Wybaczcie taką ciszę tutaj, ale w tym roku jakoś nie mam czasu cieszyć się balkonem
podlewać podlewam, coś tam czasami prysnę wodą z płynem, ale przez pracę czasu mało, a jak dzień wolny to gdzieś jedziemy, żeby skorzystać z lata. I tak balkon po macoszemu traktowany nie wygląda tak dobrze, jak powinien (albo i lepiej niż powinien z takim traktowaniem
) a z części roślin po dotknięciu unosi się niestety chmara mączlików
Oczywiście najlepiej dają sobie radę pelargonie, chociaż śmiecą strasznie:
Dobrze się zaaklimatyzowały też astry, kupione jako malutka rozsada:
wyrósł pojedynczy
i pełny - obok pełnej surfinii
Kolorów nabrały też koleusy, niebo a ziemia między tym, jak wyglądały zimą a teraz!
Oczywiście nie mogło zabraknąć pomidorów, chociaż w tym roku mam mniej krzaczków niż wcześniej.
Za to najlepszą balkonową zdobyczą tego roku jest pelargonia (angielska?), która w czerwcu prezentowała się tak:
I choć szczególnie się nie rozrosła, to od tamtej pory nieprzerwanie kwitnie
A na koniec - pracowite słoneczka
między czerwień się przypałętał jakiś róż, wśród białego jakiś czerwony wpadł w oko..jak zwykle ;)
*cz.3*, Początki hoyozy i inne roślinki Madzia 
wyrósł pojedynczy
i pełny - obok pełnej surfinii 
. Pelargonia- angielska?-ma ciekawe kwiaty i dziwne, że cały czas kwitnie, z pewnością to jakaś nowa odmiana. Miałam kiedyś angielskie, ale kwitły tylko na początku sezonu i tyle. Piękny mix masz na balkonie.
