Karo, itd, itp . Śliczne. Hm, miejsce dość wilgotne będzie, ale słoneczne, a ja uwielbiam wszystko co przebarwia się jesienią więc tak, posadzę tam je obie. Dziękuję za porady.
Tylko jak tak przeglądam zdjęcia forumków, to troche mnie przeraża docelowy rozmiar krzewu
O tej porze można rozmnożyć tawułę z sadzonek pół zdrewniałych, ale trzeba zrobić to w odpowiednim momencie i stworzyć im odpowiednie warunki. Łatwiej będzie ściąć jednoroczne pędy od listopada do lutego, pociąć je na odcinki około 20 cm, zadołować w wilgotnym piasku (prawie całkowicie) i wsadzić do ziemi wiosną na zagon. Później podlewać i podlewać, a jesienią następnego roku wykopać, przyciąć i przesadzić na stałe miejsce przyjęte rośliny.
Cudna jest. Naprawdę nie wymaga żadnego przycinania, żeby była tak gęsta i pięknie kwitła? Nie będę ukrywała, że wolę rośliny mniej pracochłonne. Moje są zadołowane, czekam z posadzeniem, bo wciąż waham się co ile je wsadzić. Chcę gęsty wiatrochron. Ale ziemia uboga i sucha, nawet jak na start pomogę, to pewnie nie będzie tak bujać.
Kiedyś gdzieś wyczytałam że tawuła przycinana "obraża się" i nie chce kwitnąć lub kwitnie słabo. Dlatego ja swoją od małego zostawiłam w spokoju i tak z roku na rok rozrasta się i obficie kwitnie.
Tawuła często stosowana jest do nasadzeń miejskich czyli "trudnych", i też doskonale sobie radzi.
Ta tawuła jest odporna na wszystko: na cięcie, przesadzanie, złe warunki. Dla mnie to taki niezniszczalny krzew. Ja ją przycinam zaraz po przekwitnieniu. Bardzo szybko wypuszcza nowe gałęzie. Kwitnie ładnie i obficie.
Tawuła posadzona w żywopłocie nawet u mnie ma już wspaniale nabrzmiałe pąki. Wydaje mi się, że ten krzew wcześnie rozpoczyna wegetację, przez co również jest atrakcyjny- kiedy wokół mało jeszcze zieleni,miło patrzeć na te drobniutkie listki.. Pęcherznica nawet nie myślała opuszczaniu pąków w tamtym roku, a tawuła już była zielona .
Jak u Was z kwitnieniem w tym roku? Ja jestem w szoku , bo pierwszy raz od wieeelu lat moje tawuły rosnące w różnych miejscach zakwitły pojedynczymi baldaszkami kwiatów. Czyżby im też zaszkodziła miniona zima?
Moja - jedna, która rośnie na otwartym terenie - także nie zakwitła, tzn. ma kilka pojedynczych kwiatów. Zdecydowanie podmarzły jej na wiosnę pączki. Mam też drugą, posadzoną w bardzo zacisznym miejscu - ta zakwitła o wiele lepiej, ale to też nie to co zwykle.
Zima wykończyła kwiaty. Wiele roślin ma marne kwitnienie.