Koty dzikie,szkodniki
Re: Dzikie koty
Ustawa jest ustawą i nic w niej nie ma o terenach prywatnych.Obowiązuje wszędzie, a w mentalność ludzi powoli,bardzo powoli się zmienia stosunek do zwierząt.Daleko nam do zachodu,ale już są małe iskiereczki nadziei,że idzie ku lepszemu.Szkoda,tylko,że to tak opornie idzie
Nie można skrzywdzić żadnego zwierzęcia (kreta,kota,psa) tylko dlatego,że jest on na prywatnym terenie.Nie ominie nikogo kara,za znęcanie się nad psem(np.) dlatego,że jest on na moim podwórku,w moim mieszkaniu,na mojej działce.To tak nie działa i na szczęście coraz więcej ludzi to rozumie.Zmienia się stosunek wymiaru sprawiedliwości w takich sprawach.Jest coraz to więcej wyroków skazujących (nie w zawieszeniu) w sprawach o znęcanie się na zwierzętami,gdzie jeszcze nie tak dawno nie było to do pomyślenia.Zwierzę nie jest rzeczą i coraz więcej ludzi to rozumie.
Nie można skrzywdzić żadnego zwierzęcia (kreta,kota,psa) tylko dlatego,że jest on na prywatnym terenie.Nie ominie nikogo kara,za znęcanie się nad psem(np.) dlatego,że jest on na moim podwórku,w moim mieszkaniu,na mojej działce.To tak nie działa i na szczęście coraz więcej ludzi to rozumie.Zmienia się stosunek wymiaru sprawiedliwości w takich sprawach.Jest coraz to więcej wyroków skazujących (nie w zawieszeniu) w sprawach o znęcanie się na zwierzętami,gdzie jeszcze nie tak dawno nie było to do pomyślenia.Zwierzę nie jest rzeczą i coraz więcej ludzi to rozumie.
Pozdrawiam Mirka !
Re: Dzikie koty
Nie rozumiecie. Nikt nie ma zamiaru ani prawa strzelać do zwierząt z wiatrówki jak wlezą na prywatną posesję. Tu chodzi o zapis prawa który z podanym artykułem się kłóci. Według waszej demagogii zwierze ma większe prawa niż człowiek. Gratuluję.
Re: Dzikie koty
O jakim zapisie prawa mówisz? I w czym widzisz demagogię? Mówisz, że nikt nie ma zamiaru strzelać do zwierząt? Proszę, tylko kilka z tego roku - polecam ostatni link, nie ma w Polsce czegoś w typie "wolnoć Tomku w swoim domku".
http://www.fakt.pl/Ktos-postrzelil-te-k ... 087,1.html
http://www.tvn24.pl/wroclaw,44/opolszcz ... 63612.html
http://www.tvn24.pl/pomorze,42/ktos-str ... 57011.html
http://www.nto.pl/wiadomosci/namyslow/a ... l?cookie=1
http://nidzica.wm.pl/290972,Srut-utkwil ... z3qSJsoZQA
http://www.kurierlubelski.pl/artykul/37 ... l?cookie=1
http://www.fakt.pl/Ktos-postrzelil-te-k ... 087,1.html
http://www.tvn24.pl/wroclaw,44/opolszcz ... 63612.html
http://www.tvn24.pl/pomorze,42/ktos-str ... 57011.html
http://www.nto.pl/wiadomosci/namyslow/a ... l?cookie=1
http://nidzica.wm.pl/290972,Srut-utkwil ... z3qSJsoZQA
http://www.kurierlubelski.pl/artykul/37 ... l?cookie=1
Re: Dzikie koty
Kot nie ma pana,a neurotyczny, może być ten co taki tekst zmajstrował.Poluje, kiedy jest głodny,
albo trzeba dzieci uczyć polowania,czyli utrzymania się przy życiu.
albo trzeba dzieci uczyć polowania,czyli utrzymania się przy życiu.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1131
- Od: 7 kwie 2010, o 11:08
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Tarnów
Re: Dzikie koty
Dwa miesiące temu jedna taka psychiczna morderczyni, bezdomna kotka dokarmiana przez moją koleżankę przyniosła pod drzwi jej domu swojego oseska, po czym padła obok. Jeszcze żywą koleżanka zawiozła do weterynarza, gdzie okazało się, ze jakiś "Pan świata" tak ją czymś poczęstował, że wszystkie organy wewnętrzne były przemieszczone.Nie przeżyła ona, osesek też po kilku dnia zdechł.
To jest coś więcej niż wykorzystanie potencjalnego idioty - człowieka, do którego zwróciła się o pomoc.
Koty mają coś wspólnego z lwami, są udomowionymi drapieżnikami, ale żaden oswojony lew nie uczyniłby tego, co zrobiła ta dzielna kotka.
To jest coś więcej niż wykorzystanie potencjalnego idioty - człowieka, do którego zwróciła się o pomoc.
Koty mają coś wspólnego z lwami, są udomowionymi drapieżnikami, ale żaden oswojony lew nie uczyniłby tego, co zrobiła ta dzielna kotka.
Marta
Re: Dzikie koty
A wystarczy sterylizacja albo kastracja i po problemie.Trochę edukacji w tym temacie.
Pozdrawiam Mirka !
Re: Dzikie koty
A niech on sobie sterylizuje jak nie chce kompanii honorowej przy każdym spacerze. Ja swojego nie wykastruję bo regularnie zapładnia panienki za piniążki.
3 KOTY
Już tu kiedyś pisałem o kocie moich teściów. W każdym razie ktoś otruł kotkę i dostała nieżytu jelit. Generalnie pękła jak balon. To dopiero barbarzyństwo. Ale że normalnemu, zdrowemu psychicznie człowiekowi nie przyjdzie do tego pustego łba jak to zwierze cierpi?
Z dzieciństwa pamiętam też jak moja mama miała kotkę Franciszkę. Miała kilka kociąt i leżała przy mojej mamie karmiąc je na podwórku przed domem. Działka ogrodzona a pies i tak znalazł sobie dziurę w płocie i dojechał Franciszkę. Pamiętam jak uciekała z tymi małymi wiszącymi na cyckach. Przykry widok. Czuła się bezpieczna i ufała mojej mamie a tu zonk. Tak jak uciekła, tak już nie wróciła a my karmiliśmy te małe ze strzykawki z gumowym wentylem u wylotu.
3 KOTY
Już tu kiedyś pisałem o kocie moich teściów. W każdym razie ktoś otruł kotkę i dostała nieżytu jelit. Generalnie pękła jak balon. To dopiero barbarzyństwo. Ale że normalnemu, zdrowemu psychicznie człowiekowi nie przyjdzie do tego pustego łba jak to zwierze cierpi?
Z dzieciństwa pamiętam też jak moja mama miała kotkę Franciszkę. Miała kilka kociąt i leżała przy mojej mamie karmiąc je na podwórku przed domem. Działka ogrodzona a pies i tak znalazł sobie dziurę w płocie i dojechał Franciszkę. Pamiętam jak uciekała z tymi małymi wiszącymi na cyckach. Przykry widok. Czuła się bezpieczna i ufała mojej mamie a tu zonk. Tak jak uciekła, tak już nie wróciła a my karmiliśmy te małe ze strzykawki z gumowym wentylem u wylotu.
Re: Dzikie koty
Powyższa interpretacja jednak zawiera błędy.
Nie umiejętne dokarmianie, w złym terminie i miejscu - to znęcanie się nie tylko nad zwierzętami, ale też nad sądami. W tym kontekście można też nieźle pojechać. "Bo chciałem" dobrze nikogo nie zwalnia z odpowiedzialności. Jeśli gatunek jest dziki, to niedozwolone jest ich dokarmianie, poza wyjątkowymi okresami gdy faktycznie głodują. Karmienie cały czas, powoduje, przyciąganie ich w miejsca, gdzie naturalnie nie występuje odpowiednia ilość karmy, a same zwierzęta stają uciążliwe.
Sztuczne wspomaganie jednego gatunku (np. koty) co powoduje także iż rozmnażają się częściej i przeżywalność jest wyższa niż naturalna powoduje automatyczne SZKODĘ dla gatunków nie tylko tych o których myślimy np. kot => mysz. Koty to też doskonali łowcy: szczygłów, sikorek, wróbli itp. - czyli gatunków nam sprzyjających i będących pod ochroną.
Stąd też niedopuszczalne jest dokarmianie zwierząt dziko żyjących, bez szerszej wiedzy na temat ich biologii oraz przy braku możliwości kompensowania negatywnego oddziaływania na środowisko, w tym regulacji populacji, gdy zaczyna stwarzać nadmierne i realne zagrożenie dla innych, w tym CHRONIONYCH PRAWEM gatunków.
Poddaję to pod rozwagę wszystkim miłośnikom tylko jedynie słusznych gatunków np. kotów.
Dokarmianie, bez monitoringu wielkości populacji i jej regulacji to działanie nielogiczne, szkodliwe, po prostu głupie. Można rzec, że w momencie rozpoczęcia dokarmiania staje się taka osoba odpowiedzialna za konsekwencje swoich działań.
Wiele członków różnych organizacji kieruje się głównie sercem: tego lubię, tego nie lubię a nie wiedzą i rozumem dotyczącym praw i zasad działania przyrody.
pod rozwagę poddaję.
Nie umiejętne dokarmianie, w złym terminie i miejscu - to znęcanie się nie tylko nad zwierzętami, ale też nad sądami. W tym kontekście można też nieźle pojechać. "Bo chciałem" dobrze nikogo nie zwalnia z odpowiedzialności. Jeśli gatunek jest dziki, to niedozwolone jest ich dokarmianie, poza wyjątkowymi okresami gdy faktycznie głodują. Karmienie cały czas, powoduje, przyciąganie ich w miejsca, gdzie naturalnie nie występuje odpowiednia ilość karmy, a same zwierzęta stają uciążliwe.
Sztuczne wspomaganie jednego gatunku (np. koty) co powoduje także iż rozmnażają się częściej i przeżywalność jest wyższa niż naturalna powoduje automatyczne SZKODĘ dla gatunków nie tylko tych o których myślimy np. kot => mysz. Koty to też doskonali łowcy: szczygłów, sikorek, wróbli itp. - czyli gatunków nam sprzyjających i będących pod ochroną.
Stąd też niedopuszczalne jest dokarmianie zwierząt dziko żyjących, bez szerszej wiedzy na temat ich biologii oraz przy braku możliwości kompensowania negatywnego oddziaływania na środowisko, w tym regulacji populacji, gdy zaczyna stwarzać nadmierne i realne zagrożenie dla innych, w tym CHRONIONYCH PRAWEM gatunków.
Poddaję to pod rozwagę wszystkim miłośnikom tylko jedynie słusznych gatunków np. kotów.
Dokarmianie, bez monitoringu wielkości populacji i jej regulacji to działanie nielogiczne, szkodliwe, po prostu głupie. Można rzec, że w momencie rozpoczęcia dokarmiania staje się taka osoba odpowiedzialna za konsekwencje swoich działań.
Wiele członków różnych organizacji kieruje się głównie sercem: tego lubię, tego nie lubię a nie wiedzą i rozumem dotyczącym praw i zasad działania przyrody.
pod rozwagę poddaję.
Re: Dzikie koty
Działam w organizacji prozwierzęcej od kilkunastu lat. Zajmujemy się przede wszystkim kotami, ale trafiają pod naszą opiekę także inne zwierzaki - psy, jeże, ptaki.
Nie uważamy, że koty to "jedynie słuszny gatunek"
Zgadzam się, że dokarmianie kotów byle gdzie i byle jak nie służy ani im - nadmierna populacja, choroby itd, ani mieszkającym w pobliżu ludziom - bałagan, wrzaski kocurów itd. Mamy pod swoją opieką kilka stad kotów wolno żyjących, przede wszystkim poddajemy je zabiegowi sterylizacji, uświadamiamy karmicieli - miejsca dokarmiania są kontrolowane, koty leczone.
Tylko skąd się te koty biorą? Na moim osiedlu rok w rok pojawiają się nowe koty i są koty oswojone, po prostu komuś nie spodobało się, że wzięty mały kociak stał się duży, że wypuszczana bez dozoru kotka zaszła w ciążę. Tak długo jak człowiek nie pojmie, że "zwierzę nie jest rzeczą" tak długo będziemy się borykać z problemem wyrzucanych, pozostawianych w lesie czy na parkingach kotów czy psów.
Temat jest o działkowych kotach. Na swojej działce mam w tej chwili 4 koty - wiedzą, że mają u mnie ciepły spokojny kąt i pełne miski, ale w zimie dokarmiam nie 4, ale około 10.
Mimo, że działka jest "zakocona" w 3 budkach lęgowych co roku mam ptaki (sikorki i szpaki), które wyprowadzają młode. Na działce żyją jeże i jaszczurki. W zimie do ptasich karmników przylatują stada sikorek i wróbli, pojawiają się dzięcioły i sójki.
Ci, którzy nie znają kotów, lub znają je tylko z "ludowych bajań" zbyt je demonizują
Nie uważamy, że koty to "jedynie słuszny gatunek"
Zgadzam się, że dokarmianie kotów byle gdzie i byle jak nie służy ani im - nadmierna populacja, choroby itd, ani mieszkającym w pobliżu ludziom - bałagan, wrzaski kocurów itd. Mamy pod swoją opieką kilka stad kotów wolno żyjących, przede wszystkim poddajemy je zabiegowi sterylizacji, uświadamiamy karmicieli - miejsca dokarmiania są kontrolowane, koty leczone.
Tylko skąd się te koty biorą? Na moim osiedlu rok w rok pojawiają się nowe koty i są koty oswojone, po prostu komuś nie spodobało się, że wzięty mały kociak stał się duży, że wypuszczana bez dozoru kotka zaszła w ciążę. Tak długo jak człowiek nie pojmie, że "zwierzę nie jest rzeczą" tak długo będziemy się borykać z problemem wyrzucanych, pozostawianych w lesie czy na parkingach kotów czy psów.
Temat jest o działkowych kotach. Na swojej działce mam w tej chwili 4 koty - wiedzą, że mają u mnie ciepły spokojny kąt i pełne miski, ale w zimie dokarmiam nie 4, ale około 10.
Mimo, że działka jest "zakocona" w 3 budkach lęgowych co roku mam ptaki (sikorki i szpaki), które wyprowadzają młode. Na działce żyją jeże i jaszczurki. W zimie do ptasich karmników przylatują stada sikorek i wróbli, pojawiają się dzięcioły i sójki.
Ci, którzy nie znają kotów, lub znają je tylko z "ludowych bajań" zbyt je demonizują