Mariolko - tak to jest, że u jednych coś super rośnie a u innych nie chce.
Mnie też nie wszystkie róże super rosną i takich się pozbywam na rzecz innych, bardziej wytrzymałych i dobrze rosnących.
Ja dalej na etapie ogórkowo pomidorowym z własnych zbiorów.
Sałatki dopiero będę robić jak papryka będzie tańsza.
Swojej niestety się nie dochowałam za sprawą ślimaków.
Natalko - chyba tak, ja już nie pamiętam u kogo byłam w wątku a u kogo nie i czyj wątek gdzieś przepadł po drodze.
Będę nadrabiała jesienią, jak już będzie nieco luzu.
Liliowce już kończą powoli kwitnienie, ale fotek trochę zrobiłam, więc do zimy powinno wystarczyć.
Izuś - praca idzie powoli, bo spójnie ze zbiorami z ogródka.
Ale trochę zapasów zimowych będzie i starczy na dłużej.
Fajnie tak potem sięgać zimą po witaminy zamknięte w słoikach.
Karolinko - grzyby są ale bardzo mało.
Za to ludzi co nie miara a wszystko zadeptane jak na bruku.
Fajnie ma ta twoja koleżanka, sama kiedyś marzyłam o domku przy lesie a trafiło mi się miasto.
Ale póki mogę korzystam z wyjazdów do lasu.
Oto mój ostatni zbiór.
Bardzo dużo jest robaczywych i jakoś tych świeżych nie widać za bardzo, tylko starsze kilkudniowe .
Chyba zeszłoroczna susza dała się we znaki grzybni i słabo owocuje.
Władziu - na pewno sporo się "naumiesz" jak my wszyscy.
Ale wątek możesz otworzyć już teraz, zawsze możesz zapytać o radę lub wymienić z kimś rośliny.
Ja mam Williama jeszcze młodego, ale może pokaże się z tej najlepszej strony za kilka lat.
Florianie - też bardzo go lubię.
Nie jest wymagający i zawsze stroi się w kwiaty jako jeden z tych niezawodnych.
Trzy wiaderka musu....

....pewno na długo wystarczy taka ilość, ale będzie czym gasić pragnienie.
Loki - tak to już jest w tym ogrodniczym świecie.
Kupiłam kiedyś powojnika, który nie miał najlepszej opniii a okazał się najbardziej zdrowym i niezawodnym ze wszystkich.
Chyba sami sprzedawcy a nawet producenci nie do końca wiedzą co sprzedają.
Dzisiaj wszystkim zależy na kasie a nie na rzetelnej informacji o produkcie.
Marysiu -

....to one dały po oczach mnie, kwitły jak szalone.
I chociaż najlepszy czas mają już za sobą, to nadal niektóre mnie cieszą kwiatami.
Zależnie od odmiany i pory kwitnienia trwa ten spektakl już półtora miesiąca.
Stasiu - tak tak, zaganiane teraz jesteśmy bardzo.
Czas intensywnej pracy trwa.
Słoki się zapełniają a jesień zbliża nieubłaganie.
Zboża już znikają z pól, pierwsze liście żółkną, jakoś bardzo szybko ucieka to lato.
Jadziu - oj te rzęsy są przeurocze i one mnie kupują bezustannie.
Obie mam tak wdzięczne, że nigdy bym się ich nie wyzbyła.
Są jeszcze dwie ich siostrzyczki, może kiedyś uda mi się je zdobyć.
Gabiś - ja nie mogę narzekać, kwitły pięknie.
A te co już przekwitły powoli szykują się do snu.
Też zaczynają im żółknąć liście, ale to normalny objaw, nie zauważyłam jakiejś choroby.
Obrywam te już całkiem zeschłe pozostawiając tylko świeże liście.
Zasilę je jesienią kompostem i to będzie wszystko.
Lato pędzi jakby je kto gonił a jeszcze nie zdążyłam się nim nacieszyć.
Albo za mokro, albo za gorąco a mało kiedy umiarkowanie.
Wszystko szybko przekwita i tylko zaczynam wycinać coraz więcej kończących wegetację roślin.
Mimo, że mokro to kwiatów coraz mniej.
Ale może te jesienne jeszcze będą cieszyć, jak pogoda dopisze.
Póki co zostawiam jeszcze trochę liliowców.
I takich tam trochę różności deczko przeterminowanych.
