Ja ekspertem nie jestem, to dopiero trzy lata, jak się wzięłam za adenium. Pierwszy raz wysiewałam w listopadzie 2012 pod lampę, w prowizorycznej 'mnożarce' ( w pudełkach pod folią tu akurat kaktusy, adenium u dołu, w prostokątach). Temperatura "przy gruncie" 22-24 stopnie. Czas doświetlania/dogrzewania ok 10-12 godzin.
Do skomponowania podłoża użyłam żwirku, ziemi uniwersalnej i agroperlitu. Mniej więcej tego też używam do starszych roślin.
Do kolejnych wysiewów zastosowałam też seramis zamiennie z zeolitem. Nawiasem mówiac zeolit jako składnik podłoża mi się bardzo podoba. Składniki takie jak ziemia, żwir i piasek poddałam obróbce termicznej (ziemię wyprażyłam na gazie na starej blaszce od pieczenia ciasta, mieszając łyżka drewnianą. Serdecznie nie polecam tej metody, bo smród się rozchodzi po mieszkaniu straszliwy!, żwir i piasek zagotowałam z wodą w starym garnku - takie tam survivalowe sposoby

). Wszystkiego dawałam na oko, tak, żeby podłoże było przepuszczalne. Stało to przez parę dni gotowe do użycia i bardziej czekało na to, że będę miała czas, niż na to, żeby się 'skolonizowało' właściwymi drobnoustrojami.
Tu można zobaczyć kilka z moich mieszanek - każda inna, bo fotki z różnych okresów i różnych wysiewów
Nasiona moczyłam kilka godzin - przed południem zalałam letnią wodą taką, żeby zimna nie była, nie za ciepłą, wieczorem wykładałam na podłoże i niczym nie przysypywałam. Przykrywałam woreczkiem (te pierwsze z mnożarki) lub szybką (kolejne, które siałam wiosna/latem i trzymałam na parapecie),
Przez kilka pierwszych dni odkrywałam ze dwa razy dziennie, a jak tylko puściły kiełki i wylazły im porządne ogonki, odkryłam zupełnie.
Przez pierwszy okres tylko spryskiwałam. Pod niektórymi musiałam bardziej spulchnić podłoże (igłą od strzykawki ;) ), żeby mogły wkręcić ten swój ogonek. Z kilku trzeba było zdjać łuskę.
Przy pierwszym wysiewie zaliczyłam spore niepowodzenie, bo spleśniała mi część nasion. ale musiały być felerne same w sobie, bo miałam nasiona z dwóch źródeł i z jednego poszło wszystko - ani jedno się nie udało, z drugiego w tych samych warunkach prawie 100% kiełkowalności i przeżycia. Poza tym wiosną wystawiłam kilkumiesięczne piękne zdrowe roślinki spod lamp na parapet i to był dla nich duży szok - mocno wtedy przystopowały ze wzrostem i wyglądało na to, że się pochorowały. ale 'wzięły się za siebie' i w zasadzie cały pierwszy komplet przeżył. Zeszły rok był pechowy, bo z kolei wywaliłam za wcześnie na dwór i to pod chmurkę - mokły, marzły, załapały grzyba. Kilka musiałam podcinac i ukorzenić od nowa - z dużym powodzeniem
Kolejne dwa wysiewy już były 'mądrzejsze', ale i tak niewielkie straty odnotowałam.
Reasumujac, bo już za dużo gadam

- wg mnie: nie za żyzne podłoże, nie za dużo wody, na początku cieplutko (przy kiełkowaniu bardziej chodzi o ciepło, niż światło, więc mogą stać nawet pod oknem przy kaloryferze), potem jasno i ciepło, nie pod chmurką na żywioł, nie zrażać się niepowodzeniem i siać większe ilości, bo na pewno coś wypadnie, a jak nie to z pewnością znajda się chętni, którzy przygarną
Ilu adeniosiaczy tyle sposobów i pomysłów, i większość się sprawdza, więc nie ma co się trzymać ściśle czyichś reguł, warto wypracować swoje własne
Ja ma kolejną porcję nasion i czekam na lato, żeby wysiać. Mam za sobą już jakieś doświadczenie, ale jestem więcej niż pewna, że znów się czegoś nauczę i znów będą sytuacje, kiedy będę płakać do Mieczysława i Jerzyka o poradę
Siej, baribal, opowiadaj i pokazuj co tam u Ciebie, w kupce będzie raźniej, a jakby co to pytaj, jest szansa, że znajdzie się ktoś, kto już dany problem przerabiał
