Może źle się wyraziłam, przepraszam, już prostuję

Palma od 10 lat stoi w tym samym miejscu, zawsze rosła dobrze, nagle pojawiły się problemy z usychaniem, bez - jak dla mnie - konkretnej przyczyny. Wtedy przestawiłam ją w inne miejsce, trochę dalej odsunełam ją od okna bo sądziłam że może parzy ją jednak słońce które przedostaje się przez żaluzje. Ale to nic nie dało i wróciła po jakimś czasie na pierwotne miejsce, czyli biurko pod oknem.
Palma nigdy nie miała w sobie żadnych szkodników! Dopiero teraz, jakies trzy dni temu zauwazyłam w niej skoczogonki (czyli daleko od zauważenia usychania liści).
Pisząc o przędziorku i skoczogonach, oraz opryskach, przesadzaniu i czyszczeniu korzeni, miałam na myśli rośliny zaatakowane przez te szkodniki, a nie wszystkie kwiaty w domu (a konkretnie przez przędziorka w Benjaminach, bo skoczogonka w Szeflerach zwyczajnie ususzyłam

). Palma została opryskana dwa razy preparatem na przędziorka (zgodnie z instrukcją pana ze sklepu z opryskami, cytując "Jak jest w jednej roślinie to pryskamy profilaktycznie wszystkie"). Oczywiście wszystko było robione z odpowiednimi przerwami które były wskazane na opakowaniu oprysku. Nigdy nie łączyłam preparatów bo użyłam jednego rodzaju oprysku na przędziorka, o ile dobrze pamiętam był to gotowy target). Pisząc o pałeczkach i nawożeniu, też nie wsadziłam wszystkiego na raz, robiłam mniej więcej miesięczne przerwy. Dodam tu że palma nigdy szkodników nie miała! Napisałam o nich, bo wydawało mi się to ważne, że Szeflera i Benjamin które stoją obok miały jakieś przejścia.
Wszystko o czym piszę nie działo się nagle na raz, było to rozłożone w dłuugim czasie.
Zaznacze tu też że pierwsze pojawiło się usychanie i to był jedyny problem z palmą, który zauważyłam w okolicach wiosny, więc kilka ładnych miesięcy temu. Palma była przesadzona raz. Dwa razy miała opryskane liście preparatem na przędziora, ale tylko profilaktycznie - i oprysk był wykonany spory czas po zauważeniu problemu z przysychaniem liści.
Jeśli chodzi o podlewanie, w lato gdy były upały podlewałam ją chojniej sądząc że przysycha z gorąca, teraz podlewam mniej bo zima.
Mam nadzieję że wszystko zrozumiale już sprostowałam i przepraszam że namieszałam w poprzednim poście, widać pisanie o drugiej w nocy mi nie idzie ;)
Jeśli czegoś jeszcze nie wytłumaczyłam to proszę pytać.
Nie jestem też osobą która jakoś nadzwyczajnie zna się na roślinach, dlatego szukam pomocy, bo wszystko co wiedziałam już zrobiłam..
Aha, nie wiem czy to ważne w tej sytuacji, ale palma nadal wypuszcza nowe liście, więc wzrost się nie zatrzymał w związku z tym problemem
