O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
- Madziagos
- -Moderator Forum-.
- Posty: 4351
- Od: 10 kwie 2012, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Sobącz/Kaszuby
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Jagoda,
jakiś czas temu udało mi się skutecznie zredukować liczebność robactwa wszelakiego - między innymi na różach.
Miałam spory problem z mszycami, do czasu, aż w ciągu jednego sezonu wegetacyjnego systematycznie (co 3 tygodnie) zaczęłam stosować Calypso.
Problem mszyc został zredukowany do minimum, a innych robali nie ma prawie wcale.
Obecnie oprysk stosuję jedynie interwencyjnie, a inwazyjność mszycy itp. jest znikoma.
jakiś czas temu udało mi się skutecznie zredukować liczebność robactwa wszelakiego - między innymi na różach.
Miałam spory problem z mszycami, do czasu, aż w ciągu jednego sezonu wegetacyjnego systematycznie (co 3 tygodnie) zaczęłam stosować Calypso.
Problem mszyc został zredukowany do minimum, a innych robali nie ma prawie wcale.
Obecnie oprysk stosuję jedynie interwencyjnie, a inwazyjność mszycy itp. jest znikoma.
- alexia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1673
- Od: 1 lut 2011, o 18:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: HN-D
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Jagi , a jednak jeszcze maj pomalowal Zephirine Dronhin... .
Najwiekszym przyjacielem ogrodnika jest sekator... . Jeszcze w tym sezonie mozesz troche skorygowac Twoje roze .
Jak chcesz , letnie ciecie mozesz zrobic troche "glebiej".
Pozdrawiam , Filozofa tez i zycze mu powodzenia w uprawach... , zwlaszcze ogorkow . .
Najwiekszym przyjacielem ogrodnika jest sekator... . Jeszcze w tym sezonie mozesz troche skorygowac Twoje roze .
Jak chcesz , letnie ciecie mozesz zrobic troche "glebiej".
Pozdrawiam , Filozofa tez i zycze mu powodzenia w uprawach... , zwlaszcze ogorkow . .
https://forumogrodnicze.info/viewtopic. ... 96&start=0" onclick="window.open(this.href);return false;
- Lisica
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1459
- Od: 19 lut 2013, o 19:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk i Ziemia Kaszubska
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Witaj Jagi!
Aby tradycji stało się zadość, parę słów o Kaszebe Runda.
W tym roku start odbywał się z pięknego placu przy Aquaparku w Kościerzynie.
Jest 8.00 rano, +6 stopni, słońce, wieje silny północny wiatr.
Dalej standardowo: numery startowe, czipy do pomiaru czasu i jedziemy!
Z Kościerzyny na Łubianę, Korne, Półczno, Sulęczyno, Stężycę i do Kościerzyny .
Kaszuby zielone, kwitną bzy, machają do nas dzieci, na skraju lasu pełno niebieskich łubinów.
Przed Sulęczynem teren robi się mocno pofałdowany, zaczynają się męczące, długie podjazdy.
A na szczycie ? orkiestra! Inna niż w zeszłym roku, repertuar też inny.
Grają kaszubski przebój pt. ?Mój tata kupił kłeza? (Justynka na pewno zna) i od razu robi się wesoło .
Chociaż sił brakuje, jęzor na brodzie, nie uchodzi nie podjechać!
Wreszcie 45. kilometr i barek pod Sulęczynem.
Woda z miodem i miętą, domowe drożdżówki, piknik.
Ostatnie 20 km do Stężycy i Kościerzyny - to już jazda na adrenalinie, w wyczekiwaniu upragnionej mety.
A na mecie medal, piweczko, spotkanie z resztą ekipy i ..... LUZ!
Fajna jest Kaszebe Runda.
Chociaż to jedna z kilku imprez rowerowych w sezonie, to chyba najbardziej kultowa.
Aby tradycji stało się zadość, parę słów o Kaszebe Runda.
W tym roku start odbywał się z pięknego placu przy Aquaparku w Kościerzynie.
Jest 8.00 rano, +6 stopni, słońce, wieje silny północny wiatr.
Dalej standardowo: numery startowe, czipy do pomiaru czasu i jedziemy!
Z Kościerzyny na Łubianę, Korne, Półczno, Sulęczyno, Stężycę i do Kościerzyny .
Kaszuby zielone, kwitną bzy, machają do nas dzieci, na skraju lasu pełno niebieskich łubinów.
Przed Sulęczynem teren robi się mocno pofałdowany, zaczynają się męczące, długie podjazdy.
A na szczycie ? orkiestra! Inna niż w zeszłym roku, repertuar też inny.
Grają kaszubski przebój pt. ?Mój tata kupił kłeza? (Justynka na pewno zna) i od razu robi się wesoło .
Chociaż sił brakuje, jęzor na brodzie, nie uchodzi nie podjechać!
Wreszcie 45. kilometr i barek pod Sulęczynem.
Woda z miodem i miętą, domowe drożdżówki, piknik.
Ostatnie 20 km do Stężycy i Kościerzyny - to już jazda na adrenalinie, w wyczekiwaniu upragnionej mety.
A na mecie medal, piweczko, spotkanie z resztą ekipy i ..... LUZ!
Fajna jest Kaszebe Runda.
Chociaż to jedna z kilku imprez rowerowych w sezonie, to chyba najbardziej kultowa.
Lisica
"Tylko błękit wciąga nas..."
"Tylko błękit wciąga nas..."
- megi1402
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2149
- Od: 1 lis 2010, o 00:28
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Köln
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Filozofa perz jak mój podagrycznik, nabieram przekonania, że nikt i nic nie jest go w stanie zniszczyć.
Z sekatorem już się zdążyłam zaprzyjaźnić i przy cięciu róż nie drży mi ręka na widok młodych listków. W tym roku dwie przycięłam jednak dłużej, Oklahomę, żeby widać ją było zza innych roślin i Augustę Luisę, żeby nie schylać się przy wąchaniu (donica stoi przy wyjściu na taras i wącham ją za każdym razem, kiedy koło niej przechodzę). Krzaczki mają więcej kwiatów i szerszy pokrój, zgrabnością faktycznie nie grzeszą.
Zdjęcia twojego ogrodu zawsze oglądam z wielką przyjemnością i często wracam do poprzednich wątków. Robione z różnej perspektywy ukazują ten sam zakątek na wiele różnych sposobów. Niby wszystko znam, a zawsze coś mnie zaskakuje. I to jest piękne.
Twoje koty są przesympatyczne i podświadomie odsuwam myśli, że mordują dla przyjemności. Ptaków wszyscy na forum żałują, myszy i kretów niewielu. Mój ogród odwiedza kilka sąsiedzkich kotów, parę dni temu znalazłam na trawniku mysz z odgryzioną głową i łapką, widok makabryczny. Uczucia miałam mieszane, z jednej strony szkoda mi było biduli, z drugiej cieszyłam się, że jednego szkodnika mniej.
Chadzając po ogrodowych wątkach spotykam najczęściej Ewy i Anki, Gosiek też jest dużo
Z sekatorem już się zdążyłam zaprzyjaźnić i przy cięciu róż nie drży mi ręka na widok młodych listków. W tym roku dwie przycięłam jednak dłużej, Oklahomę, żeby widać ją było zza innych roślin i Augustę Luisę, żeby nie schylać się przy wąchaniu (donica stoi przy wyjściu na taras i wącham ją za każdym razem, kiedy koło niej przechodzę). Krzaczki mają więcej kwiatów i szerszy pokrój, zgrabnością faktycznie nie grzeszą.
Zdjęcia twojego ogrodu zawsze oglądam z wielką przyjemnością i często wracam do poprzednich wątków. Robione z różnej perspektywy ukazują ten sam zakątek na wiele różnych sposobów. Niby wszystko znam, a zawsze coś mnie zaskakuje. I to jest piękne.
Twoje koty są przesympatyczne i podświadomie odsuwam myśli, że mordują dla przyjemności. Ptaków wszyscy na forum żałują, myszy i kretów niewielu. Mój ogród odwiedza kilka sąsiedzkich kotów, parę dni temu znalazłam na trawniku mysz z odgryzioną głową i łapką, widok makabryczny. Uczucia miałam mieszane, z jednej strony szkoda mi było biduli, z drugiej cieszyłam się, że jednego szkodnika mniej.
Chadzając po ogrodowych wątkach spotykam najczęściej Ewy i Anki, Gosiek też jest dużo
- a_nie
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1620
- Od: 31 mar 2011, o 12:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: pomorskie
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Lisica 45 +20 do tego wzniesienia, SZACUN Ile przygotowujesz się do tego startu? Chyba, że zimą też jeździsz na rowerze i żadna zaprawa Ci nie potrzebna. Bardzo lubiłam jazdę na rowerze. Swego czasu z moim M przejeździliśmy całe Mazury. Ja na starej Gazeli on na Wagancie. Obiecuję sobie wrócić do tego. Musimy kupić jeszcze jeden rower i zacząć rodzinne wycieczki. Nawet wstępnie jestem umówiona z Izą (ona często ze swoim M jeździ na wyprawy rowerowe i też bierze udział w imprezach rowerowych).
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7109
- Od: 20 sty 2013, o 10:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: kujawsko - pomorskie
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Jagoda, przyjdzie czas i na nasze róże. Moje też jeszcze w pączkach, niektóre powoli pękają, ale wolno im to idzie. Za zimno było, a teraz fala upałów przed nami i deszczu nie widać
- Pulpa222
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2392
- Od: 21 kwie 2010, o 08:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Chciałabym posiedzieć u Ciebie na ławeczce i pomilczeć w tak kolorowym ogrodzie .
Jak wygląda naprawa, bo na płot się nie nadaję - waga ciężka , a i chyba już ciasno się zrobiło.
Żałuję, że się teraz nie wybrałam do Kościerzyny, ale to przez zwierzyniec; muszę zabezpieczać im opiekę . Takie bowiem miałam plany. Udziału w maratonie bym nie wzięła, bo nie ta kondycja .
Jak wygląda naprawa, bo na płot się nie nadaję - waga ciężka , a i chyba już ciasno się zrobiło.
Żałuję, że się teraz nie wybrałam do Kościerzyny, ale to przez zwierzyniec; muszę zabezpieczać im opiekę . Takie bowiem miałam plany. Udziału w maratonie bym nie wzięła, bo nie ta kondycja .
Pozdrawiam Ania
"Niebezpiecznie jest mieć rację w sprawach, w których ustanowione władze się mylą." Voltaire
Ogród "po 30-tce" Cz.I, Część II , Część III aktualna,Tillandsie są ? dla leniwych
"Niebezpiecznie jest mieć rację w sprawach, w których ustanowione władze się mylą." Voltaire
Ogród "po 30-tce" Cz.I, Część II , Część III aktualna,Tillandsie są ? dla leniwych
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42228
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Jagodo komos nie wschodzi za to mam podobną łoneczkę czarnuszki
Oj! zachorowałam na różniste derenie po ostatnim Roku w Ogrodzie tylko, że przez moje królestwo nie długo przejdzie tajfun w postaci kanalizacji z jednej strony czekam z radością, a z drugiej groza bo nie wiem którędy będą kopać A potem zostaje wstrętna pomarańczowa maź Dlatego nic nie kupuję i niewiele sadzę...tylko trwam!
Lisica nie zawiodła, a Kaszubi nawet w Będkowicach grają
Oj! zachorowałam na różniste derenie po ostatnim Roku w Ogrodzie tylko, że przez moje królestwo nie długo przejdzie tajfun w postaci kanalizacji z jednej strony czekam z radością, a z drugiej groza bo nie wiem którędy będą kopać A potem zostaje wstrętna pomarańczowa maź Dlatego nic nie kupuję i niewiele sadzę...tylko trwam!
Lisica nie zawiodła, a Kaszubi nawet w Będkowicach grają
- nifredil
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4371
- Od: 26 mar 2012, o 23:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Witaj, Jagi
Po pierwsze, zanim zapomnę, chciałam ci powiedzieć, że są desery, które się właśnie soli. Przykładem może być deserek (celowe zdrobnienie ) snickers, którego posypuje się solonymi orzeszkami Dlatego jeśli czasem widzę śłodziaśne komentarze.. to staram się je traktować jako niegroźne "urozmaicenie" Inaczej człowiek może zwariować. Szczególnie na tego typu forach, kiedy wszędzie pełno piękniusieńkich, śliczniusich i wdzięczniusich kwiatów, których nierzadko "zazdraszczam" Faktycznie autokorekta szaleje
Po drugie, jak tylko przeczytałam o twoim nieszczęsnym cięciu róż to od razu pomyślałam o mojej ubiegłorocznej przeprawie z Venrosą. Zadrżała mi ręka wiosną, zadrżała po pierwszym kwitnieniu i ostatecznie drugie kwitnienie podziwiały ptaszyska. Róża wyrosła na ponad 2 m wysokości W tym roku obcięłam bardzo nisko i cwaniara rośnie i kwitnie (już wkrótce) na przyzwoitym poziomie
Po pierwsze, zanim zapomnę, chciałam ci powiedzieć, że są desery, które się właśnie soli. Przykładem może być deserek (celowe zdrobnienie ) snickers, którego posypuje się solonymi orzeszkami Dlatego jeśli czasem widzę śłodziaśne komentarze.. to staram się je traktować jako niegroźne "urozmaicenie" Inaczej człowiek może zwariować. Szczególnie na tego typu forach, kiedy wszędzie pełno piękniusieńkich, śliczniusich i wdzięczniusich kwiatów, których nierzadko "zazdraszczam" Faktycznie autokorekta szaleje
Po drugie, jak tylko przeczytałam o twoim nieszczęsnym cięciu róż to od razu pomyślałam o mojej ubiegłorocznej przeprawie z Venrosą. Zadrżała mi ręka wiosną, zadrżała po pierwszym kwitnieniu i ostatecznie drugie kwitnienie podziwiały ptaszyska. Róża wyrosła na ponad 2 m wysokości W tym roku obcięłam bardzo nisko i cwaniara rośnie i kwitnie (już wkrótce) na przyzwoitym poziomie
- Ignis05
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8313
- Od: 16 gru 2009, o 14:08
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Niedaleko Gdańska
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Jagódko Widać za obronę kotów dostała mi się kocimiętka.
Postaram się zasłużyć na fotkę jakiejś róży albo innego jeszcze kwiatka.
Ale sama powiedz, Ty też lubisz te swoje kociaki bezwarunkowo.
Mnie też ręka zadrżała przy cięciu niektórych róż.
Oczywiście nie miałam wątpliwości przy cięciu wielokwiatowych.
Gorzej już było przy krzaczastych, angielskich i tych, co można by skrócić ale pędów było szkoda.
Zaryzykowałam w poprzednim sezonie latem i po kwitnieniu mocno przycięłam różę francuską Orpheline de Juliette.
I to jej bardzo dobrze zrobiło. Teraz jest prawie taka sama duża, bardziej napakowana i ma sporo pąków.
Tak już wiem, że te raz kwitnące spokojnie mogę po kwitnieniu sobie ciachać.
Podziwiam Lisicę za wspaniałą kondycję
Jeszcze chwila i może rozkwitną i nasze róże , tak obficie jak u koleżanek z południa.
Na razie musimy zadowalać się pojedynczymi kwiatkami i już prawie pękającymi pąkami róż.
Pozdrawiam w oczekiwaniu na rozkwit
Postaram się zasłużyć na fotkę jakiejś róży albo innego jeszcze kwiatka.
Ale sama powiedz, Ty też lubisz te swoje kociaki bezwarunkowo.
Mnie też ręka zadrżała przy cięciu niektórych róż.
Oczywiście nie miałam wątpliwości przy cięciu wielokwiatowych.
Gorzej już było przy krzaczastych, angielskich i tych, co można by skrócić ale pędów było szkoda.
Zaryzykowałam w poprzednim sezonie latem i po kwitnieniu mocno przycięłam różę francuską Orpheline de Juliette.
I to jej bardzo dobrze zrobiło. Teraz jest prawie taka sama duża, bardziej napakowana i ma sporo pąków.
Tak już wiem, że te raz kwitnące spokojnie mogę po kwitnieniu sobie ciachać.
Podziwiam Lisicę za wspaniałą kondycję
Jeszcze chwila i może rozkwitną i nasze róże , tak obficie jak u koleżanek z południa.
Na razie musimy zadowalać się pojedynczymi kwiatkami i już prawie pękającymi pąkami róż.
Pozdrawiam w oczekiwaniu na rozkwit
- Lisica
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1459
- Od: 19 lut 2013, o 19:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk i Ziemia Kaszubska
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Moi Drodzy,
Pozwólcie, że dodam jeszcze jedną refleksję na temat "Czym jest dla mnie ogród?"
Otóż, ogród, to nieustanna huśtawka nastrojów: od zachwytu po totalne zwątpienie.
Aktualnie tkwię w tym drugim nastroju .
A było już tak dobrze....
Pozwólcie, że dodam jeszcze jedną refleksję na temat "Czym jest dla mnie ogród?"
Otóż, ogród, to nieustanna huśtawka nastrojów: od zachwytu po totalne zwątpienie.
Aktualnie tkwię w tym drugim nastroju .
A było już tak dobrze....
Lisica
"Tylko błękit wciąga nas..."
"Tylko błękit wciąga nas..."
- Elwi
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2114
- Od: 1 lis 2013, o 19:38
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podbeskidzie
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
JagiS u Ciebie zawsze można liczyć na strawę intelektualną Ciekawe spojrzenie na smak słów Dałaś mi do myślenia, do tej pory byłam skłonna raczej smakować całe frazy, nie poszczególne słowa... Teraz spojrzę na smak z innej perspektywy
Pozwolisz, że w jednej kwestii się z Tobą nie zgodzę? Mianowicie w tej, że do bylejakości językowej przyczynił się internet i smsy. Moim zdaniem nie tyle przyczyniły się, co uwidoczniły one poziom językowy populacji (smsy i posty piszą wszyscy - nawet Ci, którzy w życiu nie napisali ani jednego listu )
Wrócę jednakże do "Zielonych pokoi" - na tarasie wypaczyłam (oj, zaraz dostanę ), oprócz agapantów rzecz jasna, ujmujące dodatki: zegar słoneczny(?) i kutą podporę. Rzekłabym: zachwyciły mnie owe produkty ludzkiej działalności okraszone sporą porcją inwencji twórczej
Ano, racja lecz czego się spodziewać po tzw. "zwyczajnych" obywatelach, skoro przykład tzw. z góry dostają, łagodnie mówiąc, pozostawiający wiele do życzenia? Ilu jest pseudo-dziennikarzy w mediach, ilu polityków robiących karygodne błędy? Politycy jacy są - każdy widzi, podobno wybrani przez naród, więc trzeba zdzierżyć... Ale dziennikarze? Każda szanująca się stacja czy gazeta powinna nieuków odesłać... do szkołyPanie, miej w opiece naród, dla którego czy szczał, czy strzał to wsio ryba
Pozwolisz, że w jednej kwestii się z Tobą nie zgodzę? Mianowicie w tej, że do bylejakości językowej przyczynił się internet i smsy. Moim zdaniem nie tyle przyczyniły się, co uwidoczniły one poziom językowy populacji (smsy i posty piszą wszyscy - nawet Ci, którzy w życiu nie napisali ani jednego listu )
Wrócę jednakże do "Zielonych pokoi" - na tarasie wypaczyłam (oj, zaraz dostanę ), oprócz agapantów rzecz jasna, ujmujące dodatki: zegar słoneczny(?) i kutą podporę. Rzekłabym: zachwyciły mnie owe produkty ludzkiej działalności okraszone sporą porcją inwencji twórczej
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5046
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Serwus, Zielone Ludziki!
Może mi ktoś wytłumaczyć, dlaczego te piękne dni tak szybko mijają?
Czy na tym ma polegać teoria względności, że zimne, krótkie dnie ciągną się niemiłosiernie, a długie, ciepłe, czerwcowe mijają błyskawicznie?
Sucho jest strasznie. Filozof to jednak fajny chłop jest. Przed weekendem przerzucił mi przez płot swój wąż podłączony do studni i przez pół dnia podlewałam ogród darmową wodą. Zła, że pół Polski cieszy się wspaniale kwitnącymi różami podczas kiedy moje więdną w pączkach, podlawszy rzetelnie zielone pokoje, czmychnęłam na weekend na Kaszuby.
Tam stwierdziłam, że nawet Kaszuby zdychają z braku wody .
Na szczęście Rosołek ma się dobrze.
Wróciwszy w niedzielę do domu nie posiadałam się ze zdumienia. W tzw. międzyczasie rozkwitły moje rozy . Nie wszystkie, ale sporo, a reszta lada moment... .
Hurdalsrose zakwitła prawie wszystkimi swoimi wątłymi kwiatkami... Co mnie podkusiło, żeby tę mizerotę kupić?
Rose de Resht, na razie super. Ciekawe, kiedy te nabite kwiatki zaczną opadać i wkurzą mnie jak zeszłego roku...
Jagodzianka, czyli Rhapsody in Blue .
Mary Rose i przede wszystkim Zephirine Drouhin ugotowały się w sobotnim upale i są jakieś jaśniejsze niż w zeszłym sezonie, jakby sprane . Zephirinkę czeka kolejna przeprowadzka w półcień
Madziu, dzięki za poradę, Calypso zostało nabyte, bo walka z robactwem trwa.
Aster alpejski.
Alexio, fakt, maj pomalował Zephirinkę na piękny malinowy kolor, a czerwiec usmażył ją na cacy .
Generalnie sekator jest moim przyjacielem, nie waham się go używać do ciachania innych roślin, ale te zielone pędy róż tak mnie jakoś zabajerowały... , ale już wiem, że dałam się im nabrać .
Abraham Darby w takiej fazie, ale pączki ma latoś wybitnie duże.
Lisico, dzięki za relację kolarską.
Oczopląsu można dostać na widok tylu kół, ram, pedałów, nóg, trampków i nietwarzowych kasków . Tylko orkiestra wprowadza nieco spokoju... Niemniej sukcesu i medalu gratuluję .
A w zielonych pokojach spokój i tylko irysek kokietuje różyczkę, lub odwrotnie...
Megi, no właśnie, różne względy kierują nami przy cięciu róż, a to szkoda, bo takie zielone, a to żeby je było widać, albo żeby się nie schylać przy podziwianiu. A tymczasem, trzeba ciąć wg zaleceń znawców, tj. min. o 2/3. I tego będę się trzymać.
Wiesz, ja czasem odnoszę wrażenie, że wszystko już zostało pokazane, teraz może tylko nudzić...
A Ty nadal znajdujesz coś ciekawego... To miłe.
Ja wiem, że koty to drapieżniki i instynkt nakazuje im polować, ale żal mi każdego upolowanego stworzenia, no może poza chrabąszczami, które Ibrakadabra chrupie jak orzeszki .
Comte de Chambord, zaczynał bardzo marnie, ale teraz wygląda całkiem, całkiem.
Na razie tyle. Reszta potem.
Może mi ktoś wytłumaczyć, dlaczego te piękne dni tak szybko mijają?
Czy na tym ma polegać teoria względności, że zimne, krótkie dnie ciągną się niemiłosiernie, a długie, ciepłe, czerwcowe mijają błyskawicznie?
Sucho jest strasznie. Filozof to jednak fajny chłop jest. Przed weekendem przerzucił mi przez płot swój wąż podłączony do studni i przez pół dnia podlewałam ogród darmową wodą. Zła, że pół Polski cieszy się wspaniale kwitnącymi różami podczas kiedy moje więdną w pączkach, podlawszy rzetelnie zielone pokoje, czmychnęłam na weekend na Kaszuby.
Tam stwierdziłam, że nawet Kaszuby zdychają z braku wody .
Na szczęście Rosołek ma się dobrze.
Wróciwszy w niedzielę do domu nie posiadałam się ze zdumienia. W tzw. międzyczasie rozkwitły moje rozy . Nie wszystkie, ale sporo, a reszta lada moment... .
Hurdalsrose zakwitła prawie wszystkimi swoimi wątłymi kwiatkami... Co mnie podkusiło, żeby tę mizerotę kupić?
Rose de Resht, na razie super. Ciekawe, kiedy te nabite kwiatki zaczną opadać i wkurzą mnie jak zeszłego roku...
Jagodzianka, czyli Rhapsody in Blue .
Mary Rose i przede wszystkim Zephirine Drouhin ugotowały się w sobotnim upale i są jakieś jaśniejsze niż w zeszłym sezonie, jakby sprane . Zephirinkę czeka kolejna przeprowadzka w półcień
Madziu, dzięki za poradę, Calypso zostało nabyte, bo walka z robactwem trwa.
Aster alpejski.
Alexio, fakt, maj pomalował Zephirinkę na piękny malinowy kolor, a czerwiec usmażył ją na cacy .
Generalnie sekator jest moim przyjacielem, nie waham się go używać do ciachania innych roślin, ale te zielone pędy róż tak mnie jakoś zabajerowały... , ale już wiem, że dałam się im nabrać .
Abraham Darby w takiej fazie, ale pączki ma latoś wybitnie duże.
Lisico, dzięki za relację kolarską.
Oczopląsu można dostać na widok tylu kół, ram, pedałów, nóg, trampków i nietwarzowych kasków . Tylko orkiestra wprowadza nieco spokoju... Niemniej sukcesu i medalu gratuluję .
A w zielonych pokojach spokój i tylko irysek kokietuje różyczkę, lub odwrotnie...
Megi, no właśnie, różne względy kierują nami przy cięciu róż, a to szkoda, bo takie zielone, a to żeby je było widać, albo żeby się nie schylać przy podziwianiu. A tymczasem, trzeba ciąć wg zaleceń znawców, tj. min. o 2/3. I tego będę się trzymać.
Wiesz, ja czasem odnoszę wrażenie, że wszystko już zostało pokazane, teraz może tylko nudzić...
A Ty nadal znajdujesz coś ciekawego... To miłe.
Ja wiem, że koty to drapieżniki i instynkt nakazuje im polować, ale żal mi każdego upolowanego stworzenia, no może poza chrabąszczami, które Ibrakadabra chrupie jak orzeszki .
Comte de Chambord, zaczynał bardzo marnie, ale teraz wygląda całkiem, całkiem.
Na razie tyle. Reszta potem.