tamburyn pisze:Na grzbiecie te łuski o których wspomniałem to takie pojedyncze plamki co ok. 1-2cm przez całą długość ciała, wyraźniej widoczne przy odpowiednim kącie padania światła.
Jeśli mieszkasz na południe od KRK, to faktycznie mógł być gniewosz plamisty, czyli miedzianka. Widywano osobniki w Beskidach. Ponoć nawet w Krakowie na Zakrzówku był jakiś. To może po drodze zawitał do Ciebie...
Najłatwiej odróżnić od żmii po spojrzeniu w oko - źrenica gniewosza jest okrągła, a żmii pionowa, zwężona.
Od zaskrońca odróżniamy po żółtych plamach po boku głowy. Jak są - zaskroniec. Jak nie ma - patrzymy czule w oczy i rozróżniamy zgodnie z opisem wyżej.
Nie ma wyjścia, musisz się z tym wężem (kto wie, może to wężyca

) umówić na jeszcze jedną randkę. I poznać się bliżej...
tamburyn pisze:Być może coś przeoczyłem i nie przyglądnąłem się wyraźnie, ale po zdjęciach najbardziej mi to na eskulapa pasuje. Niestety zasięg występowania by go wykluczał.
I tu masz absolutną rację. Wąż Eskulapa występuje w Polsce na kilku izolowanych stanowiskach i raczej nie ma możliwości, żeby z Bieszczad na piechotę dał radę do Krakowa dotrzeć.
Ale nie odrzucałbym tropu, który też się już pojawił - uciekinier z terrarium. Zakładam, że w takim przypadku mógł to być wąż zbożowy, prosty w hodowli, dla początkujących. To i ucieka tym początkującym pewnie od czasu do czasu...
Pozdrawiam!