Ogród po wiejsku
- Dorja
- 500p
- Posty: 679
- Od: 23 wrz 2014, o 08:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Okolice Ełku, Mazury,5b.
Ogród po wiejsku
Witam serdecznie w moich niskich progach
Po kilku latach podczytywania forum dojrzałam do założenia swojego wątku. Choć nie za wiele mam do pokazania, to raźniej mi chyba będzie, mając swój kącik na te wszystkie myśli zielone nieuczesane.
W 2011 kupiliśmy ruinkę domu do kapitalnego remontu, 7 km od mojego rodzinnego miasteczka. Taki przysiółek zapomniany... To nie była jakaś upragniona życiowa decyzja, ja jestem z tych co im wszędzie dobrze. Za to moja większa połowa wychowana na podlaskiej wsi dusiła się w malutkim mieszkanku w bloku. Kiedy w łazience zbił mi kolejne perfumy obracając się, dał mi impuls do poszukiwań.(To z przymrużeniem oka, ale po części prawda ). Życie biegnie różnie, czasem warto dać się porwać . Pismo obrazkowe:
Ale była też urocza sąsiadka, która próbowała zjeść moje zielone Tico
.
Tak, ta konina chodziła luzem . Siedlisko zostało dziwacznie podzielone, każdy z właścicieli dostał po jednym budynku na działce, koszmar geodezyjny. Ale najważniejsze, że dom stał na uboczu, cisza, spokój, a rodzina liczna zresztą małżonka zadeklarowała entuzjastycznie pomoc. I jakoś poszło. Cdn.
Po kilku latach podczytywania forum dojrzałam do założenia swojego wątku. Choć nie za wiele mam do pokazania, to raźniej mi chyba będzie, mając swój kącik na te wszystkie myśli zielone nieuczesane.
W 2011 kupiliśmy ruinkę domu do kapitalnego remontu, 7 km od mojego rodzinnego miasteczka. Taki przysiółek zapomniany... To nie była jakaś upragniona życiowa decyzja, ja jestem z tych co im wszędzie dobrze. Za to moja większa połowa wychowana na podlaskiej wsi dusiła się w malutkim mieszkanku w bloku. Kiedy w łazience zbił mi kolejne perfumy obracając się, dał mi impuls do poszukiwań.(To z przymrużeniem oka, ale po części prawda ). Życie biegnie różnie, czasem warto dać się porwać . Pismo obrazkowe:
Ale była też urocza sąsiadka, która próbowała zjeść moje zielone Tico
.
Tak, ta konina chodziła luzem . Siedlisko zostało dziwacznie podzielone, każdy z właścicieli dostał po jednym budynku na działce, koszmar geodezyjny. Ale najważniejsze, że dom stał na uboczu, cisza, spokój, a rodzina liczna zresztą małżonka zadeklarowała entuzjastycznie pomoc. I jakoś poszło. Cdn.
Katarzyna. Ogród po wiejsku
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3066
- Od: 3 gru 2017, o 14:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Okolice Leszna,wielkopolskie
Re: Ogród po wiejsku
Cześć
Nie mogę się doczekać dalszego ciągu bardzo mnie zaciekawiłaś A sąsiadka...mam podobną tylko chodzi po ogrodzonym terenie,i jest biało-brązowa
Pozdrawiam
Nie mogę się doczekać dalszego ciągu bardzo mnie zaciekawiłaś A sąsiadka...mam podobną tylko chodzi po ogrodzonym terenie,i jest biało-brązowa
Pozdrawiam
- Dorja
- 500p
- Posty: 679
- Od: 23 wrz 2014, o 08:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Okolice Ełku, Mazury,5b.
Re: Ogród po wiejsku
Witam pierwszego gościa
Dalej było standardowo. Po otrzymaniu kluczy trzeba było zrobić miejsce naokoło domu, bo działka była bardzo mała jak na wiejską- 870m kw. W planach była wymiana poszycia dachu, podniesienie poddasza (co nie podobało mi się i wtedy, i teraz, trochę żałuję że uległam)i wymiana wielu, wielu innych instalacji, tynków, podłóg i w zasadzie to cała chałupa była wymieniona. Wywieźliśmy niezliczone tony gruzu, gdzieś te hałdy musiały się pomieścić, plus materiały budowlane. Trzeba było zacząć od wykarczowania wielu, wieluuu samosiejek śliwek, krzaków, dwumetrowych chaszczy z chwastów, prowizorycznych płotków, itd. Kobyła ze źrebakiem przychodziła tu na jabłka, więc nawożenie było pierwsza klasa, rosło jak na sterydach.
Gruntowny remont trwał, bagatela, dwa lata, metodą gospodarczą czyli "tymi rencami". Po tym czasie miałam w domu JEDEN pobielony naprędce pokój, w którym wszyscy wegetowaliśmy jakoś z maleństwem. To był czerwiec 2013. Jeszcze bez instalacji co, bez podłóg w większości pokoi, i mnóstwa innych tak oczywistych, zdawałoby się, rzeczy. Na całe szczęście było wc Ja chciałam już tylko jednego:ogarnąć jakoś okolicę domu po remoncie, w tym celu chodziłam z magnesem na tyczce i zbierałam setki gwoździ, śrub, podkładek. Grabiłam w nieskończoność, ale i tak musieliśmy na pomoc wezwać brata męża z wielkim ciągnikiem i szuflą. Tam wygładził, tu podebrał, tam podsypał, jakoś było. Można było chodzić!
Szkoda mi tylko jabłoni, która miała ocaleć. Zachowałam jej zdjęcie, jabłka były pyszne, długo nie mogłam tego wybaczyć "siedmiu wspaniałym" bo chciałam ją za wszelka cenę zachować, tym bardziej że myślałam je podawać dziecku. To był dla mnie wielki skarb.
Oszczędzę wam widoku wszelkiej rozbiórkowej zgnilizny, ale dodam kilka ciekawostek ;) Na poddaszu domu znaleźliśmy powojenne "skarby". Dachówka była zbieraniną, w dużej części produkowaną w niemieckiej wytwórni . Znaleźliśmy też w kuchni pod tynkiem fragmenty naściennej ceramiki z napisami, a w klamotach na strychu wieszak z przedwojennego domu towarowego. Przechowuję te pamiątki. Sam dom jest z 1920r, ale wg dokumentów do których dotarłam siedlisko było tu jeszcze przed plebiscytem w 1920r. W moim domu kiedyś mieszkał mazur o nazwisku Wilk, to był Gartner, czyli chyba ogrodnik (?) a samo gospodarstwo miało 15ha. To wiele tłumaczy, szczególnie szpalery z leszczyn o srednicy ok. 1m oraz liczne jeszcze zachowane drzewa owocowe w okolicy. CDN.
Dalej było standardowo. Po otrzymaniu kluczy trzeba było zrobić miejsce naokoło domu, bo działka była bardzo mała jak na wiejską- 870m kw. W planach była wymiana poszycia dachu, podniesienie poddasza (co nie podobało mi się i wtedy, i teraz, trochę żałuję że uległam)i wymiana wielu, wielu innych instalacji, tynków, podłóg i w zasadzie to cała chałupa była wymieniona. Wywieźliśmy niezliczone tony gruzu, gdzieś te hałdy musiały się pomieścić, plus materiały budowlane. Trzeba było zacząć od wykarczowania wielu, wieluuu samosiejek śliwek, krzaków, dwumetrowych chaszczy z chwastów, prowizorycznych płotków, itd. Kobyła ze źrebakiem przychodziła tu na jabłka, więc nawożenie było pierwsza klasa, rosło jak na sterydach.
Gruntowny remont trwał, bagatela, dwa lata, metodą gospodarczą czyli "tymi rencami". Po tym czasie miałam w domu JEDEN pobielony naprędce pokój, w którym wszyscy wegetowaliśmy jakoś z maleństwem. To był czerwiec 2013. Jeszcze bez instalacji co, bez podłóg w większości pokoi, i mnóstwa innych tak oczywistych, zdawałoby się, rzeczy. Na całe szczęście było wc Ja chciałam już tylko jednego:ogarnąć jakoś okolicę domu po remoncie, w tym celu chodziłam z magnesem na tyczce i zbierałam setki gwoździ, śrub, podkładek. Grabiłam w nieskończoność, ale i tak musieliśmy na pomoc wezwać brata męża z wielkim ciągnikiem i szuflą. Tam wygładził, tu podebrał, tam podsypał, jakoś było. Można było chodzić!
Szkoda mi tylko jabłoni, która miała ocaleć. Zachowałam jej zdjęcie, jabłka były pyszne, długo nie mogłam tego wybaczyć "siedmiu wspaniałym" bo chciałam ją za wszelka cenę zachować, tym bardziej że myślałam je podawać dziecku. To był dla mnie wielki skarb.
Oszczędzę wam widoku wszelkiej rozbiórkowej zgnilizny, ale dodam kilka ciekawostek ;) Na poddaszu domu znaleźliśmy powojenne "skarby". Dachówka była zbieraniną, w dużej części produkowaną w niemieckiej wytwórni . Znaleźliśmy też w kuchni pod tynkiem fragmenty naściennej ceramiki z napisami, a w klamotach na strychu wieszak z przedwojennego domu towarowego. Przechowuję te pamiątki. Sam dom jest z 1920r, ale wg dokumentów do których dotarłam siedlisko było tu jeszcze przed plebiscytem w 1920r. W moim domu kiedyś mieszkał mazur o nazwisku Wilk, to był Gartner, czyli chyba ogrodnik (?) a samo gospodarstwo miało 15ha. To wiele tłumaczy, szczególnie szpalery z leszczyn o srednicy ok. 1m oraz liczne jeszcze zachowane drzewa owocowe w okolicy. CDN.
Katarzyna. Ogród po wiejsku
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3066
- Od: 3 gru 2017, o 14:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Okolice Leszna,wielkopolskie
Re: Ogród po wiejsku
No szkoda tej jabłonki ale może uda Ci się znależć tą odmianę,popytaj w wątkach o drzewach owocowych/jabłoniach.Napisz tam jakie miała owoce itp.
O Tu masz nawet wątek o starych odmianach drzew owocowych viewtopic.php?f=34&t=50298&start=70
Pozdrawiam
O Tu masz nawet wątek o starych odmianach drzew owocowych viewtopic.php?f=34&t=50298&start=70
Pozdrawiam
Re: Ogród po wiejsku
Kaśka czytaczy będziesz miała od groma za moment! Czekam na sprawozdanie ! Uwieeelbiam takie historie Dom z duszą, wieloletni ale przede wszystkim WASZ. Wiem co znaczy taki remont bo tez przeżywałam takiż 5 lat temu Czekam czekam !
Patrycja
Czterej pancerni cz.1
Czterej pancerni cz.1
-
- 200p
- Posty: 302
- Od: 31 lip 2013, o 03:51
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Zamość/Hrubieszów
Re: Ogród po wiejsku
Trafiłam do Ciebie przypadkiem, ale już mi się podoba i na pewno zostanę na dłużej
Nie mogę się doczekać dalszej części
Nie mogę się doczekać dalszej części
Pozdrawiam Asia
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=36&t=86554" onclick="window.open(this.href);return false; - moje doniczkowe
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=36&t=86554" onclick="window.open(this.href);return false; - moje doniczkowe
- Dorja
- 500p
- Posty: 679
- Od: 23 wrz 2014, o 08:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Okolice Ełku, Mazury,5b.
Re: Ogród po wiejsku
O, jak miło, że ktoś czyta te wypociny Witam serdecznie!
No i nastał ten wspaniały (wtedy tak myślałam) czas, kiedy to postawiliśmy ogrodzenie z siatki i mogłam pomyśleć o jakichkolwiek uprawach. Z tego czasu mam wiele zdjęć, jak powoli, po kawałku starałam się przerobić ten kawał ścierniska na swoją modłe, z mała w wózku, wszystko ręcznie, bo ani na to środków, ani pomocy nie miałam- ktoś musiał zarabiać na nasze luksusy . Wokół dzika natura, nasza droga jest co prawda gminna, ale prowadzi tylko do naszego domku. Cieszymy się tym do dziś, chociaż wioska powiększyła się o kilka domów w ekspresowym tempie. Pismo obrazkowe:Widok za bramą, nie zmienił się do dziś:
Moje "mogiłki" na widok których mój mąż wieśniak krztusił się ze śmiechu ukradkiem, a ja dzielnie nawoziłam taczki starego końskiego obornika z turkuciami od sąsiada, po koninie z poprzedniego odcinka:
Ale pod te grządki mozolnie wydzierałam kawałek po kawałku, walcząc z perzem, wiadrami pędraków i śmieciami. Pozwolę sobie wkleić swoją opowieść z innego wątku: "Własnie dlatego zrezygnowałam z warzywnika w glebie, a pojedyńcze krzaki uprawiam w donicach . Poprzedni właściciele wszystko palili na działce, wysypywali popiół po węglu, spieki i resztki stopionych przedmiotów. Fiolki z antybiotykami szklane, butelki po syropach, mnóstwo blistrów po lekach, jak również worki po nawozach, wszystko ! dosłownie można było znaleźć. Wykopałam też resztki telewizora i tysiące innych rzeczy. Mój wysiłek to krew w piach, wszystko po dwóch latach zagrabiliśmy i obsialiśmy trawą. Takie skutki polityki BRAKU gospodarki odpadami na terenach wiejskich. Oni tu mieszkali 50 lat, pokłady były nieprzebrane. Nie chcieliśmy jeść potencjalnie niebezpiecznych warzyw, a z takim utęsknieniem na nie czekaliśmy...I mnóstwo chorób grzybowych:wszystko zamierało, okropnie rosło, ziemie wymieniałam, nawozilismy, i d...a. Postawiłam na uprawy w skrzyniach, niewielkich. Minus:kupuję ziemię kompostową i to są koszty. W gruncie rosną porzeczki, maliny, agrest. Sadzone w wiadrach bez dna"
Tak było. Dziwię się dziś sobie, ale upór który mnie popychał do tego, żeby mieć własne warzywa, poczuć ich smak, zapach, był ogromny i determinował mnie do pracy.
Powoli zaczęły być widoczne efekty mojej pracy. Cdn
No i nastał ten wspaniały (wtedy tak myślałam) czas, kiedy to postawiliśmy ogrodzenie z siatki i mogłam pomyśleć o jakichkolwiek uprawach. Z tego czasu mam wiele zdjęć, jak powoli, po kawałku starałam się przerobić ten kawał ścierniska na swoją modłe, z mała w wózku, wszystko ręcznie, bo ani na to środków, ani pomocy nie miałam- ktoś musiał zarabiać na nasze luksusy . Wokół dzika natura, nasza droga jest co prawda gminna, ale prowadzi tylko do naszego domku. Cieszymy się tym do dziś, chociaż wioska powiększyła się o kilka domów w ekspresowym tempie. Pismo obrazkowe:Widok za bramą, nie zmienił się do dziś:
Moje "mogiłki" na widok których mój mąż wieśniak krztusił się ze śmiechu ukradkiem, a ja dzielnie nawoziłam taczki starego końskiego obornika z turkuciami od sąsiada, po koninie z poprzedniego odcinka:
Ale pod te grządki mozolnie wydzierałam kawałek po kawałku, walcząc z perzem, wiadrami pędraków i śmieciami. Pozwolę sobie wkleić swoją opowieść z innego wątku: "Własnie dlatego zrezygnowałam z warzywnika w glebie, a pojedyńcze krzaki uprawiam w donicach . Poprzedni właściciele wszystko palili na działce, wysypywali popiół po węglu, spieki i resztki stopionych przedmiotów. Fiolki z antybiotykami szklane, butelki po syropach, mnóstwo blistrów po lekach, jak również worki po nawozach, wszystko ! dosłownie można było znaleźć. Wykopałam też resztki telewizora i tysiące innych rzeczy. Mój wysiłek to krew w piach, wszystko po dwóch latach zagrabiliśmy i obsialiśmy trawą. Takie skutki polityki BRAKU gospodarki odpadami na terenach wiejskich. Oni tu mieszkali 50 lat, pokłady były nieprzebrane. Nie chcieliśmy jeść potencjalnie niebezpiecznych warzyw, a z takim utęsknieniem na nie czekaliśmy...I mnóstwo chorób grzybowych:wszystko zamierało, okropnie rosło, ziemie wymieniałam, nawozilismy, i d...a. Postawiłam na uprawy w skrzyniach, niewielkich. Minus:kupuję ziemię kompostową i to są koszty. W gruncie rosną porzeczki, maliny, agrest. Sadzone w wiadrach bez dna"
Tak było. Dziwię się dziś sobie, ale upór który mnie popychał do tego, żeby mieć własne warzywa, poczuć ich smak, zapach, był ogromny i determinował mnie do pracy.
Powoli zaczęły być widoczne efekty mojej pracy. Cdn
Katarzyna. Ogród po wiejsku
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3066
- Od: 3 gru 2017, o 14:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Okolice Leszna,wielkopolskie
Re: Ogród po wiejsku
Boże,co ci ludzie robili z tymi śmieciami Straszne.Tragedia Mieli oni aptekę czy coś,że tyle tych buteleczek,fiolek po lekach I to się nazywa zagospodarowaniem odpadów...
Podziwiam Twój zapał do wszystkiego A co do ziemi to zawsze można koparką wykopać jakąś warstwę i zamówić wywrotkę ziemi ogrodowej
Podziwiam Twój zapał do wszystkiego A co do ziemi to zawsze można koparką wykopać jakąś warstwę i zamówić wywrotkę ziemi ogrodowej
- Dorja
- 500p
- Posty: 679
- Od: 23 wrz 2014, o 08:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Okolice Ełku, Mazury,5b.
Re: Ogród po wiejsku
Nie, żeby nic nie rosło. To był piękny rok, bardzo się cieszyłam. Nawet miałam arbuzy!Szczęście początkującego ogrodnika Postępy: zamieniłam mogiłki na dłuższe grządki. Pokazuję i objaśniam:
Tak radziłam sobie nie mając folii na pomidory- świetny sposób:
Tak radziłam sobie nie mając folii na pomidory- świetny sposób:
Katarzyna. Ogród po wiejsku
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3066
- Od: 3 gru 2017, o 14:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Okolice Leszna,wielkopolskie
Re: Ogród po wiejsku
Ale piękny i DUŻY ogród Masz przepięknie u siebie Ten dom ma w sobie jakiś urok
Masz może zdjęcia tych arbuzów i jakie miałaś odmiany jeżeli wiesz to mi napisz
Masz może zdjęcia tych arbuzów i jakie miałaś odmiany jeżeli wiesz to mi napisz
- Shire
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2653
- Od: 3 kwie 2016, o 21:33
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: Ogród po wiejsku
Cześć Kasiu Bardzo mi się podoba Twoja pracowitość!! A takie domy z duszą pełne historii to już mnie ciągną jak magnes, będę więc stałym gościem jeśli pozwolisz. Musowo załóż sobie kompostownik, wyrzucaj tam skoszoną trawę, odpady kuchenne, tekturki po papierze toaletowym, zgniecione skorupki z jajek, fusy z kawy i herbaty bez obierek z ziemniaków i cytrusów. Możesz też dawać chwasty, ale bez nasienników. Za rok dwa, będziesz miała mnóstwo ziemi własnej. Taki kompostownik można wapnować lub przesypywać ekologicznym komposterem. W maju koniecznie fermentuj też pokrzywy i rozcieńczonymi podlewaj warzywa i drzewa/krzewy owocowe. Sama się zdziwisz jak to działa. Ja co prawda mam tylko działkę ROD i mieszkam w bloku, ale mieszkałam większość życia na wsi w starym domu z gospodarstwem, to trochę wiem co czujesz. Pozdrawiam!
- Eskimoska
- 50p
- Posty: 53
- Od: 17 gru 2012, o 21:35
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Północny Wschód:)
Re: Ogród po wiejsku
Dzień dobry Fantastycznie czyta się Twoją historię Ten dom i ogród "mają " szczęście, że trafili w tak dobre ręce życzę wytrwałości
Serdecznie pozdrawiam - Agnieszka ;)
- Dorja
- 500p
- Posty: 679
- Od: 23 wrz 2014, o 08:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Okolice Ełku, Mazury,5b.
Re: Ogród po wiejsku
Shire, dzięki za poradę, czytałam forum dużo wcześniej i kompostownik to była pierwsza rzecz, którą popełniłam, nawet jak jeszcze nie było nic dookoła, wrzucałam tam nazrywane zielsko bez nasion, potem już wszystko to, o czym piszesz.
Oto mój wspaniały kompoś, z hasłem dla lepszego samopoczucia. Tak mnie siostra dopingowała do pracy .
Julian, tak, pamiętam jakie to arbuzy: Rosarium i Złoto wolicy oraz Janosik. Złoto wymarzło, Janosika wklejam niżej, a Rosarium...Rosarium to było niebo w gębie! Różowy miód. Nie zdążyłam zrobić zdjęcia, ale to wspaniały smak,rozmarzyłam się. Takiego w sklepie nie uświadczysz. Jedliśmy dojrzałe we wrześniu, sok był lepki od słodyczy i zapachem przypominał mi...watę cukrową
Na takiej prowizorce bez kuchni mieszkaliśmy dwa lata, spartańskie warunki. Tego lata doczekałam się kuchni Oczekiwanie osładzały mi warzywa z działki. To był drugi rok moich wyczynów, byłam już o wiele mądrzejsza
Tego roku, pod koniec września, zdarzyło się nieszczęście. Rok był bardzo suchy, nie padało obficie od bardzo dawna i stało się. Wyschła nam studnia. Okazało się, że sąsiad dwa pagórki dalej wykopał ogromny staw. To był mały koniec świata. Jak żyć? Jak jeść, myć, prać? Z pomocą przyszedł nasz kochany sołtys, Pan Czesio, pożyczył nam beczkę 100l po mleku do wody spożywczej, a w beczkach po spirytusie ( ) skądś tam dostanych mężulo naszym sfatygowanym Lublinkiem dowoził wodę gospodarczą. I tak było do końca grudnia. Codziennie kontrolowaliśmy poziom wody w studni, ale gdzież tam! Żeby chociaż drgnęła! Dopiero przed samymi grudniowymi świętami odważyłam się zrobić pranie. Woda powoli wracała, ale my zaczęliśmy już w gminie batalię o wodociąg. Co, jak się domyślacie, wcale proste nie było- do jednego domu w polu, takie koszta, itd itp .Koniec końców się udało! I owszem, mamy, korzystamy z dwóch źródeł wody, studnia na dzień dzisiejszy znów pełna jest wspaniałej w smaku i czystej wody. To doświadczenie nauczyło mnie zbierać każdą kroplę deszczówki. I tego się trzymam, w planach zakopanie zbiorników na wodę .
W międzyczasie zaczęłam zgłębiać temat permakultury, wzbogacania ziemi alternatywnymi sposobami, zima sprzyja poszukiwaniom. Przeażało mnie, co znajdowałam w ziemi, oraz to że warzywa na etapie rozsady były zdrowe, energiczne, a po wysadzeniu do ziemi marniały i ginęły. W dużej mierze zdaję się na intuicję bo ta rzadko mnie zawodzi, i postanowiłam jednego roku uprawić pomidory i papryki w donicach, w kompostowej, kupionej ziemi. Efekty były oszałamiające. Niestety, po 4 latach uprawiania, wzbogacania i cudów wianków doszłam do wniosku, że na tym fragmencie ogródka uprawa warzyw nie jest możliwa ze względów bezpieczeństwa. To tak jakbym uprawiała działkę na hałdzie asfaltu i śmieci. Nie. Nie było mowy o wymianie tego fragmentu, za duże koszta . W sumie ten fragment to ok. 100m kw.
Specyficzny kształt działki sprawia, że mamy układ odwrócony, mało korzystny, ale cóż. Dom położony jest w głębi, a całe podwórko mamy jak na dłoni z przodu, i zamiast eleganckiego przedogródka mam problem. Przysłonić się tego nie da za bardzo, zaraz wam pokażę ten armagedon
Fragment który nadaje się do użytku jest z tyłu, za domem. Z przodu jest dojazd do garaży (bliźniak ze spadem w drugą stronę w planach), skład drzewa, pas pod płotem to rozsączenie od oczyszczalni, a prawej strony domu miejsce na węgiel i dojazd żeby nie dźwigać klamotów daleko. Tak więc, nawtykałam gdzie bądź cokolwiek, a w tym roku będę przesadzała
A na koniec dodam: jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma
cdn.
Katarzyna. Ogród po wiejsku