swietysaint pisze:beata_m ja miałem identyczny przypadek, zakupiłem jeszcze bardziej reprezentatywną grupę po 15 krzaków z dwóch odmian, razem 30 dorodnych pomidorów. Razem z nimi w foliaku posadziłem 30 ?moich? pomidorków otrzymanych z Akcji które niestety wyglądały jak niedożywione zdechlaki przy tych kupczych [moja wina -źle je zahartowałem... przemroziłem]. Sytuacja zmieniła się w lipcu, pomidory z Akcji poszły jak burza, piękne wiązały były zdrowe coś pięknego i tak do przymrozków październiku, natomiast pomidory kupcze zawiązały owoce w większości tylko na pierwszym i gronie później już nic ciągle coś im nie pasowało wykazywały objawy przekarmienia i niedożywienia [czasem krzak obok krzaka] i tak naprawdę na początku sierpnia już były do wyrwania bo patrzeć na nie mogłem. Oczywiście to był ostatni sezon kupowania pomidorów bo już mam swoją bazę nasion i jestem trochę mądrzejszy o sposób prawidłowego hartowania pomidorów.
Poza tym co już ktoś podpowiedział, że może to być wina przerośnięcia, może też być dużo innych przyczyn tkwiących w mniejszych lub większych wymaganiach danej odmiany. To oczywiście tylko moja prywatna obserwacja. W tym roku miałam ponad 50 odmian pomidorów, z czego zdecydowaną większość w tunelu - wszystkie (poza jedną) z akcji. Wszystkie sadzonki zrobiłam sama, nie miały przestarzałej bryły korzeniowej bo sadziłam w pierścienie o średnicy 10 cm, które później postawiłam na ziemi tak, by zanim je posadzę, mogły swobodnie przerastać do podłoża. Kilka odmian - w tym wszystkie Brandywine (poza Apricot'em) - zachowało się tak jak tu opisywano wcześniej. Brandywine zaowocowały mi na pierwszym gronie, potem długo długo nic i gdzieś na samej górze ze dwa grona, które przed mrozami nie zdążyły wyrosnąć. Tych pomidorów miałam po kilka sztuk z danej odmiany i każdy egzemplarz danej odmiany zachowywał się bardzo podobnie. Inne zaś odmiany miały owoce od dołu do góry wyrośnięte, pięknie zawiązane i bardzo smaczne. Sugeruję więc, że może to też być kwestia odmiany i jej odmiennych wymagań. Ten rok był specyficzny, u mnie było niesamowicie gorąco i nie wszystkie pomidory sobie radzą z zapylaniem.
-- 16 gru 2015, o 23:43 --
kaLo pisze:Grażyno,co rozumiesz przez "modyfikowany genetycznie"?Bo od tego należało by zacząć.
Nie wiem ,czy będziesz zadowolona jak to przeczytasz,ale ponad 90% produkcji pomidorów sklepowych odbywa się w szklarniach a tam rośnie 100% pomidorów modyfikowanych genetycznie.Maja zwiększoną ilość genu twardości i genu odpowiedzialnego za opóźnianie dojrzewania.Obydwa geny występują naturalnie w pomidorach,ale sztucznie podniesiono ich poziom,i co Ty na to?Są trujące,czy nie?
Pewnie dlatego niechętnie kupuję sklepowe pomidory i wracam do tych starych odmian
Mówiąc jednak o modyfikacjach, mam na myśli modyfikacje dotyczące zmian wywołanych przenoszeniem genów między gatunkami, które w naturalnych warunkach nigdy by nie zostały przeniesione a nawet gdyby, potomstwo byłoby niepłodne (takie fajne zabezpieczenie, nie?).
Nie twierdzę, że żywność modyfikowana genetycznie jest trująca - uważam jedynie, że człowiek nie powinien ingerować w coś, o czym nie ma bladego pojęcia. A przyznasz, że naukowcy nie są w stanie powiedzieć jak te modyfikacje mogą wpłynąć czy to na nasze środowisko, czy to na nasze zdrowie.
To już wiem dlaczego wysiane nasionka z biedronkowego pomidorka gronowego dały taki, hm... dziwny okaz... a mianowicie pomidor był pięknym krzakiem, wiązał śliczne grona, które... nie chciały dojrzewać. A kiedy w końcu pomidorki się zarumieniły... miałam problem z ugryzieniem ich, zostawiłam sobie trochę nasion z opisem, że pomidory twarde jak kamień. Można nimi rzucać o ściany i... nic. Podejrzewałam, że genetycy pchali tam swoje paluchy
15 lat uprawiam pomidory, ale taką twardość spotkałam pierwszy raz.
A tak już na marginesie, kaLo, dostałam z akcji rok temu również wyprodukowane przez Ciebie nasionka, dziękuję
i pozdrawiam.