Bez chemii w kogrobuszu
- Gabriela
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 10858
- Od: 18 gru 2007, o 17:22
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Grażynko, piszesz że Minerwa ładnie Ci się rozkrzewiła... a jaką ma wysokość ?... i w jakim miejscu Ci rośnie ?... moja dopiero pierwszy sezon, ale chyba będę ją przesadzać, bo ma za dużo słońca, a czytałam że lubi bardziej cieniste miejsce...
A masz może Kurfürstin Sophie ?...
A masz może Kurfürstin Sophie ?...
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Grażynko
swoje pierwsze zbiory ja zaglądam w stroną ogórków kiedy pierwszy będzie odpowiedniej wielkości. bo na razie to bździnki
.Jak sprawuje się LL Widzę ,ze u Ciebie potwory górą 



- Edyta1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1926
- Od: 20 paź 2011, o 00:06
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Schneewittchen rzeczywiście piękna
. Też kiedyś miałam i kwitła cudnie, dopóki dziwnej dziwnej zimy nie wymarzła. Potem próbowałam wprowadzić ją do ogrodu raz jeszcze i posadziłam przy łuku 2 szt. Ale chorowała na czarną plamistość. Z tego powodu długo u mnie nie zabawiła. Wiele róż przeszło przez mój ogród i poszło sobie dalej, albo skończyło na ognisku
. Zostały tylko najsilniejsze. W tej chwili mam ok. 60-70-ciu krzewów i raczej ta liczba się nie zwiększy. Miewałam nieco więcej, ale wymagają dużo pracy i chcę, aby pozostał ten górny limit ilościowy. Teraz kupuję nowe raczej wtedy, gdy czegoś się pozbywam
.



Pozdrawiam - Edyta
Zapraszam do mojego ogrodu
Zapraszam do mojego ogrodu
- Mandragora
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4046
- Od: 25 maja 2008, o 16:18
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Beskid Śląski
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Pnącą Iceberg też kupiłam tylko dlatego, że była tania; na zasadzie dobrania jeszcze czegoś do zamówienia. Wkopałam pod płot za ogrodem i dzięki niej polubiłam białe kwiaty. Choć poza nią z białych mam w sumie tylko Darlow's Enigmę. Bienenweide Rot miałam przyjemność oglądać "na żywo" kilka dni temu - faktycznie fantastyczne wybarwienie. Ile sezonów ma Twoja?
Piszesz, że u Ciebie róże po odtruciu zaczynają szaleć, a przede wszystkim są zdrowe. Twardo trzymam się niestosowania chemii, ale niestety nie mogę powiedzieć, by choroby grzybowe mnie omijały. 3 sezon mam mączniaka rzekomego, nie jest to co prawda plaga, która potrafi ogołocić róże. Oczywiście upały go powstrzymują, ale jednak się pojawia i szpeci. Co gorsza pojawia się też rdza, rok temu tylko na New Dawn, w tym również na Souvenir du Dr. Jamain. Wybieram opadłe liście, staram się dbać o "higienę" pod krzakami (choć nie wszędzie z własnej głupoty się da), ale efekty są jeszcze nie tak zadowalające, jakbym chciała. Może też mam inny mikroklimat i już nic więcej nie osiągnę swoim uporem? Nawet jeśli - i tak warto

Piszesz, że u Ciebie róże po odtruciu zaczynają szaleć, a przede wszystkim są zdrowe. Twardo trzymam się niestosowania chemii, ale niestety nie mogę powiedzieć, by choroby grzybowe mnie omijały. 3 sezon mam mączniaka rzekomego, nie jest to co prawda plaga, która potrafi ogołocić róże. Oczywiście upały go powstrzymują, ale jednak się pojawia i szpeci. Co gorsza pojawia się też rdza, rok temu tylko na New Dawn, w tym również na Souvenir du Dr. Jamain. Wybieram opadłe liście, staram się dbać o "higienę" pod krzakami (choć nie wszędzie z własnej głupoty się da), ale efekty są jeszcze nie tak zadowalające, jakbym chciała. Może też mam inny mikroklimat i już nic więcej nie osiągnę swoim uporem? Nawet jeśli - i tak warto


- Elizabetka
- Przyjaciel Forum
- Posty: 8473
- Od: 4 lip 2006, o 20:04
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Grażuś piękne masz te kamienne ścieżki i jakby leśne zakątki. W takich miejscach zacienionych z pewnością lepiej można znieść te skwary.
Kochana róże masz naprawdę wypasione...potwierdzam Sally Holmes to róża skarb.
A ta nn niby Alchymist może to i ona ale sama nie wiem...moja jest bardziej upakowana...ma taki gruby kwiat na mocnej łodyżce (krótkopęd).
No i letnie warzywka się już pojawiły....teraz czekamy na pomidorki.
Kochana róże masz naprawdę wypasione...potwierdzam Sally Holmes to róża skarb.
A ta nn niby Alchymist może to i ona ale sama nie wiem...moja jest bardziej upakowana...ma taki gruby kwiat na mocnej łodyżce (krótkopęd).
No i letnie warzywka się już pojawiły....teraz czekamy na pomidorki.

- Locutus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12562
- Od: 17 kwie 2010, o 16:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Romilly-sur-Seine
- Kontakt:
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Modliszki też są śliczne. ;-)
Piękne masz liliowce. Kolekcja róż też imponująca, chociaż pewnie wiesz, jakie ja do róż mam podejście... :-P Coś się przekonać nie mogę. :-P
Pozdrawiam!
LOKI
Piękne masz liliowce. Kolekcja róż też imponująca, chociaż pewnie wiesz, jakie ja do róż mam podejście... :-P Coś się przekonać nie mogę. :-P
Pozdrawiam!
LOKI
- kogra
- Przyjaciel Forum
- Posty: 36511
- Od: 30 maja 2007, o 18:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Cieszyn
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Geniu - to wspaniale, będzie na co popatrzeć.
U mnie w tym sezonie też mają pod górkę, znowu upały palą im płatki.
Deszczu niestety znowu brak, chociaż i tak jest lepiej niż było w zeszłym roku.
Gabiś - Minerwa ma jakieś 70 cm i już po pierwszym kwitnieniu.
Ale następne pędy już rosną, więc jest super.
Na razie zdrowa, mimo iż rośnie w wielkim gąszczu a słońce pali niemiłosiernie.
Wystawę ma południowo wschodnią, ale i po południu słonka jest tam sporo.
Za to środkiem dnia ma półcień i to chyba jest dobre dla niej wyjście.
Nie mam żadnej Zośki, niestety rabatówek mam mało ze względu na słabe strefy, przy większych przymrozkach niektóre mi wymarzają.
Jadziu - moje ogórasy już kwitną, ale ile na nich będzie ogórków to nie wiem, bo mam tam kilka odmian, żeby wybrać tą najlepszą.
Ten sezon to będzie jeden wielki eksperyment, aby następny był już udany i wybrane najlepsze odmiany.
Potem tylko tych będę się trzymać.
LL na razie rośnie w korzenie.
Wysadzona pod domem się ukorzenia co odbija się na kwitnieniu, na razie idzie w siłę.
Tak , masz rację, sporo róż wyrosło na potwory, ale za to jakie wdzięczne, ta burza kwiecia jest cudowna, ciągle się nimi zachwycam.
Szybko minie jak ten upał nie zelżeje, deszcz by się znowu przydał bo już sucho się robi.
Edytko - bałam się tej róży, ale teraz widzę, że niepotrzebnie.
Cudnie wygląda i dobrze trzyma kwiaty w te upały.
A że olbrzymka......nie szkodzi, będziemy mocniej ciąć i tyle.
Ja też już mam szlaban i zostają najsilniejsze, dobrze że jest z czego wybrać.
Też eliminuję słabe i chorowite, takie mi niepotrzebne, mimo iż kupowałam wg opisów, to rzeczywistość i tak jest inna i sama weryfikuje opinie.
Milenko - ja też mam Darlow, ale na razie trzymam w donicy.
Nie wiem gdzie ją posadzić, bo kolczura z niej straszna i nie chcę przy niej się rozchorować.
Jak się sprawuje twoja ?
Ja też czasem mam taką, która coś złapie.
Ale wcześnie wykryty problem zaraz usuwam wycinając chore pędy, robię oprysk Polyversum lub czosnkiem z szałwią i mam jak na razie spokój jeśli chodzi o róże.
Na pewno warto pozbyć się chemii, z każdym rokiem jest u mnie lepiej, coraz więcej pożytecznych owadów.
Coraz mniej mam grożnych chorób a jeśli coś zachoruje to i bez chemii można sobie poradzić.
W końcu Ci co stosują chemię, mają ciągle problemy, a gdyby była aż tak skuteczna , to by ich nie mieli.
Tak więc summa summarum ja zostaję przy swoim wyborze.
Elżuś - dziękuję.
Brakuje mi właśnie tylko w tym miejscu jakiegoś dodatkowego siedziska.
Wypasione róże zrobiły się po całkowitym odrzuceniu chemii.
Przedtem nawet ich nie miałam bo stale chorowały co mnie wkurzało.
Teraz kwitną jak należy i nie muszę się o nich tak martwić.
Ten mój niby Alchymist nie wiem czy nim jest, bo ma raczej wiotkie gałązki i to mi nie pasuje.
No ale może z czasem zmężnieje i wtedy okaże się co to za panna.
Loki - wiesz.....ogólnie to jest tak, ze rzadko to co lubią kobiety, lubią i mężczyżni.
Podobnie jak z kolorem różowym
, więc masz prawo nie pałać miłością do róż.
W dodatku one kolczaste a panowie nie lubią być ranieni bez powodu.
Zatem będziesz patrzył na nie jednym okiem a drugim na to, co Cię urzeka.
Mam nadzieję, że pogoda się poprawiła, u nas dla odmiany upały.
Upał sprzyja wzrostowi, więc wszystko rośnie jak szalone i kwitnie na wyścigi.
Pierwsze kwitnienie róż trwa w najlepsze, to chyba połowa tego okresu, ale już zaczynają dać znać o sobie inne rośliny.
Na kolejce są liliowce a za nimi już spore floksy.
Szykują się też maczki, oby tylko było dane im w spokoju zaistnieć, bo zapowiadają szalone burze.
Sytuacja najlepiej wygląda pod osłonami czyli w warzywach.
Pomidory szaleją i już sięgają pod sufit w rozkwitają nawet 5 i 6 grona.
Ale są i takie odmiany gdzie dopiero tworzy się pierwsze grono i z tymi się pożegnam.
Póki co tak to wygląda.


Zaczynają kwitnienie ogórki, ciekawa jestem jak im się ułoży wspólnota z pomidorami, na razie jak widać żyją w dobrej komitywie.
Cierpi za to koperek i pewno padnie ich ofiarą, ale dzięki niemu może sprawdza się ogórki.
Ładne okrąglaski z tych pomidorków, pod koniec lipca powinnam już jeść swoje
a może i wcześniej ?




Trochę misz maszu ogrodowego, żeby nie zanudzić was różami.















I tyle na dzisiaj bo komputer zaczyna nie wytrzymywać temperatury.
U mnie w tym sezonie też mają pod górkę, znowu upały palą im płatki.
Deszczu niestety znowu brak, chociaż i tak jest lepiej niż było w zeszłym roku.
Gabiś - Minerwa ma jakieś 70 cm i już po pierwszym kwitnieniu.
Ale następne pędy już rosną, więc jest super.
Na razie zdrowa, mimo iż rośnie w wielkim gąszczu a słońce pali niemiłosiernie.
Wystawę ma południowo wschodnią, ale i po południu słonka jest tam sporo.
Za to środkiem dnia ma półcień i to chyba jest dobre dla niej wyjście.
Nie mam żadnej Zośki, niestety rabatówek mam mało ze względu na słabe strefy, przy większych przymrozkach niektóre mi wymarzają.
Jadziu - moje ogórasy już kwitną, ale ile na nich będzie ogórków to nie wiem, bo mam tam kilka odmian, żeby wybrać tą najlepszą.
Ten sezon to będzie jeden wielki eksperyment, aby następny był już udany i wybrane najlepsze odmiany.
Potem tylko tych będę się trzymać.
LL na razie rośnie w korzenie.
Wysadzona pod domem się ukorzenia co odbija się na kwitnieniu, na razie idzie w siłę.

Tak , masz rację, sporo róż wyrosło na potwory, ale za to jakie wdzięczne, ta burza kwiecia jest cudowna, ciągle się nimi zachwycam.
Szybko minie jak ten upał nie zelżeje, deszcz by się znowu przydał bo już sucho się robi.
Edytko - bałam się tej róży, ale teraz widzę, że niepotrzebnie.
Cudnie wygląda i dobrze trzyma kwiaty w te upały.
A że olbrzymka......nie szkodzi, będziemy mocniej ciąć i tyle.

Ja też już mam szlaban i zostają najsilniejsze, dobrze że jest z czego wybrać.
Też eliminuję słabe i chorowite, takie mi niepotrzebne, mimo iż kupowałam wg opisów, to rzeczywistość i tak jest inna i sama weryfikuje opinie.
Milenko - ja też mam Darlow, ale na razie trzymam w donicy.
Nie wiem gdzie ją posadzić, bo kolczura z niej straszna i nie chcę przy niej się rozchorować.
Jak się sprawuje twoja ?
Ja też czasem mam taką, która coś złapie.
Ale wcześnie wykryty problem zaraz usuwam wycinając chore pędy, robię oprysk Polyversum lub czosnkiem z szałwią i mam jak na razie spokój jeśli chodzi o róże.
Na pewno warto pozbyć się chemii, z każdym rokiem jest u mnie lepiej, coraz więcej pożytecznych owadów.
Coraz mniej mam grożnych chorób a jeśli coś zachoruje to i bez chemii można sobie poradzić.

W końcu Ci co stosują chemię, mają ciągle problemy, a gdyby była aż tak skuteczna , to by ich nie mieli.
Tak więc summa summarum ja zostaję przy swoim wyborze.

Elżuś - dziękuję.

Brakuje mi właśnie tylko w tym miejscu jakiegoś dodatkowego siedziska.
Wypasione róże zrobiły się po całkowitym odrzuceniu chemii.
Przedtem nawet ich nie miałam bo stale chorowały co mnie wkurzało.
Teraz kwitną jak należy i nie muszę się o nich tak martwić.
Ten mój niby Alchymist nie wiem czy nim jest, bo ma raczej wiotkie gałązki i to mi nie pasuje.
No ale może z czasem zmężnieje i wtedy okaże się co to za panna.
Loki - wiesz.....ogólnie to jest tak, ze rzadko to co lubią kobiety, lubią i mężczyżni.
Podobnie jak z kolorem różowym

W dodatku one kolczaste a panowie nie lubią być ranieni bez powodu.

Zatem będziesz patrzył na nie jednym okiem a drugim na to, co Cię urzeka.

Mam nadzieję, że pogoda się poprawiła, u nas dla odmiany upały.

Upał sprzyja wzrostowi, więc wszystko rośnie jak szalone i kwitnie na wyścigi.
Pierwsze kwitnienie róż trwa w najlepsze, to chyba połowa tego okresu, ale już zaczynają dać znać o sobie inne rośliny.
Na kolejce są liliowce a za nimi już spore floksy.
Szykują się też maczki, oby tylko było dane im w spokoju zaistnieć, bo zapowiadają szalone burze.

Sytuacja najlepiej wygląda pod osłonami czyli w warzywach.
Pomidory szaleją i już sięgają pod sufit w rozkwitają nawet 5 i 6 grona.
Ale są i takie odmiany gdzie dopiero tworzy się pierwsze grono i z tymi się pożegnam.
Póki co tak to wygląda.


Zaczynają kwitnienie ogórki, ciekawa jestem jak im się ułoży wspólnota z pomidorami, na razie jak widać żyją w dobrej komitywie.
Cierpi za to koperek i pewno padnie ich ofiarą, ale dzięki niemu może sprawdza się ogórki.
Ładne okrąglaski z tych pomidorków, pod koniec lipca powinnam już jeść swoje





Trochę misz maszu ogrodowego, żeby nie zanudzić was różami.
















I tyle na dzisiaj bo komputer zaczyna nie wytrzymywać temperatury.

Grażyna.
kogro-linki
kogro-linki
- Locutus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12562
- Od: 17 kwie 2010, o 16:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Romilly-sur-Seine
- Kontakt:
Re: Bez chemii w kogrobuszu
To nawet nie jest kwestia koloru ? przecież mam sporo innych różowych kwiatów, to raz, a dwa, że przecież róże wcale nie muszą być różowe... Jakoś nie przepadam za nimi i tyle... Aczkolwiek jeszcze bardziej nie lubię hortensji. Najlepszy dowód: mojej jedynej, którą odziedziczyłem po poprzedniej właścicielce ogrodu, nigdy nawet nie sfotografowałem i nie pokazałem, choć kwitnie obficie co roku...
Po prostu są gusta i guściki... ;-)
Co do pogody ? były dwa dni upału, ale i tak nadal codziennie leje... Dość już mam...
Pozdrawiam!
LOKI
Po prostu są gusta i guściki... ;-)
Co do pogody ? były dwa dni upału, ale i tak nadal codziennie leje... Dość już mam...
Pozdrawiam!
LOKI
- lemonka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1521
- Od: 17 kwie 2011, o 13:11
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: południe Polski
Re: Bez chemii w kogrobuszu
U nas lało wczoraj i dziś. Wczoraj rano i wieczorem a dziś od południa niemal do teraz. Na dodatek bardzo się ochłodziło
Bardzo lubię naparstnice, od niedawna w sumie, ale mocno mnie chwyciły za serce.
Masz pomidorowy busz
Ciekawa jestem jakie odmiany zostawisz sobie na przyszły sezon. Ja za rok też chciałabym mieć foliaczek, mniejszy chyba niż Twój, ale i uak się na niego bardzo cieszę. Wtedy też zacznę eksperymenty, chyba karłowe odmiany albo samokończące spróbuję na początku.
A jeszcze co do koperku - czemu ogórki dzięki niemu mają się lepiej? Jest między nimi jakaś zależność?
Czytam o braku chemii u Ciebie i zastanawiam się ciągle czy ja dam radę tak prowadzić swoje rośliny. Bardzo bym chciała

Bardzo lubię naparstnice, od niedawna w sumie, ale mocno mnie chwyciły za serce.
Masz pomidorowy busz

A jeszcze co do koperku - czemu ogórki dzięki niemu mają się lepiej? Jest między nimi jakaś zależność?
Czytam o braku chemii u Ciebie i zastanawiam się ciągle czy ja dam radę tak prowadzić swoje rośliny. Bardzo bym chciała

- stasia_ogrod
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5197
- Od: 13 mar 2011, o 16:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: andrychow
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Grażynko, bardzo lubię taki miszmasz
a królewny zawojowały cały ogródek no i te fantastyczne pomidory, moje również są tak wysokie i dorodne. Już się nie mogę ich smaku doczekać. A co to za marudy, które dopiero łaskawie zaczynają, ciekawe czy chociaż smaczne będą.
Napisz mi potem, czy wyselekcjonujesz smaczniejsze od moich. 



- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Grażynko szklarenka w sekundzie zarosła a niedawno było wszystko widać
W zastraszającym tempie wszystko rośnie
.U mnie znów podlewa i najbardziej z tego cieszą się roślinki na rabatkach przed domem .Nawet żylistek mi zakwitł
może i Hibiskus też pochwali się w tym roku kwiatami.Róże w większości już ścięte a po dzisiejszym deszczu chyba reszta pójdzie do kontenera



-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5532
- Od: 30 kwie 2008, o 13:05
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Grażynko, może i są na forum lepsi i mądrzejsi w dziedzinie róż, ale nie sposób odwiedzać wszystkich, a u Ciebie akurat się rozgościłam i Twoje róże chwytają mnie za serce. Piękne są! Ja marzę o rabacie różanej, ale u mnie szału róże nie robią...
- Gabriela
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 10858
- Od: 18 gru 2007, o 17:22
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Bez chemii w kogrobuszu
I znowu dowiedziałam się czegoś nowego... kurcze.. człowiek ciągle się uczy...
Pomidorki super...

Pomidorki super...

- semper
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2538
- Od: 27 lis 2011, o 10:12
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: 160km od Pragi
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Ja sie przyznam bez bicia, ze chociaż chłop to lubię róże
Wprawdzie nie mam ich za dużo i tylko Chopin jest bezimienny.
Mam też jednego potwora i bardzo chciałbym wiedziec jak się nazywa.
Widzę, że u Ciebie w tym roku będzie pomidorowo.
Ścieżka bardzo przypadła MI do gustu.
Wprawdzie nie mam ich za dużo i tylko Chopin jest bezimienny.
Mam też jednego potwora i bardzo chciałbym wiedziec jak się nazywa.
Widzę, że u Ciebie w tym roku będzie pomidorowo.
Ścieżka bardzo przypadła MI do gustu.
- kogra
- Przyjaciel Forum
- Posty: 36511
- Od: 30 maja 2007, o 18:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Cieszyn
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Loki - każdy ma swoje upodobania i to jest fajne, bo nasze ogrody są przez to bardzo różne.
A paleta sadzonych w nich roślin tak potężna, że chyba trudno byłoby wszystkie spisać w jednej książce.
No i jak sam wiesz najlepiej o gustach się nie dyskutuje.
Pogoda jest szalona, u mnie wczoraj jeszcze 32 stopnie a dzisiaj 13, jak to wytrzymać ?
Izuś - lemonko - u mnie też huśtawka pogodowa.
Skoki temperatur szalone, rośliny cierpią tak jak my.
Naparstnice są u mnie rozsiewane naturalnie, nie ingeruję w miejsca jakie wybierają do wzrostu i przez to każdego roku rosną w innych miejscach a ogród zmienia się wraz z nimi.
Tak samo traktuję maczki, mekonopsa, dzikie przymiotno i kilka innych roślin.
Pomidorki z własnej uprawy szczerze polecam, to zupełnie inny smak i zapach niż sklepowych, no i zdrowsze o niebo, bo nie maczane w chemicznych miksturach.
Nic nie zastąpi własnego pomidora czy ogórka zerwanego prosto z krzaczka, ten smak i wartości odżywcze są wprost na wagę złota.
W świecie roślin wiele z nich żyje w symbiozie, wspomagając się nawzajem we wzroście i plonowaniu.
Tak jest z ogórkiem i koprem, ogórki w foliaku mają już ponad metr wzrostu
i kwitną jak oszalałe
, a koperek chroni je przed wpływem pomidorów, których nie lubi.
Marchewka i cebula to podobna para, ale są też tria jak kukurydza, fasola i dynia czy pomidor , seler i pietruszka.
Poczytaj tu - http://ogrodnik-amator.pl/sasiedztwo_roslin.php
To samo dotyczy innych roślin i tak np. świetnie się mają róże w towarzystwie czosnku.
Prowadzenie ogrodu bez chemii, wcale nie jest trudne , wymaga tylko nieco więcej pracy, ale nie poświęcenia.
Trzeba baczniej zwracać uwagę na choroby, aby w porę móc zareagować.
Na swoim doświadczeniu widzę, że z każdym rokiem mam mniej chorób i szkodników.
Ale wymaga to determinacji i nie uleganiu pokusie aby zastosować chemię.
Także potrzeba obserwacji, jakie rośliny chcą rosnąć na danym terenie a jakie nie, bo "chodzenie pod górkę" nigdy się nie opłaci i tylko człowiek traci siły, czas i pieniądze.
Wymaga też wiedzy na temat roślinnych zależności, preparatów do stosowania przeciw szkodnikom i chorobom a poza tym to czysta przyjemność.
Stasiu - wiele reklamowanych odmian to straszne hybrydy jak chociażby pomidor o koperkowych liściach.
I te niestety nie spełniają moich standardów, gdyż jak każda hybryda wymagają zwiększonej opieki.
Poza tym nie zawsze smak zadowoli każdego hodowcę, wiec i u mnie kryteria są bardzo ostre.
Nie zadowala mnie odmiana, która zawiązuje w naturalny sposób tylko dwa grona a owoce rosną w masę do gigantycznych rozmiarów, nie o to mi chodzi.
Nawet gdyby były najsmaczniejsze to nie znajdą się na mojej liście na przyszły rok.
Nie zależy mi na odmianie, która w sezonie wyda kilka owoców, chociaż gigantycznych i smacznych.
Nie zależy mi też na odmianach bardzo plennych, ale chorowitych.
I tym sposobem pewno zostanie tylko kilka odmian po tegorocznym teście.
Nie wiem jeszcze jak smakuje twój pomidor, ale smak to też kwestia gustu, więc moje kryteria mogą nie spełniać twoich.
Jadziu - dokładnie jak piszesz, sama jestem zaskoczona takim tempem wzrostu.
U mnie jeszcze kwitną rabatówki, ale pnące i krzewiaste mają już najlepsze dni za sobą i też jestem na etapie wycinania resztek.
Za to Nevada już pokazała następne kwiaty w kolorze bladego różu
a pod spodem idą mocarne nowe pędy, trzeba będzie wyciąć stare i odmłodzić cały krzew, bo sam to pokazuje.
Zimno dzisiaj i deszczowo, więc jest dzionek na odpoczynek.
Mariolko - święte słowa, ja też nie nadążam, zwłaszcza teraz kiedy jest tyle pracy z owocami i pomidorami.
Cieszy mnie bardzo ten fakt, że rozgościłaś się u mnie
i inspirują Cię moje róże.
Niskie różane rabaty powinny być złożone z róż rabatowych i wielkokwiatowych a na skalniakach z płożących lub zadarniających.
Są odmiany obficie kwitnące i trzeba je dobrać pod względem jakości gleby, np. pochodne od rugos lubią z zasady gleby piaszczyste i bardziej suche.
Ale wszystko jest do ogarnięcia.
Niestety nie da się doradzić jakie to mają być odmiany, bo nie sposób mieć wszystkich a tylko wtedy miałoby się pewność.
Aby wszystko wyglądało pięknie, trzeba zdobyć doświadczenie i bez żalu pożegnać się z nietrafnymi zakupami.
U mnie było tego dosyć sporo, ale nie żałuję.
Gabiś - ja też ciągle się uczę i zdobywam doświadczenie.
To taka "przypadłość" ogrodnicza, bo stale zmieniają się nam warunki.
Przybywa nowych odmian, zmienia się klimat, sami zmieniamy jakość gleby a to wszystko ma wpływ na całość naszego ogrodu.
Jurku - witaj królu rojnikowy.
Miło, że zajrzałeś.
Rodzynki też się trafiają, więc tym milej mieć z nimi kontakt.
Twój różany potworek mnie zachwyca, ale sama nie wiem co to za odmiana.
Jest ich tyle, ze nie sposób znać wszystkie, można tylko gdybać.
Więc trochę Ci podrzuciłam moich pomysłów w twoim wątku.
Czas wrócić do tego co dzieje się w ogrodzie, a dzieje się mnóstwo.
Róże kończą pierwszy rzut kwitnienia, niektóre jak Nevada zaczęły już następny, inne kwitną w trybie ciągłym a jeszcze inne szykują się do budowania nowej korony.
Najwięcej czasu zajmuje mi podlewanie pomidorów i ogórków, bo te pod osłoną a w upalne dni piją jak szalone.
Wszystko tak bujnie rośnie jak w tropikach, że nie nadążam z robieniem zdjęć i przetwarzaniem ich do wysyłki.
Lato jest tak absorbujące, bo przecież trzeba się tez zająć przetwarzaniem owoców, zbieraniem warzyw, przycinaniem, podlewaniem i długo by jeszcze wymieniać.
Ale jakże to miłe zajęcia, bo mam świadomość tego, że zimą wystarczy wyjąć ze spiżarni jakiś słoik, lub coś ze zamrażarki i pyszny obiad gotowy, albo słodki deser w którym zamknięte są promyki letniego słonka i sprzyjające naszemu organizmowi witaminy.
A więc coś dla ciała........










......a i to jeszcze nie wszystko, bo pierwsze owoce już skonsumowane jak i warzywa.
Aż się sama zdziwiłam że tyle tego rośnie w tak małym ogrodzie.
A teraz coś dla ducha czyli świat kwiatów.
Kilka zaległych bo takie widoki to już przeszłość.














Zaczyna się szaleństwo liliowcowe i z każdym dniem coraz więcej kwiatów kusi swoja urodą.
Stare odmiany ścigają się z nowymi w ilości pąków i zapachu.
Nie nadążam z opisywaniem odmian, może jesienią się za to zabiorę albo zimą.
Teraz zbyt dużo się dzieje i chcę nacieszyć się widokiem tych cudownych kwiatów.













A paleta sadzonych w nich roślin tak potężna, że chyba trudno byłoby wszystkie spisać w jednej książce.
No i jak sam wiesz najlepiej o gustach się nie dyskutuje.

Pogoda jest szalona, u mnie wczoraj jeszcze 32 stopnie a dzisiaj 13, jak to wytrzymać ?

Izuś - lemonko - u mnie też huśtawka pogodowa.
Skoki temperatur szalone, rośliny cierpią tak jak my.
Naparstnice są u mnie rozsiewane naturalnie, nie ingeruję w miejsca jakie wybierają do wzrostu i przez to każdego roku rosną w innych miejscach a ogród zmienia się wraz z nimi.
Tak samo traktuję maczki, mekonopsa, dzikie przymiotno i kilka innych roślin.
Pomidorki z własnej uprawy szczerze polecam, to zupełnie inny smak i zapach niż sklepowych, no i zdrowsze o niebo, bo nie maczane w chemicznych miksturach.
Nic nie zastąpi własnego pomidora czy ogórka zerwanego prosto z krzaczka, ten smak i wartości odżywcze są wprost na wagę złota.
W świecie roślin wiele z nich żyje w symbiozie, wspomagając się nawzajem we wzroście i plonowaniu.
Tak jest z ogórkiem i koprem, ogórki w foliaku mają już ponad metr wzrostu


Marchewka i cebula to podobna para, ale są też tria jak kukurydza, fasola i dynia czy pomidor , seler i pietruszka.
Poczytaj tu - http://ogrodnik-amator.pl/sasiedztwo_roslin.php
To samo dotyczy innych roślin i tak np. świetnie się mają róże w towarzystwie czosnku.
Prowadzenie ogrodu bez chemii, wcale nie jest trudne , wymaga tylko nieco więcej pracy, ale nie poświęcenia.
Trzeba baczniej zwracać uwagę na choroby, aby w porę móc zareagować.
Na swoim doświadczeniu widzę, że z każdym rokiem mam mniej chorób i szkodników.
Ale wymaga to determinacji i nie uleganiu pokusie aby zastosować chemię.
Także potrzeba obserwacji, jakie rośliny chcą rosnąć na danym terenie a jakie nie, bo "chodzenie pod górkę" nigdy się nie opłaci i tylko człowiek traci siły, czas i pieniądze.

Wymaga też wiedzy na temat roślinnych zależności, preparatów do stosowania przeciw szkodnikom i chorobom a poza tym to czysta przyjemność.

Stasiu - wiele reklamowanych odmian to straszne hybrydy jak chociażby pomidor o koperkowych liściach.
I te niestety nie spełniają moich standardów, gdyż jak każda hybryda wymagają zwiększonej opieki.
Poza tym nie zawsze smak zadowoli każdego hodowcę, wiec i u mnie kryteria są bardzo ostre.
Nie zadowala mnie odmiana, która zawiązuje w naturalny sposób tylko dwa grona a owoce rosną w masę do gigantycznych rozmiarów, nie o to mi chodzi.
Nawet gdyby były najsmaczniejsze to nie znajdą się na mojej liście na przyszły rok.

Nie zależy mi na odmianie, która w sezonie wyda kilka owoców, chociaż gigantycznych i smacznych.
Nie zależy mi też na odmianach bardzo plennych, ale chorowitych.
I tym sposobem pewno zostanie tylko kilka odmian po tegorocznym teście.
Nie wiem jeszcze jak smakuje twój pomidor, ale smak to też kwestia gustu, więc moje kryteria mogą nie spełniać twoich.

Jadziu - dokładnie jak piszesz, sama jestem zaskoczona takim tempem wzrostu.
U mnie jeszcze kwitną rabatówki, ale pnące i krzewiaste mają już najlepsze dni za sobą i też jestem na etapie wycinania resztek.
Za to Nevada już pokazała następne kwiaty w kolorze bladego różu


Zimno dzisiaj i deszczowo, więc jest dzionek na odpoczynek.
Mariolko - święte słowa, ja też nie nadążam, zwłaszcza teraz kiedy jest tyle pracy z owocami i pomidorami.
Cieszy mnie bardzo ten fakt, że rozgościłaś się u mnie

Niskie różane rabaty powinny być złożone z róż rabatowych i wielkokwiatowych a na skalniakach z płożących lub zadarniających.
Są odmiany obficie kwitnące i trzeba je dobrać pod względem jakości gleby, np. pochodne od rugos lubią z zasady gleby piaszczyste i bardziej suche.
Ale wszystko jest do ogarnięcia.

Niestety nie da się doradzić jakie to mają być odmiany, bo nie sposób mieć wszystkich a tylko wtedy miałoby się pewność.
Aby wszystko wyglądało pięknie, trzeba zdobyć doświadczenie i bez żalu pożegnać się z nietrafnymi zakupami.
U mnie było tego dosyć sporo, ale nie żałuję.

Gabiś - ja też ciągle się uczę i zdobywam doświadczenie.
To taka "przypadłość" ogrodnicza, bo stale zmieniają się nam warunki.
Przybywa nowych odmian, zmienia się klimat, sami zmieniamy jakość gleby a to wszystko ma wpływ na całość naszego ogrodu.

Jurku - witaj królu rojnikowy.

Miło, że zajrzałeś.
Rodzynki też się trafiają, więc tym milej mieć z nimi kontakt.
Twój różany potworek mnie zachwyca, ale sama nie wiem co to za odmiana.
Jest ich tyle, ze nie sposób znać wszystkie, można tylko gdybać.
Więc trochę Ci podrzuciłam moich pomysłów w twoim wątku.

Czas wrócić do tego co dzieje się w ogrodzie, a dzieje się mnóstwo.
Róże kończą pierwszy rzut kwitnienia, niektóre jak Nevada zaczęły już następny, inne kwitną w trybie ciągłym a jeszcze inne szykują się do budowania nowej korony.
Najwięcej czasu zajmuje mi podlewanie pomidorów i ogórków, bo te pod osłoną a w upalne dni piją jak szalone.
Wszystko tak bujnie rośnie jak w tropikach, że nie nadążam z robieniem zdjęć i przetwarzaniem ich do wysyłki.

Lato jest tak absorbujące, bo przecież trzeba się tez zająć przetwarzaniem owoców, zbieraniem warzyw, przycinaniem, podlewaniem i długo by jeszcze wymieniać.
Ale jakże to miłe zajęcia, bo mam świadomość tego, że zimą wystarczy wyjąć ze spiżarni jakiś słoik, lub coś ze zamrażarki i pyszny obiad gotowy, albo słodki deser w którym zamknięte są promyki letniego słonka i sprzyjające naszemu organizmowi witaminy.

A więc coś dla ciała........










......a i to jeszcze nie wszystko, bo pierwsze owoce już skonsumowane jak i warzywa.
Aż się sama zdziwiłam że tyle tego rośnie w tak małym ogrodzie.

A teraz coś dla ducha czyli świat kwiatów.
Kilka zaległych bo takie widoki to już przeszłość.














Zaczyna się szaleństwo liliowcowe i z każdym dniem coraz więcej kwiatów kusi swoja urodą.
Stare odmiany ścigają się z nowymi w ilości pąków i zapachu.
Nie nadążam z opisywaniem odmian, może jesienią się za to zabiorę albo zimą.
Teraz zbyt dużo się dzieje i chcę nacieszyć się widokiem tych cudownych kwiatów.













Grażyna.
kogro-linki
kogro-linki