitnące, robią przepiękny efekt na ogrodzie, zwłaszcza na tle soczyście zielonego trawnika.
Amanogawa czeka na słońce, ale pierwsze kwiaty cieszą ogromnie.
Miłego świętowania!
Moniko, pogoda w święta niestety nie dopisuje, ale my zaliczyliśmy długi spacer z Sarą. Wszystko kwitnie, a soczysta zieleń bije po oczach. Jest ładnie, chociaż osobiście zawsze wolę słoneczną aurę.
Teraz relaksujemy się przed tv - szału z wyborem interesującego programu nie ma, a na Akademię Policyjną nie mam ochoty od lat.
W ogrodzie dużo się dzieje - jak widzisz, zakwitła moja ukochana wiśnia, no i tawuła... jest pięknie

Miłego wieczoru!
Bogusiu, 40km na rowerze robi wrażenie! Ja codziennie chodzę i też trochę podreperowałam formę, ale po takim maratonie na dwóch kółkach chyba bym nie wstała z łóżka dnia następnego. Jak się czujesz?
Ja w Wielką Sobotę również działałam od 6ej i dzięki temu do południa miałam wszystko zrobione.
Udanego świętowania zyczę!
Danusiu, domyślam się, że dziś jesteś padnięta... pierwszy raz słyszę o takim obrzędzie!