A wracając do temat?w działki...
Miałam już budki dla kotów,skrzynki dla jeży ,owadów itd.
A teraz myślę coraz bardziej o jakimś domku dla ptak?w. Konkretnie dla gołębi. Nie do końca wiem jaka jest robota przy takim przedsięwzięciu więc jeśli ktoś ma gołębnik i ma ochotę mi coś podpowiedzieć to proszę o poradę. Nie chodzi mi o jakiś profesjonalny budynek,a o coś małego,taki właśnie domek dla jakiejś znajdy. Nawet tymczasowo.
I nie myślę nad tym dlatego że budzi się we mnie nowa pasja,a dlatego że w ostatnim czasie coraz częściej takie miejsce jest potrzebne. A ja mam w dodatku jakieś cholerne szczęście do znajdywania rannych ptak?w.
Wczoraj zn?w znalazłam gołębia. Tym razem czarnego,całość akcji była straszna,a oddając go do kliniki pojawił się przede mną ciężki wyb?r co dalej- czy jest gdzie gołębia zabrać jeśli by się okazal dożywotnim kaleką czy podejmuję decyzję o uspieniu go. Emocje były wielkie,ryczałam jak bóbr z bezsilności,ale mimo wszystko kazałam ptaka leczyć,a jak wyjdzie z tego cało to będę błagać koleżanke żeby go przyjęła. Dokładnie tą samą,kt?ra wzięła mojego białego,dostając jeszcze z kliniki gratis 3 inne gołębie kt?re nie miały się gdzie podziać.
Niestety,gołębi u nas w diabły,a znaleźć dla takiego pomoc jest bardzo ciężko.
Także w mojej głowie jest nowy pomysł.
A tym czasem trzymam kciuki żeby doszedł do siebie,bo był już w bardzo cięźkim stanie o czym pisałam już na innym wątku :
...w piątek znalazłam na osiedlowym skwerze pod marketem gołębia. Nic dziwnego gdyby nie mr?z a on siedział nastroszony w śniegu. Obdzwoniłam gdzie sie da,oczywiście spychologia - zadzwoń tu,zadzwoń tam... Wczoraj go znów spotkałam i już nie czekałam na służby tylko z marketu poźyźyczyłam karton i złapałam . Moja niezawodna znajoma odwiozła go do klikini,a ja szłam do domu i ryczalam,bo choć nie lubię gołębi to widok ptaka skutego lodem,pokrytego błotem i odchodami,skulonego pośród ludzi,mnie wstrząsnął. To był ostatni moment, jak dotarł do kliniki to już nawet serce mu słabo biło. Myślałam że ma złamane skrzydła,bo ciagnąl je po ziemi,ale wetka powiedziała że nie,on zwyczajnie nie miał już siły i ciągnął je za sobą skute lodem...
Koszmar. Mam nadzieję że przeżyje...