Ratowanie storczyków,reanimacja cz1.
- damek1718
- 1000p
- Posty: 1223
- Od: 20 mar 2012, o 12:53
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Ratowanie storczyka
MoWo storczyki zupełnie inaczej rosną nią przysłowiowa paprotka. Owszem jeśli uszkodzisz korzenie można zaszkodzić storczykowi, ale jeśli zrobić to ostrożnie to jest tylko wymiana podłoża i nie zaszkodzi, bo nie ingerujesz zbytnio w system korzeniowy, nie przerywasz go, nie rozluźniasz i nie dostarczasz nawozu. To nie rozchodzi się o przesadzanie storczyka do większej donicy, tylko uzupełnienie obecnego podłoża, tutaj kory w torf, który zatrzymywałby trochę wody w te jesienne, ogrzewane okresy. Poza tym torf jest substratem dosyć jałowym i nie zaburza żadnej mikroflory.
Koleżanka zrobi jak uważa i do niej należy podjęcie decyzji.
Koleżanka zrobi jak uważa i do niej należy podjęcie decyzji.
Radość z kwiatów - to resztki raju w nas. Ogród z "historią"; Sprzedam rośliny pojemnikowe, na taras
Re: Ratowanie storczyka
Więc mam pytanie, jeśli chodzi o tą rosę, to co ona oznacza?
Jeśli chodzi o przesadzenie go to myślę, że jednak trochę z nim poczekam, bo kupiłam go po chwili przesadziłam i znów go przesadzać bym nie chciała chwilowo.
Czy ewentualnie mogę położyć go na podstawku wsypać w niego kamyczki i wlać tam wody, a na nim storczyk?
Czy takie coś w ogóle by pomogło, czy to nie ma sensu?
A co do ogólnego podlewania to robię to co około7-14dni, po prostu patrzę na korzenie, nie mam stałych dni do podlewania go), więc chyba dobrze...?
Co do wilgotności to powiem tak, mieliśmy niedawno zmieniane ogrzewanie centralne, w domu jest stała temperatura, ale ja swój grzejnik mam przykręcony tak, że u mnie jest praktycznie najchłodniej; jeśli chodzi o uchylanie okna-to zanim miałam storczyka codziennie było uchylony-ale jego kwiatki są tak delikatne, że po prostu nie chciałam mu zaszkodzić... Jeśli mu to nie zaszkodzi, to bardzo fajnie:)
Jeśli chodzi o przesadzenie go to myślę, że jednak trochę z nim poczekam, bo kupiłam go po chwili przesadziłam i znów go przesadzać bym nie chciała chwilowo.
Czy ewentualnie mogę położyć go na podstawku wsypać w niego kamyczki i wlać tam wody, a na nim storczyk?
Czy takie coś w ogóle by pomogło, czy to nie ma sensu?
A co do ogólnego podlewania to robię to co około7-14dni, po prostu patrzę na korzenie, nie mam stałych dni do podlewania go), więc chyba dobrze...?
Co do wilgotności to powiem tak, mieliśmy niedawno zmieniane ogrzewanie centralne, w domu jest stała temperatura, ale ja swój grzejnik mam przykręcony tak, że u mnie jest praktycznie najchłodniej; jeśli chodzi o uchylanie okna-to zanim miałam storczyka codziennie było uchylony-ale jego kwiatki są tak delikatne, że po prostu nie chciałam mu zaszkodzić... Jeśli mu to nie zaszkodzi, to bardzo fajnie:)
- anetka12
- 100p
- Posty: 135
- Od: 4 kwie 2013, o 12:32
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: świętokrzyskie
Re: Ratowanie storczyka
Podlewanie co 7-14 dni to norma, nie ma sensu na siłę mu dogadzać, bo to wcale nie jest korzystne Z przesadzaniem to jest tak, że jeżeli nie powyrywasz mu korzeni i nie będziesz nim strasznie szarpać to nie ma prawa mu się nic stać, nawet jeśli niedawno był przesadzany(to z moich doświadczeń). Ale ja nie polecam przesadzania na kwitnących roślinach, no chyba że już przekwitają. Korzenie powietrzne o których pisałaś zwykle są srebrne, one nie powinny być ciągle zielone, pobierają tylko wilgoć z powietrza. Ja swoich w ogóle nie zraszam i jest ok.
No i zauważyłam, że tam masz poparzone słonkiem jakieś listki(ten który zaznaczyłaś na czerwono), może właśnie w tym tkwi problem?
A ta rosa o której piszesz to chyba gutacja, znajdziesz o niej dużo w necie
No i zauważyłam, że tam masz poparzone słonkiem jakieś listki(ten który zaznaczyłaś na czerwono), może właśnie w tym tkwi problem?
A ta rosa o której piszesz to chyba gutacja, znajdziesz o niej dużo w necie
of course you should be afraid of the dark, you know what's out there...
moje storczyki
pozdrawiam, Aneta
moje storczyki
pozdrawiam, Aneta
Re: Ratowanie storczyka
Witam.
Szybka historia naszych kwiatków jest taka..
Mały storczyk jest z nami od kilku lat. Przytargał go do domu mąż, gdy znalazł totalnie "zabitego" wyrzuconego na mróz (spędził tam dużo czasu). Wyglądało to fatalnie, ale jak widać przeżył i nawet zaczął coś puszczać (śmiejemy się, że zobaczył jak to się robi gdy pojawił się ten drugi ). Chociaż przez te lata co puścił jakiś liść, tracił następny i tak w kółko. Teraz znowu zaczyna żółknąć dolny
Wyglądało to już całkiem fajnie, ale gdy wyjechaliśmy na dłuugie wakacje okazało się, że ostatnie trzy tygodnie będzie musiał przejąć podlewanie ktoś inny i zalał nam wszystkie kwiatki
Ucierpiały i storczyki a szczególnie ten biedak, ponieważ stał w doniczce bez odpływu a zastępczy podlewacz uznał najwyraźniej, że się nad biedakiem zlituje i wlał mu wody
Druga rzecz, to fakt że ziemia była tak mokra, że namnożyło nam się muszek (ziemiórki chyba to są). Są wszędzie łącznie z ziemią storczyków i myślę, że też im nie pomagają.
Zrobiłam zdjęcie korzeni - doradźcie co z nim zrobić.
Drugi też z odzysku, ale nie zdążył wylądować na śmietniku i dostaliśmy go w super stanie. Pięknie kwitnął.
Jest z nami od początku czerwca i niestety już swoje przeszedł. Na czas naszego wyjazdu (trzy miesiące prawie), stał na oknie w sypialni, później wylądował (docelowo już) w kuchni, ale na stole i tutaj zaczął puszczać łodygi/pędy (nie wiem jak to się nazywa ) i kwitnąć, ale musieliśmy na chwilę postawić go na oknie jakiś metr dalej i zaczęło się z nim dziać to co widać na zdjęciach. Kwiaty zasychają i co gorsza żółkną pędy
Stanął znowu na stole kilka dni temu, ale zostać tu nie może. Możemy za to zrobić im półkę nad stołem i nie ruszać biedaków.
Okna mamy na południe i mieszkamy w Skandynawii, więc latem miały niemal całą dobę jasno, teraz głównie sztuczne światło.
Na parapecie będą narażone na ciepło grzejnika (niewiele, ale jednak grzać trochę trzeba), więc raczej ta półka wydaje się być najrozsądniejszym rozwiązaniem.
Raz na jakiś czas robimy kąpiel, ale szczerze mówiąc nie wiem czy w okresie kwitnienia nie powinien mieć częściej wody. Przyznaję, że nie znam się na tym kompletnie i gdyby nie fakt, że one straciły domy to pewnie nie mielibyśmy storczyków, ale jak już są to chcemy dla nich jak najlepiej i wręcz zaczynam lubić ten gatunek
Mamy nowe doniczki i wewnętrzne i zewnętrzne (na zdjęciu duży jest wsadzony do nowej zewnętrznej), oraz ziemię do storczyków i myśleliśmy, że je przesadzimy i damy spokój na dłużej, ale nie chciałabym ich zabić teraz jakimiś głupimi manewrami.
Podpowiecie co zrobić z tym przesadzaniem, z tymi pędami itp?
Nie dałam zdjęcia korzeni dużego, (tylko przez doniczkę), bo boję się go przesadzać przed Waszą opinią, a będzie mi go ciężko do tej doniczki wsadzić z powrotem. Jak będę miała przesadzać, to zdjęcia porobię i wstawię na pewno, bo zakładam że teraz to najważniejsze, chociaż jak widać są raczej zdrowe. - Wyciągać?
Ps. Przypuszczam, że na forum jest mnóstwo informacji, które mogą mi pomóc, ale na szybko znalazłam różne rzeczy i nie wiem co wybrać. Mamy małe dziecko (dość wymagające) i czas na robienie czegokolwiek tylko gdy śpi i niestety nie mogę rzucić całej reszty obowiązków i tylko czytać, a i spać też muszę chociaż chwilę. Więc proszę o pomoc
Szybka historia naszych kwiatków jest taka..
Mały storczyk jest z nami od kilku lat. Przytargał go do domu mąż, gdy znalazł totalnie "zabitego" wyrzuconego na mróz (spędził tam dużo czasu). Wyglądało to fatalnie, ale jak widać przeżył i nawet zaczął coś puszczać (śmiejemy się, że zobaczył jak to się robi gdy pojawił się ten drugi ). Chociaż przez te lata co puścił jakiś liść, tracił następny i tak w kółko. Teraz znowu zaczyna żółknąć dolny
Wyglądało to już całkiem fajnie, ale gdy wyjechaliśmy na dłuugie wakacje okazało się, że ostatnie trzy tygodnie będzie musiał przejąć podlewanie ktoś inny i zalał nam wszystkie kwiatki
Ucierpiały i storczyki a szczególnie ten biedak, ponieważ stał w doniczce bez odpływu a zastępczy podlewacz uznał najwyraźniej, że się nad biedakiem zlituje i wlał mu wody
Druga rzecz, to fakt że ziemia była tak mokra, że namnożyło nam się muszek (ziemiórki chyba to są). Są wszędzie łącznie z ziemią storczyków i myślę, że też im nie pomagają.
Zrobiłam zdjęcie korzeni - doradźcie co z nim zrobić.
Drugi też z odzysku, ale nie zdążył wylądować na śmietniku i dostaliśmy go w super stanie. Pięknie kwitnął.
Jest z nami od początku czerwca i niestety już swoje przeszedł. Na czas naszego wyjazdu (trzy miesiące prawie), stał na oknie w sypialni, później wylądował (docelowo już) w kuchni, ale na stole i tutaj zaczął puszczać łodygi/pędy (nie wiem jak to się nazywa ) i kwitnąć, ale musieliśmy na chwilę postawić go na oknie jakiś metr dalej i zaczęło się z nim dziać to co widać na zdjęciach. Kwiaty zasychają i co gorsza żółkną pędy
Stanął znowu na stole kilka dni temu, ale zostać tu nie może. Możemy za to zrobić im półkę nad stołem i nie ruszać biedaków.
Okna mamy na południe i mieszkamy w Skandynawii, więc latem miały niemal całą dobę jasno, teraz głównie sztuczne światło.
Na parapecie będą narażone na ciepło grzejnika (niewiele, ale jednak grzać trochę trzeba), więc raczej ta półka wydaje się być najrozsądniejszym rozwiązaniem.
Raz na jakiś czas robimy kąpiel, ale szczerze mówiąc nie wiem czy w okresie kwitnienia nie powinien mieć częściej wody. Przyznaję, że nie znam się na tym kompletnie i gdyby nie fakt, że one straciły domy to pewnie nie mielibyśmy storczyków, ale jak już są to chcemy dla nich jak najlepiej i wręcz zaczynam lubić ten gatunek
Mamy nowe doniczki i wewnętrzne i zewnętrzne (na zdjęciu duży jest wsadzony do nowej zewnętrznej), oraz ziemię do storczyków i myśleliśmy, że je przesadzimy i damy spokój na dłużej, ale nie chciałabym ich zabić teraz jakimiś głupimi manewrami.
Podpowiecie co zrobić z tym przesadzaniem, z tymi pędami itp?
Nie dałam zdjęcia korzeni dużego, (tylko przez doniczkę), bo boję się go przesadzać przed Waszą opinią, a będzie mi go ciężko do tej doniczki wsadzić z powrotem. Jak będę miała przesadzać, to zdjęcia porobię i wstawię na pewno, bo zakładam że teraz to najważniejsze, chociaż jak widać są raczej zdrowe. - Wyciągać?
Ps. Przypuszczam, że na forum jest mnóstwo informacji, które mogą mi pomóc, ale na szybko znalazłam różne rzeczy i nie wiem co wybrać. Mamy małe dziecko (dość wymagające) i czas na robienie czegokolwiek tylko gdy śpi i niestety nie mogę rzucić całej reszty obowiązków i tylko czytać, a i spać też muszę chociaż chwilę. Więc proszę o pomoc
Re: Ratowanie storczyka
Nie chcę się narzucać, ale nasze storczyki potrzebują pomocy
Nie chciałam zakładać nowego tematu i chyba zrobiłam błąd, bo ten jakoś słabo Was przyciąga.
Proszę kogoś kto się na tym zna, o poradę jak im pomóc.
Dużemu łodyga żółknie coraz dalej i doszło to już praktycznie do tej odnogi która kwitnie. Gdyby wszystkie kwiaty usychały, to było by łatwiej uznać, że może tak ma być, ale one przestały opadać i te na końcach już wyglądają zdrowo. Boję się, że ta łodyga padnie i przy okazji one nie będą mogły nam się pokazać w pełnej krasie
Mały za to ma korzenie w fatalnym stanie i nie wiem co z nimi zrobić, gdy będę go wkładała w nową doniczkę. Pewnie powinnam jakoś pousuwać te zmasakrowane korzenie, ale nie chcę mu zaszkodzić, tym bardziej teraz gdy po latach zaczął wreszcie coś puszczać.
Nie wiem też za bardzo czy dać po prostu zwykłą ziemię storczykową (tak miały), czy jakoś ją wzbogacić.
Piszecie też o nawożeniu ich, ale nie wiem jakim nawozem powinniśmy to robić.
Zastanawiam się też czy tego dużego powinniśmy włożyć do większej doniczki. Na zdjęciu widać, że ma sporo korzeni i pewnie niewiele miejsca, ale nie mam pojęcia czy to ma mnie skłonić do sporego powiększenia mu przestrzeni, czy tylko trochę.
Wiem, że niewiele wiem w tym temacie, i w sumie nie ukrywam tego. Proszę więc o pomoc Was zanim kwiatki bardziej ucierpią, bo niechcący nie robiąc czegoś, bądź też robiąc, możemy zrobić im krzywdę
Jeśli są potrzebne jakieś inne zdjęcia to piszcie, zrobimy.
Nie chciałam zakładać nowego tematu i chyba zrobiłam błąd, bo ten jakoś słabo Was przyciąga.
Proszę kogoś kto się na tym zna, o poradę jak im pomóc.
Dużemu łodyga żółknie coraz dalej i doszło to już praktycznie do tej odnogi która kwitnie. Gdyby wszystkie kwiaty usychały, to było by łatwiej uznać, że może tak ma być, ale one przestały opadać i te na końcach już wyglądają zdrowo. Boję się, że ta łodyga padnie i przy okazji one nie będą mogły nam się pokazać w pełnej krasie
Mały za to ma korzenie w fatalnym stanie i nie wiem co z nimi zrobić, gdy będę go wkładała w nową doniczkę. Pewnie powinnam jakoś pousuwać te zmasakrowane korzenie, ale nie chcę mu zaszkodzić, tym bardziej teraz gdy po latach zaczął wreszcie coś puszczać.
Nie wiem też za bardzo czy dać po prostu zwykłą ziemię storczykową (tak miały), czy jakoś ją wzbogacić.
Piszecie też o nawożeniu ich, ale nie wiem jakim nawozem powinniśmy to robić.
Zastanawiam się też czy tego dużego powinniśmy włożyć do większej doniczki. Na zdjęciu widać, że ma sporo korzeni i pewnie niewiele miejsca, ale nie mam pojęcia czy to ma mnie skłonić do sporego powiększenia mu przestrzeni, czy tylko trochę.
Wiem, że niewiele wiem w tym temacie, i w sumie nie ukrywam tego. Proszę więc o pomoc Was zanim kwiatki bardziej ucierpią, bo niechcący nie robiąc czegoś, bądź też robiąc, możemy zrobić im krzywdę
Jeśli są potrzebne jakieś inne zdjęcia to piszcie, zrobimy.
- aniag78
- 200p
- Posty: 258
- Od: 7 sie 2013, o 22:07
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Austria, dolina Dunaju
Re: Ratowanie storczyka
Justyno, jeśli chodzi o pierwszego, to wyjmij go i poobcinaj wszystkie martwe korzenie. To te, które są puste w środku i mają nieładną barwę (jak je lekko ściśniesz, to poczujesz różnicę między chorym, a zdrowym). Po przycięciu posyp żya tkankę cynamonem (odkaża) i włóż do nowego podłoża. Te nowe, ładne korzenie (zaraz pod liśćmi) dadzą radę utrzymać roślinę przy życiu, więc nie musisz się tak bardzo martwić.
Duży jest zdrowy i ma się dobrze. Zrzucanie pączków jest zapewne wywołane przestawianiem, phalaenopsisy tego nie lubią, jak z resztą każda kwitnąca roślina Korzenie są bardzo ładne, a doniczka wystarczy na jeszcze jakiś czas. Falki nie lubią dużych, szaleją wtedy z systemem korzeniowym i zapominają o kwitnięciu na całkiem długi czas. Pędy zostaw, roślina sama zadecyduje, czy utrzymać kwiaty, czy je zrzucić i zasuszyć łodygi. Jak już pozasychają na amen, to poobcinaj, teraz wyciąga z nich jeszcze wartości odżywcze.
Co do podlewania - podlewaj wtedy, kiedy roślina potrzebuje. Korzenie z soczyście zielonych stają się wtedy srebrzyste. Falka lepiej przesuszyć niż przelać. Młodego po przesadzeniu nie podlewaj przez tydzień lub dwa. Niech korzenie mu przyschną i przyzwyczai się do nowego miejsca.
A jeśli chodzi o parapety, ważne jest, by nie sparzyć rośliny gorącym powietrzem i by w jej otoczeniu nie było zbyt sucho. Wiele osób w zimie też trzyma swoje kwiaty na parapetach, dają im jednak podstawki z keramzytem i wodą lub inne nawilżacze powietrza. A by uchronić je od gorącego powietrza, wkładają coś między parapet i kaloryfer tak, by "pogłębić" parapet (czyli, żeby kwiat nie miał bezpośredniej styczności z zakończeniem parapetu, przy którym jest największy przepływ powietrza).
Duży jest zdrowy i ma się dobrze. Zrzucanie pączków jest zapewne wywołane przestawianiem, phalaenopsisy tego nie lubią, jak z resztą każda kwitnąca roślina Korzenie są bardzo ładne, a doniczka wystarczy na jeszcze jakiś czas. Falki nie lubią dużych, szaleją wtedy z systemem korzeniowym i zapominają o kwitnięciu na całkiem długi czas. Pędy zostaw, roślina sama zadecyduje, czy utrzymać kwiaty, czy je zrzucić i zasuszyć łodygi. Jak już pozasychają na amen, to poobcinaj, teraz wyciąga z nich jeszcze wartości odżywcze.
Co do podlewania - podlewaj wtedy, kiedy roślina potrzebuje. Korzenie z soczyście zielonych stają się wtedy srebrzyste. Falka lepiej przesuszyć niż przelać. Młodego po przesadzeniu nie podlewaj przez tydzień lub dwa. Niech korzenie mu przyschną i przyzwyczai się do nowego miejsca.
A jeśli chodzi o parapety, ważne jest, by nie sparzyć rośliny gorącym powietrzem i by w jej otoczeniu nie było zbyt sucho. Wiele osób w zimie też trzyma swoje kwiaty na parapetach, dają im jednak podstawki z keramzytem i wodą lub inne nawilżacze powietrza. A by uchronić je od gorącego powietrza, wkładają coś między parapet i kaloryfer tak, by "pogłębić" parapet (czyli, żeby kwiat nie miał bezpośredniej styczności z zakończeniem parapetu, przy którym jest największy przepływ powietrza).
- raflezja
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6839
- Od: 25 lip 2009, o 21:51
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków i okolice
Re: Ratowanie storczyka
Chciałam odpowiedzieć na Twój apel, który umieściłaś w "scindapsusie", ale widzę już, że Ania odpowiedziała na wszystkie Twoje pytania i wątpliwości. Ja raczej storczykowa nie jestem, ale co jakiś czas przybywa do mnie przedstawiciel tej grupy roślin.
Zgadzam się ze wszystkim i chcę powtórzyć, że storczyki nie lubią zalewania korzeni. Falenopsisy - mieszańce są bardzo odporne i tylko nadmiar wilgoci w korzeniach może je zabić (i jeszcze przędziorki, wełnowce ). Trudno mi powiedzieć co ile podlewam swoje. Tak jak Ania napisała - korzenie powinny stać się srebrne - wyschnięte. Zresztą w przezroczystych doniczkach wszystko widać.
Aha. Storczyki nie lubią twardej, wysoko zmineralizowanej wody. Ja do podlewania używam odstaną, mam zasadową, więc delikatnie obniżam pH. Dodaję parę kropel cytryny. Kwas, w tym wypadku organiczny wytrąca osady. Mam tez plagron pH minus z kwasem fosforowym, ale cytryna wystarcza.
Zgadzam się ze wszystkim i chcę powtórzyć, że storczyki nie lubią zalewania korzeni. Falenopsisy - mieszańce są bardzo odporne i tylko nadmiar wilgoci w korzeniach może je zabić (i jeszcze przędziorki, wełnowce ). Trudno mi powiedzieć co ile podlewam swoje. Tak jak Ania napisała - korzenie powinny stać się srebrne - wyschnięte. Zresztą w przezroczystych doniczkach wszystko widać.
Aha. Storczyki nie lubią twardej, wysoko zmineralizowanej wody. Ja do podlewania używam odstaną, mam zasadową, więc delikatnie obniżam pH. Dodaję parę kropel cytryny. Kwas, w tym wypadku organiczny wytrąca osady. Mam tez plagron pH minus z kwasem fosforowym, ale cytryna wystarcza.
Iwona
Moje wątki - spis
Moje wątki - spis
- Borg
- 200p
- Posty: 310
- Od: 29 kwie 2013, o 11:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kwadrant Delta
Re: Ratowanie storczyka
To pewnie wpływ dużej ilości światła.
Zapewne storczyki stoją na południowym parapecie?
O ile w dotyku te brunatne fragmenty nie różnią się od zielonych to chyba nie ma czym się przejmować. U mnie też jest kilka sztuk z niektórymi liśćmi lekko zabarwionymi na bordowo, ale nie zauważyłem w tych roślinach jak dotąd niczego niepokojącego.
Zapewne storczyki stoją na południowym parapecie?
O ile w dotyku te brunatne fragmenty nie różnią się od zielonych to chyba nie ma czym się przejmować. U mnie też jest kilka sztuk z niektórymi liśćmi lekko zabarwionymi na bordowo, ale nie zauważyłem w tych roślinach jak dotąd niczego niepokojącego.
Re: Ratowanie storczyka
Dziękuję ślicznie, jestem spokojniejsza w takim razie
Nie chciałabym ingerować w jego plany i przycinać sama, ale bałam się, że jak tego nie zrobię to będzie żółknąć dalsza część łodygi. Jak widzę, to niczego nie zmieni, więc będę czekała i zobaczymy co to będzie.
Co do podlewania, to wiemy że nie lubią przelania. Myślę, że przez te lata zdarzyło mi się przesuszyć tego małego (i to pewnie nie raz), ale nie zalewamy ich. Miały pecha (wszystkie nasze kwiatki), że znajomy uznał najwyraźniej, że trzeba im zrobić dobrze i zalał wszystko jak leci
Ale jeśli mowa o pH wody, cytryny itp, to brzmi to dla mnie jak czarna magia. W sumie to nie mam pojęcia jakie mamy pH i jakie być powinno Wodę w kranie mamy pitną i przepuszczamy ją tylko przez zwykły filtr dzbankowy (kwiatkom też), bo ma trochę kamienia, ale czy powinniśmy robić z nią coś więcej?
Nikt nie napisał nic o nawozie. Kupić coś i dodawać, czy nie ma sensu?
I powiedźcie jeszcze czy zrobić im dziury w doniczkach (tych wewnętrznych), na bokach? Nigdy nie miały, ale może tak będzie im lepiej.
A podpowie ktoś na szybko co zrobić z tymi ziemiórkami? Tutaj w sklepach przepraszają, ale nie mogą nam pomóc, bo wprowadzili jakieś przepisy nowe i większość środków nie jest teraz sprzedawana. Wolelibyśmy unikać chemicznych środków, ale nie wiem czy damy radę z nimi wygrać inaczej. Przez kilka tygodni miały znakomite warunki a teraz zdecydowanie są sprytniejsze od nas, i szybsze przede wszystkim (rozmnażanie).
Nie chciałabym ingerować w jego plany i przycinać sama, ale bałam się, że jak tego nie zrobię to będzie żółknąć dalsza część łodygi. Jak widzę, to niczego nie zmieni, więc będę czekała i zobaczymy co to będzie.
Co do podlewania, to wiemy że nie lubią przelania. Myślę, że przez te lata zdarzyło mi się przesuszyć tego małego (i to pewnie nie raz), ale nie zalewamy ich. Miały pecha (wszystkie nasze kwiatki), że znajomy uznał najwyraźniej, że trzeba im zrobić dobrze i zalał wszystko jak leci
Ale jeśli mowa o pH wody, cytryny itp, to brzmi to dla mnie jak czarna magia. W sumie to nie mam pojęcia jakie mamy pH i jakie być powinno Wodę w kranie mamy pitną i przepuszczamy ją tylko przez zwykły filtr dzbankowy (kwiatkom też), bo ma trochę kamienia, ale czy powinniśmy robić z nią coś więcej?
Nikt nie napisał nic o nawozie. Kupić coś i dodawać, czy nie ma sensu?
I powiedźcie jeszcze czy zrobić im dziury w doniczkach (tych wewnętrznych), na bokach? Nigdy nie miały, ale może tak będzie im lepiej.
A podpowie ktoś na szybko co zrobić z tymi ziemiórkami? Tutaj w sklepach przepraszają, ale nie mogą nam pomóc, bo wprowadzili jakieś przepisy nowe i większość środków nie jest teraz sprzedawana. Wolelibyśmy unikać chemicznych środków, ale nie wiem czy damy radę z nimi wygrać inaczej. Przez kilka tygodni miały znakomite warunki a teraz zdecydowanie są sprytniejsze od nas, i szybsze przede wszystkim (rozmnażanie).
- Mogra
- 50p
- Posty: 70
- Od: 18 paź 2012, o 22:37
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Świętokrzyskie
Re: Ratowanie storczyka
Ja otwory na bokach doniczek robię za pomocą rozgrzanego gwózdka.
Jeśli małe muszki są w formie latającej bardzo dobrze sprawdza się zwyczajny lep na muchy, gdzieś czytałam, że na ziemiórki najlepszy jest w kolorze żółtym.
Co do nawożenia nie pomogę. Może ktoś bardziej doświadczony się wypowie.
Jeśli małe muszki są w formie latającej bardzo dobrze sprawdza się zwyczajny lep na muchy, gdzieś czytałam, że na ziemiórki najlepszy jest w kolorze żółtym.
Co do nawożenia nie pomogę. Może ktoś bardziej doświadczony się wypowie.
- raflezja
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6839
- Od: 25 lip 2009, o 21:51
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków i okolice
Re: Ratowanie storczyka
Otwory po bokach doniczek są wskazane, bo poprawiają cyrkulację powietrza. Ja kupuję doniczki storczykowe dla różnych roślin właśnie z otworami bocznymi, ale oczywiście można dziurki zrobić samemu.
Na ziemiórki można zastosować żółte tabliczki lepowe. Czytałam też gdzieś o tytoniu z papierosów, ale nie wypraktykowałam. Trzeba zagotować tytoń z 2-ch papierosów w 1 l wody i podlać. Innym sposobem jest zanurzenie doniczki w wodzie po sam wierzch, chyba na kilka godzin po to, aby larwy wylazły na wierzch i usunąć wierzchnią warstwę ziemi.
Ja moje pięć storczyków na krzyż nawożę połową dawki dla kwitnących jak sobie przypomnę. Ale można dostać gotowe nawozy do storczyków.
Na ziemiórki można zastosować żółte tabliczki lepowe. Czytałam też gdzieś o tytoniu z papierosów, ale nie wypraktykowałam. Trzeba zagotować tytoń z 2-ch papierosów w 1 l wody i podlać. Innym sposobem jest zanurzenie doniczki w wodzie po sam wierzch, chyba na kilka godzin po to, aby larwy wylazły na wierzch i usunąć wierzchnią warstwę ziemi.
Ja moje pięć storczyków na krzyż nawożę połową dawki dla kwitnących jak sobie przypomnę. Ale można dostać gotowe nawozy do storczyków.
Iwona
Moje wątki - spis
Moje wątki - spis
- Borg
- 200p
- Posty: 310
- Od: 29 kwie 2013, o 11:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kwadrant Delta
Re: Ratowanie storczyka
Ja dodatkowych otworów nigdzie nie robiłem. Z racji ilości kwiatów i ograniczonego miejsca na parapecie zrezygnowałem w większości przypadków z osłonek. Zostawiłem je tylko tym storczykom, które są niestabilne.
Podlewam kranówką filtrowaną tak jak u Ciebie przelewając wodę przez doniczkę i zostawiam je w tej wodzie naokoło pół godziny. Na półtoralitrową butelkę dodaję pół nakrętki nawozu do storczyków, raz w miesiącu podlewam czystą wodą, żeby przepłukać podłoże.
Podlewam kranówką filtrowaną tak jak u Ciebie przelewając wodę przez doniczkę i zostawiam je w tej wodzie naokoło pół godziny. Na półtoralitrową butelkę dodaję pół nakrętki nawozu do storczyków, raz w miesiącu podlewam czystą wodą, żeby przepłukać podłoże.