mój imbir posadziłam z bulwy w marcu - szkoda mi się go zrobiło, bo jadłam i jadłam, a on chciał rosnąć, więc go posadziłam. miałam tylko trochę ziemi ogrodowej - starczyło na pół doniczki i i tak błyskawicznie wyrósł - były dwie wielkie łodygi na metr wysokie, ale potem musiałam się przeprowadzić i w czerwcu zmieniłam mieszkanie i podczas przeprowadzki ułamałam te dwa pędy
![Embarassed :oops:](./images/smiles/icon_redface.gif)
w transporcie. na nowym mieszkaniu imbir wypuścił ze trzy nowe pędy
![Very Happy :D](./images/smiles/icon_biggrin.gif)
w zamian za te dwa ułamane, a dwa kikuty zostawiłam, skoro zielone, niech rosną. ale listki żółkną miejscami. Teraz od września - nowe mieszkanie - imbir ma mniej światła - parter - dwa kikuty schną od góry, a ja zastanawiam się, co zrobić, żeby tak nie żółkły liście.
dokarmiam odżywką - "bujna zieleń" wzięłam od mamy z domu, nie wiem dokładnie co to za odżywka, tak mi mama powiedziała, że tak się nazywa. Wiem że muszę przesadzić, żeby więcej ziemi miał gdzie rosnąć, ale na razie nie starcza czasu żeby dokonać przesadzenia, ale ma ktoś jakieś konkretne rady na to żółknięcie?
Czy bulwy istniejące już w doniczce - rozrosła się bardzo ta bulwa w doniczce bardzo rozcinać? czytałam gdzieś, że tak trzeba robić.
Jak roślinkę przygotować do zimy?