Aniu

Bez F.O zdecydowałabym się na koncepcje mamy czyli placyk porośnięty cyniami i nic więcej

Nie miałabym odwagi wprowadzać nowych , nieznanych mi gatunków . Tutaj jest tak dużo informacji o roślinach i co najważniejsze nie tylko teoretycznych ale i praktycznych , wynikających z doświadczenia forumowiczów, że jakoś wierzę , ze nawet coś czego do tej pory nie miałam może się jakoś u mnie rozgości. Błędów zapewne nie uniknę , bo bez nich nie ma nauki, ale wierzę ze z Waszą pomocą jakaś odmiana na moim podwóreczku będzie mieć miejsce. Aniu godecja byłą eksperymentem.. Wysiałam ja pierwszy raz do gruntu w warzywniku, bo wiadomo jeden ogródek zajęty a drugi.w proszku

Wzeszła bez większych problemów. U mnie byłą ładna od lipca do połowy sierpnia, choć podobno i do września potrafi czarować kolorami.. Nawet specjalnie jej nie nawoziłam. a zdała egzamin kwitnąco

Z różami trochę pracy było, bo atakowały je wszystkie plagi egipskie , ale ten rok nie był dla nich dobry .wiec i tak wyszły obronna ręka.Pogodę mam od wczoraj piękną i sporo można zrobić . Aniu bardzo fajnie, że zainteresował Cie mój wątek..Nie mam pojęcia jak się on rozwinie, na pewno szybko nie będę mieć takich cudów w ogrodzie jak większość Forumowiczów ale mam nadzieję, że będziesz miała co oglądać i że będziesz się u mnie dobrze czuć . I bardzo miło poznać kolejna osobę kochająca kwiaty i koty ..tak jak ja
Marysiu Gaby lub Gabi to kobietka Gabriela

Teraz już się ciut ustatkowała, bo 9 lat to dojrzały wiek, ale to klasyczny koci łobuziak.. Kocha swoja pańcie i potrafi okazać uczucia, ale robi to w dyskretny sposób i tylko wtedy kiedy chce . Głaskać sie daje, śpi w różnych miejscach mojego pokoju , potrafi chodzić obok nogi jak piesek..ale tylko wtedy gdy ma na to ochotę . Na kolana nigdy nie wejdzie i noszona być nie znosi od kociaka. Zuzia - jej mama, to kompletnie inny kot.. W zimie z kolan nie schodzi , a na rękach nosi się ja niczym dzieciątko . Ma już swoje lata (15) wiec masaż kulko- cebulkowy. uznała za niezbędna fizjoterapię

Nie wiem czy z ewentualnymi szczepieniami będę ruszać w tym roku czy następnym, bo w tym momencie nie mamy miejsca na nowe drzewa. Jakaś szansa jest, bo gdy przez zimę wypali się trochę tego drewna z rozwalonej stodoły, w składziku będzie miejsce na nowy opał . Wtedy można będzie wyciąć jakieś najbardziej chore drzewo ..i zrobi się miejsce na nowe .Tak jak pisałaś wszystko powolutku, etapami. Podobnie z nasionkami. Z Waszej pomocy jak najchętniej oczywiście skorzystam
Mój ogródeczek dzisiaj otrzymał dwa podarunki od moich koleżanek. Jednym z nich są sadzonki trzmieliny.. Nie byłam do końca pewna, czy pasuje mi ona d koncepcji, ale nie miałam serca aby odmówić , i koniec końców posadziłam krzaczki na granicy mojego "terytorium" . Mozę i nie jest to taki zły pomysł, bo obok tej granicy jest wjazd do garażu i wiecznie samochody mi wjeżdżały w "moją ziemię" . A teraz już coś tam rośnie, to może i kierowcy się opamiętają

Drugi dar to cebulki szafirków . Ten placyk, który dostałam do dyspozycji jest jest naprawie niewielki . Aktualnie wygląda tak.. Dalia w tle i amarantusy to samosiejki . Rok temu rosły tam cynie, dalie i szarłaty..To co zostało z nich w ziemi, przetrwało nawet koparkę i hałdy nowo nawiezionej ziemi . I jak tu nie podziwiać roślin ;)
Nowy placyk obok róż, o którym pisałam
Na tle wielkich i cudownych ogrodów z forum te moje "areały" to naprawdę malutkie placyki. Wiem , ze są bardzo skromne., ale będę uwielbiać każdą roślinkę jaka tam wyrośnie

A może dla początkującej osoby może taka ilość ziemi, to akurat w sam raz.. Trawników mam jeszcze sporo w zapasie, wiec jeśli się wprawię , będę je karczować i zdobywać "nowe gronta" niczym Boryna z "Chłopów"
