Aquaforta
Ja mam normalne kury i dokładnie trzy perliczki. Dwie panie i pana. Zyją z kurami już chyba trzy lata i się dogadują.Generalnie są to bardzo głośne ptaszki i mają naturę dziką. Jak wypuszczam je z ogrodzenia to natychmiast rozbiegają się po całej okolicy. Kogut jest bardzo agresywny i goni kury od jedzenia. Najpierw muszą się najeść perliczki. W razie niebezpieczeństwa drą się jak opętane, ale mi to nie przeszkadza a nawet podoba mi się ten dźwięk. Bezpośrednio sąsiadów nie mam więc jest ok.
Czy ktoś wie, jaka rasa kur ma czarne kurczaczki z nieco jaśniejszym brzuszkiem? Łapki od czarnego po ciemny szaro-zielonkawy (albo tak mi sie wydaje, może bez tego zielonkawego)
Za dwa tygodnie jak dobrze pójdzie wylęgną się kurczaki z inkubatora. Do tej pory albo kupowałam większe na targu albo wylęgły się spod kwoki. Z tymi nie było żadnego problemu. Kwoka je nauczyła wszystkiego i ogrzała kiedy trzeba. Po trzech dniach wpuściłam do stada i to wszystko. A jak wygląda sprawa ze sztucznego wylęgu. Czy muszę im kupić lampę do ogrzania, czy muszę brać urlop żeby je karmić parę razy dziennie?
Lampę trzeba kupić, może być zwykła żarówka, niekoniecznie "kwoka". Ważne, żeby lampa zasięgiem nie obejmowała całej przestrzeni gdzie przebywają kurczaki, wtedy gdy robi im się za ciepło, mają gdzie się odsunąć. Jak przygotujesz większe pojemniki na wodę i paszę, to wystarczy raz dziennie zajrzeć i uzupełnić.
Basiu ja do karmienia używam butelek PET które przywiązuję do ścianki. Na wodę jakiś przycięty pojemniczek z masła i odwrócona butelka z dziurką aby się nie potopiły. Do paszy tak samo ale butelka z większą dziurą aby samo się zsypywało. Jak podrosną to już w normalnych karmnikach.
To się przygotowuję. Już wymyśliłam. Za lampę posłuży mi lampa pokojowa stojąca, za poidełko duża podstawka pod doniczkę a z karmą sobie poradzę. Sypkie kaszki itp. Zeby tylko się wylęgły bo to pierwszy raz.
Jajka mam swoje. Kilka kogutów jest w stadzie to raczej będą dobre. Dokupiłam 6 szt maransów i 4 szt małych kochinów. To dla różnorodności stada. Za te nie ręczę, najwyżej nic z tego nie będzie. Gorszy problem, bo w przyszłą sobotę muszę wyjechać na kilka dni a w niedzielę mija 21 dni od początku inkubacji. Nikogo w domu nie będzie. Mam już upatrzoną koleżankę, która zajmie się moimi kurczaczkami. Starsza pani, która miała kury. Da sobie radę. Tylko się zastanawiam czy jej zawieźć inkubator np. w piątek czy lepiej go nie ruszać. Lipa, ona ma ok. 1 km do mnie.