Ciekawie
TO nie wygląda.
Zawsze, destrukcja liści od nasady jest groźniejsza niż zjawisko niepokojace na końcówkach.Nie wiem ...czy ktoś pokusi się o diagnozę.
Mozna w tym przypadku myśleć jedynie o próbach ograniczenia choróbska.
I
zastosować się do przepisów i śr.interwencyjnych jak przy zgniliźnie twardzikowej.
Nie jest widoczne, ale...to chyba dwa liście są zaatakowane.
Ponieważ tkanka jest sucha /?/ i zmacerowana, trzeba wnikliwie obserwować zjawisko.
Oczywiście, niezbędny jest zabieg dezynfekcji, zastosowania śr.p/grzybowego na powierzchniach uszkodzonych.
Niestety, wykluczyć nie można ,ze trzeba będzie ciąć chore liście.
Inna uwaga- wszelkie niedomagania są wynikiem

błędów uprawowych-przeważnie!
Nic nie wiemy o storczyku ,więc .....o domysły czy inne sugestie .. trudno.
pozdrawiam J ;:76 VANKA