Paulinko oznaki wiosny są świetne, pod warunkiem, że w prognozach pogody nie zapowiadają mrozów... Mam nadzieję, że skoro te ostatnie nie zaszkodziły roślinkom to i te przyszłe nie okażą się zbyt straszne.
Ewelinko przynajmniej nie będziesz drżeć o roślinki gdy spełnią się najbliższe prognozy pogody. Kubraczek Szeri otrzymała od weterynarza po zabiegu, nie musiałam nigdzie szukać. One są w różnych rozmiarach, więc w sumie to lepiej, że lekarz dobrał. Ja ze swoimi zwierzakami chodzimy do naprawdę fajnego gabinetu weterynaryjnego, (chciałabym, żeby nasi lekarze byli równie sumienni

) i pytałam, kiedy najlepiej dla psiaka przeprowadzić sterylizację, usłyszałam, że przed pierwszą cieczką, czyli w 5-6 miesiącu życia. Z tym "obowiązkowym" miotem to oczywiście mit. Natomiast ciąża u tak młodej suczki jest wielkim zagrożeniem. Z Dolly bardzo się bałam tego zabiegu, myślałam, że to jakieś strasznie obciążające, a tymczasem sunia już trzeciego dnia po zabiegu (przez pierwsze dwa dni była na środkach przeciwbólowych) próbowała szaleć jak zwykle (a nie powinna przez dwa tygodnie). Ranka na brzuszku była wielkości 2 cm

Z Szeri już o wiele spokojniej podchodzę do sprawy i już jest umówiona na zabieg.
Ewuniu żeby tylko tej ciekawości nie przypłaciły zmarzniętymi noskami

Mam nadzieję, że szybciutko wydobrzejesz i też będziesz mogła poszukać oznak wiosny zimą

Nieźle się uśmiałam z opisu Dolly

A żebyś widziała miny osób, którym mówię, że Szeri jest jej córką... Jak widać czasami to jabłko od jabłoni całkiem daleko pada
Agnieszko też mam nadzieję, że ta dziwna pogoda nie dokuczy zbytnio moim roślinom, sporo jest nowych, więc bardzo na nie czekam

Dziękuję w imieniu sierściuchów

Koty też uwielbiam, jednego posiadam

A ty jakie i ile ich masz?
Iwonko Szeri w okresie szczenięcym wcale nie zapowiadała się na smukłą panienkę, była najgrubsza z rodzeństwa i nosiła robocze imię Pyza

Jest z niej półdiablę weneckie, więc chociaż apetyt jej dopisuje mam nadzieję, że kluseczkowatość jej nie grozi

Zdję cie Dolly jest ciut zaległe, teraz to już znowu jest małą rozrabiarą. W ogóle rekonwalescencja u niej trwała dwa dni, była wtedy na dość silnych lekach przeciwbólowych, trzeciego dnia już nikt nie powiedziałby, że jest po zabiegu... Musiałam chodzić za nią krok w krok i pilnować, żeby nie biegała, skakała itd. Dziękuję za buziaki, ale nie musisz się mną przejmować, już dawno się przyzwyczaiłam, że przegrywam z moimi panienkami, jeśli chodzi o zwracanie na siebie uwagi
Aniu jaśmin mam dopiero drugi rok, ale pewnie z tych koralików będą nasiona, nie mam jednak pewności. Oj tak, mimo że zwierzaki przysparzają nam pracy, to jednak wiele radości potrafią wnieść w nasze życie
