Takasobie, pamiętam Miłeczko, że zakupiłaś swoją pierwsze hortensje. Na początku moje też były wypłoszami, dopiero na drugi lub trzeci rok się nimi zachwyciłam. Na słabszej ziemi trzeba uzbroić się w cierpliwość i czekać. Czasem trzeba też zmienić miejsce danej hortensji, jeśli nie zadowala nas jej wygląd.
Katja, u mnie kwitną już wszystkie miskanty, z wyjątkiem tych paskowanych, które w naszym klimacie nie kwitną w ogóle albo rzadko. W zeszłym roku akurat kwitły po raz pierwszy w wielu ogrodach. Co do miskanta Memory to jest on u mnie drugi pod względem wielkości. Pierwszy to wielki Nishidake. Cóż by ci o tym miskancie powiedzieć?
Memory jest z pewnością efektowny ze względu na wysokość. Rzeczywiście jest bardzo żywotny i solidny. Natomiast jedno mnie w nim niepokoi. Mianowicie kępa nie trzyma się ściśle w jednym miejscu. Miskant wypuszcza po bokach rozłogi. Nie jest to ekspansywne, lecz powolutku, powolutku zaczyna wypychać sąsiednie rośliny. Nie bardzo mi się to podoba. Potrzebuje dużo miejsca. Jeśli masz miejsce to polecam, ale zostaw koło niego sporo przestrzeni.
Oto on. W tym roku podeschnięty od dołu, ale i tak dobrze zniósł suszę.
Wagabunda, hortensje są bardzo łatwe w uprawie. Ale mówimy o bukietowych. Z ogrodowymi jest niestety o wiele gorzej i ja ich póki co nie mam. Ale kto wie, może zaryzykuję?
Nifredil, no niestety z tym cięciem hortensji to i ja miałam problem. Pierwsze egzemplarze były źle cięte i te krzaki są strasznie nieforemne. Można by w zasadzie je odmłodzić, ścinając wiosną nisko. Ale sama nie wiem, czy się na to zdecydować. Trochę się tego obawiam, ale zimą poczytam w necie na ten temat. Może ty też byś spróbowała? Zobaczymy, co nam z tego wyniknie.
Tajeczko, ale fajnie, że się pojawiłaś

Smutno mi czytać, że tak Ci wszystko powysychało, ale tam u Was susza była przecież przeokropna. Zresztą i u mnie by wyschło, gdybym gdzieś wyjechała. Wyjeżdżaliśmy zaledwie na dwa, trzy dni i po powrocie już widziałam marne tego skutki.
Trawniczek założę jednak w maju. U mnie tych liści są tony, a nie takie zwykłe opadanie jak w innych ogrodach. GRabić trzeba dzień w dzień i ciągle rano leży nowa warstwa.
Edyta, witaj, witaj! Ale piękniutki masz ten egzemplarz Bobo. Mały klejnocik. Ja na swój jeszcze chucham i dmucham, bo mam go z patyczka i tak od razu to nie będzie aż tak ładniutki
JagiS, autentycznie parsknęłam śmiechem, gdy przeczytałam Twój post. Twoje poczucie humoru jest rozbrajające

Pokaż u siebie te Bobki. Zobaczymy, pośmiejemy się
