Ślicznie Ci dziękuję!
Kompletnie nie wiem jak zabrać się za te maleństwa
Wygląda, że to bardziej precyzyjna praca niż myślałam, do tej pory pikowałam tylko aksamitki, ale one przy tych moich petuniach to kolosy
Nie którzy szaleją ja natomiast zostawiam siewki do wysokości pięciu centymetrów bo na męskie dłonie mniejsze to już masakra a potem spokojnie można je pikować.Wszak chodzi o to by ich nie uszkodzić.
Paweł Wiele tracimy wskutek tego że przedwcześnie uznajemy coś za stracone /Johann Wolfgang von Goethe/
Ja też bym wysiała. Często do maja te marcowe doganiają styczniowe, bo dzień jest dłuższy. Poza tym na opakowaniu przeczytasz, że wysiew w marcu. To my się tak spieszymy a potem nie wiemy gdzie to przetrzymać do maja.
Masz rację- przekonałam się o tym w ubiegłym roku. Kiedy w marcu porównywałam moje miniaturki z niektórymi olbrzymami widocznymi na zdjęciach forumków, traciłam wiarę w moje. Jednak latem kwitły przepięknie i cieszyły wzrok nasz i gości. Miałam mnóstwo ukwieconych petuniami donic.
Natura ma swoje prawa, a człowiek próbuje je przeskoczyć. No cóż, taka ludzka natura. Ale to nie jest groźne. Sej facet i zaskocz nas w maju. Powodzenia.
Marto. Jak znikały? Nic się nie da uratować, przepikować. Może w wilgoci ziemiórki zjadły?
A jak duże były? Koniecznie siej jeszcze raz. Zdążysz do czerwca.