Hej
mam dwie wiadomości. Jedna jest taka, że tak jak koledzy pisali u mnie też w tym roku pojawiły się takie megachne murarki ogrodowe, ze dwa razy większe niż miałem w pierwszym roku hodowli. Jest ich w tym roku bardzo dużo i zajmują wszelkie dostępne materiały. Nawet papier, na który w zeszłym roku nie chciały nawet spojrzeć, a który jakimś cudem przetrwał do tego roku, zajmują że aż miło. Ja jeszcze siedzę i produkuję kolejne rurki
bo większość przygotowanego materiału jest już zalepiona. Latają jak opętane, chyba niosą urobek z kasztanowców. Robinia ma jeszcze chwile i będzie kwitła. Powinno być dobrze.
Zacząłem od tych lepszych informacji. Teraz czas na gorsze. Zaniepokojony opóźnianiem się wygryzania nożycówek postanowiłem wczoraj dobrać się do ich trzcinek. Miałem tego ok 50 sztuk. Z gniazd wydobyłem ponad 200 owadów. Martwych. Ok 5 sztuk było jeszcze ledwo żywych, ale wątpię czy miały tyle energii żeby dolecieć na jakikolwiek kwiat, żeby pożywić się nektarem. Niektóre były wygryzione z kokonów, ale większość zamarła w kokonach.
Co ciekawe, wraz z nożycówkami zaplątały się dwie rurki z murarką, i tam sytuacja podobna, tyle tylko, że murarki wszystkie były wygryzione i martwe.
Dodatkowo, w trzcinkach znalazłem też kilka pasożytów (Monosaphyga clavicornis), które podzieliły los swych żywicieli.
Nie mam pojęcia jaki jest tego powód. Całą zimę były w domku na dworze, więc nie były dogrzewane. Lodówki nie widziały. Mrozów dużych zimą nie było. Jedyne co mi przychodzi do głowy to to, że zima była ciepła ---> zużyły więcej niż zazwyczaj materiału zapasowego, i wiosna była fatalna jeśli chodzi o pogodę ---> czekały na prawdziwe ciepło i się nie doczekały. Generalnie nie widzę żadnej nożycówki aby kręciła się wokół domków.