

Teraz trochę z innej beczki. Siedzę i główkuję jakby tu przedłużyć swój sezon pomidorowy. Szklarni ani tunelu nie mam i sobie nie postawię. W zasadzie jedyną możliwością jest dla mnie uprawa w gruncie.
W tym roku pomidorki już zjedliśmy. Większe zebrałem 30-go września, koktajlówki 6-go października, a 7-go był przymrozek w nocy. Dojrzewało to po trochu, ale starczyło raptem do końca listopada. Myślę, że staranniej dobierając odmiany, mógłbym przechować owoce miesiąc bądź półtora dłużej.
Z drugiej strony kombinuję, jak uzyskać dojrzałe pomidory możliwie wcześnie. Czytam, że najwcześniejsze odmiany to Stupice, Bloody Butcher i trochę syberyjskich. Coś z tego pewnie wybiorę. Nie chcę uprawy balkonowej, bo w lecie wymaga ona sporej fatygi. Przyszedł mi do głowy taki pomysł:
- wyprodukuję trochę rozsady miesiąc wcześniej, tj. wysieję ok 10-15.02.
- jak już będzie się nadawała do wysadzenia do gruntu, wezmę wiadra 10 lub 20 litrów, w każde z nich włożę 2 lub 3 worki foliowe, dzieląc te wiadra na części.
- w każdy taki worek wsadzę jedną sadzonkę i będę je trzymał na balkonie, przypuszczalnie od połowy kwietnia. Jak będzie chłodno, to na noc będę chował do domu
- w ten sposób doczekam połowy maja. Wtedy wykopię dołki w gruncie, powyjmuję worki z wiader, powkładam do dołków i delikatnie rozetnę, wyjmując na dwie strony, następnie uzupełnię ziemię.
Przypuszczam, że takie działanie może mi przyśpieszyć sprawę o jakieś 3 tygodnie. Co o tym sądzicie?
Jeśli to kompletna głupota, to obedrzyjcie mnie ze złudzeń.
