Miroslawiec dziekuje za wyjasnienie, nie brzmi to mocno skomplikowanie, ale... Jeszcze nigdy nie udalo mi sie wykopac dolka na tyle glebokiego zeby dojsc do warstwy przepuszczalnej. Pod ciemna warstwa mojej gliny, ktora jest na jakies poltora do dwoch glebokosci szpadla, nizej jest jasniejsza mazista bardziej oblepiajaca glina, nie wiem na jaka glebokosc, bo najczesciej nie jestem w stanie tego ukopac jakos gleboko. Moje kopanie wyglada w sposob nastepujacy: wbijam szpadel w ziemie stajac na nim jedna noga, jak juz wszedl troche w ziemie to zeby wbic go glebiej musze stanac dwiema nogami na szpadlu i kilkakrotnie podskoczyc. Im glebiej chce sie wkopac tym trudniej jest mi to zrobic. Ze juz nie wspomne o podniesieniu szpadla z ciezka glina

czesciej korzystam z widel zeby cos zrobic.
Tmf sprobuje zrobic tak jak poradzil Miroslawiec pod jedna borowka, zobacze czy dam rade, przy tym wyjmujac ja i kopic jeszcze glebiej, będę miala okazje to oblozenia bokow, jeśli nie dam to będę liczyc ze moje borowki sa twardzielki i dadza rade tak jak jest.
Ps. Ja bardzo lubie ta sale gimnastyczna w polaczeniu z silownia jaka mam na tym moim kawalku ziemii, ale czasami mysle sobie ze przydaloby sie tam jakas bombe wsadzic

albo w ramach nastepnego narzedzia ogrodniczego kupic mlot pneumatyczny...
Pocieszam sie ze to przez lata bylo zaniedbane, wiec moja praca sie kiedys odwdzieczy.