Ebabka pisze:lesioc - czy seria Castle ma sztywne pędy, czy się poklada?
Sztywne... choć w tych odmianach co mam są bardzo cieńkie to jednak dają radę dżwigać kwiaty.
A poniżej "That's Jazz" z serii Poulsen Roser Courtyard? - podobno pnąca (choć znalazłem już tyle sprzecznych opisów, że mam wątpliwości czy to faktycznie będzie climber)
Zapraszam: spis treściogród "Fotografia nie jest związana z patrzeniem lecz z czuciem. Jeżeli nie czujesz nic w tym na co patrzysz, nigdy nie uda ci się sprawić,
aby ludzie patrząc na twoje zdjęcia cokolwiek odczuwali." Don McCullin
Kiepski ten sezon, po zimie sporo róż przyciętych dosłownie przy ziemi. Róże odbiły ale w związku z tak niziutkim przycięciem niższe niż w zeszłym roku ale jak by tego było mało w tygodniu jeden pięciominutowy podmuch i największy pęd Nostalgii a dużymi pąkami wyłamał się przy ziemi. Dziś to już mi po prostu ręce opadły znowu 5 minut wiatru i Oranges n Lemons straciła największą gałązkę. Teraz ma trzy krotkie badylki. Zgroza.
Zanim dałam podpórki też niektóre straciły pędy, ostatnio silnie wiało. Po tej zimie, każda róża cieszy Moja Stephanie Baronin zu Guttenberg. Wybarwiła się mocniej, niż zazwyczaj, pewnie zimne noce i ogólnie niezbyt ciepło to sprawiły.
Pierwsze róże w tym sezonie zakwitły w Boże Ciało (sadzone na jesieni 2016 roku) tak więc jest to ich pierwsze kwitnienie w ogóle i zgodne z zamówieniem
1. Arthur Bell
2. Chopichon (ponoć podróbka Heidi Klum, ale dla mnie to bez znaczenia) zapach ma obłędny przypomina stare odmmiany piwonii z ogrodu mojej babci
Róże kwitną czwarty dzień, nie blakną, nie więdną i przetrwały nienaruszone wczorajszą ulewę
Heidi Klum jest może bardziej wypełniona niż Chopichon ? Na foto - ta z prawej, a z lewej Old Port - identyczna, troszkę wyższa, akurat tu nie widać
Mam je z rożnych, bardzo profesjonalnych źródeł
Ebabka również wydaje mi się, że Heidi Klum wygląda 'masywniej', bo jest bardziej wypełniona, ale wiele osób twierdzi, że Chopichon to Heidi Klum pod inną nazwą. Niestety nie mam Heidi Klum, więc nie mogę porównać na żywo obu róż. Myślę, że Chopichon to wprowadzona do sprzedaży siewka róży ze szkółki, w której kupiłem tę różę. Widziałem u nich inną różę, którą określali i sprzedawali jako własnoręcznie wyhodowaną odmianę może i z tą różą jest podobnie
Ja to nawet nie mam co pokazać. W tym roku u mnie katastrofa różana. Bardzo dobrze przezimowala jedynie New dawn i Leonardo. Cała reszta wymarzla do gruntu i urosła póki co na 30cm. Pąków na całej reszcie niewiele albo wcale. Nawoze dobrymi nawozami ale przyrost marny i słaby, wyglądają jak skarłowaciałe.
SAMSU: A można wiedzieć gdzie mieszkasz? Ciekawa jestem, gdzie są takie srogie zimy? Od początku wiosny czytam , że u wszystkich są straty, większość róż musiała być cięta aż do poziomu kopca. Jak to czytam, to zaczął mnie ogarniać jakiś dziwny strach, bo u mnie jakoś nigdy nic nie chce wymarznąć. Nie mieszkam w żadnych tropikach tylko na północy (okolice Trójmiasta) i zaczęłam się zastanawiać czy mój ogród nie jest jakiś "dziwnie nawiedzony". Po czytaniu relacji z tej wiosny szczególnie wnikliwie oglądałam każdy krzak, ale nie znalazłam ani kawałeczka przemarzniętego pędu. Działkę mam 12 lat i jak zaczęłam o tym myśleć, to we wcześniejszych latach również nie mogę sobie przypomnieć żeby kiedykolwiek podmarzła mi choćby jedna gałązka. Czy to nie jest trochę dziwne? W dodatku co rok jesienią robiłam im kopczyki ziemi, ale po co skoro i tak nic nie przemarza? W tym roku postanowiłam, że nie będę już ich nawet kopczykować. W ciągu zimy bywają u nas mrozy tak do -15 stopni i to jakoś tym krzakom widocznie nie szkodzi.
Ja czekam jeszcze na 10 róż sadzonych jesienią. U mnie wszystkie róże przycinałem równo z kopczykiem, jedna nowa z jesieni (Peace) wymarzła nawet pod kopczykiem i igliwiem, i musiałem przyciąć ją równo z gruntem! Na szczęście wszystkie mają już pąki. Ogromna kilkunastoletnia Sympathie zmarzła do wysokości kopca... szkoda jej bo miała długie nawet pięciometrowe pędy, ale cóż teraz odbiła kilkoma nowymi (już ponad metrowymi) pędami i wkrótce zakwitnie. Póki co widzę, że sadzona na jesieni Westerland padła po kwietniowych mrozach i śniegu.
Muszę dołączyć do Waszej dyskusji.
Zimy srogiej ani długiej nie było,mieszkam w centrum ,ogród należy do zacisznych
a mimo to wszystkie krzewy róż zmuszona byłam przyciąć do wysokości kopczyków.
Masakra dosłownie.
Choć już pojedyncze krzewy zaczynają otwierać kwiaty to jednak sezon zaczynam z ogromnym opóźnieniem i bardzo bardzo mizernie.
Floresita, pod Warszawą. W tym roku jakiś dużych mrozów nie mieliśmy, może wiatr i susza je załatwiły.
To samo stało się z lawendą, krzaki wielkie i wieloletnie pierwszy raz przemarzly/ wyschly na wiór, zaczęły odbijać gdzie niegdzie. To samo jest z winogronami, niektore pierwsze kły pokazują.
U mnie dopiero teraz wszystko odbija, noce są nadal zimne.
Ja też mogę się pochwalić. Moja pierwsza róża - Rose de Resht.
Posadzona z donicy w zeszłym roku wiosną. Żadnego kopczyka na zimę, przezimowała idealnie. Róża doskonała. Zapach cudny.
Jeszcze raz dziękuję Sawko za jej polecenie.