Znam to towarzystwo - przyniosłam kiedyś na białym storczyku.
Długo z nimi walczyłam, ciągle biegałam z wacikami i patyczkami i zbierałam co tylko się dało z liści.
Dopiero po kilku dniach dopatrzyłam się, że całe białe kwiaty są nimi oblepione - musiałam obciąć pęd niestety.
Storczyk wymęczony po tych zabiegach, już miałam go porzegnać, ale odstawiłam w kącik, robale w końcu zniknęły i teraz ma 2 pędy:)
A co to różowe coś po lewej stronie na pierwszej fotce ?
Basiu przy wełnowcach wspomagałam się wrotyczem. Podlewałam wywarem z wrotycza ale, że mam hoje dosyć gęsto poustawiane zastosowałam też chemię dla pewności.
Storczyki opryskiwałam mieszanką woda+ wódka+ płyn do naczyń.
Krzysia swoim wpisem przypomniała mi, że mam ususzony wrotycz
Nie zastosowałam ani razu zimą, zapomniałam o nim całkiem. W razie czego służę.
A rhipsalis ramulosa nie znałam, ale obejrzałam w necie, ciekawie wygląda.
Iwonko, fajny jest ten rhipsalis, ładnie się przebarwia, ale jego też umęczył wełnowiec. Jest go o połowę mniej niż na fotkach z przed roku
Porcję wrotycza chętnie przyjmę dla moich chorujących
Basiula ,
Taaaakie fotki ....no śliczne sukulenty ....choć u mnie dominują te co to wilgoci potrzebują...
Nie mogłam się nie odezwać...wszak na ostatniej fotce szczawika vel oxalis pokazałaś... .
I jeszcze coś a"propos walki z paskudami....My naród sobie poradziliśmy nie z takimi oprawcami....to i wełnowca da się wyeksmitować.
Dasz radę Basiu .