Zgadzam się.
Dużo mówi sposób ubierania (bez względu na zasobność kieszeni ), estetyka i prosta zwyczajna dbałość o siebie. Myślę , że jak człowiek nie umie dbać o siebie lub mu się nie chce to nigdy nie wpadnie mu do głowy by zadbać o innych....
Masz Jarku rację.Ja często wolę te biedniejsze osoby bo są mądrzejsze ,sympatyczniejsze od bogatych.Te drugie kochają zadzierać nosa ,a ja tego nie znoszę.
To racja, że w mniejszych grupach i środowiskach występuje potrzeba dominacji, bycia lepszym itd itp. aby się dowartościować - szczególnie osobnicy bez silnego ja z samoakceptacją i poczuciem swojej wartości (muszą to jakoś nadrobić)
W większych aglomeracjach jest bardziej anonimowo, nikt nikogo nie zna i dość równo się traktuje.
Na rozmówcę trzeba patrzeć. Trzeba też w pewien sposób ocenić. Najpierw oceniamy wzrokowo-przecież żeby wiedzieć kto zacz, trzeba go zrentgenować wzrokiem- no bo czym ? Dla mnie ważne czy rozmawiając patrzy w oczy - czy konfabuluje szukając natchnienia na suficie i biegając oczami po bokach. Słucham jak mówi i co mówi. Ubranie jest mniej ważne- bo stylów jest tyle co ludzi. Ale sposób ubierania też wiele może powiedzieć.
Więc- patrzę , jednak wzrokowo oceniam a wnioski wysnuwam po trochę trwającej znajomości. Pierwsze wrażenie też potrafi wyprowadzić w pole !!
Biedny, kto gwiazd nie widzi bez uderzenia w zęby... St.J.Lec
Jarku- to dowartościowanie też tylko tego co się dowartościowywuje podnosi w swoich oczach-wg własnego wartościowania. Sam się ocenia- inni i tak mogą mieć inne zdanie /
Biedny, kto gwiazd nie widzi bez uderzenia w zęby... St.J.Lec