O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
- Lisica
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1459
- Od: 19 lut 2013, o 19:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk i Ziemia Kaszubska
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Witaj Jagi!
Dzięki za fotkę pięknej Kadabry. Faktycznie, ten kot potrafi poprawić mi humor
"Za słodko" u Ciebie, powiadasz? A u mnie zbyt ponuro i rygorystycznie.
Ciekawe, że w obu przypadkach rozwiązaniem jest coś wytrawnego, pikantnego.
Tak od ręki, na myśl przychodzi mi tylko kieliszek czerwonego wytrawnego wina.
To dla mnie, a dla Ciebie? Może słodki szampan?
Pytanie, które zadałaś, bardzo ciekawe, trudniejsze od poprzedniego.
Muszę się nad nim zastanowić przy kieliszku tegoż czerwonego, pod ciemniejącym kaszubskim niebem.
Dzięki za fotkę pięknej Kadabry. Faktycznie, ten kot potrafi poprawić mi humor
"Za słodko" u Ciebie, powiadasz? A u mnie zbyt ponuro i rygorystycznie.
Ciekawe, że w obu przypadkach rozwiązaniem jest coś wytrawnego, pikantnego.
Tak od ręki, na myśl przychodzi mi tylko kieliszek czerwonego wytrawnego wina.
To dla mnie, a dla Ciebie? Może słodki szampan?
Pytanie, które zadałaś, bardzo ciekawe, trudniejsze od poprzedniego.
Muszę się nad nim zastanowić przy kieliszku tegoż czerwonego, pod ciemniejącym kaszubskim niebem.
Lisica
"Tylko błękit wciąga nas..."
"Tylko błękit wciąga nas..."
- a_nie
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1620
- Od: 31 mar 2011, o 12:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: pomorskie
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Pisanie wypracowań to nie było moje ulubione zajęcie . Wolałam zadania typu: "U JagiS rosło 99 pięknych róż. Właścicielka była z nich bardzo zadowolona i ukontentowana. Niestety przeglądając oferty szkółek zobaczyła jeszcze inne piękne róże, które zapragnęła zaprosić do siebie. Dokupiła jeszcze 8 róż. W międzyczasie zezłościła się na niewiernego Casanovę i postanowiła się z nim rozstać. Ile róż teraz rośnie u JagiS?
Niestety Twoje zadanie nie z tej branży. Pokonując więc swoją niechęć, napisze coś na temat, nie chcąc się narazić ulubionej pani profesor.
Jako, że ogród jest dla mnie teatrem na scenę którego wchodzą coraz to nowi aktorzy, więc ja dla niego jestem widzem, wielbicielem, fotoreporterem.
Jako, że ogród dla mnie to obrazy florą malowane, więc jestem współtwórcą, artystą .
A mniej patetycznie- jestem karmicielem, poicielem, kopaczem, czyścicielem. Chociaż Twoje określenie Pokorny nadzorca bardzo mi się podoba.
Dość masz błękitu, ale chyba tego u góry a nie w ogródku? U mnie za oknem zaniebieściło się. Zakwitły siane dla pszczół facelie.
Niestety Twoje zadanie nie z tej branży. Pokonując więc swoją niechęć, napisze coś na temat, nie chcąc się narazić ulubionej pani profesor.
Jako, że ogród jest dla mnie teatrem na scenę którego wchodzą coraz to nowi aktorzy, więc ja dla niego jestem widzem, wielbicielem, fotoreporterem.
Jako, że ogród dla mnie to obrazy florą malowane, więc jestem współtwórcą, artystą .
A mniej patetycznie- jestem karmicielem, poicielem, kopaczem, czyścicielem. Chociaż Twoje określenie Pokorny nadzorca bardzo mi się podoba.
Jeśli chodzi o moje irysy to sa takie zwykłe. Jedne wysokie, ale drobne niebieskie i drugie większe fioletowe. Mam jeszcze bladożółte. Nic nadzwyczajnego, ale jeśli masz ochotę to mam całkiem spore karpy i można by je podzielić. Zrobię im zdjęcia i umieszczę u mnie to zdecydujesz.JagiS pisze: to może tymi irysami machniom ?
Dość masz błękitu, ale chyba tego u góry a nie w ogródku? U mnie za oknem zaniebieściło się. Zakwitły siane dla pszczół facelie.
- drewutnia
- 1000p
- Posty: 3711
- Od: 1 gru 2011, o 13:06
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: pomorskie
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Witaj.Mam nadzieję, że u was w nocy również padało solidnie tak jak u mnie .
Gdyby mój ogród umiał mówić to może by odpowiedział na Twoje pytanie.
Pewnie by chciał aby jego właścicielka miała dla niego trochę więcej czasu....
P.S Mam nadzieję, że nie należę do osób nieciekawych...? Jagis trochę więcej tolerancji!
Gdyby mój ogród umiał mówić to może by odpowiedział na Twoje pytanie.
Pewnie by chciał aby jego właścicielka miała dla niego trochę więcej czasu....
P.S Mam nadzieję, że nie należę do osób nieciekawych...? Jagis trochę więcej tolerancji!
-
- Przyjaciel Forum - Ś.P.
- Posty: 15026
- Od: 3 gru 2011, o 09:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Najpierw do EWY...
Profesórka JAGODA to człowiek o dobrym sercu,tylko pozuje na twardzielkę
i egzorcystę językowego...Tak myslę
JAGÓDKO,najbardziej mi sie podoba w Twym wątku /oprócz ogrodu /,to,ze poświęcasz czasem
pół nocy,aby na każdy wpis odpowiedzieć A zbiera ich się dużo
I jeszcze dolozyć fotkę lub dwie ...
Ja prowadzę dialogi na 4 nogi,co jest znacznie latwiejsze
Ogrody mamy podlane,to mozemy sobie popisać i wypić
A nawet się pozachwycać kwiatamy
Letnie pozdrowienia przed wymarszem na pole
Sławek
Profesórka JAGODA to człowiek o dobrym sercu,tylko pozuje na twardzielkę
i egzorcystę językowego...Tak myslę
JAGÓDKO,najbardziej mi sie podoba w Twym wątku /oprócz ogrodu /,to,ze poświęcasz czasem
pół nocy,aby na każdy wpis odpowiedzieć A zbiera ich się dużo
I jeszcze dolozyć fotkę lub dwie ...
Ja prowadzę dialogi na 4 nogi,co jest znacznie latwiejsze
Ogrody mamy podlane,to mozemy sobie popisać i wypić
A nawet się pozachwycać kwiatamy
Letnie pozdrowienia przed wymarszem na pole
Sławek
- Madziagos
- -Moderator Forum-.
- Posty: 4351
- Od: 10 kwie 2012, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Sobącz/Kaszuby
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Wtrącając się do dyskusji na temat języka polskiego nie sposób pominąć kwestii nie tylko czytania, ale i pisania ze zrozumieniem.
Przykładem niech będzie zdanie z pracy magistrantki: ,,Największą zaletą instrumentów finansowych jest to, że są niefinansowe".
W takich chwilach przecinki, literówki, błędy ortograficzne i gramatyczne schodzą na daleki plan, a ręce, nogi i co jeszcze kto tam ma - opadają.
A wracając do tematyki ogrodowej, to dziś w nocy spadł pierwszy od miesiąca deszcz i tchnął w rośliny nowe życie.
Przykładem niech będzie zdanie z pracy magistrantki: ,,Największą zaletą instrumentów finansowych jest to, że są niefinansowe".
W takich chwilach przecinki, literówki, błędy ortograficzne i gramatyczne schodzą na daleki plan, a ręce, nogi i co jeszcze kto tam ma - opadają.
A wracając do tematyki ogrodowej, to dziś w nocy spadł pierwszy od miesiąca deszcz i tchnął w rośliny nowe życie.
- Elwi
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2114
- Od: 1 lis 2013, o 19:38
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podbeskidzie
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Oj, JagiS, JagiS... łatwych zadań to Ty swoim fanom nie zadajesz
Ale ja mam ściągę hi, hi Kiedyś we własnym wątku pisałam:
Tak więc jestem jak religia politeistyczna - w wielu osobach (boskich) Wynika to z faktu, że tylko ja sama zajmuję się Ogrodziem, więc siłą rzeczy sprawuję różne funkcje. Według przykładów, które przytoczyłaś, też jestem wieloosobową załogą, a to:
1). tajnym agentem 007 z licencją na zabijanie - posłałam już na lepszy świat całe tabuny mszyc, kwieciaków, ślimaków itp. sił specjalnych nieprzyjaciela
2). siostrą miłosierdzia - cierpliwością i troską uratowałam kilka zdechlaków od niechybnej zagłady
3). kuchtą i matką karmiącą - warzę w kotle gnojówki z pokrzyw, skrzypów i innych zielsk, kompostuję, guanuję i aplikuję
4). ponurym żniwiarzem lub inaczej szaleńcem z sekatorem Sekator u mnie wystarcza na jeden sezon Wypróbowałam już wszystkie znane firmy: Gardena, Fiskars, Stihl - poległy Ostatnio zakupiłam więc sekator tzw. professional i dwa wymienne ostrza Zobaczymy na ile to starczy
5). Obawiam się, że jestem również destruktorem.... - nagminnie dokonuję destrukcji trawnika Chociaż nie, stop! To jednak nie destrukcja, ale rekonstrukcja w innej postaci
Starczy? Zaliczyłam?
Ale ja mam ściągę hi, hi Kiedyś we własnym wątku pisałam:
Elwi- czyli matka, ojciec, babka, dziadek, kum i kuma, ciotka z wujem i cała reszta krewnych i powinowatych Ogrodzia
Tak więc jestem jak religia politeistyczna - w wielu osobach (boskich) Wynika to z faktu, że tylko ja sama zajmuję się Ogrodziem, więc siłą rzeczy sprawuję różne funkcje. Według przykładów, które przytoczyłaś, też jestem wieloosobową załogą, a to:
1). tajnym agentem 007 z licencją na zabijanie - posłałam już na lepszy świat całe tabuny mszyc, kwieciaków, ślimaków itp. sił specjalnych nieprzyjaciela
2). siostrą miłosierdzia - cierpliwością i troską uratowałam kilka zdechlaków od niechybnej zagłady
3). kuchtą i matką karmiącą - warzę w kotle gnojówki z pokrzyw, skrzypów i innych zielsk, kompostuję, guanuję i aplikuję
4). ponurym żniwiarzem lub inaczej szaleńcem z sekatorem Sekator u mnie wystarcza na jeden sezon Wypróbowałam już wszystkie znane firmy: Gardena, Fiskars, Stihl - poległy Ostatnio zakupiłam więc sekator tzw. professional i dwa wymienne ostrza Zobaczymy na ile to starczy
5). Obawiam się, że jestem również destruktorem.... - nagminnie dokonuję destrukcji trawnika Chociaż nie, stop! To jednak nie destrukcja, ale rekonstrukcja w innej postaci
Starczy? Zaliczyłam?
- Jagodka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5402
- Od: 24 sty 2011, o 22:03
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Istotnie - ciut za dużo tych donic do obskoczenia mam - a zwłaszcza teraz , gdy żar leje się z nieba - podlewam dwa , a bywa , że i trzy razy dziennie - zwłaszcza datury i oleandry . Jagodo Pomorska - oj - - w rzeczy samej - cudna kalina , a ja chodzę za Watanabe - o pokroju pagodowym ...
Intrygujące pytanie " Kim /czym jesteśmy dla naszych ogrodów ? " - prawie jak zadanie . Siebie opiszę w ten sposób : jestem wiecznie fruwającym motylem - czasem elfem - bywa, że muzą . Uwielbiam przyglądać się - pomimo zmęczenia - skończonej pracy . Mój wiersz obrazuje moje samopoczucie ...
" To nic , że łupie w kręgosłupie ...
I nic to , że czasem oczy mgłą zachodzą .
Najpiękniejsze są tylko takie chwile ,
Gdy z potrzeby serca pomysły się rodzą " ...
Jednak nie byłby ogród dla mnie tym - czym tak naprawdę jest . Niezaprzeczalnie wynika to z ciężkiej pracy moich rąk , myśli kotłujących i przenikających się nawzajem - co by tu jeszcze wkomponować , co zmienić - bym była ukontentowana . To się nigdy nie skończy - bo jak powiedział słynny ogrodnik Karl Foerster , że kto jest zadowolony ze swego ogrodu, ten na niego nie zasługuje . No więc nie jestem - bo ciągle coś dosadzam , przesadzam , obcinam , przycinam - przestawiam . Nawet idąc spać - myślę o nowych przeobrażeniach ogrodu , czy danej roślinie tam będzie pasowało - jak dobrać towarzystwo dla np. róż - by to one grały pierwsze skrzypce , a inne były tylko dodatkiem - np. gipsówka , szałwia ostróżka , dzwonki . Uwielbiam zamykać w kadrze ulotne chwile z życia roślin - to czas przemijania , zadumy nad tym co było i już nie ma - i tak w kółko - aż do następnej wiosny , kolejnego lata ... No i chyba jeszcze na koniec coś , co dla wielu osób jest niezrozumiałe ....głaszczę płatki kwiatów , zaglądam w ich wnętrza , wącham , zadaje pytania - oczywiście pozostające bez odpowiedzi - no i ... śpiewam . Bo widzisz Jagodo - tak się składa , że jestem scalona z moim ogrodem - do szczęścia - oprócz zdrowia , sił - nic mi więcej nie potrzeba . A - zapomniałabym - chyba rzecz najważniejsza - lubię grzebać w ziemi , często bez rękawiczek - pomimo , że mam ich kilka par . To byłoby na tyle - może nieskładnie ...ale tak to widzę i czuję ... Pozdrawiam serdecznie
Intrygujące pytanie " Kim /czym jesteśmy dla naszych ogrodów ? " - prawie jak zadanie . Siebie opiszę w ten sposób : jestem wiecznie fruwającym motylem - czasem elfem - bywa, że muzą . Uwielbiam przyglądać się - pomimo zmęczenia - skończonej pracy . Mój wiersz obrazuje moje samopoczucie ...
" To nic , że łupie w kręgosłupie ...
I nic to , że czasem oczy mgłą zachodzą .
Najpiękniejsze są tylko takie chwile ,
Gdy z potrzeby serca pomysły się rodzą " ...
Jednak nie byłby ogród dla mnie tym - czym tak naprawdę jest . Niezaprzeczalnie wynika to z ciężkiej pracy moich rąk , myśli kotłujących i przenikających się nawzajem - co by tu jeszcze wkomponować , co zmienić - bym była ukontentowana . To się nigdy nie skończy - bo jak powiedział słynny ogrodnik Karl Foerster , że kto jest zadowolony ze swego ogrodu, ten na niego nie zasługuje . No więc nie jestem - bo ciągle coś dosadzam , przesadzam , obcinam , przycinam - przestawiam . Nawet idąc spać - myślę o nowych przeobrażeniach ogrodu , czy danej roślinie tam będzie pasowało - jak dobrać towarzystwo dla np. róż - by to one grały pierwsze skrzypce , a inne były tylko dodatkiem - np. gipsówka , szałwia ostróżka , dzwonki . Uwielbiam zamykać w kadrze ulotne chwile z życia roślin - to czas przemijania , zadumy nad tym co było i już nie ma - i tak w kółko - aż do następnej wiosny , kolejnego lata ... No i chyba jeszcze na koniec coś , co dla wielu osób jest niezrozumiałe ....głaszczę płatki kwiatów , zaglądam w ich wnętrza , wącham , zadaje pytania - oczywiście pozostające bez odpowiedzi - no i ... śpiewam . Bo widzisz Jagodo - tak się składa , że jestem scalona z moim ogrodem - do szczęścia - oprócz zdrowia , sił - nic mi więcej nie potrzeba . A - zapomniałabym - chyba rzecz najważniejsza - lubię grzebać w ziemi , często bez rękawiczek - pomimo , że mam ich kilka par . To byłoby na tyle - może nieskładnie ...ale tak to widzę i czuję ... Pozdrawiam serdecznie
Pozdrawiam i zapraszam serdecznie na wirtualny spacer - Jagódka
Spis moich wątków Wątek aktualny- część 6
Wątek sprzedażowy Moje tęsknoty ...malowane czesanką , pisane piórem ...
Spis moich wątków Wątek aktualny- część 6
Wątek sprzedażowy Moje tęsknoty ...malowane czesanką , pisane piórem ...
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2217
- Od: 22 lut 2011, o 23:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Beskidy
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Witaj Jagi
Wiesz, bardzo lubię tu przychodzić, szczególnie po dłuższej przerwie. Lubię czytać Twoje komentarze i wywody - zarówno te dotyczące ogrodu, jak i te dotyczące naszego języka. Pozwolisz na krótką dygresję?
Zgadzam się z Tobą, że komórki, tablety itd. sprawiają, że wielu przypadkach nasz język staje się stekiem bzdur i byków. I chociaż osobiście podzielam Twoją opinię dotyczącą dbałości o poprawność, to z drugiej strony zastanawiam się czy przesadne upraszczanie i tworzenie "nowej mowy" to nie syndrom nowych czasów? Wiem, że rozumiesz o co mi chodzi - nie popieram bylejakości, ale może to my już jesteśmy dinozaurami, a młodzież sms-ami kreuje nową polszczyznę? Absolutnie mi się to nie podoba, ale .... Na pewno znasz cytat Zamoyskiego: " Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie..." - to dotyczy również języka. Myślę, że bardzo dużo zależy od wychowania, od środowiska i od szkoły.... Upss...ale się rozpisałam Co Ty o tym sądzisz?
A w temacie ogrodowym to u mnie dereń cousa kwitnie regularnie co roku, ale przyznam, że w tym roku wybitnie obficie - to z pewnością zasługa ciepłej zimy. Bardzo go lubię i nie rozumiem dlaczego Ty nie lubisz Rose de Resht? Czy rzeczywiście kwiatki utrzymują się tylko jeden dzień? Ja mam trzy sztuki i są super. Hm...muszę tylko sprawdzić trwałość kwiatów...
Za Twoim pozwoleniem Jagi, słówko do Lisicy
Lisico gratuluję medalowego - jak przeczytałam - startu w rajdzie rowerowym Pamiętam Twoją relację z zeszłego roku, teraz chyba podałaś więcej szczegółów. Chylę czoła, bo wiem co to znaczy jazda pod górkę (u nas się nie da inaczej ) Widzę, że podzielamy pasję nie tylko do białego szaleństwa Oprócz lampki wina lubimy rowery... A byłaś kiedyś w Dolomitach w lecie? Wiesz ile tam jest fantastycznych tras rowerowych? I to w tak pięknych okolicznościach przyrody? I niepowtarzalnej
Ok, milknę już, bo za bardzo się rozpisałam
Buzaki uradowane
Wiesz, bardzo lubię tu przychodzić, szczególnie po dłuższej przerwie. Lubię czytać Twoje komentarze i wywody - zarówno te dotyczące ogrodu, jak i te dotyczące naszego języka. Pozwolisz na krótką dygresję?
Zgadzam się z Tobą, że komórki, tablety itd. sprawiają, że wielu przypadkach nasz język staje się stekiem bzdur i byków. I chociaż osobiście podzielam Twoją opinię dotyczącą dbałości o poprawność, to z drugiej strony zastanawiam się czy przesadne upraszczanie i tworzenie "nowej mowy" to nie syndrom nowych czasów? Wiem, że rozumiesz o co mi chodzi - nie popieram bylejakości, ale może to my już jesteśmy dinozaurami, a młodzież sms-ami kreuje nową polszczyznę? Absolutnie mi się to nie podoba, ale .... Na pewno znasz cytat Zamoyskiego: " Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie..." - to dotyczy również języka. Myślę, że bardzo dużo zależy od wychowania, od środowiska i od szkoły.... Upss...ale się rozpisałam Co Ty o tym sądzisz?
A w temacie ogrodowym to u mnie dereń cousa kwitnie regularnie co roku, ale przyznam, że w tym roku wybitnie obficie - to z pewnością zasługa ciepłej zimy. Bardzo go lubię i nie rozumiem dlaczego Ty nie lubisz Rose de Resht? Czy rzeczywiście kwiatki utrzymują się tylko jeden dzień? Ja mam trzy sztuki i są super. Hm...muszę tylko sprawdzić trwałość kwiatów...
Za Twoim pozwoleniem Jagi, słówko do Lisicy
Lisico gratuluję medalowego - jak przeczytałam - startu w rajdzie rowerowym Pamiętam Twoją relację z zeszłego roku, teraz chyba podałaś więcej szczegółów. Chylę czoła, bo wiem co to znaczy jazda pod górkę (u nas się nie da inaczej ) Widzę, że podzielamy pasję nie tylko do białego szaleństwa Oprócz lampki wina lubimy rowery... A byłaś kiedyś w Dolomitach w lecie? Wiesz ile tam jest fantastycznych tras rowerowych? I to w tak pięknych okolicznościach przyrody? I niepowtarzalnej
Ok, milknę już, bo za bardzo się rozpisałam
Buzaki uradowane
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5492
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Jagodo!
Przydreptałam skandalicznie spóźniona , ale jestem i już Cię nie zgubię. Nie mogłabym sobie odmówić wizyt u Ciebie, bo zawsze jest ciekawie, dowcipnie, a i towarzystwo zacne Nadrobiłam 7 stron i postaram się włączyć do dyskusji na temat roli ogrodu w naszym życiu...
Mój ogród, to moja wielka i odskocznia od kłopotów dnia codziennego. Gdy w nim przebywam wszystkie problemy jakoś maleją i stają się mniej ważne. To tutaj ładuję "akumulatory".
Każdego ranka wchłaniam zapachy z mojego ogrodu wszystkimi zmysłami. Staram się nasycić oczy pięknem natury, w nozdrza wdycham cudowny poranny zapach, a uszy wsłuchują się w świergot ptaków. Czasami chciałabym zatrzymać te czarowne obrazy, szczególnie czerwcowe A im jest piękniej, tym szybciej te czarowne chwile mijają. Nigdzie tak nie widać przemijania, jak właśnie w ogrodzie, gdzie wyznacznikiem są kolejne pory roku. Tam widać jak szybko mija czas, że trzeba nauczyć się go cenić i umieć cieszyć się każdą chwilą. Bez tego kawałka ziemi, uschłabym jak roślina, której brakuje wody. Nie wyobrażam sobie życia bez tego mojego kawałka raju na ziemi...
Odnosząc się do Twojego drugiego pytania, o to czym my jesteśmy dla naszych ogrodów...
Ja jestem strażniczką, bo chronię ogród przed szkodnikami - niestety nie zawsze z dobrym skutkiem
Jestem też czasami szkodnikiem - udało mi się przez te kilkanaście lat unicestwić trochę roślin
Jestem siłą roboczą - odchwaszczam, kopię dołki, przycinam, koszę trawnik, podwiązuję, leczę, nawożę i podlewam jak jest sucho. Korzyść z tej pracy mają obie strony. Ja mam darmową siłownię i od wiosny do jesieni moja kondycja fizyczna znacznie się poprawia
Jestem jego wielką i oddaną fanką, którą zachwyca każda roślina i cuda jakie potrafi stworzyć tylko natura.
Jak znajduję czas to lubię także poleżeć na leżaczku i pomarzyć.
Ale przede wszystkim ogród nauczył mnie pokory i cierpliwości, bo bez tego nie byłoby tych wszystkich cudów, które rosną i cieszą moje oczy każdego dnia
Przydreptałam skandalicznie spóźniona , ale jestem i już Cię nie zgubię. Nie mogłabym sobie odmówić wizyt u Ciebie, bo zawsze jest ciekawie, dowcipnie, a i towarzystwo zacne Nadrobiłam 7 stron i postaram się włączyć do dyskusji na temat roli ogrodu w naszym życiu...
Mój ogród, to moja wielka i odskocznia od kłopotów dnia codziennego. Gdy w nim przebywam wszystkie problemy jakoś maleją i stają się mniej ważne. To tutaj ładuję "akumulatory".
Każdego ranka wchłaniam zapachy z mojego ogrodu wszystkimi zmysłami. Staram się nasycić oczy pięknem natury, w nozdrza wdycham cudowny poranny zapach, a uszy wsłuchują się w świergot ptaków. Czasami chciałabym zatrzymać te czarowne obrazy, szczególnie czerwcowe A im jest piękniej, tym szybciej te czarowne chwile mijają. Nigdzie tak nie widać przemijania, jak właśnie w ogrodzie, gdzie wyznacznikiem są kolejne pory roku. Tam widać jak szybko mija czas, że trzeba nauczyć się go cenić i umieć cieszyć się każdą chwilą. Bez tego kawałka ziemi, uschłabym jak roślina, której brakuje wody. Nie wyobrażam sobie życia bez tego mojego kawałka raju na ziemi...
Odnosząc się do Twojego drugiego pytania, o to czym my jesteśmy dla naszych ogrodów...
Ja jestem strażniczką, bo chronię ogród przed szkodnikami - niestety nie zawsze z dobrym skutkiem
Jestem też czasami szkodnikiem - udało mi się przez te kilkanaście lat unicestwić trochę roślin
Jestem siłą roboczą - odchwaszczam, kopię dołki, przycinam, koszę trawnik, podwiązuję, leczę, nawożę i podlewam jak jest sucho. Korzyść z tej pracy mają obie strony. Ja mam darmową siłownię i od wiosny do jesieni moja kondycja fizyczna znacznie się poprawia
Jestem jego wielką i oddaną fanką, którą zachwyca każda roślina i cuda jakie potrafi stworzyć tylko natura.
Jak znajduję czas to lubię także poleżeć na leżaczku i pomarzyć.
Ale przede wszystkim ogród nauczył mnie pokory i cierpliwości, bo bez tego nie byłoby tych wszystkich cudów, które rosną i cieszą moje oczy każdego dnia
- nifredil
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4371
- Od: 26 mar 2012, o 23:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Witaj Jagi
Rankiem uchyliłam furtkę do twojego ogrodu, przeczytałam twój ostatni post i czmychnęłam nie zostawiając po sobie śladu. Myślę sobie.. sprytna kobita, nie da sobie wcisnąć byle czego i przystać na kilka pospiesznie skleconych zdań o urodzie kwiatów i zielonych zakątków Jeszcze pytania zadaje i zmusza do... o matko.. myślenia A przecież za oknem żar leje się z nieba, deszczu nie było od ponad 3 tygodni, jak tu myśleć Kim jestem dla mojego ogrodu? Pytanie wracało kilka razy i wieczorem coś się tam ułożyło w zgrabną całość. Myślę, że ogród bardziej jest dla nas niż my dla niego. To co tworzymy jest odbiciem naszej wrażliwości estetycznej, może być ucieczką od codzienności, chwilą wytchnienia czasem ukojenia nerwów, wyciszenia. Stwarzamy odbicie swojego wnętrza. Całego świata nie zmienisz pod siebie, ale soje "hektary" możesz próbować Jedni są uporządkowani i pedantyczni, drudzy wybierają dzikie gąszcze i wielokolorowe rabaty. W moim przypadku w miejscu gdzie rosła trawa, pokrzywy i osty powyżej pasa stworzyłam miły dla oka i nosa zakątek. Mimo upodobań do uporządkowanych ogrodów o zacieśnionej palecie barw ciągle sadzę różnokolorowe rośliny i ciężko mi jakąkolwiek wyrzucić Gdybym miała wybierać to ostatecznie skłonię się ku roli nadzorcy i stróża, odrobinę niepokornego, bo czasem mam pretensje dlaczego ten busz tak powoli przyrasta
Epopeja skończona.. Dobrej nocy
Rankiem uchyliłam furtkę do twojego ogrodu, przeczytałam twój ostatni post i czmychnęłam nie zostawiając po sobie śladu. Myślę sobie.. sprytna kobita, nie da sobie wcisnąć byle czego i przystać na kilka pospiesznie skleconych zdań o urodzie kwiatów i zielonych zakątków Jeszcze pytania zadaje i zmusza do... o matko.. myślenia A przecież za oknem żar leje się z nieba, deszczu nie było od ponad 3 tygodni, jak tu myśleć Kim jestem dla mojego ogrodu? Pytanie wracało kilka razy i wieczorem coś się tam ułożyło w zgrabną całość. Myślę, że ogród bardziej jest dla nas niż my dla niego. To co tworzymy jest odbiciem naszej wrażliwości estetycznej, może być ucieczką od codzienności, chwilą wytchnienia czasem ukojenia nerwów, wyciszenia. Stwarzamy odbicie swojego wnętrza. Całego świata nie zmienisz pod siebie, ale soje "hektary" możesz próbować Jedni są uporządkowani i pedantyczni, drudzy wybierają dzikie gąszcze i wielokolorowe rabaty. W moim przypadku w miejscu gdzie rosła trawa, pokrzywy i osty powyżej pasa stworzyłam miły dla oka i nosa zakątek. Mimo upodobań do uporządkowanych ogrodów o zacieśnionej palecie barw ciągle sadzę różnokolorowe rośliny i ciężko mi jakąkolwiek wyrzucić Gdybym miała wybierać to ostatecznie skłonię się ku roli nadzorcy i stróża, odrobinę niepokornego, bo czasem mam pretensje dlaczego ten busz tak powoli przyrasta
Epopeja skończona.. Dobrej nocy
- Lisica
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1459
- Od: 19 lut 2013, o 19:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk i Ziemia Kaszubska
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Witam!
Zgadzam się z Sabinką. Ta nasza Jagi to sprytna kobita.
Zada trudne pytanie i znika. My się głowimy, a ona zapewne siedzi sobie z cydrem w ręku, kotem na kolanach i różą w zębach .
Wypowiedzi Gości coraz ciekawsze, poprzeczka podnosi się z każdym wpisem...
Czym / kim jestem dla swojego ogrodu?
Naszą relację najkrócej mogę określić jako MASTER & SLAVE. Z mocną przewagą tego ostatniego.
Przez większość czasu jestem na służbie swojego ogrodu. Nieważne, czy robię to z większą czy mniejszą ochotą, mnóstwo rzeczy po prostu MUSI być zrobione.
A skoro musi, to "Pan każe, sługa musi"
W nielicznych, jakże błogich chwilach występuję jako MASTER.
Siedzę wtedy (samotnie lub w towarzystwie), patrzę z zachwytem na ogród, słucham odgłosów ptactwa, sączymy jakiś trunek....
Wtedy, i tylko wtedy ogród jest dla mnie, nie ja dla niego.
Słówko do Daffodilka
Zaiste, łączy nas miłość do białego szaleństwa, wina i roweru. No, może jeszcze sympatia dla JagiS
Mój medal na Kaszebe Runda to żaden wyczyn. Dostawał go każdy uczestnik, który ukończył maraton.
Pozdrawiam serdecznie!
Zgadzam się z Sabinką. Ta nasza Jagi to sprytna kobita.
Zada trudne pytanie i znika. My się głowimy, a ona zapewne siedzi sobie z cydrem w ręku, kotem na kolanach i różą w zębach .
Wypowiedzi Gości coraz ciekawsze, poprzeczka podnosi się z każdym wpisem...
Czym / kim jestem dla swojego ogrodu?
Naszą relację najkrócej mogę określić jako MASTER & SLAVE. Z mocną przewagą tego ostatniego.
Przez większość czasu jestem na służbie swojego ogrodu. Nieważne, czy robię to z większą czy mniejszą ochotą, mnóstwo rzeczy po prostu MUSI być zrobione.
A skoro musi, to "Pan każe, sługa musi"
W nielicznych, jakże błogich chwilach występuję jako MASTER.
Siedzę wtedy (samotnie lub w towarzystwie), patrzę z zachwytem na ogród, słucham odgłosów ptactwa, sączymy jakiś trunek....
Wtedy, i tylko wtedy ogród jest dla mnie, nie ja dla niego.
Słówko do Daffodilka
Zaiste, łączy nas miłość do białego szaleństwa, wina i roweru. No, może jeszcze sympatia dla JagiS
Mój medal na Kaszebe Runda to żaden wyczyn. Dostawał go każdy uczestnik, który ukończył maraton.
Pozdrawiam serdecznie!
Lisica
"Tylko błękit wciąga nas..."
"Tylko błękit wciąga nas..."
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5046
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Witam i od razu uprzedzam. Wesoło nie będzie...
Uroczyście oświadczam, że mam dość. Ja się tak nie bawię!
To, co się rozgrywa na moich oczach już dawno przestało być śmieszne i zabija doszczętnie radość z uprawiania ogrodu. To staje się dramatyczną walką o przeżycie. Odechciewa mi się nawet róż . Mimo codziennego wielogodzinnego podlewania, róże wyglądają dobrze tylko do godziny 10 rano. Potem zaczyna się nieubłagane więdnięcie trwające do wieczora, a nazajutrz to zwiędłe nadaje się już tylko na kompost, bo rośliny nie mają siły, by się z upadku podnieść! A te dzielne róże w tym roku wyprodukowały wyjątkowo wielkie kwiaty... . I co z tego, skoro to jednodniówki?
Brzydko, paskudnie zazdroszczę wszystkim deszczu . Trwają tylko bukszpany, hosty, żurawki i macierzanki. Dziś nawet nawiedziła mnie obrazoburcza myśl, żeby wszystko, poza w/w, pomału wywalać, a spaloną ziemię zasypać żwirem .
A miało być tak pięknie, przecież to czerwiec...
Różo, mak nabyłam razem z domem. Sama nie sadzę tych roślin, bo chociaż piękne, to dla mnie zbyt krótko kwitną.
Widzisz, Marysiu! Prognozy sobie, a życie sobie. Deszczu nie ma, zielone pokoje zaraz przestaną być zielone, zamienią się w żółtą pustynię . Powiesz, że mogę kopiować wpisy z ubiegłego roku. Tyle że teraz jest gorzej i bardziej serce boli, bo róże urosły, wyprodukowały masę pączków i to wszystko psu na budę .
To Chippendale, jako jedna z nielicznych róż jakoś sobie ze słońcem radzi.
Nie, nie, Megi, błękitu nigdy dosyć , tylko zestawienie z różem i bielą powoduje, że jedna rabatka jest słodka jak ulepek.
Wiesz, kiedy czytam czwartą islandzką książkę, to i te nazwy nie wydają mi się takie trudne. A z resztą sama wiesz, ile złożonych trudnych tasiemców zawiera język niemiecki..., i polski..., i rosyjski...
Okoliczności przyrody sprawiły, że ciągle przybywa róż na liście do wywalenia. Mam ochotę pozbyć się tych bezpowrotnie mdlejących na słońcu, bo miejsc w półcieniu już nie mam. I właśnie tolerancja na słońce (nie na mróz czy deszcz) będzie moim głównym kryterium w ocenie przydatności róż do mojego ogrodu.
Wychodzi na to, że jesteś dla swojego ogrodu wszystkim, a ja naiwnie myślałam, że wybierzesz sobie jedną z ról . Oj, najwyraźniej nie doceniłam Cię...
Gipsy Boy, rośnie w przedogródku od północy, może pożyje...
Lisico, faktycznie mówiłam, że gdzieniegdzie jest za słodko, ale skwar już się postara, żeby ten stan byt długo mnie nie trapił. Za chwile będzie sucho, goło i wesoło .
Niech to chudy byk!!!
A na razie Great N-E Rose jest naprawdę wielka!
Alicjo, jestem bardzo zadowolona, że skłoniłam Was do obszerniejszych refleksji nad ogrodami. Nawet Ty pięknie sobie z tematem poradziłaś. Bo nieprawdą jest, że nie umiesz, tylko nie zawsze masz ochotę.
A w ogrodzie jesteś prawdziwym artystą (pozostałym rolom niczego nie ujmując).
Żebyś wiedziała do jakiego stopnia mam dość tego błękitnego nieba , marzę o ciemnych chmurach i deszczu, deszczu, deszczu...
Za Twoje irysy dziękuję, chyba mam takie, ale rudzielcem się podzielę.
A teraz dzielę się niesamowitym Grahamem Thomasem .
Ewa, a gdzie tam! Deszcz to zjawisko najbardziej przeze mnie upragnione!
Dla kogo, czy dla czego mam mieć więcej tolerancji? I dlaczego?
Rhapsody in Blue, moja ulubiona, choć też szybko przekwita, ale pączków ma mnóstwo.
Sławku, dzięki za opinię. Dobrze, że każdy ma swój styl prowadzenia wątku, przez to jest ciekawie. Poza tym szanuję każdego Gościa w swoim wątku i chciałabym go jak najlepiej uhonorować. A że "nocnik" ze mnie...
Kto ma ogrody podlane ten ma. Na pewno nie ja . Co ja się co dzień nastoję z wężem...
Ale wypitki i popisania sobie nie odmówię, .
A pod to piwko - Mariorie Marshall.
Podziękowawszy - odmeldowuję się. Reszta rano, pewnie i tak już śpicie... - Jagi
Uroczyście oświadczam, że mam dość. Ja się tak nie bawię!
To, co się rozgrywa na moich oczach już dawno przestało być śmieszne i zabija doszczętnie radość z uprawiania ogrodu. To staje się dramatyczną walką o przeżycie. Odechciewa mi się nawet róż . Mimo codziennego wielogodzinnego podlewania, róże wyglądają dobrze tylko do godziny 10 rano. Potem zaczyna się nieubłagane więdnięcie trwające do wieczora, a nazajutrz to zwiędłe nadaje się już tylko na kompost, bo rośliny nie mają siły, by się z upadku podnieść! A te dzielne róże w tym roku wyprodukowały wyjątkowo wielkie kwiaty... . I co z tego, skoro to jednodniówki?
Brzydko, paskudnie zazdroszczę wszystkim deszczu . Trwają tylko bukszpany, hosty, żurawki i macierzanki. Dziś nawet nawiedziła mnie obrazoburcza myśl, żeby wszystko, poza w/w, pomału wywalać, a spaloną ziemię zasypać żwirem .
A miało być tak pięknie, przecież to czerwiec...
Różo, mak nabyłam razem z domem. Sama nie sadzę tych roślin, bo chociaż piękne, to dla mnie zbyt krótko kwitną.
Widzisz, Marysiu! Prognozy sobie, a życie sobie. Deszczu nie ma, zielone pokoje zaraz przestaną być zielone, zamienią się w żółtą pustynię . Powiesz, że mogę kopiować wpisy z ubiegłego roku. Tyle że teraz jest gorzej i bardziej serce boli, bo róże urosły, wyprodukowały masę pączków i to wszystko psu na budę .
To Chippendale, jako jedna z nielicznych róż jakoś sobie ze słońcem radzi.
Nie, nie, Megi, błękitu nigdy dosyć , tylko zestawienie z różem i bielą powoduje, że jedna rabatka jest słodka jak ulepek.
Wiesz, kiedy czytam czwartą islandzką książkę, to i te nazwy nie wydają mi się takie trudne. A z resztą sama wiesz, ile złożonych trudnych tasiemców zawiera język niemiecki..., i polski..., i rosyjski...
Okoliczności przyrody sprawiły, że ciągle przybywa róż na liście do wywalenia. Mam ochotę pozbyć się tych bezpowrotnie mdlejących na słońcu, bo miejsc w półcieniu już nie mam. I właśnie tolerancja na słońce (nie na mróz czy deszcz) będzie moim głównym kryterium w ocenie przydatności róż do mojego ogrodu.
Wychodzi na to, że jesteś dla swojego ogrodu wszystkim, a ja naiwnie myślałam, że wybierzesz sobie jedną z ról . Oj, najwyraźniej nie doceniłam Cię...
Gipsy Boy, rośnie w przedogródku od północy, może pożyje...
Lisico, faktycznie mówiłam, że gdzieniegdzie jest za słodko, ale skwar już się postara, żeby ten stan byt długo mnie nie trapił. Za chwile będzie sucho, goło i wesoło .
Niech to chudy byk!!!
A na razie Great N-E Rose jest naprawdę wielka!
Alicjo, jestem bardzo zadowolona, że skłoniłam Was do obszerniejszych refleksji nad ogrodami. Nawet Ty pięknie sobie z tematem poradziłaś. Bo nieprawdą jest, że nie umiesz, tylko nie zawsze masz ochotę.
A w ogrodzie jesteś prawdziwym artystą (pozostałym rolom niczego nie ujmując).
Żebyś wiedziała do jakiego stopnia mam dość tego błękitnego nieba , marzę o ciemnych chmurach i deszczu, deszczu, deszczu...
Za Twoje irysy dziękuję, chyba mam takie, ale rudzielcem się podzielę.
A teraz dzielę się niesamowitym Grahamem Thomasem .
Ewa, a gdzie tam! Deszcz to zjawisko najbardziej przeze mnie upragnione!
Dla kogo, czy dla czego mam mieć więcej tolerancji? I dlaczego?
Rhapsody in Blue, moja ulubiona, choć też szybko przekwita, ale pączków ma mnóstwo.
Sławku, dzięki za opinię. Dobrze, że każdy ma swój styl prowadzenia wątku, przez to jest ciekawie. Poza tym szanuję każdego Gościa w swoim wątku i chciałabym go jak najlepiej uhonorować. A że "nocnik" ze mnie...
Kto ma ogrody podlane ten ma. Na pewno nie ja . Co ja się co dzień nastoję z wężem...
Ale wypitki i popisania sobie nie odmówię, .
A pod to piwko - Mariorie Marshall.
Podziękowawszy - odmeldowuję się. Reszta rano, pewnie i tak już śpicie... - Jagi
- Annes 77
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11724
- Od: 6 maja 2008, o 19:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubuskie
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Jagódko nie dziwię się Twojemu niezadowoleniu, bez deszczu można dostać hopla...co tam wąż, ile można lać
U mnie padało 3 dni temu,a teraz znów susza i nie widzę w prognozach mokrego.
Great N-E Rose w moim typie,ładny,duży kwiat Graham Thomas widać,że dobrze sobie radzi w niesprzyjających warunkach,oby każda różyca była taka dzielna
Miłego dzionka i mocno zachmurzonego nieba Ci życzę,wszystkie chmury ciemne do Jagi natychmiast a kysz
U mnie padało 3 dni temu,a teraz znów susza i nie widzę w prognozach mokrego.
Great N-E Rose w moim typie,ładny,duży kwiat Graham Thomas widać,że dobrze sobie radzi w niesprzyjających warunkach,oby każda różyca była taka dzielna
Miłego dzionka i mocno zachmurzonego nieba Ci życzę,wszystkie chmury ciemne do Jagi natychmiast a kysz