Pierwsze koszenie trawy (bo trudno to nazwać trawnikiem) zaliczone. W sobotę eM z własnej i nieprzymuszonej woli chwycił za kosiarkę. Ja zaliczyłam zebranie działkowe. Tak nędzne i bezproduktywne, że w zasadzie szkoda było mego czasu. Tym bardziej, że to weekend targowy. Do Starego Pola pojechałam w niedzielę. Po raz pierwszy zupełnie sama. Z pustymi rękoma czyt. siatkami nie wróciłam. Kupiłam 2 prymule, kilka zawilców, goździka, barwinka i haberlea jako taką wisienkę na torcie. Teraz mocno główkuję gdzie i jak posadzić to cudo by chciało u mnie rosnąć i kwitnąć. Wartością dodaną tego wyjazdu była możliwość poznania p.Piotra z Pi-Ma. Był po raz pierwszy na tych targach i mam nadzieję, że nie ostatni. Kupiłam u Niego prymulki i zawilce gajowe. Niestety na większe zakupy czy bardziej wyszukane nie miałam już kasy. A było co podziwiać.
Grażynko tak mówią...Jak również, że na naukę nigdy nie jest za późno

Czasem sobie jednak myślę, że lepiej nie wiedzieć za dużo. Kiedyś nie miałam takiego "stresa" przy sadzeniu np. róż. Kopałam dołek, sadziłam i już. Musiała rosnąć, a jak nie chciała to trudno. Teraz kombinuję, mieszam, dogadzam, a i tak się martwię czy będzie dobrze
Danusiu o dziwo szachwonice kostkowane rosną u mnie dobrze i pozwalam im się rozsiewać. Nawet pod brzozą po kilku latach nieobecności pojawiły się kwitnące. Co mnie mocno zaskoczyło. Tak - ta prymulka jest cudowna i wyjątkowo ogromna. Robi wrażenie.
Dorotko te tulipanki są wyjątkowo urocze. Co roku na nie czekam.
Przemku - dziękuję! Chętnie skorzystam z Twojej pomocy przy zakupie tych zawilców. O pH-metrze myślałam kilka lat temu. Potem jakoś zapomniałam. Pod wapniolubne też sypię mielone skorupki jaj kurzych. Przeczytałam o nich tu na FO. Nie wiem czy to najlepsza metoda, ale tania i naturalna. Więc sypię
Jacku za bardzo trudne czy bardzo kapryśne już się nie biorę. No...może czasami na coś się skuszę jak nie przymierzając wczoraj na tę niebieską piękność haberleę

Przy kolejnej próbie zawsze znajduję inne miejsce - wychodząc z założenia, że to powód niepowodzenia. Zazdroszczę Ci. Chciałabym być tak stanowcza w temacie cebulek. Teraz trudno o inne niż holenderskie. Chociaż wczoraj byłam dzielna i nie kupiłam żadnej lilii, a było ich całe mnóstwo. Jestem z siebie dumna. Chyba nigdy mi nie zakwitło to co teoretycznie kupiłam, więc obiecałam sobie "nigdy więcej" pomimo tego, że duże, zdrowe i tanie.
Olu dzięki za dobre rady. Nie wiedziałam, że nasiona miny też trzeba "uszkadzać". Trudno posiałam już i mam nadzieję, że urośnie. W zeszłym roku choć słabo to jednak urosła. Mam jeszcze jedno opakowanie i w razie słabych wschodów dosieję, ale zastosuję się do Twoich rad. Nie jestem pewna czy to jest szachownica Michałowskiego, chyba raczej uva vulpis...

- mam już działkowy zeszyt z ołówkiem

- iris bucharica - co roku uparcie kwitnie jednym kwiatkiem

- chyba czas mu zmienić miejsce

- dzisiejsza niespodzianka

primula sieboldii
Praga