Witajcie, mam problem z bluszczem. Jest to drugie podejście do bluszczu i drugi egzemplarz umiera dokładnie tak samo jak pierwszy - rok temu. Bluszcz stoi na wysokiej półce, w półcieniu, co 2-3 dni ma zraszane liście. Kupiony został kilka miesięcy temu i wszystko było ok do niedawna. Zauważyłem, że na liściach widać drobne pajęczyny, a na spodach liści są jakieś drobniutkie cętki. Ile ludzi tyle opinii, ale w końcu stanęło na tym, że to przędziorek. W ogrodniczym dostałem środek Ortus 05 SC. Najpierw kilka razy zrosiłem bluszcz, a później rozcieńczyłem dosłownie kroplę specyfiku w butelce od zraszacza i tym spryskałem. Nie jestem pewien czy pomogło to na przędziorka, ale po kilku dniach liście zaczęło obsychać i ogólnie bluszcz wygląda mizernie. Co robić? Jak żyć? Doradźcie
Zdjęcie po kuracji chemią:
