O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3338
- Od: 16 lip 2011, o 12:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: łódzkie
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
JagiS ,jaka ty obeznana w tym sporcie,podziwiam cię.Ze znawstwem to wszystko mówisz,a,że gładko ci przychodzi wysławianie,przyszło mi do głowy,że karierę jako sprawozdawca sportowy zrobiłabyś na pewno
Deszczu u mnie jeszcze mniej niż u ciebie.Mieszkam w jakimś zaklętym rewirze,bo deszcze padają w obrębie 10 km naokoło,a do nas docierają przyniesione wiatrem nic nie znaczące kropelki
Irysy są rzeczywiście piękne i mniej wymagające,ale upały znacznie skracają i tak niedługie ich kwitnienie.Musisz wytypować jakieś inne zamienniki
Deszczu u mnie jeszcze mniej niż u ciebie.Mieszkam w jakimś zaklętym rewirze,bo deszcze padają w obrębie 10 km naokoło,a do nas docierają przyniesione wiatrem nic nie znaczące kropelki
Irysy są rzeczywiście piękne i mniej wymagające,ale upały znacznie skracają i tak niedługie ich kwitnienie.Musisz wytypować jakieś inne zamienniki
Każdy człowiek potrzebuje stale nawet pewnej ilości trosk,cierpień lub biedy,tak jak okręt potrzebuje balastu,by płynąć prosto i równo.(Arthur Schopenhauer) Pozdrawiam Mirka
Mój ci On, Mój ci On cz.2,
Mój ci on cz. 3
Mój ci On, Mój ci On cz.2,
Mój ci on cz. 3
- silvarerum
- 1000p
- Posty: 1149
- Od: 16 kwie 2012, o 21:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Poznań
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Jagi, cieszę się, że i Ty, a przede wszystki Zielone Pokoje doczekały się deszczu. Z opisu wnoszę, że scenariusz opadów był podobny i u Ciebie, i u mnie. najpierw miło padu padu, a potem wiatr zrobił swoje. A po swojemu trzeba niestety sprzątać. Było już tak sucho, że wybaczyłam nawet rzeź różanych niewiniątek.
Zapraszam: silvarerum czyli szwedzki ogrodnik w akcji.
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=2&t=88534
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=2&t=88534
- Lisica
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1459
- Od: 19 lut 2013, o 19:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk i Ziemia Kaszubska
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Jagi!
W pewnym sensie... MAMY KONIE!
Od wczoraj 3 konie pasą się na moich nieużytkach.
Miała to być niespodzianka, ale nie mogłam wytrzymać. Oto dwa z nich: matka i 3-miesięczny konik
Ech, te Kaszuby!
Cały świat żyje Brexitem, a wieś? Cały dzień huczy muzyką.
Najpierw zabawa dla dzieci na zakończenie roku szkolnego, a wieczorem... zabawa ogólna w Noc Świętojańską
Tutaj przynajmniej można odczuć znacznie szczególnych nocy, dni i dat...
W pewnym sensie... MAMY KONIE!
Od wczoraj 3 konie pasą się na moich nieużytkach.
Miała to być niespodzianka, ale nie mogłam wytrzymać. Oto dwa z nich: matka i 3-miesięczny konik
Ech, te Kaszuby!
Cały świat żyje Brexitem, a wieś? Cały dzień huczy muzyką.
Najpierw zabawa dla dzieci na zakończenie roku szkolnego, a wieczorem... zabawa ogólna w Noc Świętojańską
Tutaj przynajmniej można odczuć znacznie szczególnych nocy, dni i dat...
Lisica
"Tylko błękit wciąga nas..."
"Tylko błękit wciąga nas..."
- Elwi
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2114
- Od: 1 lis 2013, o 19:38
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podbeskidzie
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Cieszę się Jagódko, że zielone pokoje podlane Szkoda tylko, że wraz z deszczem przyplątał się wicher... Tak to natura, mać radnaja nie pieści tych naszych ogrodów zanadto
Gratuluję Ci odpowiedzi na wszystkie posty Spodobała mi się anegdota o Ibrze i Leo Tymczasem przeczytałam, że ponoć Ibra odrzucił rekordową propozycję transferu do... Chin. Podobnież nie jakiś klub, ale samo państwo chińskie się o niego dobijało Tymczasem Szwecja niestety pożegnała się z Euro Dobrze, ze przynajmniej nasi nadal w grze
Young Lucidas bardzo obiecująca, przyznaję Dobrze, że tymczasowo miejsca nie mam
A propos dewaluacji... wolę podpytać Ciebie jako językowego guru... Powinien był powiedzieć :język uległ dewaluacji?
Gratuluję Ci odpowiedzi na wszystkie posty Spodobała mi się anegdota o Ibrze i Leo Tymczasem przeczytałam, że ponoć Ibra odrzucił rekordową propozycję transferu do... Chin. Podobnież nie jakiś klub, ale samo państwo chińskie się o niego dobijało Tymczasem Szwecja niestety pożegnała się z Euro Dobrze, ze przynajmniej nasi nadal w grze
Young Lucidas bardzo obiecująca, przyznaję Dobrze, że tymczasowo miejsca nie mam
A propos dewaluacji... wolę podpytać Ciebie jako językowego guru... Powinien był powiedzieć :język uległ dewaluacji?
- duju
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3963
- Od: 13 paź 2008, o 12:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: wielkopolska
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Zapisałam sobie Young Lycidas, piękna róża
U nas upały, deszczu brak, coś na dziś zapowiadają. Mam dużo mszyc i zatrzęsienie mrówek. Sypiemy proszek, ale za chwilkę jest to samo.
U nas upały, deszczu brak, coś na dziś zapowiadają. Mam dużo mszyc i zatrzęsienie mrówek. Sypiemy proszek, ale za chwilkę jest to samo.
Pozdrawiam - Justyna
- Yollanda
- 500p
- Posty: 952
- Od: 23 maja 2014, o 14:34
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Małe Trójmiasto
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Lisico ,
gratuluję "konisi" . Trzy kasztanowe konie, w tym mały, brykający źrebaczek to cudny widok.
Na wsi życie wskakuje na właściwe tory, to w mieście jest sztuczne.
Pośpiech, wieczna gonitwa za czymś, przeważnie niepotrzebnym , nie wartym zachodu stresuje i męczy.
Na wsi wśród pół, lasów , ogrodów odpoczywamy, problemy odchodzą na dalszy plan ich rozmiar i znaczenie maleje do minimum, odpoczywamy, czujemy się wolni od trosk. Tak mi sie wydaje.
JagiS,
Tobie też gratuluję wspaniałych kwiatów 'Young Lycidas'.
Twoja nowość Cię nie zawiodła. Takie cudo można podziwiać bez końca
Dziś straszny upał. Spiekota dokucza wszystkim, a niektórym jeszcze bardziej
Trzeba przetrwać, nie ma innej rady.
gratuluję "konisi" . Trzy kasztanowe konie, w tym mały, brykający źrebaczek to cudny widok.
Na wsi życie wskakuje na właściwe tory, to w mieście jest sztuczne.
Pośpiech, wieczna gonitwa za czymś, przeważnie niepotrzebnym , nie wartym zachodu stresuje i męczy.
Na wsi wśród pół, lasów , ogrodów odpoczywamy, problemy odchodzą na dalszy plan ich rozmiar i znaczenie maleje do minimum, odpoczywamy, czujemy się wolni od trosk. Tak mi sie wydaje.
JagiS,
Tobie też gratuluję wspaniałych kwiatów 'Young Lycidas'.
Twoja nowość Cię nie zawiodła. Takie cudo można podziwiać bez końca
Dziś straszny upał. Spiekota dokucza wszystkim, a niektórym jeszcze bardziej
Trzeba przetrwać, nie ma innej rady.
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42228
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Witaj Jagódko!
Podlało Ci ogród? Podobno było groźnie, ale nie wiem czy w pokojach również? Może taki jeden hamak strąciło
Piękność Young Lycidas pewnie spełnia wszelkie Twoje wymogi, a wymagająca to Ty jesteś
Koteczki podrap na uszkami, bo im biedakom gorąco
Pozdrawiam w burzowej Małopolski
Lisico śliczne koniki pokazałaś, miłe takie sąsiedztwo
U mnie brzmi muzyka na jedną nutę
Pozdrawiam
Podlało Ci ogród? Podobno było groźnie, ale nie wiem czy w pokojach również? Może taki jeden hamak strąciło
Piękność Young Lycidas pewnie spełnia wszelkie Twoje wymogi, a wymagająca to Ty jesteś
Koteczki podrap na uszkami, bo im biedakom gorąco
Pozdrawiam w burzowej Małopolski
Lisico śliczne koniki pokazałaś, miłe takie sąsiedztwo
U mnie brzmi muzyka na jedną nutę
Pozdrawiam
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5046
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Witajcie, moi złoci!
Czas najwyższy się odezwać, bo mielibyście prawo z kretesem o mnie zapomnieć...
Wczoraj pod moją nieobecność (poniosło mnie na Kaszuby) zielone pokoje nawiedziło gwałtowne gradobicie. Świadkowie - wieloletni mieszkańcy Pruszcza twierdzą, że czegoś takiego jeszcze nie widzieli. Gęsty grad wielkości fasoli Jaś, niesiony szkwałem, walił w szyby poziomo. Wróciwszy dziś zastałam krajobraz po bitwie . Na tarasie dwie olbrzymie donice wywrócone, zegar słoneczny zdmuchnięty z tarasu, Cały ogród zasypany grubym dywanem liści, gałęzi, jabłek i ... płatków róż. Hosty poszatkowane, a rozy kompletnie obdarte z kwiatów. Pościnałam smętne resztki i z rozami spokój. Nie muszę się martwić, że mdleją, że łebki im wiszą. Nic nie zemdleje, jak też nie ma co zwisać . Ale podlało fest. Jutro się posprząta i już.
EURO się toczy na moich oczach. Niestety zgodnie z klątwą żółtych koszulek Szwecja zakończyła swoje występy, a dumny Zlatan z podniesioną głową i smutkiem w oczach opuścił Allianz Arenę w Nicei. Chłop zrobił światową karierę, zdobył mnóstwo piłkarskich trofeów, zaliczył wiele triumfów, ale żadnego ze swoją narodową reprezentacją...
A nasi? To wszyscy wiedzą!
Aniu Annes , Lycidas bardzo mi się podoba, jego kwiaty, pełne i wielkie, sprawiały wrażenie, że świecą własnym światłem. Zdaje sobie sprawę, że na razie to maleńki krzaczek, łodyżki ma cienkie, więc trzeba będzie poczekać, aż zmężnieje i przestanie zwieszać kwiaty. ale na taką rozę poczekać warto.
Lady of Shalott nie mam i w ogóle moje róże czeka ostra selekcja. Muszę zabawić się w Adama Nawałkę...
Czego pilnuje kotek na walizce? Może Cię rozczaruję, ale składu obuwia rzadko noszonego.
He, he, Alicjo , na miano Zlatana moich róż Lycidas musi jeszcze zapracować, ale te piękne kwiaty faktycznie ciągle chciałam mieć blisko siebie. Mogłabym nawet zatańczyć tango z różą w zębach .
Nie, nie, Lisico, żadnych kocich saszetek Szuwarek nie pilnuje, bo ich tam nie ma...
A uczony jest naprawdę, żaden inny kot nie spędzał tyle czasu wolnego w bibliotece... .
Wiedziałam, Dorotko , że Ty Lycidasa i moją relację docenisz. Dobrze, że piszesz o swoim i Kamili krzaczku, uspokaja mnie to, że warto dać mu trochę czasu. A przecież jest prześliczny. No, prawie jak Twój Abraham...
Jeśli mówisz o kupnie nowych roz, to musisz, po prostu musisz też powiedzieć jakie!
Miriamku miły , dzięki, ale nie mogłabym być sprawozdawcą sportowym, bo nie umiem wrzeszczeć, a oni muszą to umieć... Mogę być najwyżej opowiadaczem przyzagrodowym i cieszyć się, że ktoś chce tego słuchać (czytać).
Co do roślin znoszących suszę gubię się już z kretesem. Sama nie wiem na co się nastawiać. Wiem na pewno, że róż musi być mniej i tu podziękuję publicznie każdemu, kto nie zadowala się li tylko zachwytem nad nimi, ale też stać go na rzetelną, nawet krytyczną opinię o poszczególnych odmianach. Bo hurra optymizmu w tej kwestii było trochę za dużo.
Sylwio , pojęcia nie masz jak się cieszę, że opuściła mnie klątwa suchej wiosny. Kontrast między moim ogrodem, a często odwiedzanym ogrodem na Kaszubach był do bólu szokujący. Mam nadzieję, że po drugim już deszczu w tym miesiącu i moja pustynia zacznie się zielenić....
A na moich różanych niewiniątkach wczoraj grad dokonał rzezi i kwiaty wyciął w pień .
Lisico , konie to rzeczywiście bomba sezonu!
Chciałam je dziś sfotografować, ale nic z tego nie wyszło. Źrebak spał w trawie, a klacz się do mnie przyczepiła i cały czas podszczypywała mnie swoim aksamitnym pyskiem, że o zrobieniu zdjęć nie miałam co marzyć. Ale widok stosików końskiego złotka leżącego tu i ówdzie i produkowanego na bieżąco był niezmiernie budujący.
Elwi , już czort zabierz, niech ta natura nawet mi zielone pokoje sponiewiera od czasu do czasu, byle szczodrze podlewała .
Ibra z forsie może już chyba pływać, więc się Chinom Ludowym sprzedawać nie musi. Ja go rozumiem. Chce zarobić, a jednocześnie coś znaczyć. Dostatecznie się na swoją pozycję naharował. A tam byłby tylko małą rybą w wielkim stawie .
PS. Uległ dewaluacji = zdewaluował się, tak jak uległ demoralizacji - zdemoralizował się, itp.
Justynko , upał i nam tu dokuczał, zelżał dopiero dziś, ale jak wiesz, przeszedł front atmosferyczny z gradem.
Mszyc nie ma, ale mrówek jak mrówków . nie ma na nie żadnego sposobu, one nas przeżyją, a może i zjedzą...
Yoll , w tym piekielnym upale spotkanie z Tobą, wizytacja ogrodu Krysi Ignis i Eli Elam oraz relaks w ogrodzie kaszubskim to jak haust świeżej chłodnej wody. Mam nadzieję, że pogoda się wreszcie uspokoi, nabierze umiaru i pozwoli cieszyć się latem. A tu czytam w niektórych wątkach, że wytrzymać da się tylko w piwnicy . Fajna perspektywa letniego wypoczynku, co?
Marysiu , już wiesz, jak sobie u mnie pogoda pohulała. Nielubiany namiot foliowy sąsiada przerobiło na sitko, ale stanu hamaczka nie sprawdziłam.
Koty leżą na kaflach jak worki, jeść nie chcą, siedzieć w domu nie chcą...
Pogody burzowej mi się chce. Jak w piosence o piołunowych ogrodach i piorunowych pogodach. A dziś wieczorem na niebie o dziwnym szaro miedzianym niebie pokazała się olbrzymia podwójna tęcza .
Dziękując Wam serdecznie za wizytę i anielską do mnie cierpliwość, prezentuję zielone pokoje. Takie były przed kilkoma dniami.
A to mój pomocnik narzędziowy i stróż sprzętu ogrodniczego.
Dobrej nocy i miłego poranka - Jagi
Czas najwyższy się odezwać, bo mielibyście prawo z kretesem o mnie zapomnieć...
Wczoraj pod moją nieobecność (poniosło mnie na Kaszuby) zielone pokoje nawiedziło gwałtowne gradobicie. Świadkowie - wieloletni mieszkańcy Pruszcza twierdzą, że czegoś takiego jeszcze nie widzieli. Gęsty grad wielkości fasoli Jaś, niesiony szkwałem, walił w szyby poziomo. Wróciwszy dziś zastałam krajobraz po bitwie . Na tarasie dwie olbrzymie donice wywrócone, zegar słoneczny zdmuchnięty z tarasu, Cały ogród zasypany grubym dywanem liści, gałęzi, jabłek i ... płatków róż. Hosty poszatkowane, a rozy kompletnie obdarte z kwiatów. Pościnałam smętne resztki i z rozami spokój. Nie muszę się martwić, że mdleją, że łebki im wiszą. Nic nie zemdleje, jak też nie ma co zwisać . Ale podlało fest. Jutro się posprząta i już.
EURO się toczy na moich oczach. Niestety zgodnie z klątwą żółtych koszulek Szwecja zakończyła swoje występy, a dumny Zlatan z podniesioną głową i smutkiem w oczach opuścił Allianz Arenę w Nicei. Chłop zrobił światową karierę, zdobył mnóstwo piłkarskich trofeów, zaliczył wiele triumfów, ale żadnego ze swoją narodową reprezentacją...
A nasi? To wszyscy wiedzą!
Aniu Annes , Lycidas bardzo mi się podoba, jego kwiaty, pełne i wielkie, sprawiały wrażenie, że świecą własnym światłem. Zdaje sobie sprawę, że na razie to maleńki krzaczek, łodyżki ma cienkie, więc trzeba będzie poczekać, aż zmężnieje i przestanie zwieszać kwiaty. ale na taką rozę poczekać warto.
Lady of Shalott nie mam i w ogóle moje róże czeka ostra selekcja. Muszę zabawić się w Adama Nawałkę...
Czego pilnuje kotek na walizce? Może Cię rozczaruję, ale składu obuwia rzadko noszonego.
He, he, Alicjo , na miano Zlatana moich róż Lycidas musi jeszcze zapracować, ale te piękne kwiaty faktycznie ciągle chciałam mieć blisko siebie. Mogłabym nawet zatańczyć tango z różą w zębach .
Nie, nie, Lisico, żadnych kocich saszetek Szuwarek nie pilnuje, bo ich tam nie ma...
A uczony jest naprawdę, żaden inny kot nie spędzał tyle czasu wolnego w bibliotece... .
Wiedziałam, Dorotko , że Ty Lycidasa i moją relację docenisz. Dobrze, że piszesz o swoim i Kamili krzaczku, uspokaja mnie to, że warto dać mu trochę czasu. A przecież jest prześliczny. No, prawie jak Twój Abraham...
Jeśli mówisz o kupnie nowych roz, to musisz, po prostu musisz też powiedzieć jakie!
Miriamku miły , dzięki, ale nie mogłabym być sprawozdawcą sportowym, bo nie umiem wrzeszczeć, a oni muszą to umieć... Mogę być najwyżej opowiadaczem przyzagrodowym i cieszyć się, że ktoś chce tego słuchać (czytać).
Co do roślin znoszących suszę gubię się już z kretesem. Sama nie wiem na co się nastawiać. Wiem na pewno, że róż musi być mniej i tu podziękuję publicznie każdemu, kto nie zadowala się li tylko zachwytem nad nimi, ale też stać go na rzetelną, nawet krytyczną opinię o poszczególnych odmianach. Bo hurra optymizmu w tej kwestii było trochę za dużo.
Sylwio , pojęcia nie masz jak się cieszę, że opuściła mnie klątwa suchej wiosny. Kontrast między moim ogrodem, a często odwiedzanym ogrodem na Kaszubach był do bólu szokujący. Mam nadzieję, że po drugim już deszczu w tym miesiącu i moja pustynia zacznie się zielenić....
A na moich różanych niewiniątkach wczoraj grad dokonał rzezi i kwiaty wyciął w pień .
Lisico , konie to rzeczywiście bomba sezonu!
Chciałam je dziś sfotografować, ale nic z tego nie wyszło. Źrebak spał w trawie, a klacz się do mnie przyczepiła i cały czas podszczypywała mnie swoim aksamitnym pyskiem, że o zrobieniu zdjęć nie miałam co marzyć. Ale widok stosików końskiego złotka leżącego tu i ówdzie i produkowanego na bieżąco był niezmiernie budujący.
Elwi , już czort zabierz, niech ta natura nawet mi zielone pokoje sponiewiera od czasu do czasu, byle szczodrze podlewała .
Ibra z forsie może już chyba pływać, więc się Chinom Ludowym sprzedawać nie musi. Ja go rozumiem. Chce zarobić, a jednocześnie coś znaczyć. Dostatecznie się na swoją pozycję naharował. A tam byłby tylko małą rybą w wielkim stawie .
PS. Uległ dewaluacji = zdewaluował się, tak jak uległ demoralizacji - zdemoralizował się, itp.
Justynko , upał i nam tu dokuczał, zelżał dopiero dziś, ale jak wiesz, przeszedł front atmosferyczny z gradem.
Mszyc nie ma, ale mrówek jak mrówków . nie ma na nie żadnego sposobu, one nas przeżyją, a może i zjedzą...
Yoll , w tym piekielnym upale spotkanie z Tobą, wizytacja ogrodu Krysi Ignis i Eli Elam oraz relaks w ogrodzie kaszubskim to jak haust świeżej chłodnej wody. Mam nadzieję, że pogoda się wreszcie uspokoi, nabierze umiaru i pozwoli cieszyć się latem. A tu czytam w niektórych wątkach, że wytrzymać da się tylko w piwnicy . Fajna perspektywa letniego wypoczynku, co?
Marysiu , już wiesz, jak sobie u mnie pogoda pohulała. Nielubiany namiot foliowy sąsiada przerobiło na sitko, ale stanu hamaczka nie sprawdziłam.
Koty leżą na kaflach jak worki, jeść nie chcą, siedzieć w domu nie chcą...
Pogody burzowej mi się chce. Jak w piosence o piołunowych ogrodach i piorunowych pogodach. A dziś wieczorem na niebie o dziwnym szaro miedzianym niebie pokazała się olbrzymia podwójna tęcza .
Dziękując Wam serdecznie za wizytę i anielską do mnie cierpliwość, prezentuję zielone pokoje. Takie były przed kilkoma dniami.
A to mój pomocnik narzędziowy i stróż sprzętu ogrodniczego.
Dobrej nocy i miłego poranka - Jagi
- lemonka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1521
- Od: 17 kwie 2011, o 13:11
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: południe Polski
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Dzień dobry Zaznaczam wątek do poczytania - a jest co czytać
- silvarerum
- 1000p
- Posty: 1149
- Od: 16 kwie 2012, o 21:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Poznań
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
U nas w sobotę wiało okropnie i lało. Połamało łubiny, do reszty zdemolowało co wrażliwsze kwiaty różane, ale dzięki temu podlało porządnie ogród. Jak wiadomo, brak wody w ogrodzie i konieczność targania jej w konewce po kilka, czy kilkanaście nawet razy czyni bardzo tolerancyjnym na gwałtowniejsze atrakcje pogodowe.
Dlatego rozumiem Twoje filozoficzne podejście do kwestii gradobicia. Susza gorsza. Poza tym wtedy mrówki się mnożą jak dzikie. Ryją wszędzie te swoje tuneliki i wypiętrzają piaskowe kopczyki.
Nie podzielam futbolowych fascynacji, ale życzę Ci przyjemnych chwil w czasie rozgrywek I żeby jak najwięcej padało.
Dlatego rozumiem Twoje filozoficzne podejście do kwestii gradobicia. Susza gorsza. Poza tym wtedy mrówki się mnożą jak dzikie. Ryją wszędzie te swoje tuneliki i wypiętrzają piaskowe kopczyki.
Nie podzielam futbolowych fascynacji, ale życzę Ci przyjemnych chwil w czasie rozgrywek I żeby jak najwięcej padało.
Zapraszam: silvarerum czyli szwedzki ogrodnik w akcji.
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=2&t=88534
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=2&t=88534
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2217
- Od: 22 lut 2011, o 23:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Beskidy
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Jagi kochana stęskniłam się ... i za Lisicą także
U mnie teraz jedna robota mniej, więc może ogarnę i ogród i siebie
Zielone pokoje cudne - takie anielsko-romantyczne. Ławka zaprasza do odpoczynku, a pokoje do spędzania w nich czasu.
Szkoda róż, oj szkoda.... U mnie wprawdzie gradobicia nie było, ale też wczoraj wiadrami wynosiłam obcięte róże po ulewnym deszczu.
Lisico zazdroszczę Ci tych magicznych KAszub - są niesamowite. I jeszcze koniki za płotem.....
Chociaż nie narzekam, u nas też Noc Świętojańska była hucznie obchodzona - łącznie z puszczaniem wianków
Lisico, a jak tam rajd rowerowy? Przygotowujesz się już?
Buzaki stęsknione
U mnie teraz jedna robota mniej, więc może ogarnę i ogród i siebie
Zielone pokoje cudne - takie anielsko-romantyczne. Ławka zaprasza do odpoczynku, a pokoje do spędzania w nich czasu.
Szkoda róż, oj szkoda.... U mnie wprawdzie gradobicia nie było, ale też wczoraj wiadrami wynosiłam obcięte róże po ulewnym deszczu.
Lisico zazdroszczę Ci tych magicznych KAszub - są niesamowite. I jeszcze koniki za płotem.....
Chociaż nie narzekam, u nas też Noc Świętojańska była hucznie obchodzona - łącznie z puszczaniem wianków
Lisico, a jak tam rajd rowerowy? Przygotowujesz się już?
Buzaki stęsknione
- Yollanda
- 500p
- Posty: 952
- Od: 23 maja 2014, o 14:34
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Małe Trójmiasto
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Jagódko,
strasznie mi przykro z powodu gradobicia. To jakby "siła złego na jednego".
Jak nie meksykańskie susze , to wichury z deszczem - gradem , same kataklizmy atakują Zielone Pokoje.
Dobre choć to, że się po deszczu w nich zazieleni. Masz wiele uroczych drzewek, nie tylko róże są atrakcją ogrodu. Drzewa, krzewy tak samo jak i róże zdobią ogród. Deszcz na dobre im wyjdzie.
Przeglądam fotki i nie widzę nigdzie mojego ulubionego oliwnika? Pamiętam, że po ostrym cieciu tego ślicznego drzewka, tylko widok wiszącej na balkonie, ciekawskiej sąsiadki, uratował je od całkowitej zagłady.
Gdzie jest oliwnik???
Ograniczenie ilości róż, tylko do tych najodporniejszych, uważam za dobry pomysł.
Też mam kilka sztuk na odstrzał. Powinnam je usunąć.
Głowa do góry. Inni mają gorzej. Pomyśl co czuje Leo Messi po meczu z Peru?
strasznie mi przykro z powodu gradobicia. To jakby "siła złego na jednego".
Jak nie meksykańskie susze , to wichury z deszczem - gradem , same kataklizmy atakują Zielone Pokoje.
Dobre choć to, że się po deszczu w nich zazieleni. Masz wiele uroczych drzewek, nie tylko róże są atrakcją ogrodu. Drzewa, krzewy tak samo jak i róże zdobią ogród. Deszcz na dobre im wyjdzie.
Przeglądam fotki i nie widzę nigdzie mojego ulubionego oliwnika? Pamiętam, że po ostrym cieciu tego ślicznego drzewka, tylko widok wiszącej na balkonie, ciekawskiej sąsiadki, uratował je od całkowitej zagłady.
Gdzie jest oliwnik???
Ograniczenie ilości róż, tylko do tych najodporniejszych, uważam za dobry pomysł.
Też mam kilka sztuk na odstrzał. Powinnam je usunąć.
Głowa do góry. Inni mają gorzej. Pomyśl co czuje Leo Messi po meczu z Peru?
- Elwi
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2114
- Od: 1 lis 2013, o 19:38
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podbeskidzie
Re: O zielonych pokojach, kocich łapach i mowie polskiej, cz.7
Jaguś to dobrze, że ze stoickim spokojem podchodzisz do wybryków natury Zazdroszczę, ja tam się denerwuję i zżymam się
Pięknie się prezentują zielone pokoje oraz genialny pomocnik ogrodnika
To, to ja wiem ale chodziło mi o Twój poprzedni wpis, w którym cytujesz Jana Englerta ze znaczkiem Nie wiem, co on tak bardzo niepoprawnego powiedział? Dlatego pytałam...Uległ dewaluacji = zdewaluował się, tak jak uległ demoralizacji - zdemoralizował się, itp.
Pięknie się prezentują zielone pokoje oraz genialny pomocnik ogrodnika