Pomocy, źli sąsiedzi!
Dziękuję, nie skorzystam To już byłaby pospolita głupota z mojej strony. Za wejście na salę sądową z góry płaci się 300 zł. Jest to Kolego koszt pięknego, wieloletniego różanecznika. A potem dalej płaci się, płaci i płaci. Kwota moze dojść do ceny nawadniania automatycznego 30-to arowego ogrodu. Płocisko przede wszystkim negatywnie oddziaływuje na moją psychikę, więc również biegłych psychiatrów można by zaprosić do kompletu Są i pozytywy - na długie lata oszczędzony mi już został widok olbrzymich gaci sąsiada w kolorze ecru i rozmiarze XL, regularnie powiewających w ogrodzie
- kocurek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 821
- Od: 10 kwie 2008, o 11:57
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: z kątowni
A moja sasiadka właśnie ukatrupiła moją minę lobatę pewnie jej przeszkadzała :x i na dodatek nie odebrała poleconego od geodety o wytyczaniu działki, więc geodeta musiał przesunąć termin :x
Ty mi Jarek lepiej podeslij na nia paragraf: postawiła swój płot na mojej ziemi, a wiem, że jak ja go wywale, oskarży mnie o zniszczenie swojego mienia. I będzie wieki ciągała po sadach.
Jak to jest, że nie mogę jej i jej klamotów (płotu) wywalić z mojej ziemi???
Ty mi Jarek lepiej podeslij na nia paragraf: postawiła swój płot na mojej ziemi, a wiem, że jak ja go wywale, oskarży mnie o zniszczenie swojego mienia. I będzie wieki ciągała po sadach.
Jak to jest, że nie mogę jej i jej klamotów (płotu) wywalić z mojej ziemi???
poczytaj dział V Kodeksu cywilnego - poniżej pierwsze 2 artykuły:
Art. 222. § 1. Właściciel może żądać od osoby, która włada faktycznie jego rzeczą, ażeby rzecz została mu wydana, chyba że osobie tej przysługuje skuteczne względem właściciela uprawnienie do władania rzeczą.
§ 2. Przeciwko osobie, która narusza własność w inny sposób aniżeli przez pozbawienie właściciela faktycznego władztwa nad rzeczą, przysługuje właścicielowi roszczenie o przywrócenie stanu zgodnego z prawem i o zaniechanie naruszeń.
Art. 223. § 1. Roszczenia właściciela przewidziane w artykule poprzedzającym nie ulegają przedawnieniu, jeżeli dotyczą nieruchomości
Wyśli list polecony z żądaniem przywrócenia stanu pierwotnego twojej nieruchomości (usunięcie płotu). Teoretycznie mogła nie wiedzieć, że stawia na nie swoim gruncie ale od momentu gdy dostanie ten list możesz teoretycznie wystepowac o odszkodowanie. Pamiętaj - określ konkretny termin na usunięcie płotu, w miarę rozsądny. Jak to nie pomoże to z kopią listu do adwokata - niestety.
Art. 222. § 1. Właściciel może żądać od osoby, która włada faktycznie jego rzeczą, ażeby rzecz została mu wydana, chyba że osobie tej przysługuje skuteczne względem właściciela uprawnienie do władania rzeczą.
§ 2. Przeciwko osobie, która narusza własność w inny sposób aniżeli przez pozbawienie właściciela faktycznego władztwa nad rzeczą, przysługuje właścicielowi roszczenie o przywrócenie stanu zgodnego z prawem i o zaniechanie naruszeń.
Art. 223. § 1. Roszczenia właściciela przewidziane w artykule poprzedzającym nie ulegają przedawnieniu, jeżeli dotyczą nieruchomości
Wyśli list polecony z żądaniem przywrócenia stanu pierwotnego twojej nieruchomości (usunięcie płotu). Teoretycznie mogła nie wiedzieć, że stawia na nie swoim gruncie ale od momentu gdy dostanie ten list możesz teoretycznie wystepowac o odszkodowanie. Pamiętaj - określ konkretny termin na usunięcie płotu, w miarę rozsądny. Jak to nie pomoże to z kopią listu do adwokata - niestety.
pozdrawiam - Jarek
- kocurek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 821
- Od: 10 kwie 2008, o 11:57
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: z kątowni
A co mogę zrobić, jeśli ona nie odbierze poleconego? (a jestem pewna, że nie odbierze, bo od geodety nie odebrała). Moge iść do niej osobiście, ze świadkiem (np mężem?) i poprosic o usunięcie płotu? I dać jej termin na to? i co moge jeśli ona go nie usunie?JAREK.M pisze:
Wyśli list polecony z żądaniem przywrócenia stanu pierwotnego twojej nieruchomości (usunięcie płotu). Teoretycznie mogła nie wiedzieć, że stawia na nie swoim gruncie ale od momentu gdy dostanie ten list możesz teoretycznie wystepowac o odszkodowanie. Pamiętaj - określ konkretny termin na usunięcie płotu, w miarę rozsądny. Jak to nie pomoże to z kopią listu do adwokata - niestety.
A najgorsze jest to, że okzało sie, że działka za naszą będąca chaszczowieskiem tez należy do nich... dzisiaj sadzili tam z mężem tuje czyli będzie moją sąsiadka nie na 3 metrach, ale na kilkunastu...
zapomniałem dodać, że list winien być wysłany za zwrotnym potwierdzeniem odbioru - na zwrotce bedziesz miała informacje o odmowie przyjęcia co powoduje, że pismo można uznać za skutecznie doręczone. Tak jak już pisałem, jeśli nie usunie płotu pozostanie adwokat.
Ale nie zakładaj od razu czarnego scenariusza - wizyta z mężem to dobry pomysł - zawsze to argument, że chcieliście sprawę załatwić polubownie (co dla sadu nie jest bez znaczenia). Doradzam spokój i rzeczowe argumenty - to często działa.
Ale nie zakładaj od razu czarnego scenariusza - wizyta z mężem to dobry pomysł - zawsze to argument, że chcieliście sprawę załatwić polubownie (co dla sadu nie jest bez znaczenia). Doradzam spokój i rzeczowe argumenty - to często działa.
pozdrawiam - Jarek
- kocurek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 821
- Od: 10 kwie 2008, o 11:57
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: z kątowni
Haniu, a gdzie znajdę odpowiedni paragraf na to?hanka55 pisze:Jeśli/ gdy geodeta wznowi granicę, to można skorzystać z domniemania
iz rzecz postawiona na gruncie właściciela, stanowi jego własność i...rozebrać płot
znajdujący się na swoim gruncie.
Przepraszam, że tak napieram na te paragrafy, ale sąsiadka jest panią prokurator, i batalia z nią będzie ciężka.
Dzięki, Jarku, nie wiedziałam, że odmowa przyjęcia poleconego traktowana jest jak doręczenie
Haniu, a gdzie znajdę odpowiedni paragraf na to?
Przepraszam, że tak napieram na te paragrafy, ale sąsiadka jest panią prokurator, i batalia z nią będzie ciężka.
Dzięki, Jarku, nie wiedziałam, że odmowa przyjęcia poleconego traktowana jest jak doręczenie
jak to jest prokurator to może lepiej podziała (poza próbą dogadania) sugestia, że nagłośnisz sprawe w mediach itp. Na urzędników to lepsza metoda niż paragrafy.
pozdrawiam - Jarek
- Deirde
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7368
- Od: 18 cze 2007, o 10:41
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Wielkopolska
Tak sobie czytam co napisaliście o swoich sąsiadach. Od piątku ten problem dotyczy też i mnie. Moja sąsiadkę wykupiła - za długi zrobione przez jej brata - firma budująca domy pod klucz, w piątek przyszli geodeci i mieli zrobić pomiary i co się stało? Geodeci powiedzieli nam, że jest twardo i nie będą kopać, szybko się zmyli, a słupek wbili byle jak go mierząc. Rozmawialiśmy ze znajomym geodetą i pozostaje nam wysłać pisemko do urzędu - wstrzymać budowę i zażądać wykonania pomiaru działki. Zastanawiam się tylko do czego jeszcze są zdolni, nie lubię kłócić się z sąsiadami ale niestety trzeba będzie. Wcześniej chcieli od nas kupić ziemie ale zamiast zapłacić za nią chcieli zrobić u nas remont domu.
- kocurek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 821
- Od: 10 kwie 2008, o 11:57
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: z kątowni
A u mnie sprawa dodatkowo się skomplikowała. Otóż, po tym, jak pani P. nie odebrała poleconego od geodety wysłanego na ich adres zamieszczony w księgach wieczystych, poradziłam geodecie żeby wysłał na adres ich zamieszkania, podałam mu go. Mąż pani P. nie pracuje, widuję go non-stop,wierzyłam, że MUSI odebrać, albo odmówić odebrania (co jak pisał Jarek jest równoznaczne z odebraniem).
Niestety, nie wiem jak, czy on listonoszowi nawet nie otworzył drzwi??? w każdym razie geodeta zadzwonił, że otrzymali zwrotkę z poczty o nieodebraniu wraz z listem, czyli - nie doręczono. Geodeta powiedział, że w takim układzie spróbuje donieść list osobiście, a gdy mu się nie powiedzie, zamierza odstąpić od sprawy. Powiedział, że nie ma ochoty się użerać z prokuratorstwem. Mam wrażenie, że gdyby z twarzą mógł sie wycofać natychmiast, to już by to zrobił. Boi się? kto wie???
Już widzę, jak pani P. rączki zaciera zachwycona swym sprytem
A ja dalej stoję na niczym. Chyba skończy się tym, że damy jej ustnie termin na usunięcie płotu, i jak tego nie zrobi, usuniemy go zostawiając na jej działce, i postawimy swój. Jeśli oskarży nas o zniszczenie mienia, to ona będzie wnosić sprawę.
Niestety, nie wiem jak, czy on listonoszowi nawet nie otworzył drzwi??? w każdym razie geodeta zadzwonił, że otrzymali zwrotkę z poczty o nieodebraniu wraz z listem, czyli - nie doręczono. Geodeta powiedział, że w takim układzie spróbuje donieść list osobiście, a gdy mu się nie powiedzie, zamierza odstąpić od sprawy. Powiedział, że nie ma ochoty się użerać z prokuratorstwem. Mam wrażenie, że gdyby z twarzą mógł sie wycofać natychmiast, to już by to zrobił. Boi się? kto wie???
Już widzę, jak pani P. rączki zaciera zachwycona swym sprytem
A ja dalej stoję na niczym. Chyba skończy się tym, że damy jej ustnie termin na usunięcie płotu, i jak tego nie zrobi, usuniemy go zostawiając na jej działce, i postawimy swój. Jeśli oskarży nas o zniszczenie mienia, to ona będzie wnosić sprawę.
- MartaG
- 500p
- Posty: 589
- Od: 9 wrz 2008, o 12:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wadowice
- Kontakt:
leda16 pisze:Te betonowo-drewniane fortyfikacje to chyba polska specjalność. W Anglii ogrodzenie można nogą przekroczyć, w Ameryce od ulicy nie ma ogrodzeń, we Francji ogrodzeniami są szpalery cudnie kwitnącej bugenwilli, w Turcji jakieś alabastrowe, białe mureczki (sztachety to he, he, są tam na wagę złota, tam sąsiedzi byliby bogaczami ze swoim drewnianym płotem) a siatki rzeczywiście prawie nie widać. Ilekroć patrzę na szkaradny płot sąsiadów, przypomina mi się film "Sami swoi" i mam ochotę wrzasnąć: Sąsiad, a podejdźże do płota, jako i ja podchodzę... No, postawili, trudno. Może na wiosnę jakiś orkan go zmiecie.
Tak czytam ten wątek... Z własnego doświadczenia wiem, że walka z takim upierdliwym sąsiadem przypomina walkę z wiatrakami, IMO szkoda czasu, zdrowia i pieniędzy. Kiedy zaczęłam gospodarować na "swojej" wsi miałam podobne problemy. Sąsiad posadził wzdłuż całego południowego krańca olszę, działka jest dość wąska i długa, jednym słowem zacienił mi cały ogród. Całość jest położona na lekkim nachyleniu, zaczął dosadzać też brzozy wyżej, wzdłuż sąsiedniej działki. Zupełnie nie miałam na to wpływu bo robił to wszystko zgodnie z prawem, w ramach jakiegoś programu zalesiania i rekultywacji terenu. Jednym słowem trzeba było się przyzwyczaić... Trudno... Potem okazało się, że zaorał swój teren do kamieni granicznych. Zastanawiałam się jak on dojeżdża do tego lasku i utrzymuje tam porządek... No cóż, pewnej jesieni zastałam go na moim terenie (nieogrodzonym) z traktorkiem i przyczepką na środku - pan sąsiad sobie korzystał w najlepsze z mojej drogi i mojego trawnika żeby do siebie dojechać. Nie to mnie nawet rozsierdziło, ale bałagan który po sobie zostawiał. Śmieci w postaci gałązek i liści można było posprzątać, ale puszki, kamienie, słoiki, ba - raz nawet reklamówka z resztkami po jakimś biednym zamordowanym zwierzęciu (pewnie sarna załatwiona przez kłusowników). Zniszczył mi tez kilka drzewek chyba przyczepką. Zaczęłam się buntować, miałam dość płacenia też za wywóz nieswoich śmieci (zresztą w okolicy robię to jako jedna z nielicznych) a przede wszystkim szwędania się po ogrodzie połowy tambylców. Niestety nijak nie dało się z gościem dogadać... Był chamowaty, wrzeszczał, ciągle miał o coś pretensje. Najgorsze że nie mogłam go za rękę złapać, bo bywam tam zazwyczaj tylko w weekendy. Na dodatek wzdłuż tego lasu przebiegała służebność przejazdu do działki niżej. Namówiłam drugiego sąsiada na zmianę tej służebności bez problemu, ponieważ dla niego to było korzystniejsze. Podpisaliśmy co trzeba u notariusza i można było działać.... Przekopałam wzdłuż lasu na całej długości działki szeroki pas ziemi, korzenie poobcinałam siekierą, posadziłam żywopłot a pod nim rośliny. Zostawiłam tylko niewielkiej szerokości pas którym mogę przejść i przejechać na jedną szerokość kosiarką. Sąsiad krzywo na to patrzył, ale nie miał wyjścia, musiał zaakceptować ale sytuacja robiła się coraz bardziej nieprzyjemna. Na szczęście albo nie miał odwagi albo nie wpadł na to by opryskiwać mi rośliny jakimś świństwem. Pewnie trwałoby to do dzisiaj, gdyby sam nie zamówił geodety na mierzenie swoich działek. Okazało się że część jego lasu rośnie na moim terenie! Zapytałam czy sam to wytnie czy mam zamówić specjalistyczną firmę na jego koszt... Poza tym geodeta zwrócił mu uwagę, że połowa gałęzi wisi nad moim ogrodem... Faceta wbiło w ziemię, zaczął się tłumaczyć. Gdy przyjechałam następnym razem drzewa były pięknie podkrzesane, wszystko posprzątane i na dodatek przyszedł zapytać czy te kilka drzew może z wycinką poczekać do przyszłego miesiąca. Wspaniałomyślnie pozwoliłam mu je zostawić i teraz mam na wsi najlepszego sąsiada na świecie;) Zero śmieci, zero gałązek, drzewa systematycznie podcinane, wzdłuż mojej działki wykoszone żeby chwasty się nie siały. Zeszłej jesieni sam zaoferował mi gałęzie z wycinki drzewek iglastych, ba nawet mi je przywiózł traktorkiem a potem jak zobaczył ze zaczynam ryć pas pod kolejny żywopłot zaoferował pomoc i przeorał to swoim pługiem. Nikt obcy już mi się po ogrodzie nie pęta bo sąsiad prawie codziennie patroluje teren:) W efekcie ja mam spokój i jeden z najładniejszych fragmentów w ogrodzie.
Ledo - odpuść, szkoda Twoich nerwów, zdrowia i czasu... Pod płotem posadź rośliny cieniolubne, jakieś niewielkie krzewy żeby go nie kłuło w oczy. Wiele osób dużo by dało by mieć taką osłonę przed słońcem... cień wcale nie musi być utrapieniem, można tam uprawiać wiele wspaniałych roślin:) Pomyśl o hostach, prymulach, jarzmiankach, języczkach, o cebulach wiosną:) I o tym, ze nie będziesz musiała oglądać ani sąsiada ani jego gaci.
Na pocieszenie migawki z mojej granicznej rabaty.
a tak był przed:
Zyskałam całkiem ładne miejsce w ogrodzie a przede wszystkim przekonanie, ze nikt z gruntu nie jest zły tylko do niektórych trudniej dotrzeć:) Dzisiaj z perspektywy czasu widzę, że łatwiej mi się dogadać z miejscowymi, widzą jak ciężko tam pracuję, przychodzą pogadać, zawsze mogę na nich liczyć. Buduje się tam sporo nowych domów, większość to ludzie wykształceni, zamożniejsi którzy grodzą się tymi swoimi wysokimi płotami i nie potrafią się nawet uśmiechnąć. I gardzą miejscowymi. Kiedy jeden z nich zakopał się swoim wypasionym wozem w rowie nikt we wsi nie użyczył traktora, musiał dzwonić po pomoc drogową.
Pozdrawiam, Marta