Soniu, też mnie kręcą falbanki i oczka. Liliowców mam około 30 odmian. Na razie czekam, aż rośliny się rozrosną i wypuszczą po kilka pędów - to dopiero widok
![serduszko ;:167](./images/smiles/heart.gif)
.
Aniu (Annes 77), Warto spróbować z perowskią. Dla mnie to bezobsługowa krzewinka. Ania jej nie przycina, ale ja chciałam, żeby była zwarta. Poza tym końcówki u mnie podmarzają.
Od dłuższego czasu przymierzam się do kupienia Florentiny. Tata lubi czerwone róże, więc posadziłabym dwie przy kapliczce. Kłopot w tym, że to miejsce opanowane przez podagrycznik i mlecz polny. Mlecz trudniejszy do usunięcia, bo ma niesamowicie kruche kłącza. Walczę z nim od dwóch sezonów, a i tak odrasta.
Przydałoby się też kilka róż okrywowych (Aspirin R., Larissa - moja chyba padła, Weg der Sinne i Dolomiti ). Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Aneczko (Anna11), mojej perowskii też nie okrywam, ale końcówki jej podmarzają. Tnę bez żalu - w pierwszym roku trochę się rozkładała na boki, w minionym już nie miała takich tendencji. Miejsce dostała dosyć przypadkowo, ale jej tam dobrze. Nie jestem wystarczająco cierpliwa do nasion. Moja się sama wysiała, ale chyba tylko trzy siewki znalazłam. Jedną roślinkę mam też z odrostu korzeniowego i ona już kwitła. Młodych roślinek też nie zabezpieczałam przed mrozem. Na razie wszystkie mają żywe pączki.
Sama nie wiem, czy coś wyjdzie z różanymi zakupami. Tak, jak pisałam wyżej, mam chęć na czerwone pnące Florentiny i kilka okrywowych. W zasadzie chęci mam niemal nieograniczone - w przeciwieństwie do budżetu.