Witam dobrych ludzi w wątku. Ktoś kto lubi poziomki, nie może być zły. Mimo to, na wszelki wypadek z góry przepraszam jeżeli swój wpis ulokowałem w niewłaściwym wątku. Gdyby tak było, proszę moderatora o przeniesienie gdzie trzeba.
Chodzi o to że ja swoje poziomki hoduję na balkonie, mimo że mam ogród koło domu. Uznałem że tak będzie higieniczniej bo w ogrodzie grasują koty, jeże, ślimaki i inne "żywioły" a moja wnuczka uwielbia wprost z krzaczka wkładać owoce do dzioba.
Pierwsze sadzonki pochodzą z supermarketu. Nie mam pojęcia o ich gatunkach ponieważ były opatrzone wspólną etykietą "poziomki w odmianach" Mam rozłogowe i bezrozłogowe, wszystkie czerwone. Od trzech lat rosną sobie w skrzynkach ze sklepu budowlanego a że sumiennie je podlewam i zasilam nawozami, owocują widowiskowo. Obowiązek podlewania zaczął mi trochę doskwierać więc postanowiłem ułatwić sobie życie. Wybór padł na udoskonaloną w miarę możliwości hodowlę krzewinek w rurach PCV. Pomysł przemyślałem w szczegółach i zaczęła się szybka realizacja. Najpierw rzecz dla wielu banalna, czyli wysiew nasion. Kilka owocków pobranych z krzaczków bezrozłogowych wypłukałem, krótko podsuszyłem żeby ułatwić sobie pracę i już następnego dnia posiałem do pojemniczka po jogurcie. Czas był najwyższy bo druga połowa lipca. Przykryłem folią i na parapet a sam zająłem się urządzaniem miejsca na plantację.Kupiłem kilka rur kanalizacyjnych fi 100 mm w których wywierciłem ciągi otworów o średnicy 50 mm i zaślepiłem oba końce. Otwory są w odstępie 100 mm. Wiem że to dość gęsto ale uznałem że przy intensywnym nawadnianiu i nawożeniu rośliny się nie poduszą w tłoku. Z jednej strony rur w zaślepce wykonałem otwór do wprowadzenia nawodnienia oraz szczelinę do drenażu. W ten otwór wprowadzam rurkę pcv o średnicy 10mm z nacięciami, przez które sączy się woda. Rury zawiesiłem jedną nad drugą na ścianie, w niewielkim odstępie i tak usytuowane że otwory przez które wychodzą sadzonki są skierowane pod pewnym kątem "ku widzowi" Dzięki temu liście wychodzą do przodu a nie w kierunku ściany za rurami. Wszystkie rurki nawadnające spięte są razem i podłączone do małej elektrycznej pompki za nurzonej w beczce 60l, do której nalałem do pełna wodę z dodatkami. Pompka po kilku próbach i korektach włączana jest teraz codziennie o godz 20:00 na 4 minuty. Steruje tym elektroniczny timer (około 20 zł w sklepie z elektrykaliami) Kupiłem pompkę stosowaną w przyczepach kempigowych zasilaną z 12V. Nadmiar wody sączy się wewnątrz rury przez różne warstwy i wypływa z powrotem do beczki. Zapas wody w beczce przy takim przepływie w obiegu zamkniętym wystarcza z nawiązką na to że można całą plantację zostawić na kilka tygodni bez opieki i na przykład wyjechać na urlop.
Kiedy cała instalacja była już ulokowana, siewki zdążyły dorosnąć do etapu pikowania a następnie osiągnęły rozmiar do przesadzenia na docelowe miejsce czyli do rur. Zasiedlanie rur odbyło się na ścianie na której zawisły przytroczone linką syntetyczną. Wypełniałem je przez te otwory 50 mm przy pomocy różnych lejków i sztućców kuchennych. Na początek warstwa 2 cm przepłukanego keramzytu budowlanego. Na nim wyściółka z włókniny ogrodowej i na końcu ziemia kwiatowa o pH lekko kwaśnym. Przegroda z włókniny zapobiega zamulaniu drenażu z keramzytu ziemią podłoża. O pH ziemi nie dbałem zbytnio ponieważ postanowiłem regulować kwasowość samej wody do podlewania. W tym celu nabyłem stosowny pH-metr.Na końcu, czyli na górze podłoża ułożyłem rurkę nawadniającą z sączkami w postaci kawałków tasiemki stylonowej wciśniętych w nacięcia. Upychałem całość do wypełnienia z meniskiem wypukłym. Na koniec w ubitym podłożu utworzyłem dołki, w których wetknąłem spore już sadzonki czekające na swoją kolej w tacy do pikowania. Szczegóły można podejrzeć w galerii "balkonowa poziomkownia"- link w podpisie.
Od lipca kiedy wysiałem nasionka, do dzisiaj krzaczki rosnące w rurach znacznie podrosły i zaczęły zbiorowo kwitnąć a ich liście, w odróżnieniu od tych mieszkających w skrzyniach, mają zdrowszą barwę i nie więdną. Odnośnie dodatków do wody: W pierwszym etapie do wody dodałem tylko nawóz ukorzeniający do sadzonek i nasion f-my Agrecol NPK+Mg 5-13-5 +10. Chodziło mi o szybką rozbudowę systemu korzeniowego żeby młodym roślinom łatwiej było przetrwać zimę. Na ten nieprzyjazny okres osłonię je tylko lekko przejrzystą włókniną ogrodową. Teraz do następnej już partii wody dodałem tego samego producenta nawóz do truskawek NPK+Mg 6-12-30+3, w ilości 2 łyżeczki na 10 l wody. Oba nawozy są w pełni rozpuszczalne. W zimie nie będę nawoził ale nie zapomnę o dowadnianiu w cieplejsze dni. System zautomatyzowanego nawadniania tak mi się spodobał z powodu skuteczności i wygody że mogę go śmiało polecić, a wiosną w podobnych, choć nieco grubszych rurach mam zamiar stworzyć ścianę pomidorów koktajlowych i papryki. Tym razem postaram się ( w odrębnym wątku oczywiście) stworzyć bogatszą galerię fotek od startu do zbiorów. Mniam
