Izuś - nie ma za co.
Pytaj, bo kto pyta nie błądzi.
Foliaczek to cenna rzecz, przydatna jak mało która.
Jadziu - grzyby pojawiły się na targowisku u jednej osoby.
Nie wiedziałam skąd jest a pytana na pewno by nie zdradziła swoich terenów, więc pojechaliśmy.
No i na zupkę było, wiec spacer też się przydał.
Chociaż generalnie to sporadyczne sztuki, wysypu nie ma.
Natalio - róże teraz w kwiatach tylko nieliczne, ale zawsze jakieś kwitną i cieszą oko.
Lilie niestety po latach się wyradzają i nikną, ta pewno też po czasie zniknie z rabaty.
Ladys - witam sąsiadkę "zza miedzy".
Miło że wpadłaś w mój ogródek, z chęcią poznałabym twój i twoje róże.
Mam nadzieję, że założysz swój wątek i będziemy mogły wymienić doświadczenia.
Możesz zdradzić swoje imię ?
Jadziu, Florianie - lało od wczoraj po południu aż prawie do rana.
Słyszałam nawet syreny straży pożarnej, wezwanej pewno do podtopień.
Dobrze, że dzisiaj ustało, ale mokro na potęgę.
Florianie - chucham na ostnicę i marzę o zebraniu nasion, ale nie wiem czy się uda w tych deszczach.
Chciałabym ją rozmnożyć, bo szkoda by mi jej było, gdyby przepadła.
Płomyk masz "zaklepany"

na pewno się przyjmie.
Fakt, cebulowe i kłączowe mogą zagniwać w tej ilości wody w gruncie.
Krysiu - oj cudny jak wszystkie pająkowate.
Nawet te starsze odmiany chociaż mniejsze wyglądają w kępie zjawiskowo.
Pajączki już nie jednego zauroczyły, mnie też, więc nic dziwnego, że coraz więcej osób się nimi zachwyca.
W tym roku niestety chyba spauzuję z ich zakupem, bo na razie brak miejsca.
Muszę się zastanowić, które zostawię a które oddam w dobre ręce, aby dokupić jakieś pajączki.
Kochani, zarobiona jestem w przetworach.
Moja pomidorlandia dojrzewa i codziennie zbieram pomidorki.
Teraz jestem na etapie degustacji i przetwarzania na przecier.
Selekcja będzie niesłychanie trudna, bo i smaki i owocowanie jest różne.
Ledwo uporałam się z porzeczkami, wpadłam w pomidory i ogórki, bo te też zbieram co drugi dzień.
Małosolne na zimę i korniszony w trakcie zakładania a w kolejce czekają już pierwsze śliwki.
Za nimi pewno brzoskwinie......ufff

.......dzień zaczyna być zbyt krótki, żeby ze wszystkim się wyrobić.
Ale pewno u was jest tak samo, więc znacie to z autopsji.
Dobrze, że chociaż podlewanie odpada, bo deszcz robi to systematycznie za mnie.
A więc trochę fotek i zmykam do zajęć.
Jako pierwszą zostawiam moją śliczną landrynkę Purple Haze.
To taki słodziak na niepogodę, który bezustannie kwitnie.
Świetnie przezimowała, nie tracąc nawet jednej gałązki tylko pod kopczykiem.
Lubi piaszczystą ale wilgotną ziemię i za trochę jedzonka wiosną, daje z siebie wszystko.
Zdrowa i godna polecenia do skalniaków i na pierwszą linię rabatek.
Równie urocza jest jej siostra Sweet Haze, to też taki niezawodny cukiereczek.
Kiedy inne zbierają siły ona stroi się kwiatami i to zawsze sporą ich ilością.
Zimuje tak samo i aż żałuję, że mam tylko po jednym krzaczku.
Pnąca Rosa Szewczenko to olbrzymka, która lubi stroić fochy.
Róża dla wielbicieli burgundowych róż.
Ale nie typu skąpego kwitnienia czy chorowitości, ale nie daje się okiełzać.
Za nic ma kulkowanie czy cięcie, ucieka w niebo i to wysoko.
Za to zapach ma przecudny, starych róż i długo utrzymuje kwiaty.
Nawet nie miała kopczyka a dała rady i nic jej nie umarzło.
Świetna na zachodnie ściany, bo słońce trochę przypala jej kwiaty.
Shakespeare 2000, angielka która o dziwo w tych deszczach jest ciągle zdrowa.
Pierwsze kwitnienie ma już za sobą, ale stale coś wypuszcza i pewno znów niedługo się pokaże z dobrej strony.
Jak to angielki, potrzebuje czasu, aby pokazać co potrafi.
Ma piękne kwiaty i ładnie pachnie, jak na drugi sezon kwitnienia to spisała się całkiem nieżle.
Szkoda, że nie mam jej zdjęcia w pełni rozkwitu, ale nie nadążyłam z ich robieniem.
No i jeszcze zostawiam wam liliowce, zdjęcia robione wcześniej, ale myślę że teraz to wszystkie będą nieco opóżnione z braku czasu.
Mam nadzieję, że ten poślizg w czasie mi wybaczycie.
