No i stało się... ja mieszczuch pospolity co to potrafi i kaktusy ususzyć, nabyłam w lipcu 2016 działeczkę na ROD. Działka spora... zapuszczona niezmiernie... ze starymi, chorującymi drzewami, opanowana przez podagrycznik i paprocie... z rozpadającym się domkiem. Ale co tam... ja z tych walecznych i tak łatwo się nie zniechęcę. Masa roboty przede mną. W pierwszej kolejności wytępić podagrycznik bo sałatka z niego mi nie smakuje . Już wiem, że siłą mięśni temu nie podołam. Grządkę pod maliny, poziomki i borówki cztery razy traktowałam widłami i wywiozłam kilka worów kłączy tego pieruństwa... a po wsadzeniu krzewów to cholerstwo nadal wyłazi... od wiosny piędzelek i Fernando na gada. W innych zakątkach, gdzie to pieruństwo się zadomowiło też potraktuję je chemią. Na terenie chwastów po starym warzywniaku zagościła od października trawka. Brzoskwinie na jesieni zostały skąpane miedzianem. Domek do remontu został odsłonięty... musiałam ściąć starą winorośl ale niewielka strata bo niesmaczne owoce miała. Teraz czekam na luty i jakieś pogodne dni... bo kilka drzewek do usunięcia jest... a kilka trzeba odmłodzić.
Kochani Forumowicze trzymajcie kciuki za moją wytrwałość i wspomagajcie mnie wiedzą a ja obiecuję zdawać relację co i jak w temacie ogrodowym.
Pozdrawiam Asiczka
Witaj Asiu ,z przyjemnością będę śledziła twoje postępy . Sama dwa miesiące temu kupiłam nową działkę i działkową przygodę zaczynam od początku.
Zdradź jak dużą masz działkę i jakie masz względem niej plany.
Iwonko moja działeczka ma prawie 600 m2. Początkowo chciałam mieć tylko trawę i drzewka owocowe... ale jak zanurzyłam ręce w ziemi moje plany bardzo się zmieniły. Jesienią wsadziłam wiśnię i gruszę, które mają zastąpić wycięte drzewka... mam dwie ogromne aronie, które planuję odmłodzić, jedną w tym roku... a za rok drugą gdyż zakochałam się w ich smaku. Dodałam też malinę oraz cztery krzewy borówki i dwa pigwowce japońskie. Marzą mi się actinidie i ogródek warzywny na podniesionych rabatach. Mam nadzieję, że choć dwie uda mi się zorganizować wiosną. Ogromnie nęcą mnie kwiaty... ale chyba nie dam rady zorganizować rabat kwiatowych w tym roku... najpierw muszę uporać się z podagrycznikiem i wycinką. Twoja działeczka szybko stanie się perełką byłam z wizytą i wiem, że masz doświadczenie, którego wieloletnim działkowcom zazdroszczę... ale połknęłam bakcyla... nauczę się i ja
Asiu trzymam kciuki i wiem, że dasz radę. A później jak już będzie widać efekty to będziesz chciała więcej i więcej Działeczka spora więc będzie wiele możliwości
I ja się tu wpiszę by czasem zajżeć i kibicować bo:
- sam jestem na podobnym etapie
- również interesują mnie drzewa owocowe (i mocno aktinidie więc tutaj życzę powodzenia)
- mam podobną "strefę klimatyczna" bo od Częstochowy mam rzut beretem
Dużo pracy przed Tobą ale efekty zawsze cieszą więc nie ma co się zrażać:)
Ja również zazdroszczę Ci powierzchni do zagospodarowania. Sporo już zrobiłaś na swojej działce. Myślę, że powoli dasz radę ogarnąć resztę.
Podagrycznik udało mi się wytępić bez ciężkiej chemii. Zanim zrobiłam rabaty to trzy razy przekopałam teren i ręcznie wybierałam kłącza. Na razie mam z nim spokój.
Życzę Ci wytrwałości i powodzenia w realizowaniu swoich planów działkowych.
Dziękuję za wsparcie:) ... dzisiaj odwiedziłam moje nowe krzaczki, śpią pod pierzynką śniegu.
Już nie mogę się doczekać wiosny, zebrałam już siły na walkę z podagrycznikiem. Hala u mnie trzykrotne przekopanie widłami i wyrzucenie kilkunastu wotków kłączy nie przyniosło oczekiwanych rezultatów mimo, że w moim przekonaniu, byłam bardzo dokładna. No cóż... wspomogę się nieco chemią.
Witaj, Asiu wśród zielonozakręconych!
Masz taką działkę, jak moje dwie. Dużą. Potencjał do zagospodarowania i do pracy też duży. Z pewnością nie będziesz cierpiała na brak pracy ani na nudę.
Z przyjemnością popodglądam Twoje zmagania, jeśli pozwolisz.
Aktualnie nie pozostaje nam nic innego, jak tylko czekać upragnionej wiosny.
A potem już będzie się działo!