Zdobyć snopek słomy, graniczy z cudem. Ostatniego roku w Piekarach przy kopcu widziałam ogromne pola zasiane jakimś zbożem, fajnie, myślę sobie, niedaleko, będę miała skąd kupić słomę. I wiecie co się okazało po żniwach, na polu zostały hałdy ziarna a słoma zniknęła. Siali to zboże tylko dla słomy
Lyanna
Powoli dojrzewam do hodowli jakichś zwierząt dla obornika właśnie, na razie jest to niemożliwe.
Nic to, zużywam za to sporo kartonów, gałązek, trawy i oczywiście własnego kompostu.
Ostatnio oglądałam sposób w jaki można ściółkować kartonami ziemię pod drzewkami owocowymi i zasypać to skoszoną trawą, oczywiście bez zasypywania szyjki.
Beata
Właśnie, cała ta sztuka permakultury ma obywać się bez zwierzęcych dodatków, a więc kompost, ściółkowanie i gnojowice roślinne i te ostatnie to jest ten azot 
dla roślinek, i jeśli mamy dobrą strukturę ziemi to może tak się da, ale jak mamy piach to bez ''kupy" też ma się udać ? Wybaczcie, może ja coś robię źle, więc mnie oświećcie, od prawie dwudziestu lat ciągam komposty, kupki wszelakie, zakopuję poplony, pożniwki 
i leję gnojówki i oczywiście ściółkuję, dotąd tylko rabaty kwiatowe ale w tym roku przymierzam się na warzywnik. Po pierwsze skąd na to wszystko wziąć materiał ? Już na dziś mam wysprzątany kompostownik, chroniczny brak zielicha wszelkiego, trzeba będzie udać się na łowy na wiosnę i tak to jest z tą permanentną pseudokulturą, bo jak nie dołożysz to nie pojedziesz, cokolwiek by to nie było,, a sąsiad przyjedzie mocznika podsypie i siedzi z piwkiem, a cebulkę zbierze taką jak ja, a ogórki to nawet lepsze. Owszem nikt mi nie karze odstawiać te głupoty, ale świata nie uratujemy, co najwyżej ręce poprzebieramy 
