PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
- pull
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2364
- Od: 13 kwie 2012, o 20:39
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Łódź
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Korzystając z usług dwóch największych naszych biur podróży, można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że lot będzie czarterowany. Najczęściej są to samoloty typu Boeing 737 lub Airbus A330. Niestety, na darmowe posiłki czy szklankę wody nie ma co liczyć. Za wszystko trzeba płacić. W żadnym samolocie nie jest wygodnie (na dłuższych trasach), chyba że wykupi się klasę biznes.
Do Kenii lecieliśmy czarterem, chyba Boeing 737, 10 godzin z międzylądowaniem, oczywiście żadnych posiłków ani napojów za darmo nie było.
W zeszłym roku leciałem czarterem na Kubę (Boeing 787 Dreamliner) i wtedy biuro wykupiło jakiś posiłek.
Inaczej jest z przelotami rejsowymi, tu posiłki i napoje są obowiązkowe, wliczone w cenę biletu.
Jeżeli chodzi o szczepienia, to żadnych ubocznych objawów nie odczułem.
Komplet szczepień podróżniczych to pobranie od 4 do 6 szczepionek jednorazowo (każda osobno).
Oczywiście, np. do Tanzanii wystarczy jedno, przeciwko żółtej febrze.
Jednak koniecznym i niezbędnym (wszędzie) jest szczepienie przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby.
Pokonywanie większych odległości na objazdówkach to normalka wpisana w charakter wycieczki.
Dla mnie nie jest to problem. Czas podróży umila obserwacja nieznanych krajobrazów, ludzi, często zwierząt. Czas w podróży mija naprawdę szybko.
Jednego dnia robi się 100 drugiego 500 km. Różnie to bywa.
Po Kenii i Tanzanii przejechaliśmy blisko 2500 km. Niezapomniana i relaksacyjna przejażdżka.
W tydzień 1500 km po Maroku? To mały pikuś.
Boeing 787 Dreamliner
____________________________
Pozdrawiam
Do Kenii lecieliśmy czarterem, chyba Boeing 737, 10 godzin z międzylądowaniem, oczywiście żadnych posiłków ani napojów za darmo nie było.
W zeszłym roku leciałem czarterem na Kubę (Boeing 787 Dreamliner) i wtedy biuro wykupiło jakiś posiłek.
Inaczej jest z przelotami rejsowymi, tu posiłki i napoje są obowiązkowe, wliczone w cenę biletu.
Jeżeli chodzi o szczepienia, to żadnych ubocznych objawów nie odczułem.
Komplet szczepień podróżniczych to pobranie od 4 do 6 szczepionek jednorazowo (każda osobno).
Oczywiście, np. do Tanzanii wystarczy jedno, przeciwko żółtej febrze.
Jednak koniecznym i niezbędnym (wszędzie) jest szczepienie przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby.
Pokonywanie większych odległości na objazdówkach to normalka wpisana w charakter wycieczki.
Dla mnie nie jest to problem. Czas podróży umila obserwacja nieznanych krajobrazów, ludzi, często zwierząt. Czas w podróży mija naprawdę szybko.
Jednego dnia robi się 100 drugiego 500 km. Różnie to bywa.
Po Kenii i Tanzanii przejechaliśmy blisko 2500 km. Niezapomniana i relaksacyjna przejażdżka.
W tydzień 1500 km po Maroku? To mały pikuś.
Boeing 787 Dreamliner
____________________________
Pozdrawiam
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Dziękuję za odpowiedź.
Tak.przez tydz nawet ponad 1500 km.Wycieczka miała tytul---- Magiczne południe.z ...Jak piszesz jednym z dwóch największych biur podróży.
Mnie bardzo przypadły ostatnio do gustu podróże ..Samemu sobie organizowane.Po Europie oczywiście.Bilety na samoloty są nieraz w bardzo niskich cenach.i kierunków coraz więcej.Na maj już mam zaplanowany wyjazd do północnych Włoch i Szwajcarii.
Pozdr.
Ten samolocik.z Twojego zdjęcia to jak Mercedes z małym Fiatem 126p.
Po Europie to da się jeszcze przeżyć latające 2 do 4 godz.
Tak.przez tydz nawet ponad 1500 km.Wycieczka miała tytul---- Magiczne południe.z ...Jak piszesz jednym z dwóch największych biur podróży.
Mnie bardzo przypadły ostatnio do gustu podróże ..Samemu sobie organizowane.Po Europie oczywiście.Bilety na samoloty są nieraz w bardzo niskich cenach.i kierunków coraz więcej.Na maj już mam zaplanowany wyjazd do północnych Włoch i Szwajcarii.
Pozdr.
Ten samolocik.z Twojego zdjęcia to jak Mercedes z małym Fiatem 126p.
Po Europie to da się jeszcze przeżyć latające 2 do 4 godz.
- pull
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2364
- Od: 13 kwie 2012, o 20:39
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Łódź
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Moja fascynacja Afryką trwa od ostatniego wyjazdu do Kenii i Tanzanii. Afryka to zachwycający kontynent i jedyny taki, przez który przebiegają trzy najsłynniejsze równoleżniki: równik i dwa zwrotniki.
Po dziesięciu miesiącach moja biała stopa ponownie stanęła na Czarnym Lądzie. Tutaj człowiek czuje się naprawdę wolnym, z dala od zgiełku wielkich miast i szarości życia.
Decyzja była błyskawiczna - Namibia.
Nie dość że daleko, to jeszcze nie tak łatwo wjechać do Namibii.
Wizy turystycznej nie można otrzymać na lotnisku (jak to często bywa), a jedynie w ambasadzie. Oczywiście w Polsce ambasady namibijskiej nie ma. Najbliższa znajduje się w Berlinie lub Wiedniu. Podanie o wizę trzeba złożyć w dwóch egzemplarzach plus dwa zdjęcia biometryczne oraz ... zaświadczenie z zakładu pracy, oczywiście po angielsku. To jeszcze nie wszystko, a ciśnienie może już znacznie podskoczyć. W samolocie dostaliśmy jeszcze druki do wypełnienia dla urzędu imigracyjnego - prawie kopia wniosku o wizę. Na lotnisku trzeba okazać, na dodatek, lotniczy bilet powrotny. Na szczęście wizy załatwiło biuro podróży i co ważne, koszty wizy znalazły się w kosztach wycieczki.
Jak nie ma ambasady Namibii w Warszawie, tak nie ma bezpośredniego połączenia lotniczego z Warszawy do Windhuk (stolicy Namibii). Jedynie z kilku stolic europejskich można dolecieć tam bez przesiadki.
My lecieliśmy kursem Warszawa - Doha - Windhuk.
Bardzo się ucieszyłem, że będziemy podróżować liniami rejsowymi Qatar Airways. Nigdy nie latałem z tym przewoźnikiem, a słyszałem, że to ścisła czołówka światowa (najnowocześniejsza flota, sympatyczna obsługa na pokładzie, punktualność).
Do stolicy Kataru Doha lecieliśmy pięć godzin.
Lotnisko Hamada w Doha zostało oddane do użytku trzy lata temu i jest drugim największym lotniskiem w regionie, po Dubaju.
Dubaj i Doha to punkty przesiadkowe z Europy do Azji, Australii, Nowej Zelandii, ale też do Afryki. Oba miasta zaciekle rywalizują o pasażerów.
Na początku lutego linie Qatar Airways uruchomiły połączenie z Doha do Auckland w Nowej Zelandii. To najdłuższe połączenie lotnicze na świecie (ponad 14,5 tys. km) obsługiwane przez Boeinga 777.
Nowe lotnisko Hamada w Doha to przestrzeń na wskroś nowoczesna. Katar starał się w jego wnętrza wpleść również sztukę islamską i sztukę użytkową. I tak, poza licznymi restauracjami, sklepami i przestrzenią do odpoczynku, znaleźć możemy na lotnisku również place zabaw, przestrzeń telewizyjną i rodzinną. Jednak daleko mu do lotniska Changi w Singapurze, które trzydziestokrotnie zdobyło tytuł najlepszego.
Symbolem lotniska jest stalowy miś.
Nowoczesne samochody to stały element wystroju lotniska.
Piramidka z figurek z życzeniami na Nowy Rok 2017.
Jeden z wymyślnych placów zabaw dla dzieci.
Lotnisko ma jeden terminal, a w najdalsze rejony można dojechać kolejką elektryczną. Świetna sprawa.
Jeszcze kilka fotek z lotniska
Czeka nas osiem godzin lotu do stolicy Namibii Windhuk.
Jak przystało na czołowe linie lotnicze dostajemy niezbędnik.
A w środku:
Przed południem lądujemy na Hosea Kutako International Airport.
To kameralne lotnisko nieprzystosowane do masowej obsługi turystów.
To co -
WITAM W NAMIBII
cdn
Po dziesięciu miesiącach moja biała stopa ponownie stanęła na Czarnym Lądzie. Tutaj człowiek czuje się naprawdę wolnym, z dala od zgiełku wielkich miast i szarości życia.
Decyzja była błyskawiczna - Namibia.
Nie dość że daleko, to jeszcze nie tak łatwo wjechać do Namibii.
Wizy turystycznej nie można otrzymać na lotnisku (jak to często bywa), a jedynie w ambasadzie. Oczywiście w Polsce ambasady namibijskiej nie ma. Najbliższa znajduje się w Berlinie lub Wiedniu. Podanie o wizę trzeba złożyć w dwóch egzemplarzach plus dwa zdjęcia biometryczne oraz ... zaświadczenie z zakładu pracy, oczywiście po angielsku. To jeszcze nie wszystko, a ciśnienie może już znacznie podskoczyć. W samolocie dostaliśmy jeszcze druki do wypełnienia dla urzędu imigracyjnego - prawie kopia wniosku o wizę. Na lotnisku trzeba okazać, na dodatek, lotniczy bilet powrotny. Na szczęście wizy załatwiło biuro podróży i co ważne, koszty wizy znalazły się w kosztach wycieczki.
Jak nie ma ambasady Namibii w Warszawie, tak nie ma bezpośredniego połączenia lotniczego z Warszawy do Windhuk (stolicy Namibii). Jedynie z kilku stolic europejskich można dolecieć tam bez przesiadki.
My lecieliśmy kursem Warszawa - Doha - Windhuk.
Bardzo się ucieszyłem, że będziemy podróżować liniami rejsowymi Qatar Airways. Nigdy nie latałem z tym przewoźnikiem, a słyszałem, że to ścisła czołówka światowa (najnowocześniejsza flota, sympatyczna obsługa na pokładzie, punktualność).
Do stolicy Kataru Doha lecieliśmy pięć godzin.
Lotnisko Hamada w Doha zostało oddane do użytku trzy lata temu i jest drugim największym lotniskiem w regionie, po Dubaju.
Dubaj i Doha to punkty przesiadkowe z Europy do Azji, Australii, Nowej Zelandii, ale też do Afryki. Oba miasta zaciekle rywalizują o pasażerów.
Na początku lutego linie Qatar Airways uruchomiły połączenie z Doha do Auckland w Nowej Zelandii. To najdłuższe połączenie lotnicze na świecie (ponad 14,5 tys. km) obsługiwane przez Boeinga 777.
Nowe lotnisko Hamada w Doha to przestrzeń na wskroś nowoczesna. Katar starał się w jego wnętrza wpleść również sztukę islamską i sztukę użytkową. I tak, poza licznymi restauracjami, sklepami i przestrzenią do odpoczynku, znaleźć możemy na lotnisku również place zabaw, przestrzeń telewizyjną i rodzinną. Jednak daleko mu do lotniska Changi w Singapurze, które trzydziestokrotnie zdobyło tytuł najlepszego.
Symbolem lotniska jest stalowy miś.
Nowoczesne samochody to stały element wystroju lotniska.
Piramidka z figurek z życzeniami na Nowy Rok 2017.
Jeden z wymyślnych placów zabaw dla dzieci.
Lotnisko ma jeden terminal, a w najdalsze rejony można dojechać kolejką elektryczną. Świetna sprawa.
Jeszcze kilka fotek z lotniska
Czeka nas osiem godzin lotu do stolicy Namibii Windhuk.
Jak przystało na czołowe linie lotnicze dostajemy niezbędnik.
A w środku:
Przed południem lądujemy na Hosea Kutako International Airport.
To kameralne lotnisko nieprzystosowane do masowej obsługi turystów.
To co -
WITAM W NAMIBII
cdn
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Ja....Ja już nie mogę się doczekać dalszego ciągu.
Pozdrawiam podróżnika
- Joaquin
- 200p
- Posty: 260
- Od: 4 lut 2013, o 17:33
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Nie tylko ja czekam z niecierpliwością. Ja już wiem, że szczeka mi opadnie.
Pozdrawiam i czekam na wspaniałe fotki.
Pozdrawiam i czekam na wspaniałe fotki.
Joaquin
- pull
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2364
- Od: 13 kwie 2012, o 20:39
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Łódź
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Namibia jest jednym z najmłodszych państw Afryki - niepodległość uzyskała w 1990 r.
Obszar Namibii jest 2,5 razy większy od Polski z liczbą ludności około 2,4 miliona, daje to gęstość zaludnienia 2 osoby/km?.
Ten kraj potrafi oczarować każdego turystę. Wszyscy wyjeżdżają stąd zadowoleni, bo każdy znalazł coś dla siebie i na pewno zrealizował swoje marzenia. To tu są najpiękniejsze wydmy, przecudne kaniony, bogate w zwierzęta parki narodowe, niezwykłe plemiona - nadal żyjące w tradycyjny sposób, eleganckie kurorty, góry, ocean, pustynia oraz urokliwe miasteczka z kolonialną zabudową.
Rozległe, otwarte przestrzenie Namibii czynią z niej idealne miejsce do podróżowania samochodem. Znajdziemy tu mnóstwo atrakcji, a także liczne mniej lub bardziej komfortowe obozowiska, hotele i lodżie. Namibia jest stosunkowo bezpiecznym krajem, po którym można się poruszać bez większych trudności wynajętym samochodem terenowym - najlepiej 4x4. Łatwo jest wypożyczyć terenowego kampera i w dodatku nie trzeba nawet przywozić żadnego wyposażenia kempingowego.
Takie prywatne safari to najlepsza z możliwych opcji zwiedzania Namibii
Na dachu zamocowane są namioty, które rozkłada się w trzy minuty. Do namiotu wchodzi się po rozkładanej drabince. Takie usytuowanie na wysokości zabezpiecza przed nieproszonymi gośćmi - wężami, skorpionami czy jaszczurkami.
Kamper terenowy jest świetnie wyposażony: w zbiornik na wodę, paliwo, kuchenkę gazową z butlą, stół, krzesła, sztućce, talerze, lodówkę, mapy i nawigację.
Nasza grupa liczyła sześć osób.
Podróżowaliśmy komfortowo ośmioosobowym busikiem, oczywiście z klimą.
Lotnisko znajduje się około 40 km od stolicy Namibii.
Dojeżdżamy do Windhuk, ale nie zwiedzamy miasta. Jak ktoś napisał: jest nudne jak niemieckie parówki.
Kilka zdjęć trzeba jednak zaprezentować, by oddać klimat stolicy.
Szybko wyjeżdżamy z Windhuk i pędzimy w kierunku naszej lodżi, gdzie spędzimy dwie noce.
Większość dróg w Namibii to drogi szutrowe, ale dobrze utrzymane. O dziwo, drogami szutrowymi nierzadko szybciej można się przemieszczać, niż asfaltowymi.
Trzeba przyznać, że te szutry wyglądają niezwykle malowniczo.
Droga do lodżii zajęła nam cztery godziny, ale o monotonii jazdy nie mogło być mowy, mimo sporego zmęczenia po podróży.
Magiczne krajobrazy nie pozwoliły zmrużyć oka.
Na chwilę zatrzymujemy się. Podziwiamy finezję w budowaniu gniazd przez wikłacze.
Pierwsze zwierzęta jakie zobaczyliśmy to oryksy.
Oryks południowy to symbol Namibii.
Pięknie usytuowana lodżia. Szkoda, że nie nasza.
Pierwszy zwiastun końca podróży - jeszcze 5 km.
Wreszcie docieramy do miejsca przeznaczenia.
To sympatyczna lodżia położona na skraju pustyni Namib i jest prowadzona przez niemieckie małżeństwo.
Na froncie rośnie Adenium boehmianum. Z tej endemicznej rośliny Buszmeni pozyskują truciznę do zatruwania strzał. Kilka nasion oczywiście przywiozłem. Może zrobię jakąś miksturę na mszyce.
To nasze pokoje. Najważniejsza klimatyzacja. Moskitiery nie ma, bo i nie ma też komarów.
W lodżii panują dobre warunki do odpoczynku - jest basen, barek, są leżaki i ... dzikie zwierzęta.
Na terenie lodżii gniazduje sporo gatunków ptaków.
Gdzie przebywają ludzie tam wikłacze budują gniazda - może chodzi tu o poczucie bezpieczeństwa.
Długo przyglądam się wikłaczowi maskowemu jak buduje gniazdo. Ptaki te nie mają wrodzonej umiejętności budowy, muszą się tego nauczyć.
wikłacz maskowy
Siedząc na werandzie obserwuję ptaki.
I wpadłem na pomysł, żeby je czymś poczęstować.
bilbil czerwonooki
Na ciasteczko skusił się wikłacz -
tkacz towarzyski
Tkacze występują na terenie trzech państw: Namibii, Botswany i RPA. Ptaki tego gatunku budują ogromne gniazda, które mogą mieć nawet 7 m długości, osiągać masę ponad 1 tony i być zamieszkane przez pięćset osobników.Tkacze są ptakami owadożernymi. Ciekawe, że zasmakowały w ciasteczkach. Mało tego, to mogą nie pić przez całe życie. Wodę pozyskują w całości z pożywienia i procesu oddychania komórkowego.
Pokazał się jeszcze ładny ptaszek (też wikłacz)
dziergacz białobrewy
Po terenie przyległym do lodżii spacerują dzikie zwierzęta.
Cudownie jest z werandy obserwować springboki i gemsboki.
oryks południowy (gemsbok)
skocznik antylopi (springbok)
perlice zwyczajne
A wszystko to na tle skał, które w promieniach zachodzącego słońca, wyglądają jak z bajki.
cdn
____________________
Obszar Namibii jest 2,5 razy większy od Polski z liczbą ludności około 2,4 miliona, daje to gęstość zaludnienia 2 osoby/km?.
Ten kraj potrafi oczarować każdego turystę. Wszyscy wyjeżdżają stąd zadowoleni, bo każdy znalazł coś dla siebie i na pewno zrealizował swoje marzenia. To tu są najpiękniejsze wydmy, przecudne kaniony, bogate w zwierzęta parki narodowe, niezwykłe plemiona - nadal żyjące w tradycyjny sposób, eleganckie kurorty, góry, ocean, pustynia oraz urokliwe miasteczka z kolonialną zabudową.
Rozległe, otwarte przestrzenie Namibii czynią z niej idealne miejsce do podróżowania samochodem. Znajdziemy tu mnóstwo atrakcji, a także liczne mniej lub bardziej komfortowe obozowiska, hotele i lodżie. Namibia jest stosunkowo bezpiecznym krajem, po którym można się poruszać bez większych trudności wynajętym samochodem terenowym - najlepiej 4x4. Łatwo jest wypożyczyć terenowego kampera i w dodatku nie trzeba nawet przywozić żadnego wyposażenia kempingowego.
Takie prywatne safari to najlepsza z możliwych opcji zwiedzania Namibii
Na dachu zamocowane są namioty, które rozkłada się w trzy minuty. Do namiotu wchodzi się po rozkładanej drabince. Takie usytuowanie na wysokości zabezpiecza przed nieproszonymi gośćmi - wężami, skorpionami czy jaszczurkami.
Kamper terenowy jest świetnie wyposażony: w zbiornik na wodę, paliwo, kuchenkę gazową z butlą, stół, krzesła, sztućce, talerze, lodówkę, mapy i nawigację.
Nasza grupa liczyła sześć osób.
Podróżowaliśmy komfortowo ośmioosobowym busikiem, oczywiście z klimą.
Lotnisko znajduje się około 40 km od stolicy Namibii.
Dojeżdżamy do Windhuk, ale nie zwiedzamy miasta. Jak ktoś napisał: jest nudne jak niemieckie parówki.
Kilka zdjęć trzeba jednak zaprezentować, by oddać klimat stolicy.
Szybko wyjeżdżamy z Windhuk i pędzimy w kierunku naszej lodżi, gdzie spędzimy dwie noce.
Większość dróg w Namibii to drogi szutrowe, ale dobrze utrzymane. O dziwo, drogami szutrowymi nierzadko szybciej można się przemieszczać, niż asfaltowymi.
Trzeba przyznać, że te szutry wyglądają niezwykle malowniczo.
Droga do lodżii zajęła nam cztery godziny, ale o monotonii jazdy nie mogło być mowy, mimo sporego zmęczenia po podróży.
Magiczne krajobrazy nie pozwoliły zmrużyć oka.
Na chwilę zatrzymujemy się. Podziwiamy finezję w budowaniu gniazd przez wikłacze.
Pierwsze zwierzęta jakie zobaczyliśmy to oryksy.
Oryks południowy to symbol Namibii.
Pięknie usytuowana lodżia. Szkoda, że nie nasza.
Pierwszy zwiastun końca podróży - jeszcze 5 km.
Wreszcie docieramy do miejsca przeznaczenia.
To sympatyczna lodżia położona na skraju pustyni Namib i jest prowadzona przez niemieckie małżeństwo.
Na froncie rośnie Adenium boehmianum. Z tej endemicznej rośliny Buszmeni pozyskują truciznę do zatruwania strzał. Kilka nasion oczywiście przywiozłem. Może zrobię jakąś miksturę na mszyce.
To nasze pokoje. Najważniejsza klimatyzacja. Moskitiery nie ma, bo i nie ma też komarów.
W lodżii panują dobre warunki do odpoczynku - jest basen, barek, są leżaki i ... dzikie zwierzęta.
Na terenie lodżii gniazduje sporo gatunków ptaków.
Gdzie przebywają ludzie tam wikłacze budują gniazda - może chodzi tu o poczucie bezpieczeństwa.
Długo przyglądam się wikłaczowi maskowemu jak buduje gniazdo. Ptaki te nie mają wrodzonej umiejętności budowy, muszą się tego nauczyć.
wikłacz maskowy
Siedząc na werandzie obserwuję ptaki.
I wpadłem na pomysł, żeby je czymś poczęstować.
bilbil czerwonooki
Na ciasteczko skusił się wikłacz -
tkacz towarzyski
Tkacze występują na terenie trzech państw: Namibii, Botswany i RPA. Ptaki tego gatunku budują ogromne gniazda, które mogą mieć nawet 7 m długości, osiągać masę ponad 1 tony i być zamieszkane przez pięćset osobników.Tkacze są ptakami owadożernymi. Ciekawe, że zasmakowały w ciasteczkach. Mało tego, to mogą nie pić przez całe życie. Wodę pozyskują w całości z pożywienia i procesu oddychania komórkowego.
Pokazał się jeszcze ładny ptaszek (też wikłacz)
dziergacz białobrewy
Po terenie przyległym do lodżii spacerują dzikie zwierzęta.
Cudownie jest z werandy obserwować springboki i gemsboki.
oryks południowy (gemsbok)
skocznik antylopi (springbok)
perlice zwyczajne
A wszystko to na tle skał, które w promieniach zachodzącego słońca, wyglądają jak z bajki.
cdn
____________________
- pull
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2364
- Od: 13 kwie 2012, o 20:39
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Łódź
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Pustynia Namib.
Pustynia ta nie jest największą (zajmuje obszar 81 000 km?), ale za to najstarszą na Ziemi. Namib powstała ponad 55 mln lat temu, wtedy Sahara pokryta była jeszcze zieloną sawanną.
Namib w języku ludu Nama oznacza olbrzymi lub miejsce, gdzie nic nie ma.
Właściwie to nie do końca prawda, że nic tu nie ma. Pomimo ekstremalnie nieprzyjaznego środowiska, po pustyni biega mnóstwo zwierząt. Można tu spotkać nosorożce i słonie, lwy, oryksy, zebry górskie, strusie, hieny brunatne i wiele innych.
By podziwiać jedne z najpiękniejszych i najwyższych wydm świata trzeba wstać wcześnie rano.
Chodzi o to, żeby ulec hipnotycznemu urokowi wydm o wschodzie słońca. Ich kolor jest naprawdę niesamowity i zmienny w zależności od pory dnia i oświetlenia: począwszy od żółtego i pomarańczowego, kończąc na intensywnych czerwieniach i brązach, ale o wschodzie wyglądają najbardziej zjawiskowo.
Podekscytowani przyjeżdżamy pół godziny przed otwarciem Parku.
Jest więc jeszcze czas na zakupy na stacji benzynowej.
Brama wjazdowa do PN Namib-Naukluft.
W sezonie turystycznym, na wjazd, czeka tu co najmniej kilkanaście samochodów w każdej chwili.
Park Namib-Naukluft ma obszar prawie 50 tys. km? i jest czwartym co do wielkości obszarem chronionym na świecie. Obejmuje on większą część pustyni Namib. Atrakcje turystyczne Parku to kanion Sesriem, skaliste góry Naukluft i Sossusvlei ze słynnymi czerwonymi wydmami.
Tuż za bramą lotnisko. Cudownie byłoby polatać Cessną nad pustynią.
Jeszcze lepszym pomysłem byłby lot nad pustynią, ale balonem. Chociaż cena nie byłaby niska, to do przełknięcia. Prawie wszyscy byli chętni. Na przeszkodzie stanął jednak zbyt silny wiatr i napięty program wycieczki.
Wschód słońca na pustyni Namib.
W Namibii istnieje 5450 km dróg asfaltowych i 37000 km dróg szutrowych.
Dziwne, że w Parku poruszamy się drogą asfaltową a nie szutrem. Ale to ma sens.
Drogę asfaltową piaski pustyni nie są w stanie zasypać, a szutrowa zaraz by zniknęła.
Naszym celem jest dotarcie do najsłynniejszej wydmy - Dune 45.
Zaraz trafiamy na oryksy.
Antylopa oryks to symbol Namibii uwzględniony w herbie tego kraju. To wzór przetrwania w najbardziej ekstremalnych warunkach na Ziemi.
To już prawdziwa pustynia:
Nareszcie docieramy do Wydmy 45.
Jest to najczęściej fotografowana wydma na świecie.
Nie po wszystkich wydmach można się tarabanić, ale tylko po wyznaczonych.
45 jest przeznaczona dla turystów.
Około 130 m w pionie, już widać, że będzie ciężko.
Mamy swoisty komfort. Jest w zasadzie pusto. W sezonie turystycznym przebywa tu około 200 osób. Mnóstwo ludzi.
Patrzę za siebie. Podjechała niemiecka wycieczka - kilkanaście osób, ale tylko dwie osoby dotarły na szczyt wydmy. Reszta szybko zrezygnowała.
Jest coraz ciężej. Człowiek zapada się po kostki w sypkim piasku. Stawia kroki półmetrowe, a w końcu okazuje się, że to tylko kilkanaście centymetrów. Ciągle zmuszony jest do pokonywania oporu piasku i walki z osuwaniem się w przeciwnym do zamierzonego kierunku. Mięśnie prawie eksplodowały, płuca łakomie łapały każdy oddech a serce łomotało jak szalone.
Już nawet kolega z grupy mnie prześcignął.
Ale warto było. Jakże tu pięknie. Krajobraz jak z innej planety, malowany słońcem i piaskami pustyni. Dla takich chwil warto żyć.
Długie cienie majestatycznie kładą się po stoku, podkreślając ich niesamowite kształty.
Próbuję sprowokować zejście lawiny. Podobno ta generuje niesamowite efekty akustyczne.
Jest kilka sposobów na powrót. Z wydmy można się sturlać, zjechać na desce lub zbiec. Wybrałem tę ostatnią opcję.
Wejście na szczyt zajęło nam kilkadziesiąt minut, bieg w dół minutę. Miękki piasek świetnie amortyzuje obciążenia stawów. Naprawdę przednia zabawa.
Niedobitki z naszej grupy schodzą dopiero po 15 minutach.
Chwila odpoczynku po heroicznym wyczynie potrzebna.
W planach mamy jeszcze dotarcie do kultowego miejsca Namibii - Dead Vlei
cdn
________________________________
Pustynia ta nie jest największą (zajmuje obszar 81 000 km?), ale za to najstarszą na Ziemi. Namib powstała ponad 55 mln lat temu, wtedy Sahara pokryta była jeszcze zieloną sawanną.
Namib w języku ludu Nama oznacza olbrzymi lub miejsce, gdzie nic nie ma.
Właściwie to nie do końca prawda, że nic tu nie ma. Pomimo ekstremalnie nieprzyjaznego środowiska, po pustyni biega mnóstwo zwierząt. Można tu spotkać nosorożce i słonie, lwy, oryksy, zebry górskie, strusie, hieny brunatne i wiele innych.
By podziwiać jedne z najpiękniejszych i najwyższych wydm świata trzeba wstać wcześnie rano.
Chodzi o to, żeby ulec hipnotycznemu urokowi wydm o wschodzie słońca. Ich kolor jest naprawdę niesamowity i zmienny w zależności od pory dnia i oświetlenia: począwszy od żółtego i pomarańczowego, kończąc na intensywnych czerwieniach i brązach, ale o wschodzie wyglądają najbardziej zjawiskowo.
Podekscytowani przyjeżdżamy pół godziny przed otwarciem Parku.
Jest więc jeszcze czas na zakupy na stacji benzynowej.
Brama wjazdowa do PN Namib-Naukluft.
W sezonie turystycznym, na wjazd, czeka tu co najmniej kilkanaście samochodów w każdej chwili.
Park Namib-Naukluft ma obszar prawie 50 tys. km? i jest czwartym co do wielkości obszarem chronionym na świecie. Obejmuje on większą część pustyni Namib. Atrakcje turystyczne Parku to kanion Sesriem, skaliste góry Naukluft i Sossusvlei ze słynnymi czerwonymi wydmami.
Tuż za bramą lotnisko. Cudownie byłoby polatać Cessną nad pustynią.
Jeszcze lepszym pomysłem byłby lot nad pustynią, ale balonem. Chociaż cena nie byłaby niska, to do przełknięcia. Prawie wszyscy byli chętni. Na przeszkodzie stanął jednak zbyt silny wiatr i napięty program wycieczki.
Wschód słońca na pustyni Namib.
W Namibii istnieje 5450 km dróg asfaltowych i 37000 km dróg szutrowych.
Dziwne, że w Parku poruszamy się drogą asfaltową a nie szutrem. Ale to ma sens.
Drogę asfaltową piaski pustyni nie są w stanie zasypać, a szutrowa zaraz by zniknęła.
Naszym celem jest dotarcie do najsłynniejszej wydmy - Dune 45.
Zaraz trafiamy na oryksy.
Antylopa oryks to symbol Namibii uwzględniony w herbie tego kraju. To wzór przetrwania w najbardziej ekstremalnych warunkach na Ziemi.
To już prawdziwa pustynia:
Nareszcie docieramy do Wydmy 45.
Jest to najczęściej fotografowana wydma na świecie.
Nie po wszystkich wydmach można się tarabanić, ale tylko po wyznaczonych.
45 jest przeznaczona dla turystów.
Około 130 m w pionie, już widać, że będzie ciężko.
Mamy swoisty komfort. Jest w zasadzie pusto. W sezonie turystycznym przebywa tu około 200 osób. Mnóstwo ludzi.
Patrzę za siebie. Podjechała niemiecka wycieczka - kilkanaście osób, ale tylko dwie osoby dotarły na szczyt wydmy. Reszta szybko zrezygnowała.
Jest coraz ciężej. Człowiek zapada się po kostki w sypkim piasku. Stawia kroki półmetrowe, a w końcu okazuje się, że to tylko kilkanaście centymetrów. Ciągle zmuszony jest do pokonywania oporu piasku i walki z osuwaniem się w przeciwnym do zamierzonego kierunku. Mięśnie prawie eksplodowały, płuca łakomie łapały każdy oddech a serce łomotało jak szalone.
Już nawet kolega z grupy mnie prześcignął.
Ale warto było. Jakże tu pięknie. Krajobraz jak z innej planety, malowany słońcem i piaskami pustyni. Dla takich chwil warto żyć.
Długie cienie majestatycznie kładą się po stoku, podkreślając ich niesamowite kształty.
Próbuję sprowokować zejście lawiny. Podobno ta generuje niesamowite efekty akustyczne.
Jest kilka sposobów na powrót. Z wydmy można się sturlać, zjechać na desce lub zbiec. Wybrałem tę ostatnią opcję.
Wejście na szczyt zajęło nam kilkadziesiąt minut, bieg w dół minutę. Miękki piasek świetnie amortyzuje obciążenia stawów. Naprawdę przednia zabawa.
Niedobitki z naszej grupy schodzą dopiero po 15 minutach.
Chwila odpoczynku po heroicznym wyczynie potrzebna.
W planach mamy jeszcze dotarcie do kultowego miejsca Namibii - Dead Vlei
cdn
________________________________
- Joaquin
- 200p
- Posty: 260
- Od: 4 lut 2013, o 17:33
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Fantastyczne zdjęcia, przepiękne widoki, kolejny raz odleciałem oglądając Twoją relację z wspaniałej wycieczki. Dzięki i pozdrawiam.
Joaquin
- pull
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2364
- Od: 13 kwie 2012, o 20:39
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Łódź
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Aby dostać się do Dead Vlei, jednak kultowego miejsca pustyni Namib, musimy przesiąść się do samochodu 4×4.
W naszym przypadku była to Toyota Land Cruiser.
A dla bardziej wymagających:
Do punktu przeznaczenia jedziemy ponad pół godziny. Podziwiamy pustynię.
Za czerwoną barwą wydm kryje się naturalna glinka pigmentowa - ochra żelazista.
Podziwiamy też roślinność pustynną, która by móc tu rosnąć, ewoluowała wiele milionów lat.
Na pustyni Namib można spotkać 3500 gatunków roślin.
Dojeżdżamy do miejsca, gdzie czekają nas jeszcze dwa kilometry pieszej wędrówki.
Czerpać moc i energię z Namib można na kilka sposobów.
W końcu docieramy do Dead Vlei (Martwe Bagno).
Dziesięć wieków temu wylała tu rzeka Tsauchab. Na podmokłym terenie szybko wyrosły piękne akacje. Ale klimat ulegał zmianom i wydmy odcięły dopływ wody. Z czasem drzewa uschły a ich konary zdobią teraz to miejsce, nadając mu niepowtarzalny klimat.
Dead Vlei to miejsce gdzie odbyło się wiele sesji modowych, nakręcono zdjęcia do kilku filmów, zrobiono niezliczoną liość zdjęć.
Ja to mam szczęście. Prawie zawsze na wyjeździe spotykam ślub lub wesele. Japonia, Wenezuela, Gruzja ...
Sesja ślubna w takim miejscu - marzenie.
Też sobie zrobiłem.
Nad Dead Vlei góruje majestatycznie najwyższa wydma Sossusvlei - Big Daddy (około 350 m).
Na zdjęciu widać jak grupka turystów mozolnie pnie się ku szczytowi. Część wybrała drogę powrotną po największej pochyłości. Strasznie im zazdrościłem tej wspinaczki, no i takiego zejścia. To musiało być przeżycie, a te powidoki.
Pora wracać. Nasze samochody zaparkowane są tam, w oazie.
Nad oazą piętrzy się druga co do wielkości wydma Sossusvlei - Big Mama (ponad 300 m).
Kiedy w Polsce jest zima, na półkuli południowej (Namibia) gorące lato. Temperatura na pustyni wzrasta do 40°C. Nocą jednak często spada do 0. My nie odczuwaliśmy takiego żaru, przyjemny wiaterek sprawiał, że mieliśmy swoisty komfort termiczny. Jednakowoż piasek potrafi się nagrzać się do temperatury ponad 70°C i solidnie parzyć w stopy.
Dla niektórych i tak było ciężko. W tle Big Mama Dune.
Ostatnie spojrzenie na piaski pustyni. Jedziemy do Sesriem Canyon.
Krajobrazy zmieniają się na bardziej kamieniste.
Sesriem Canyon to kanion wyjątkowy, naturalnie wyrzeźbiony w lokalnej skale osadowej przez wody rzeki Tsauchab. Ma około kilometra długości i 30 metrów głębokości. Wycieczka dnem kanionu jest niesamowitym przeżyciem. Przedziwne, majestatyczne formy skalne tworzą imponujące wrażenie, a światło słoneczne wydobywa najróżniejsze kształty i kolory.
Zapraszam na spacer po dnie kanionu.
Jednak najpiękniejszym kanionem w Namibii jest Fish River Canyon (program nie przewidywał podziwianie tego kanionu - wielka szkoda).
Fish River Canyon znajduje się na południu kraju i jest największym kanionem w Afryce i drugim co do wielkości na świecie ? ustępuje tylko słynnemu Wielkiemu Kanionowi w Kolorado w USA. Wydaje się gigantyczny i robi ogromne wrażenie. Długość koryta dochodzi do 160 km, szerokość do 27 km, a głębokość miejscami nawet do 550 m.
Wczesnym popołudniem wracamy do lodżii.
Czas wolny.
cdn
__________________________
W naszym przypadku była to Toyota Land Cruiser.
A dla bardziej wymagających:
Do punktu przeznaczenia jedziemy ponad pół godziny. Podziwiamy pustynię.
Za czerwoną barwą wydm kryje się naturalna glinka pigmentowa - ochra żelazista.
Podziwiamy też roślinność pustynną, która by móc tu rosnąć, ewoluowała wiele milionów lat.
Na pustyni Namib można spotkać 3500 gatunków roślin.
Dojeżdżamy do miejsca, gdzie czekają nas jeszcze dwa kilometry pieszej wędrówki.
Czerpać moc i energię z Namib można na kilka sposobów.
W końcu docieramy do Dead Vlei (Martwe Bagno).
Dziesięć wieków temu wylała tu rzeka Tsauchab. Na podmokłym terenie szybko wyrosły piękne akacje. Ale klimat ulegał zmianom i wydmy odcięły dopływ wody. Z czasem drzewa uschły a ich konary zdobią teraz to miejsce, nadając mu niepowtarzalny klimat.
Dead Vlei to miejsce gdzie odbyło się wiele sesji modowych, nakręcono zdjęcia do kilku filmów, zrobiono niezliczoną liość zdjęć.
Ja to mam szczęście. Prawie zawsze na wyjeździe spotykam ślub lub wesele. Japonia, Wenezuela, Gruzja ...
Sesja ślubna w takim miejscu - marzenie.
Też sobie zrobiłem.
Nad Dead Vlei góruje majestatycznie najwyższa wydma Sossusvlei - Big Daddy (około 350 m).
Na zdjęciu widać jak grupka turystów mozolnie pnie się ku szczytowi. Część wybrała drogę powrotną po największej pochyłości. Strasznie im zazdrościłem tej wspinaczki, no i takiego zejścia. To musiało być przeżycie, a te powidoki.
Pora wracać. Nasze samochody zaparkowane są tam, w oazie.
Nad oazą piętrzy się druga co do wielkości wydma Sossusvlei - Big Mama (ponad 300 m).
Kiedy w Polsce jest zima, na półkuli południowej (Namibia) gorące lato. Temperatura na pustyni wzrasta do 40°C. Nocą jednak często spada do 0. My nie odczuwaliśmy takiego żaru, przyjemny wiaterek sprawiał, że mieliśmy swoisty komfort termiczny. Jednakowoż piasek potrafi się nagrzać się do temperatury ponad 70°C i solidnie parzyć w stopy.
Dla niektórych i tak było ciężko. W tle Big Mama Dune.
Ostatnie spojrzenie na piaski pustyni. Jedziemy do Sesriem Canyon.
Krajobrazy zmieniają się na bardziej kamieniste.
Sesriem Canyon to kanion wyjątkowy, naturalnie wyrzeźbiony w lokalnej skale osadowej przez wody rzeki Tsauchab. Ma około kilometra długości i 30 metrów głębokości. Wycieczka dnem kanionu jest niesamowitym przeżyciem. Przedziwne, majestatyczne formy skalne tworzą imponujące wrażenie, a światło słoneczne wydobywa najróżniejsze kształty i kolory.
Zapraszam na spacer po dnie kanionu.
Jednak najpiękniejszym kanionem w Namibii jest Fish River Canyon (program nie przewidywał podziwianie tego kanionu - wielka szkoda).
Fish River Canyon znajduje się na południu kraju i jest największym kanionem w Afryce i drugim co do wielkości na świecie ? ustępuje tylko słynnemu Wielkiemu Kanionowi w Kolorado w USA. Wydaje się gigantyczny i robi ogromne wrażenie. Długość koryta dochodzi do 160 km, szerokość do 27 km, a głębokość miejscami nawet do 550 m.
Wczesnym popołudniem wracamy do lodżii.
Czas wolny.
cdn
__________________________
- pull
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2364
- Od: 13 kwie 2012, o 20:39
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Łódź
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Co najlepiej przywieźć z Namibii na pamiątkę?
Oczywiście czerwony piasek pustyni Namib.
Właściciele lodżii właśnie obdarowali nas taką sympatyczną pamiątką.
Wcześnie rano wyjeżdżamy do nadmorskiego kurortu Namibii - Swakopmund.
Daleko nie ujechaliśmy. Zaraz zatrzymujemy się w Solitaire.
Solitaire to pustynna osada w środkowej części kraju. Jest tu stacja benzynowa, sklep i lodżia.
Podobno można tu zjeść najlepszą szarlotkę w tej części Namibii.
Na terenie oazy, w charakterze dekoracji, stoją zasypane piaskiem wraki samochodów z lat 40. i 50.
Nasz wzrok przyciągają ciekawe zwierzątka - afrowiórki pręgowane (wiewiórki ziemne).
Ich ulubionym zajęciem, oprócz jedzenia, jest kopanie. Kopią od rana do wieczora. I żaden upał im nie straszny. Potrafią ze swojego długiego, puszystego ogona zrobić coś na kształt parasola chroniącego przed upalnym słońcem.
Gdzieś w pobliżu przemknął mangustolisek afrykański (mangusta lisia)
Po sympatycznym postoju ruszamy w drogę.
Jedziemy szerokopasmową autostradą. Taką widziałem tylko w Dubaju (8 pasów w jedną stronę) i może w Szanghaju.
W pewnym momencie natykamy się na ciekawskie zebry.
Dalszej jazdy nie będzie?
W końcu nadeszła ta chwila. Przekraczamy zwrotnik Koziorożca. Zgodnie z tradycją, po przekroczeniu jednego z trzech głównych równoleżników - przynajmniej pierwszy raz, powinien strzelić korek od szampana. Ale nie strzelił. W każdym razie wieczorem solidnie uczciliśmy ten moment.
Podróżujemy przez odludny, księżycowy krajobraz Kuiseb Moon Valley, mijając wspaniałe kaniony Kuiseb i Ghaub.
Spotykamy ciekawe drzewo.
To drzewo kołczanowe, kokerboom - jeden z najwyższych aloesów.
Buszmeni wykorzystują go do sporządzania kołczanów i ... lodówek. Ponieważ ich włóknista tkanka przyczynia się do ochładzania wnętrza na skutek przepływu powietrza, można tam (w pniach) przechowywać wodę, mięso i warzywa.
Zbliżamy się do oceanu. Już czuć jego powiew.
Dotarliśmy do najwyższej wydmy Namibii Dune 7.
Można tu pojeździć na quadach (jeździłem quadami po pustyni w Egipcie, niesamowita frajda).
Można też napić się piwa lub coli.
Docieramy do Walvis Bay.
Walvis Bay to zarówno nazwa głównego portu i trzeciego co do wielkości miasta kraju, jak i pobliskiej zatoki.
My jedziemy nad zatokę podziwiać flamingi. W szczytowym okresie jest ich tu kilkanaście tysięcy osobników.
Walvis Bay chwilami bardziej przypomina miasto w Kalifornii niźli afrykańską mieścinę.
Do Swakopmund już blisko.
cdn
___________________________________
Oczywiście czerwony piasek pustyni Namib.
Właściciele lodżii właśnie obdarowali nas taką sympatyczną pamiątką.
Wcześnie rano wyjeżdżamy do nadmorskiego kurortu Namibii - Swakopmund.
Daleko nie ujechaliśmy. Zaraz zatrzymujemy się w Solitaire.
Solitaire to pustynna osada w środkowej części kraju. Jest tu stacja benzynowa, sklep i lodżia.
Podobno można tu zjeść najlepszą szarlotkę w tej części Namibii.
Na terenie oazy, w charakterze dekoracji, stoją zasypane piaskiem wraki samochodów z lat 40. i 50.
Nasz wzrok przyciągają ciekawe zwierzątka - afrowiórki pręgowane (wiewiórki ziemne).
Ich ulubionym zajęciem, oprócz jedzenia, jest kopanie. Kopią od rana do wieczora. I żaden upał im nie straszny. Potrafią ze swojego długiego, puszystego ogona zrobić coś na kształt parasola chroniącego przed upalnym słońcem.
Gdzieś w pobliżu przemknął mangustolisek afrykański (mangusta lisia)
Po sympatycznym postoju ruszamy w drogę.
Jedziemy szerokopasmową autostradą. Taką widziałem tylko w Dubaju (8 pasów w jedną stronę) i może w Szanghaju.
W pewnym momencie natykamy się na ciekawskie zebry.
Dalszej jazdy nie będzie?
W końcu nadeszła ta chwila. Przekraczamy zwrotnik Koziorożca. Zgodnie z tradycją, po przekroczeniu jednego z trzech głównych równoleżników - przynajmniej pierwszy raz, powinien strzelić korek od szampana. Ale nie strzelił. W każdym razie wieczorem solidnie uczciliśmy ten moment.
Podróżujemy przez odludny, księżycowy krajobraz Kuiseb Moon Valley, mijając wspaniałe kaniony Kuiseb i Ghaub.
Spotykamy ciekawe drzewo.
To drzewo kołczanowe, kokerboom - jeden z najwyższych aloesów.
Buszmeni wykorzystują go do sporządzania kołczanów i ... lodówek. Ponieważ ich włóknista tkanka przyczynia się do ochładzania wnętrza na skutek przepływu powietrza, można tam (w pniach) przechowywać wodę, mięso i warzywa.
Zbliżamy się do oceanu. Już czuć jego powiew.
Dotarliśmy do najwyższej wydmy Namibii Dune 7.
Można tu pojeździć na quadach (jeździłem quadami po pustyni w Egipcie, niesamowita frajda).
Można też napić się piwa lub coli.
Docieramy do Walvis Bay.
Walvis Bay to zarówno nazwa głównego portu i trzeciego co do wielkości miasta kraju, jak i pobliskiej zatoki.
My jedziemy nad zatokę podziwiać flamingi. W szczytowym okresie jest ich tu kilkanaście tysięcy osobników.
Walvis Bay chwilami bardziej przypomina miasto w Kalifornii niźli afrykańską mieścinę.
Do Swakopmund już blisko.
cdn
___________________________________
- pull
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2364
- Od: 13 kwie 2012, o 20:39
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Łódź
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Ewo, Grażynko, Joaquin, miło mi, że czytacie tę relację i że budzi pozytywne odczucia.
Ewo, na pewno się domyślasz, że najciekawsze jeszcze przed nami.
Niestety, następny odcinek dopiero po Świętach.
__________________________
pozdrawiam - Piotrek
Ewo, na pewno się domyślasz, że najciekawsze jeszcze przed nami.
Niestety, następny odcinek dopiero po Świętach.
__________________________
pozdrawiam - Piotrek
- pull
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2364
- Od: 13 kwie 2012, o 20:39
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Łódź
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Wyjeżdżamy z Walvis Bay.
Asfaltowa droga biegnie wzdłuż wybrzeża i jest niezwykle malownicza.
Chociaż najpiękniejsze widoki można podziwiać kiedy góry (skały) spotykają się z oceanem, to spotkanie z oceanem pustyni również wygląda imponująco.
Między Walvis Bay a Swakopmund istnieje odcinek plaży - "Long Beach".
Dojeżdżamy do Swakopmund.
Swakopmund to romantyczne miasteczko, gdzie nadal odczuwa się silny wpływ niemieckich kolonizatorów. Turysta (wyposzczony na ogromnym namibijskim odludziu) spragniony cywilizacji znajdzie tu wszystko: świetnie zaopatrzoną sieć supermarketów, dostęp do wi-fi, kilkanaście nadmorskich knajpek serwujących pyszne owoce morza, nocne kluby, hotele i ...
możliwość uprawiania sportów ekstremalnych - quadbiking, sandboarding, skydiving.
Największą sławę Swakopmund zyskało w 2006 roku. To tu na świat przyszła córka znanej aktorskiej pary Angeliny Jolie i Brada Pitta - Shiloh Nouvel. Decyzja znanej pary o porodzie w Namibii szczególnie ucieszyła rząd namibijski, który liczył na rozgłos i promocję dla swego kraju. Aktorom zapewniono więc prywatność i ochronę, na którą nie mogliby liczyć w USA czy Europie. Część śledzących każdy krok pary reporterów i paparazzi w ogóle nie zostało wpuszczonych do Namibii.
Natknęliśmy się na uczniowski happening. To świetna okazja aby poznać proporcje mieszkańców ze względu na kolor skóry.
To bardzo ciekawe jest, to przecież Czarna Afryka.
To nasz hotel. Spaliśmy tu dwie noce.
Zakwaterowano nas w ładnym pokoju ...
... z widokiem na ocean.
Ciekawa architektura, kolorowa zabudowa, latarnia morska i molo przypominają europejskie kurorty.
Kurcze, ale tam czysto.
Miejski bazarek z pamiątkami. Tutaj udało się kupić upominek w cenie 1/4 od wyjściowej. To wyjazdowy rekord negocjacyjny.
Urokliwe alejki spacerowe wśród palm, gdzie można milo spędzić czas.
Po terenach zielonych miasteczka spacerują stada perlic zwyczajnych.
Ładne i czyste plaże nie zachęcają jednak do kąpieli.
Zimny Prąd Benguelski opływający wybrzeże Namibii powoduje, że woda ma tu około 10 stopni.
Mimo to chętnych do kąpieli nie brakuje.
Do atrakcji Swakopmund należy akwarium morskie ...
... oraz molo
U wejścia na molo znajduje się kilka restauracji, gdzie można zjeść świeże owoce morza i napić się piwa.
A piwo w Namibii jest absolutnie znakomite.
Sam spacer po molo to zawsze wielka frajda.
Niewątpliwą atrakcją miasteczka jest Kristall Galerie.
To tu można zobaczyć największy na świecie kwarcowy kryształ. Jego wymiary to 3m x 3.5m i ponad 14 ton masy.
W galerii możemy zobaczyć wszystko co kryje pustynia Namib: metale szlachetne, kamienie szlachetne, kryształy, diamenty.
Jest tu znakomicie zaaranżowane pomieszczenie dla odkrywców i poszukiwaczy skarbów.
W zagłębieniach umieszczono prawdziwe skarby.
Kamyki te można kupić w dowolnych ilościach za nieduże pieniądze.
Wypatrzyć i wyłuskać te najpiękniejsze, to zabawa na kilka godzin.
W Galerii znajdują się też manufaktura wyrobów ze złota i kamieni szlachetnych, jaskinia kryształowa i butik z biżuterią.
cdn
_______________________________
Asfaltowa droga biegnie wzdłuż wybrzeża i jest niezwykle malownicza.
Chociaż najpiękniejsze widoki można podziwiać kiedy góry (skały) spotykają się z oceanem, to spotkanie z oceanem pustyni również wygląda imponująco.
Między Walvis Bay a Swakopmund istnieje odcinek plaży - "Long Beach".
Dojeżdżamy do Swakopmund.
Swakopmund to romantyczne miasteczko, gdzie nadal odczuwa się silny wpływ niemieckich kolonizatorów. Turysta (wyposzczony na ogromnym namibijskim odludziu) spragniony cywilizacji znajdzie tu wszystko: świetnie zaopatrzoną sieć supermarketów, dostęp do wi-fi, kilkanaście nadmorskich knajpek serwujących pyszne owoce morza, nocne kluby, hotele i ...
możliwość uprawiania sportów ekstremalnych - quadbiking, sandboarding, skydiving.
Największą sławę Swakopmund zyskało w 2006 roku. To tu na świat przyszła córka znanej aktorskiej pary Angeliny Jolie i Brada Pitta - Shiloh Nouvel. Decyzja znanej pary o porodzie w Namibii szczególnie ucieszyła rząd namibijski, który liczył na rozgłos i promocję dla swego kraju. Aktorom zapewniono więc prywatność i ochronę, na którą nie mogliby liczyć w USA czy Europie. Część śledzących każdy krok pary reporterów i paparazzi w ogóle nie zostało wpuszczonych do Namibii.
Natknęliśmy się na uczniowski happening. To świetna okazja aby poznać proporcje mieszkańców ze względu na kolor skóry.
To bardzo ciekawe jest, to przecież Czarna Afryka.
To nasz hotel. Spaliśmy tu dwie noce.
Zakwaterowano nas w ładnym pokoju ...
... z widokiem na ocean.
Ciekawa architektura, kolorowa zabudowa, latarnia morska i molo przypominają europejskie kurorty.
Kurcze, ale tam czysto.
Miejski bazarek z pamiątkami. Tutaj udało się kupić upominek w cenie 1/4 od wyjściowej. To wyjazdowy rekord negocjacyjny.
Urokliwe alejki spacerowe wśród palm, gdzie można milo spędzić czas.
Po terenach zielonych miasteczka spacerują stada perlic zwyczajnych.
Ładne i czyste plaże nie zachęcają jednak do kąpieli.
Zimny Prąd Benguelski opływający wybrzeże Namibii powoduje, że woda ma tu około 10 stopni.
Mimo to chętnych do kąpieli nie brakuje.
Do atrakcji Swakopmund należy akwarium morskie ...
... oraz molo
U wejścia na molo znajduje się kilka restauracji, gdzie można zjeść świeże owoce morza i napić się piwa.
A piwo w Namibii jest absolutnie znakomite.
Sam spacer po molo to zawsze wielka frajda.
Niewątpliwą atrakcją miasteczka jest Kristall Galerie.
To tu można zobaczyć największy na świecie kwarcowy kryształ. Jego wymiary to 3m x 3.5m i ponad 14 ton masy.
W galerii możemy zobaczyć wszystko co kryje pustynia Namib: metale szlachetne, kamienie szlachetne, kryształy, diamenty.
Jest tu znakomicie zaaranżowane pomieszczenie dla odkrywców i poszukiwaczy skarbów.
W zagłębieniach umieszczono prawdziwe skarby.
Kamyki te można kupić w dowolnych ilościach za nieduże pieniądze.
Wypatrzyć i wyłuskać te najpiękniejsze, to zabawa na kilka godzin.
W Galerii znajdują się też manufaktura wyrobów ze złota i kamieni szlachetnych, jaskinia kryształowa i butik z biżuterią.
cdn
_______________________________
- Joaquin
- 200p
- Posty: 260
- Od: 4 lut 2013, o 17:33
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Uwielbiam oglądać takie zdjęcia. Piękne widoki, piękne skarby z pustyni Namib, jak widzę takie kamyki jestem chory.
Muszę poszukać piwa z Namibii
Dzięki i pozdrawiam.
Muszę poszukać piwa z Namibii
Dzięki i pozdrawiam.
Joaquin