Karta, nr 1. to na moje oko Sunset. Reszta jest mi obca. Nie znam się na wariegatach.
Mały przegląd kilku moich drzewek. Pogoda w tym roku średnia, dopiero teraz od wielu tygodni są prawdziwie wakacyjne dni. Drzewka nie wyglądają idealnie ale jakoś się trzymają. Tak naprawdę najbardziej odbiły się na nich przyzwyczajanie do słońca wiosną i dwie noce przymrozków, które przeoczyłam na początku sezonu.
Najbardziej się cieszę z "Trojaczka", który po 2 sezonach w końcu odbił i ma nowe, zdrowe listki. Oby za rok wyglądał zupełnie zdrowo.
Wiosną mocną metamorfozę przeszedł też Hobbit. Wymęczone po poprzednim sezonie gałązki wycięłam do zera i został sam główny pęd. Odrasta sobie powoli w nowej doniczce i tym razem w pionie a nie przechylony, jak do tej pory. Póki co nie wygląda wyjściowo.
Zbiorówka z maja tego roku:
I Aktualne:

Dopiero teraz widzę, różnice w wybarwieniu z wiosny a z końca lata. A już się bałam, że w ogóle nic w tym roku się nie zabarwiły.
Crassula Ovata pieszczotliwie nazywana przeze mnie Omoni (matka). Też jakoś chyba w zeszłym roku mocna przycinana. Obecnie pozwalam jej rosnąć tak jak ona tego chce. Może za 2 lata nieco zmienię jej formę.
Crassula Ovata . Na liściach blizny po przymrozkach.
I starszy kadr z sierpnia 2014:
Oraz aktualny stan
Crassula Ovata Hobbit z fotki wyżej:
Crassula Ovata zwana przeze mnie Trojaczkiem, ponieważ kiedyś jeden większy ułamał się na trzy części. Została jedna.
*
"Trojaczek" w 2015 roku. Tutaj jeszcze dwa we wspólnej doniczce.
*Przepraszam za ostrość w złym punkcie.
Podsumowanie tego roku.
Bez rewelacji przyrosty, ale za to najbardziej umęczone rośliny w końcu odżyły. Szykuje się kilka nowych rozgałęzień u niektórych, co mnie tym bardziej cieszy, że nie bawiłam się w przycinanie gałązek by osiągnąć ten efekt. Odległości między kolejnymi parami liści większe niż w zeszłym roku ze względu na bardzo deszczową/pochmurną pogodę przez wiele długich tygodni.
Czekam do jesiennych wybarwień a potem już tylko do wiosny!
