Dziewczyny! a ja sadziłam, że tylko mnie dopadło! Mało tego, zaczęłam mieć spore wyrzuty sumienia pt. "zachłanność", wiecie - coś w stylu "nieopanowanie w jedzeniu i piciu"

A tu proszę bardzo, takie Doborowe Towarzystwo... Hurrrraaa!
A serio - uważam, że jest to najwspanialszy bakcyl - choć jesień mży, dżdży i wszystko zamiera, my, sadząc kolejne krzaczorki, jesteśmy myślami już w wiośnie i lecie. Depresja listopadowa szerokim łukiem omija takich ludzi! A róże, które nadal kwitną są jak niespodziewani i
MILI goście. Zaszczycił mnie po raz kolejny Falstaff (poniżej), tęskno czekam Abrahama Darby (2 piękne pąki) i Papa Meilland - jeśli tylko będzie słonko
Pozdrawiam ciepło,
Małgosia