Witam,
storczyki ciągle mnie zadziwiają, a głównie szybkością reakcji na zmiany. mogą pogorszyć swój stan praktycznie z dnia na dzień.
Czytałam sporo o Astivicie: zachęcający jest fakt, że preparat nie zasala podłoża, oraz stosowany w różnych rozcieńczeniach może służyć jako nawóz i jako środek owadobójczy, grzybobójczy, czyli ochrony roślin. Nie ma zapachu, łatwo go rozcieńczyć - jak dla mnie sporo zalet, zwłaszcza, że przy marnym stanie storczyków nie miałam nic do stracenia. Dla łatwiejszego zastosowania proporcji nabyłam w aptece strzykawki z dokładną podziałką.
8 października wszystkie storczyki dostały nowe grube podłoże, nowe doniczki z dodatkowymi wypalonymi bocznymi otworami. "Najgorsze", o których pisałam powyżej otrzymały jako podłoże wygotowany keramzyt.
Wszystkie zostały na pół godziny namoczone w Astivicie rozcieńczonym jak do podlewania w wodzie destylowanej.
9 października oglądając je od samego rana zauważyłam wciornastki. Roztworem Astivitu przeznaczonym do interwencji spryskałam moje stadko 2 razy, następnego dnia 1 raz i jeszcze za dwa dni jeden raz.
Do dzisiaj wygląda, że wciornastki przepadły, chociaż z nimi nigdy nie wiadomo...
Niestety jeden ze storczyków być może miał jakąś zaawansowaną chorobę grzybową i musiałam go wyrzucić. Jego liście były całe lepkie, brzegi liści w ciągu kilku dni praktycznie zgniły i po prostu dałam spokój w lęku o resztę gromadki.
Kondycja wszystkich storczyków znacznie się poprawiła, niektóre liście samoczynnie nabrały połysku i wszystkie środkowe nowe listki bardzo urosły.
Martwi mnie ten biały, był 3 pędowy i piękny. Jest w lepszym stanie, ale ciągle coś mu dokucza. Pryskam go Astivitem interwencyjnym, najdłużej nie chciały go opuścić wciornastki.. Jego najmłodszy liść powiększył się o drugie tyle, rośnie, ale ma jakieś białawe kropki, ślady. Na lewym liściu przebarwienie.
![Obrazek](http://images81.fotosik.pl/121/e42ab2bc28036433m.jpg)
Następny ma jeden liść całkiem wykręcony spodem do góry i zagięty jak widać, miał też liść bardzo potężny i długi, który o połowę skróciłam i on chyba się z tego ucieszył, bo widać, że ożyły jego korzonki, chociaż minimalnie, ale coś się dzieje.
Inne wyglądają na zadowolone, chociaż widać ślady po przebytej chorobie. Niemniej niektóre mają nowe korzonki do 5 mm.
U niektórych w popłochu wycięłam zaatakowane liście, a teraz rosną ucięte, ale i nowe środkowe się pojawiły.
![Obrazek](http://images84.fotosik.pl/120/24329e0d6bb0d0f1m.jpg)
Ten był w najgorszym stanie, zmarszczony, oklapnięty, ale widać, że podniósł liście i korzonek ma nowe zielone zakończenie.
Mam jeszcze dendrobium nobile po ogromnych przygodach z różnymi szkodnikami, ale pokażę je w tematach o dendrobiach.